Jak co roku dostałam zaproszenie do dentysty celem wykonania przeglądu technicznego uzębienia własnego i sztucznego.
Asystentka posadziła mnie w fotelu i obstukuje narośnięty beton.
Nagle oznajmia
OOOOOOO muszę zawołać lekarza chyba coś jest nie w porządku z tym filungiem.
Przyszedł doktor, nie pijany, i oznajmił wymieniamy.
Tylko ruszył się sypnęło, trzeba będzie kanałowo go przeleczyć.
Tak stanęło.
Żeby czasu nie marnować, to od razu do rentgena.
Prowadzi mnie dziewczyna, do piwnicy , aaaaa tam cudo na pół pietrze stoi i kwitnie.
Kwiaty piękne,że nie wiem co, czerwoniuśkie jak krew.
Tylko ujrzałam kwiatka i już miałam plan.
Druga wizyta, wpadam i od razu pytam.
Cziden gdzie masz wc, bo ja muszę pilnie, taki mam stres-( specjalnie do tego wc chciałam , bo w piwnicy,to wc było, scyzoryk już przygotowałam- zawsze mam przy sobie scyzoryk z mini nożyczkami)
Cziden pokazała mi drogę, sama poleciała przygotować gabinet.
Oczywiście ja zatrzymałam się koło cudnego kwiatka i ciachnełam 3 piękne szczepki i ukryłam w torebce przepastnej.
W domu szybciutko wsadziłam do wody i postawiłam na oknie kuchennym (pod oknem jest kuchenka)
Teraz już nic ino na korzonki czekać.
No ale życie jest ciężkie, każdy o tym wie.
Mój władca pierścienia miał kaprys ugotować niedzielny obiad. No i gotował , ja tylko doskakiwałam z nadzorem, na co on żartobliwie rzekł.
,, ty się kocik nic nie przejmuj weź sobie halba i obserwuj,,
Co było robić ? trza było się usunąć w cień i przeczekać , a potem posprzątać.
Nagle słyszę
-Kocik a co to było w tej szklaneczce, to zielone? Gdy usłyszałam ,,było,, coś mnie zmroziło.
-To są moje szczepki! ( nie dopuszczałam jeszcze myśli o zagładzie)
- One mi wpadły do patelni, co z nimi zrobić?
OOożesz jak się nie wścieknę, jak się nie poderwę na równe nogi----- nooo bratku ja się zemszczę
Wpadłam do kuchni, patrzę a moje kwiatki upaćkane w oliwie leżą smętnie na blacie.
To ja błyskawicznie nura do szuflady, wyciągam gumowe rękawice i ostentacyjnie nakładam.
Biorę zielone do reki i myje, na pierwszy wizus wydaje się nie ucierpiały bardzo.
M pyta
- a co ty tak w rękawicach je myjesz?
- aaaa bo one strasznie trujące są, dotykanie powoduje że możesz wysypki śmiertelnej dostać, tak się zastanawiam czy nie popuściły jadu do twojego mięsa, w każdym bądź razie ja dziś zjem na mieście.
W tym momencie chłop łaps za patelnię i pędem do kibla , wywalił całą zawartość do muszli i spuścił wodę. Następnie wpadł do kuchni i środkiem dezynfekującym zaczął szorować ręce.
Wykrzykując przy tym
-Po co ty takie ciulstwo przywlekasz do domu.
Ja oszołomiona sytuacją, obracałam się bezmyślnie wokół własnej osi trzymając w garści ocalone blumy, zdążyłam jeszcze odpowiedzieć na zadane pytanie
- a przywlekłam, może bym ci kiedy do sałatki dosiekała.
W tym momencie ryknęłam jak bawół,
Powiem tylko że przy następnej wizycie znowu ukradłam 3 szczepki dla pewności, powtarzając ten sam fortel.
Przy ostatniej wizycie zapytałam
Cziden jak się nazywa ten kwiatek
- Nie mam pojęcia, mogę mamę spytać, bo to od niej, nie miała miejsca w domu, to przywlekłam tu.
- a mogę sobie urwać szczepkę
- a rwij ile chcesz, nie ty pierwsza masz na niego ochotę, im więcej go skubią tym lepiej rośnie.
Tak więc ucięłam jeszcze jedną, tym sposobem miałam szt 7, wszystkie się przyjęły, smażone też.
