Tolinko, obornik i śmietana to doskonałe, sielskie połączenie. Jeżeli dodasz sobie jeszcze mnie, rozczochraną, z rękami ubabranymi po łokcie, w klapkach, to masz pełen obraz "wieś tańczy i śpiewa"

Anka (nena) - Dolce Vita trafiła do mnie już jako dorodny krzaczek w donicy. I właściwie od momentu jak zakwitła, tak kwitnie cały czas w króciutką przerwą. Chcę mieć nadzieję, że moje następne Dolce będą równie udane

Ta, która mam już zaczyna pomału przekwitać, ale robi to bardzo spokojnie, baardzo powoli, nierównomiernie, kwiaty robią się nieco bardziej blade, ale trzymają się i krzaczek nadal wygląda ładnie, nawet ma kolejne pąki (które przez ten wspomniany wyżej sernik zostały na zdjęciu ucięte).

Teraz pozostaje tylko mieć nadzieję, że będzie dobrze zimowała i w czerwcu znowu będzie można podziwiać ten ciepły kolorek na rabacie. Trzymajmy kciuki za nasze pomarańczki.
Dorotko, Majko - Voyage widocznie tak już ma. Trudno mu się otworzyć... Nieśmiały osobnik i na dodatek wyraźnie cierpi na nadmiar czasu. Ale jak już nabierze zaufania to popisuje się bez końca
Ich dzisiejsze kwiaty:
Voyage starszy

Voyage młodszy

Majeczko, czekam bardzo na znak, że to JUŻ!

Dorotko, jednym słowem Voyage najpierw musiał masy nabrać, żeby na takie zaloty być gotowym. Swoją drogą, zawsze podejrzewałam Artemisa o "skłonności"
Mój też robi dziwne rzeczy. Zawsze był duży. Ale postanowił być jeszcze większy. Pędy wskazane mają spokojnie ponad 1,7m

Daysy, o Dolce już było wyżej. Mariatheresia to wspaniała róża, nie będziesz żałowała zakupu. Moje dziewuchy po przerwie, są teraz całe w świeżutkich bukietach:


Iwonka, ja mieszam gnojówkę z pokrzywy takim długaśnym kijem, więc myślę, że końskie skarby potraktuję tak samo. Tyle, że mi gnojówkowe smrodki nie przeszkadzają, bo wiem, że to samo dobro, więc akceptuję z tym efektem ubocznym
Ela!
Mam nadzieję, że Ty na moim kawałku świata poczułaś się tak dobrze jak ja na Twoim, przepysznym i pomidorowym... Podziwiasz, że tyle pracy wkładam w opiekę nad różami....? Hmmm... Muszę Cię rozczarować
. Ty masz robotę. Ja mam w ogrodzie głównie wolne. Słowo. Róże nie wymagają tyle zachodu co Twoje smakowitości nawet w połowie. Jesienią kopiec, wiosną odgarnięcie, przycięcie, dokarmienie i tyle. Potem jeszcze dokarmienie ze dwa razy w sezonie i znowu kopiec jesienią, wiosną odgarnięcie.... i tak w kółko. Oczywiście nie liczę przesadzania i sadzenia nowych, ale to już na własne życzenie 
Dla Ciebie róża samowystarczalna absolutnie - dzisiejsza Pastella

A William Shakespeare chyba jednak jest Williamem, bo to kwitnienie już jest chyba bardziej Williamowe, piękny głęboki fiolet, zdjęcie nie oddaje do końca tego pięknego koloru, nie mówiąc o zapachu. No i sąsiadkę ma ładną...


Pashmina piegowata po deszczach, ale kompletnie mi to nie przeszkadza, bo jest zdrowa i pięknie się rozrasta. A te jej kwiaty są naprawdę jedyne w swoim rodzaju:

Kolejna ślicznotka o niezwykłych barwach. Bardzo będę na nią czekać w kolejnych sezonach, bo oba krzaczki młodziutkie, ale kwiaty już mnie zauroczyły...

I na koniec będzie bez kwiatów, ale to kwestia czasu. Pamiętacie słodką Jasminę Flower Circus? Pisałam o tym, że po przekwitnięciu razem z kwiatami opadły jej też (trochę z moją pomocą) wszystkie listki, bo zrobiła się łaciata jak biedronka. To ten odwyk, o którym pisała Alexia. Kuracja najwyraźniej zakończyła się sukcesem, bo w tej chwili mam znowu zgrabny krzaczek, zdrowy bez jednego oprysku. I nawet pączków sporo, jeszcze się dziewczynka będzie różowić przed zimą:

Czuć już nadchodzącą jesień, noce chłodne, rano piękne mgły. Czas przestać obrywać przekwitłe kwiaty różom i zbierać siły przed jesiennymi rewolucjami na rabatach


Cardinal zdecydowanie nie... 
Nie wiem czy to Cię pocieszy, ale to g... podżerające pąki widziałam tez u siebie w ogrodzie. Podżarło mi pąka Chippendale'a, ale ten na szczęście miał jeszcze sporo innych w zapasie.



















