Tulap, ja lubię zielone liście i już. Nie tęskno mi za niebieskimi mutacjami.
Elu, bardzo miło mi Ciebie powitać

. Cieszy mnie, że Tobie podobają się nasze poczynania. Mnie się wydaje, że połowy planu nie wykonałam, ale chyba za dużo chcę mieć od razu.
Zapraszam, kiedy tylko masz ochotę. Zawsze cieszą mnie goście. Ogród i FO dają mi energię i rozładowują napięcie. Moje dzieci temperament mają po mamusi - zdecydowanie zdecydowany

- więc czasem potrzeba buforu. Miejsce na ziemi mam magiczne i to też pomaga. Wystarczy kwadrans spaceru, żeby porzucić mordercze skłonności.
Kochana, czymże jest te kilkaset kilometrów dla Poczty Polskiej

. Trzeba zadbać o miejsca pracy dla listonoszy i czasem coś przesłać tradycyjną drogą. Wiosną eksmituję co nieco w łódzkie (do Marzeny z Sosenek), to i do Ciebie może trafić. Mam ładny, czerwony krwawnik, który ma widoczne tendencje do ekspansji - chyba mu za dobrze u mnie, podobnie jak hyzopowi, bo czuć ducha rywalizacji na ich rabacie. Na chryzantemy przy okazji może się skusisz. Pozostałe dogadamy wiosną.
Chryzantemy można banalnie ukorzenić z sadzonek pędowych, można też wiosną podzielić rozrośnięte kępy. Mam spore nadwyżki czerwonych i żółtych, a inne kolorki, to zobaczę wiosną, jak wyjdzie podział.
Ostróżki siałam do plastikowej skrzyneczki po owocach z kupną ziemią do wysiewów (wyłożyłam dno agrowłókniną, żeby mi chwasty nie przerastały, bo stała bezpośrednio na ziemi), a resztę nasion sypnęłam przy sałacie. Moim zdaniem obydwie metody są dobre. Siewki warto szybko przepikować, bo w zagęszczeniu dużo wolniej rosną. Może Twoje były z tych szlachetniejszych odmian - moje wszystkie wysiewane z miksu nasion i nie cacam się z nimi - tylko podłoże mają dobre z natury.
Małgosiu, mięty wsadzam, gdzie akurat mam miejsce. Jedna jest przy kalinie, jedna na skarpie nad drogą, a najnowszy nabytek pod jabłonią. Nadmiernie rozrastającą się kędzierzawą przycinam szpadlem dookoła i wybieram kłącza. Czekoladowa jeszcze mi nie sprawiła problemów, bo na bieżąco rozdaję odrosty.
Wymyśliłam, że posadzę mięty pod jabłonią, w towarzystwie oregano (ono też rośnie jak szalone i na dodatek się sieje). Jeżeli będą same mięty, to niech tam się rozrastają. Może suche miejsce im ograniczy wzrost.
Sąsiadka ma miętę w trawniku i kosi na krótko, a na własny użytek i tak jej wystarcza.
Aniu, jeżeli nie wybrałaś samych parkowych róż, to powinno być dobrze. Niższe troszkę wysuniesz przed szereg i będzie pięknie.
Część chryzantem przetrwała przymrozki. Ogólnie wszystkie się trzymają, ale z bliska już widać zbrązowiałe, przemrożone płatki.
Mileno, ciemiernika dawniej zostawiałam samemu sobie i też kwitł pięknie. Niestety nie wiedziałam, jak wyglądają jego siewki i chyba przez trzy lata je wyrywałam. Teraz mam już około 12 młodych na działce, dwa razy tyle porozdawałam. Kolejne czekają w donicy na przesadzenie (wiosną), a najmłodsze pokolenie już wykiełkowało obok mamusi. Ciemiernik biały jest u mnie bezproblemowy. W opisach uprawy czytam, że kwitną po 4 latach, a u mnie dwuletnie sadzonki pokazują pierwsze kwiaty. Sąsiadce dałam rok temu dwuletnie sadzonki, a teraz już dorodne kępki, pokazują po kilka kwiatów. Rozglądam się teraz za mieszańcami różowymi. Widziałam gdzieś w ofertach na FO, ale nie wiem, gdzie

.
Mati, Rhapsody i tak będzie fioletowa, a nie niebieska, co nie zmienia faktu, że śliczna

.