
wróciłam z wojaży Biedronkowych

i też nic

byłam w 3! Fiołki jak po gradobiciu albo wcale. Widziałam tylko jedna różyczkę ale w opłakanym stanie i jednego ładnego białego fiołka tylko nim doszłam to wyrosła przede mną jakaś babka i zwinęła mi go sprzed nosa

. Myślałam że na pocieszenie pojadę do obi i złość we mnie wzrosła. Fiołki 12 zł najtaniej i to takie niezbyt zachwycające. Beniaminki takie już większe 245 zł

. Widziałam tylko małą oplątwe za 9,90 ale już kwiatki puszczała a wiem że jak u koleżanki zaczęła puszczać to zaraz umarła. Tak więc wróciłam z pustymi rękoma.
Poruszę także temat który pewnie już nie raz tu gościł mianowicie marnowanie kwiatków w supermarketach

. Pełno dziś w obi widziałam kwiatów które już do niczego praktycznie się nie nadawały. Były też takie do reanimacji ale też w opłakanym stanie i wszystko po 10 zł. Kiedyś bawiłam się w reanimację i kupowałam takie "okazy" nie zawsze udzielenie im pierwszej pomocy przynosiło upragniony skutek więc już tego nie robię. Ale czy w supermarketach nie przesadzają z cenami? jeszcze za 2, 5 zł kupiła bym. Przecież te kwiaty i tak i tak trafią do kosza kończąc tam swój żywot więc sklep i tak ma straty
Wygadałam się i już mi lepiej
Teraz zapraszam na popołudniową
