Tomku, odpowiem tylko na te punkty, w których się nie zgadzasz.
Brak zgody. W uprawie minerały uważam wyłącznie jako podbudowę, która pozwala dostarczyć pożywienia korzeniom. Liczą się wyłącznie ich własności fizyczne, może jeszcze pH. Jeść należy dostarczyć za pomocą próchnicy lub nawozu mineralnego.
- ale są Tomku tacy doświadczeni kaktusiarze, którzy uważają inaczej. Nie zrozum mnie źle, ja sobie bardzo cenię Twoją wiedzę, doświadczenie, zazdroszczę wyjazdów, chwalę autorytet - ale w kwestii podłoża wolę słuchać innych kaktusiarzy.
I znowu to
należy - nie, nie należy, ale
można, względnie
powszechnie zaleca się.
Moim zdaniem nie uda się odtworzyć w doniczce procesu wypłukiwania substancji odżywczych ze skał z uwagi na skalę zjawiska: jest na to za mało czasu i przestrzeni w doniczce.
Moim i Autora metody zdaniem też nie -
ale tylko częściowo - o czym już wspomniałem. Kwestii nie rozwijam, bo mnie znowu Norbert o gadulstwo posądzi, przeczytajcie Panowie wspominany artykuł.
A z drugiej strony - nie do końca. Miejsca w doniczce mniej, ale frakcje mamy na ogół drobne, sumarycznie więc powierzchni oddających papu jest stosunkowo dużo, do tego możemy reagować na zachowania roślin. Przypomnę, w razie potrzeby można zasilać rośliny nawozem w płynie. Co do czasu - ja tego nie wiem, ale Ty Tomku też nie, tu trzeba by dalszych badań albo dalszej lektury. Wspominani autorzy badań nad endofitami piszą o szybkim ich uaktywnieniu się i rozpuszczaniu skał. Ale to tylko przesłanka, bo bakterie były wprowadzane w badaniach sztucznie.
Może być i 0% organiki ale wtedy należy dostarczyć nawozu mineralnego.
A doświadczenia Rumunów i innych dowodzą, że nie należy, ewentualnie można; napisz im, że źle robią. Albo zgoda - ja dodaję glinę, ale to jest nawóz mineralny, prawda?
Mam złe doświadczenia z nią, kiedy posadziłem w nią moje Lobivia famatimensis wszystkie straciły korzenie.
Tomku, a dlaczego nie wspomniałeś o tym, o czym jakiś czas temu pisałeś w tym wątku? Że dodawałeś jej jakiejś 30%, a należy tylko trochę? Ja daję 5-10%, tyle się zaleca w literaturze, takie wartości i Ty chyba podawałeś. O wpływie gliny na jakość cierni pisał m.in. A. Hinz (dodam na marginesie, że o korzystnym wpływie na jakość kolców agaw pisał kiedyś na forum Farel).
Wg mnie nawet humus na dłuższą metę nie pozwoli wykarmić roślin a im rzadziej się podlewa kaktusy tym mniejszy z niego pożytek.
- otóż to, i dalej
Dając 20% części organicznych widać u mnie po ok.2 latach, że rośliny stają ze wzrostem i trzeba zasilić je mineralnie, by ruszyły do przodu
O tym pisałem ja, mowa jest też w artykule. Może przyczyną jest to, że element organiczny jest szybko zjadany, stosunkowo szybko się wyczerpuje? Gdyby miał wsparcie w postaci odżywczych składników mineralnych, ale wolniej uwalniających papu, nie trzeba by tak często zasilać i przesadzać (tak twierdzi Autor metody)?
Na tę moją wypowiedź:
Ad 7) Zalety takiej uprawy w olbrzymim skrócie wymienię po raz chyba czwarty: zdrowie, kondycja i wygląd roślin (ten ostatni to oczywiście rzecz gustu), lepsza regulacja i kontrola wilgotności podłoża.
odpowiedziałeś tak:
Brak zgody. Wg mnie taki sposób uprawy nie zapewnia roślinom optymalnych porcji niezbędnych mikro i makroelementów i wg mnie rośliny prędzej czy później czeka stagnacja, bądź niedobór składników pokamowych.
Rozumiem, że wbrew dobrym doświadczeniom innych kaktusiarzy i przy braku jakichkolwiek w tym względzie doświadczeń własnych twierdzisz, że to zbyt jałowe podłoże. Ok, z tym dyskutować się nie da.
Ad 8) Czy jest to próchnica czy sole mineralne rozpuszczone w podłożu to kwestia wg mnie drugorzędna.
A dla mnie i dla istoty metody nie, stąd nazwa - uprawa mineralna.
jak pisałem wcześniej moim zdaniem nie można go odtworzyć w malej doniczce
Ani ja, ani Ty tego nie sprawdziliśmy, słowo przeciw słowu, Twoje jednak podparte autorytetem. Ale Rumuni twierdzą inaczej.
Nawet jeśli taki proces zachodzi to nie stanowi on podstawowego źródła minerałów u roślin
Tomku, popatrz jeszcze raz na ostatnie zdjęcie i na to:
i napisz mi "prosto w monitor", że kamień nie jest tu głównym źródłem pożywienia, albo że to wyjątkowe sytuacje, a przestanę już tę kwestię poruszać, może nawet wrócę u siebie do podłoża kwarcowo-torfowego.
Ad 9) Jak wyżej. Proces istnieje ale wg mnie nie ma sensu odtwarzać go w uprawie. Nawet jeśli przez chwilę założyć, że taki proces jest możliwy to teraz jak dobrać materiał skalny, by zapewnić wszystkie niezbędne roślinie sole mineralne w odpowiednich proporcjach a jest ich pewnie z 1/3 tablicy Mendelejewa.
Jak? Już pisałem, dać dwa, trzy, cztery minerały, glinę, torf, mech. Nie wiem czy to 1/3 Mendelejewa, ale - i tu pytam poważnie, bo też nie wiem - czy torf lub próchnica to 1/3 tablicy? Czy są bogatsze od całej tej mieszanki?
I raz jeszcze Cię spytam, jak to możliwe, że różne kaktusy żyją w homogenicznym podłożu, na jednym typie skały lub kamienia, np. na czystym gipsie?
Ad 10) ale nie jest to przydatne w uprawie.
Może i tak, albo inaczej - to nie jest konieczne. Kwestia przekonań.
Poranne mgły znad Pacyfiku także są bliższe naturze ale przy uprawie Copiapoa nikt ich nie odtwarza, bo nie jest to konieczne dla uprawy tych roślin.
Tu pełna zgoda, a to dlatego, że w uprawie takie warunki są niemożliwe do odtworzenia.
Ad 11) Moim zdaniem nie, ale oczywiście masz prawo do swojej opinii.
Tomku, raz jeszcze proszę, zastanów się nad sensem słów "coś nie ma sensu". W uprawie, jaką ty preferujesz, pewnie nie ma (także ze względów praktycznych), ale czy w ogóle nie ma sensu?
Nic nie piszesz o częstotliwości podlewania a coś pamiętam z poprzednich postów, że jednym z Twoich postulatów było ograniczenie dostępu do wody uprawianym kaktusom.
Nie piszę o podlewaniu, bo to dyskusja o podłożu. Tylko na jedną jedyną z myśli Norberta odpisałem, że niektóre kaktusy podlewam 2-3 razy pełną dawką w sezonie. Uściślę więc, że dotyczy to wyłącznie rodzaju Copiapoa, do tego starszych roślin. Jak one po takim podlewaniu wyglądają, to Norbertowi pokazałem, pokazuję je też w swoim wątku. A jak podlewam inne, to już Ci odpisałem, a Ty niestety, podobnie jak Norbert pokazujesz, ze niedokładnie czytasz posty, z którymi się nie zgadzasz.
Jeszcze uwaga co do skał w Ameryce Południowej. W większości przypadków są to skały osadowe, czyli jakieś łupki, piaskowce czy zwyczajnie żwir lub glina. Jak trafia się wulkan to kaktusy lawą nie gardzą. Trochę melaków widziałem na wierzejącym granicie, rosły w piasku granitowym z innymi roślinami. Fotę wrzuciłem wcześniej.
Tomku, całkiem możliwe że większość, prawdę mówiąc, nie mam pewności. O skałach osadowych w Północnej wiem z dobrego źródła, o wulkanicznych w Ameryce Południowej z mniej pewnego. Nie są one tam rzadkie, ale czy stanowią większość lub (wg Ciebie) mniejszość - to sobie sprawdzę.
Ale: "żwir" to nie jest dobry przykład, bo to raczej termin określający frakcję, a nie pochodzenie minerału. Łupki mogą mieć pochodzenie wulkaniczne. A granit właśnie, to skała wulkaniczna.
Chyba już pisałem o tym wyżej ale powtórzę się, iż uprawę w mineralnym podłożu z dostarczaniem pożywanie kaktusom w postaci rozpuszczonych soli mineralnych jest dla mnie optymalnym rozwiązaniem.
A dla mnie nie i - przepraszam za kolokwializm - nie ma bata, żeby jeden nawóz z kwiaciarni zapewniał optymalne skład i dawkę wszystkim rodzajom i gatunkom kaktusów.
Liczę, że za parę lat pokazując efekty swojej uprawy przekonasz mnie do swoich racji.
A na międzyczas polecam dokładniejszą lekturę podanych przeze mnie źródeł. Wkrótce dopiszę jeszcze o skromniutkich doświadczeniach własnych, ale żeby nie być gołosłownym, muszę do inspektu podjechać, a jeszcze wcześniej telefon którym robię zdjęcia naprawić.
I mam jeszcze prośbę, by nieco opadły emocje. Tutaj one nam chyba nie są potrzebne. To ma być miejsce na rzeczową dyskusję.
Tomku, starałem się jak mogłem, ale po pewnym czasie emocje dochodzą do głosu, bo jak długo można powtarzać to samo i udowadniać, że się nie jest wielbłądem lub kopać się z koniem. Rzecz w tym, że aż do tej pory rzeczowej dyskusji było mało i nie widzę w tym swojej winy, może się mylę. Ale opinie Twoje i Norberta wygłaszane były w oderwaniu od moich odpowiedzi i argumentów, jakby
ex cathedra. Mam nadzieję, że Twoja ewentualna odpowiedź będzie podobna do poprzedniej, jakoś punkt po punkcie (ale może nie wszystkie punkty, bo tym razem rzeczywiście trochę się rozpisałem, ale winię za to

).