Wróciłam ciałem, duszą ciągle jeszcze jestem w innym miejscu. Jednak życie toczy się dalej i działka wymaga mojej uwagi, a nade wszystko pracy. Wczoraj zobaczyłam ją po ponad dwóch dniach i muszę przyznać, że mam sprzeczne odczucia, bo z jednej strony tak pięknie rozkwitła, ale z drugiej... chwasty poczynają sobie wedle własnego uznania, a ja nie mam ochoty do podejmowania walki z nimi. Jeszcze nie mam.
Kochane Przyjaciółki, z całego serca dziękuję Wam wszystkim za słowa otuchy,
Dorotko - dziękuję za miłe słowa pod adresem moich działkowych kwiatków.
Jagusiu - warzywka ruszyły dopiero po nastaniu cieplejszych nocy, a jeszcze większego rozpędu dostały po ciepłych czerwcowych deszczach.
Róż, o którą pytasz (jak się domyślam) to 'Speelwark', pachnąca i powtarzająca i - co ważne: odporna na choroby.
Dzwonki dalmatyńskie walczą o życie i niezależnie od tego, jak się je traktuje, zawsze są.
Stasiu - nie znam imienia tej piwonii. Dostałam ją od Marysi Maski, może Ona zna nazwę odmianową.
Jak już wspomniałam, wczoraj zajrzałam na działkę, głównie po to, by się wyciszyć i pooddychać świeżym powietrzem .
Mocno zdziwiły mnie zmiany w postaci nowych kwitnień. Tylko jeżyki nie chciały się pokazać, ale nie byliśmy na działce zbyt długo.
A państwo Tuptusiowie wzbogacili się o czworo dzieciątek Tuptusiątek, które jeszcze przed wyjazdem nam się pokazały.
Najpierw wyszło jedno dzieciątko - jeżątko.
Potem wyszły dwa Tuptusiątka.
Na końcu czwarte, bardzo nieśmiałe. Musiałam je zachęcić, podsypując Misiowych chrupek. Już wiemy, że domek urządziły sobie pod naszym domkiem z wejściem od strony psiej budy.To było w środę, a w sobotę kwiaty i warzywa poprawiały mi nastrój.
Irysy holenderskie.




Większość piwonii już po kwitnieniu, nieliczne kwiatki pozostały.
A za to róże pokazały więcej swoich kwiatuszków.









Najbardziej jednak zaskoczyły mnie maki.








Jest wiele innych kwitnień, ale o tem potem.
Tymczasem warzywnik.


Pozdrawiam Was bardzo serdecznie i dobrego tygodnia wszystkim Wam życzę.































