Asiu, pewnie, że masz racje, że i hobby mnie przywaliło kaktusy są wszędzie i obrazki są wszędzie. I nie wypieram się uzależnienia od forum

bo wieczory na forum to sprawa obowiązkowa
I to nie jest tak, że bym czegoś nie chciała

gdyby mnie było stać to i szklarnia ogrzewana byłaby, a najlepiej taka oranżeria

z wyjściem z pokoju

ale w tej chwili to ciężko mi dom w zimę ogrzać a co dopiero szklarnię, a że w totka nie gram, więc mówię nigdy nie będę miała szklarni w dodatku ogrzewanej.
A że klimat mamy taki a nie inny to zawsze nachodzą mnie dni kryzysu, depresji, przemyśleń

że trzeba to wszystko wyciągać, później myśleć czy nie będzie przymrozków a w dzień czy nie ulegną poparzeniu, i tak mijają 2 miesiące kwiecień-maj, później jest czerwiec, czyli albo leje, albo grad, albo upał, lipiec-sierpień podobny, no i wrzesień z przygruntowymi przymrozkami

i znowu wszystko chować.
I praktycznie to w ciągu roku może są 2 miesiące, takie bezstresowe, a może jeszcze mniej i myślę czy warto iść w taką ilość
Bo za oknem znowu pada i zimno

i kiedy będzie to lato

2 najpiękniejsze miesiące już prawie minęły, został lipiec bo sierpień to już jesień.
A ja tylko na zmianę koszę i sprzątam, sprzątam i podlewam a życie ucieka. Skoszę w jednym miejscu to w drugim już trawa urosła. Są plusy i minusy dużego ogrodu, a gdyby jeszcze była szklarnia to by mnie przerosło. Nawet nie mam kiedy, do Ciebie się wybrać bo roboty moc

a końca nie widać

i wiecznie mam poczucie, że znowu coś jest nie zrobione, że jestem
więźniem własnego domu.
A dziś opuncja od Andrzeja, słońca brak i nie może się rozwinąć, ledwo pościła korzonki a a tu już kwiatuszek

myslalam, ze nie utrzyma, bo to tylko urwany człon, a tu proszę
