Najpierw jednak o ekstremalnych warunkach - masz rację Tomku, trzeba mi było wyraźniej napisać, o co mi chodzi, a tak sprawa jest dyskusyjna i po części nie mam racji. Oczywiście w porównaniu z naszym klimatem, warunki pustynne i półpustynne są (bardziej) ekstremalne, ale przecież w uprawach nie wysiewamy w zagonach, tylko stwarzamy roślinom (w miarę naszych możliwości) odpowiednie warunki i mamy większy lub mniejszy wpływ na czynniki rozwojowe roślin, a więc możemy sprawiać, że są one bardziej lub mniej ekstremalne, przy czym niektóre z nich możemy modyfikować, że się tak wyrażę, w górę i w dół, inne tylko w dół. Mamy jakiś wpływ choćby na wilgotność podłoża i powietrza, na temperaturę - te mogą być w warunkach uprawowych nawet bardziej ekstremalne niż w naturze, bo zależą częściowo lub nawet całkowicie od nas. Ale już na różnice dobowe temperatur, sumy temperatur, długość okresu wegetacyjnego, a zwłaszcza na ilość słońca w sezonie wegetacyjnym oraz jego jakość (UV) - nie mamy żadnego wpływu (możemy je modyfikować tylko w dół; chyba że ktoś się decyduje na doświetlanie całych kolekcji lampami UV) i pod tym względem środowisko naturalne jest bardziej ekstremalne. Podłoże zależy od Nas i może być regulowane w obie strony. Ja wolę je "uekstremalnić" i zbliżyć do naturalnego, w którym nie ma aż tak dużo próchnicy, ale są w nim wcale nie jałowe minerały.
Tu wrócę jeszcze do szczelin w skałach i podłożu kamienno-żwirowym; no pewnie, że w szczelinach skalnych czy niewielkich przestrzeniach między kamykami trochę innego materiału jest, ale:
1) często jest to na piach i glina (?)
2) ile jest próchnicy, 1/3 podłoża?
3) na pewnych skałach i obszarach kamiennych jak głęboko sięga ta mieszanka piasku/gliny/trochę próchnicy, np. w takich podłożach jak poniżej?






(i zauważ, że starałem się dobierać przykłady spośród różnych rodzajów kaktusów, choć najbardziej czepiłem się Copiapoa, bo je lubię i są typowym przykładem)
Ta mieszanka w górnych warstwach gleby jest - jak pisałeś - dobra na start, ale w okresie dojrzałości, ile procent pożywienia ona dostarcza, w głębi podłoża? Kolej raz spytam, co karmi liczne, opasłe Copiapoa z pierwszego zdjęcia, humus?
Wydaje mi się (sam zresztą kiedyś o tym chyba pisałeś), że torf z powierzchni niewiele z siebie w suchym i gorącym klimacie oddaje wgłąb zwartego, kamiennego podłoża, a więc do miejsca, w którym woda utrzymuje się najdłużej i z którego korzenie pobierają sole wraz z wodą. Ile tego jest nie wie na pewno ktoś, kto tylko ogląda zdjęcia, ale i wyprawy kaktusowe pewnej odpowiedzi chyba nie przynoszą. Bo tak naprawdę trzeba by kopać pod co druga rośliną i sprawdzać co jest parę, paręnaście centymetrów pod powierzchnią ziemi.
Nie wiem skąd aż takie zastrzeżenia do uprawy mineralnej, przecież nawet nasze pospolite rośliny mogą rosnąć w czystym minerale, jak choćby wspomniane mchy, które żywią się wyłącznie betonem. Inny przykład - drzewa. Blisko domu mojej żony jest osuwisko łupka ilastego (daję go do podłoża), pośrodku którego rośnie ładna sosna - nie ma tam ni grama torfu. Przy jednej z dróg dojazdowych do Sanoka można oglądać, na czym rosną drzewa a nawet pobliskie lasy - przydrożne osuwiska pokazują, że ich podłoże to kilka, kilkanaście cm poszycia/trawy a pod nią sam kamień i piasek. Las iglasty w pobliżu mojej miejscowości pod warstwą runa ma co najmniej 1,5 m. czystej gliny. Całe lasy rosną na kamieniu, co pokazują np. kamieniołomy. Na ruinach np. zamków też może wystąpić roślinność, także drzewa. Jasne, to nie jest typowe ich środowisko, ale w miarę dobrze sobie w takim podłożu radzą. Tym bardziej kaktusy powinny być przystosowane do bardzo "ubogich" gleb.
Nie twierdzę że zawsze i wszystkie kaktusy można uprawiać w podłożu mineralnym (gdzie próchnica to góra 10%), ale dużo, nawet większość można.
Powołam się teraz na kogoś, kto ocenia uprawę mineralną (bez nawożenia) po trzech latach jej stosowania (na podstawie artykułu ze wspomnianego czasopisma Xerophilia)
-bardzo dobry rozwój korzeni, które są dłuższe, grubsze i liczniejsze
- bezpieczniejsze podlewanie i zarządzanie wilgotnością podłoża
- wysokie napowietrzenie podłoża
- ziemia jest luźniejsza, dlatego pozwala niektórym rodzajom (np. Frailea lub Pediocactus) łatwiej wkopać się w podłoże w okresie spoczynku
- rośliny są bardziej zwarte i lepiej uciernione (choć z tym uciernieniem może być i tak, że nie tyle ciernie rzeczywiście grubsze, dłuższe i gęstsze, co korpus rośliny jest mniejszy)
- rośliny lepiej znoszą niskie temperatury i zimowanie, a także wysokie temperatury, są odporniejsze na poparzenia, choroby i szkodniki - są zdrowsze. Bierze się to głównie stąd chyba, że w uprawie mineralnej komórki rozwijają się wolniej i są mniejsze, grubsza i twardsza jest epiderma, łatwiej tworzy się warstwa ochronnego wosku. Dzięki temu rośliny są też mniej podatne na urazy, zakażenia, insekty i grzyby (z którymi niedawno miałeś Tomku problem po nocnych podlewaniach); natomiast podłoże w większości mineralne ogranicza liczbę szkodników i grzybów w glebie.
Dla niektórych minusem, a dla innych (w tym dla mnie) plusem jest wolniejszy rozwój, zwłaszcza na początku: przez dwa, czasem trzy lata kaktusy wyglądają jak w stagnacji, jeśli przyrastają to wszerz, a nie wzwyż, wypłaszczają się; nie są jednak zabiedzone. W tym czasie natomiast rozbudowują system korzeniowy, przyrost roślin następuje zazwyczaj po dwóch latach.
Co ważne, do uprawy mineralnej, zwłaszcza czysto mineralnej (bez dodatków organicznych), zaleca się duże i bardzo duże donice, to jest zdecydowany minus tej metody.
W mieszankach które teraz stosuję jest 5-10% humusu z mchem, to tak na start, po niedługim czasie i tak go rośliny z podłoża wyjedzą; uzupełnieniem próchnicy jest 5-10% gliny. A w przyszłości albo raz na rok - 2 lata dam wodę z nawozem, albo co 3-4 lata dosypię od góry trochę drobnej gliny. To (plus większe doniczki) pozwala ograniczyć liczbę przesadzeń. Tak naprawdę nie wiem, co z tego wyjdzie, ale to czego się o uprawie mineralnej dowiedziałem pozwala mi być dobrej myśli.
Na zakończenie może tak: 30% próchnicy w podłożu "klasycznym" (tj. 30% torfu/humusu/kopmpstu + w większości kwarc w postaci żwirku i piasku) jak najbardziej ma sens, bo jedynie te 30% podłoża jest żyzne. Ale lepsza moim zdaniem jest mieszanka w 100% żyzna, w której każdy składnik daje - choćby nie tak dużo - papu. Już to pozwala ograniczyć udział elementu organicznego. Nawet 80% piaskowca lub granitu + 20% czarnego powinno być korzystniejsze niż klasyczne kwarcowe (choćby dlatego, że podłoże szybciej będzie wysychać, kamyki są chropowate, ponadto pozwalają dość dokładnie "ustawić" sobie pH podłoża pod konkretne rośliny - bo są piaskowce i granity od bardzo kwaśnych do mocno zasadowych; do tego są łatwo dostępne i tanie, ale w bryłach. Jedyny ich minus to rozmiar, trudno kupić w postaci odpowiedniego grysu, najczęściej sprzedawane są w postaci większych lub mniejszych odłamów, które trzeba tłuc).
A jeszcze lepsze dla wielu kaktusów może być podłoże, gdzie udział czarnego ograniczy się do 5-10%.
Ze względów praktycznych mniej taka uprawa nadaje się w wielkich kolekcjach (bo duże doniczki, rozdrabnianie kamienia, przesiewanie go).