Witajcie!
Wczoraj rozłożyło mnie na czynniki pierwsze, a dzisiaj rano wstałam jak nowo narodzona i oczywiście nie wytrzymałam w domu i polazłam na działkę. Po pierwszej dawce M narzekał dwa dni na ból ręki, mnie nic nie było. Po dawce drugiej mnie dziabnęło, M nawet nie odczuł. Cóż, musi być sprawiedliwie.
Działka nadal kwitnie głównie pierwiosnkami, choć powolutku pojawiają się nowe kwiatki. Ogólnie jest bardzo kolorowo, czyli dokładnie tak jak lubię.
Pomidorki w tunelu mają się dobrze, a w zimnym inspekcie idealnie radzą sobie sałaty, a nawet kwiatki zaczynają wschodzić.
Prawda, jaki to dziwny rok? Normalnie kwiaty siane w inspekcie już byłyby gotowe do pikowania na miejsca stałe, a w tym roku cieszę się ich maleńkimi sieweczkami ledwo wyglądającymi spod ziemi.
Dorotko - ja sobie przelałam heliotropy i teraz walczę o ich uratowanie. Już wiem, że kilku uratować się nie da. Trudno, mea culpa.
O samopoczuciu poszczepionkowym napisałam we wstępie. Niech przynajmniej Was nie dopadnie żaden z niepożądanych objawów.
A na działkę poszłam spacerkiem, nie wytrzymałam, mimo że wiatr głowę chce urwać. I nie żałuję, bo pięknie mieni się barwami.
Danusiu - dziękuję.
Rzeczywiście koleusy mi się udały, jednak największa w tym zasługa dobrych i różnorodnych nasion.
Słoneczka życzę i zdrówka.
Iwonko1 - koleusy i mnie nie zawsze zadowalają. Wydaje mi się, że ich kondycja i wygląd zależą od wartości nasion. A z tą dobrą ręką to lekka przesada, bo np. padła mi większość heliotropów. Podejrzewam, że przelałam sadzonki.

Teraz próbuję je reanimować, ale jak dotąd z mizernym skutkiem.
Co do Covida to raczej już nigdy nie poczuję się pewnie, ciągle tkwi we mnie obawa przed tym paskudnym choróbskiem.
Oby Twoje przewidywanie poprawy pogody okazały się prorocze, bo ileż można czekać....
Zdrówko przytulam z wdzięcznością

, pogoda nie jest najgorsza i gdyby nie ten wiatr, byłoby całkiem dobrze.
Ewelinko - dziękuję, Kochana.

Już jest dobrze i niech tak zostanie.
Co do koleusów, to musiały mi się trafić dobre nasiona, bo nie zawsze się tak udają.
Działka kwitnie, o czym dzisiaj przekonałam się naocznie, a ten długi czas kwitnienia zawdzięcza właśnie takiej niedobrej pogodzie, na którą narzekamy.
Dziękuję pięknie za wszystkie dobre słowa i pozdrawiam wzajemnie.
Tereniu - ja po pierwszej dawce czułam się jak młody bóg egipski, podejrzewałam nawet, że może tylko wodę mi wstrzyknęli.

Druga dawka rozłożyła mnie dokumentnie.
Gdybyś chciała rozmnożyć koleusy, to "ułamany kawałek" wsadź do doniczki, nie do wody.
Pozdrawiam wzajemnie i również życzę zdrówka.
Sylwio - koleusy kochają słońce. Najlepiej wsadzić je do dużej donicy, tworząc kompozycję w połączeniu z jakimiś innymi roślinami. Zgapiłam u jednej z naszych forumowych koleżanek taki sposób. Ona stawia te kompozycje w miejsca opustoszałe po przekwitniętych roślinach. Podobał mi się ten pomysł.

W tym roku zrobię tak samo.
Gosiu - dzisiaj jest całkiem dobrze, załamanie okazało się jednodniowe.
Nie wytrzymałam w domu. M pojechał, a ja wkrótce potem poszłam na działkę. Słoneczko tak ładnie świeciło.....
Maryniu - u mnie bezobjawowo było za pierwszym razem, u M odwrotnie. Najważniejsze jest jednak to, że na ro mamy spokój, choć i tak z duszą na ramieniu.
Zdrówko przygarniam z radością i odwzajemniam z całego serca.
Jagusiu - jest dobrze. U mnie było tylko chwilowe - jednodniowe -
załamanie pogody, dzisiaj wszystko wróciło do normy. Dziękuję.
Otrzymaliśmy tę samą szczepionkę, co Twoi rodzice i tak: jakie będą efekty, to się dopiero okaże.
Zdjęcia z działki. Jeszcze cieplutkie.
