Sprawdziłam moje i się okazuje że praktycznie bulwa im nie rośnie , odsypałam od razu ziemi od korzeni (mimo bardzo płytkiego wsadzenia kupnych sadzonek, również nie wytworzyły zbytnio zgrubienia), gienia1230 przyznaj się co robiłaś że ci takie porosły ?
"Rolnik sam w dolinie"...a na imię mu Kasia. "Śpieszmy się kochać ludzi...tak szybko odchodzą"
Mieszkamy tutaj dopiero od lutego. Ten rok to próby - co tu urośnie? Selerow mam 12 szt. Dostaly pare szpadli kupnego kompostu, ktory śmierdzial jakby to byl jakis osad z oczyszczalni ściekow. Normalnie capiło chemikaliami, dla mnie smrodek obornika to normalka w ogródku ale toto aż nos wykrecało. Przeplewiłam ich wczoraj, poobrywałam listki leżące na ziemi, i dam im spokój.
To te selery chyba Cię kochają, albo masz coś w tej ziemi co im pasuje a moja ziemia nie pasuje żadnym korzeniowym odmianom selera (nigdy nie doczekaliśmy się bulw), chyba będę rezygnować z tego warzywa (na rzecz pietruszki bo w miarę ładnie rosną z marchewką, pietruszka również eksperyment i niechlubna marchew powróciła w uprawy w zeszłym roku gdy się udała ).
"Rolnik sam w dolinie"...a na imię mu Kasia. "Śpieszmy się kochać ludzi...tak szybko odchodzą"
A wiesz, że chyba coś w tym jest, musi im miejsce przypasować. Na działce w Polsce tylko w jednym kącie działki udawały się selery korzeniowe, w żadnym innym miejscu nie wyrosły bulwy. Zachodziłyśmy w głowę z siostrą- co to może być? Do tej pory selery siostra sadzi tylko w tym miejscu, no bo doszłyśmy do wniosku, że właśnie w tym rogu jest najbardziej wilgotne miejsce, półcieniste, słońce jest dopiero po południu- tak od 14 godz.. Tutaj w Stanach intuicyjnie wybrałam też takie miejsce, domek zacienia od wschodu, słońce dopiero od południa, no i glina.
Zobaczymy, może ruszą po obecnych deszczach jeśli nie to w przyszłym roku będzie ich ostatnia szansa (trzeba wykorzystać nasiona ) ale tak jak radzisz zacienione do południa, pasuje mi jedno miejsce pod młodą węgierką (więcej wilgoci pewnie dlatego mają, a potrzebują wody z tego co teraz czytam do budowy korzenia, czego u moich brakowało przez tą suszę ). Twoje miały do teraz dużo wody czy były zdane na siebie?
"Rolnik sam w dolinie"...a na imię mu Kasia. "Śpieszmy się kochać ludzi...tak szybko odchodzą"
Podlewałam wężem (woda ze studni) ale ruszyły dopiero jak przez dwa dni lało. Zresztą wtedy wszystkie warzywa skoczyły do góry. I wiesz co, to co zrobi solidny deszcz, nigdy nie da nasze podlewanie.
No to nie mam co załamywać rąk, skoro pada już od kilku dni to liczę na sporą poprawę (to i tak cud, że przy takiej suszy te liche kupne sadzonki tak nadgoniły).
"Rolnik sam w dolinie"...a na imię mu Kasia. "Śpieszmy się kochać ludzi...tak szybko odchodzą"
Oj tam, za rzadko jest gorzej bo nie ma możliwości dosadzić, jak za gęsto to się przerwie i wrzuci do zupy czy sałatki . Biorą się już za bulwy czy jeszcze nad tym myślą ?
"Rolnik sam w dolinie"...a na imię mu Kasia. "Śpieszmy się kochać ludzi...tak szybko odchodzą"
Moje selery po prawej stronie zdjęcia, naciowe po lewej, korzeniowe po prawej a po między nimi czosnek Staram się, aby miały cały czas wilgotną ziemię.