DTJ, no to muszę Ci powiedzieć, że jesteś szczęściarą, że nie masz u siebie na różach plamistości, bo o tej porze to niestety w większości ogrodów ona występuje. Jak ja bym chciała mieć czyste zieloniutkie listki.
Michasiu, dziękuję za pozdrowionka i zapraszam do oglądania kolejnych różyczek.
Daisy, bardzo mi pochlebiasz, że chcesz obejrzeć wszystkie moje wątki. Niestety, w tych najstarszych poznikały zdjęcia i wątki są teraz właściwie bez wartości. Szkoda, bo się kiedyś starałam, żeby były estetyczne. No ale nic, zapraszam do obecnego wątku, czasem powtórzę w nim zdjęcia róż z ubiegłych lat. Co do
Queen of Sweden, to przesadziłam ją tej jesieni już w trzecie miejsce, może w końcu się jej spodoba, bo kwiaty ma cudne i chciałabym ją jednak mieć. Wspominasz o swoich
My Girl. Są po prostu oszałamiające
Kolejna spośród róż na literę A to
Amber Queen. Żółtych róż nie lubię, ale ta nie jest żółta, lecz, jak mówi nazwa, bursztynowa, a może nawet jakby złocista. Kolor ma naprawdę niepowtarzalny. Mam dwie sztuki w różnych miejscach i kombinuję, żeby je jednak posadzić obok siebie.
Mam ją posadzoną z białą lawendą, ale akurat w czasie kwitnienia lawendy nie zrobiłam fotki.
I następna moja angielka na A, czyli
Ambridge Rose (D.Austin). Delikatniutka. Niewinna. Kwiat raczej nietrwały. Rośnie razem z białymi dzwonkami.
A to jej drugie, jesienne kwitnienie. Czy kto by pomyślał, że to ta sama róża?
