Dzisiaj jako, że deszcz przestał po południu padać przystąpiłam do oprysku rozcieńczonym wyciągiem szkrzypu (darowany) z odrobiną mydła potasowego - nie zauważyłam, że mydło to jest czosnkowe.
Tak że ja i cały mój ogród roztacza wiadomą woń.
Mam nadzieję że moję niskobudżetowe królowe nie obrażą się, że tak po chłopsku je potraktowałam. Dla rekompensaty zrobiłam im zdjęcia.
To moja parkowa ChinaTown zakupiona w hipermakecie 3 lub 4 lata temu w woreczku, na szczęście z nazwą.
W fazie pąka udaję że będzie czerwona.



W drugim worku kupiłam Shalome. Kwiaty już nie tak duże, ale ładniejszy zapach.

No i miniaturką - którą dostałam w prezencie po przekwitnieciu wsadziłam do zaczątków ogródka. Odwdzięczyła się, że nie poszła do kosza i zmężniała.

