Ble ja miałem ponad 200. Co roku tyle siejemy i żadnej nie było coś złego się dzieje z równowagą w przyrodzie. Też w tym roku nie ruszyłem papryki pomidorów i sałaty powód oczywisty aż się żołądek odzywa. ..
Do ślimaków potrzebna jest systematyczność . Zbierałemm rano i wieczorem, Bywało ze całe wiaderko (po farbie emulsyjnej) wywoziłem do lasu. Staram sie nie sypać trutki, bo mam ropuchy, zaby i jeże i boje sie żeby takiego "nadzianego" ślimaka nie skonsumowało cos pozytecznego.
U mnie w tym roku były pierwszy raz . Od kilkunastu lat widziałam je poniżej mojego domu , może 200 m. w głębokim i ciemnym rowie . Ponieważ było to po przeciwnej stronie drogi to łatwo im nie było przejść. Sąsiedzi mieszkający właśnie po tamtej stronie już od kilku lat narzekali na plagę . W tamtym roku była susza i jak poszłam pod wieczór na spacer z psem to doszły już powyżej mojej działki i w kamienistym i suchym rowie była ich masa .Ponieważ działkę mam dużą odpadają jakiekolwiek środki . W tym roku zbierałam tylko w połowie ogrodu , w drugiej były pojedyncze . Miesiąc temu przesuwałam drewniane obrzeża już trochę stare to siedziały od dołu maluchy , wytłukłam , po tygodniu z ciekawości je obróciłam to znowu tam znalazłam . Masakra . Jak zima będzie łagodna to latem się nie opędzę . Kupiłam jodełkę i w środku w doniczce cała masa jajeczek . Najlepiej zbierać do latarki , po ciemku . U mnie najbardziej lubią języczkę a mam taką 14 letnią , więc jesienią prawie była bez liści , chociaż regularnie 2 razy dziennie zbierałam .
Polecam szczypce drewniane, kiedyś używano takich do wyjmowania kiszonych ogórków z beczki. Mozesz tez uzywać rękawiczek lateksowych albo wampirków (mój siostrzeniec bez rękawiczki nie dotknie ślimaka, a pomoc innych jak najbardziej wskazana !)
Szkpda że harcerstwo w odwrocie , bo mozna by namówic młodzie do pomocy w ślimakobraniu
W minionym sezonie miałam plagę nagich ślimaków. Teraz zapowiadają łagodną zimę, to strach pomyśleć, ile tego paskudztwa będzie w przyszłym roku.
Niedawno usłyszałam od pewnego rolnika, że te okropne ślimaki są przysmakiem kaczek. I teraz chodzi mi po głowie, czy nie zacząć zabawy w hodowlę drobiu.
W tym roku postanowiłam zakupić nicienie do walki ze ślimakami. Tyle czasu poświęcam na sianie, pikowanie, sadzenie a ślimary niszczą wszystko w ciągu kilku dni Wszystko obgryzione albo wręcz znika ...nie tym razem
Może mój sposób jest niehumanitarny, ale bardziej skuteczny od wynoszenia na łąkę sąsiada, skąd z całą pewnością wrócą ze zdwojoną liczebnościa .
Otóż pręt stalowy o średnicy 8 mm - 10 mm zakończony na bardzo ostro, długość tak aby w pozycji pionowej działkowicza można nabijać osobnika "na pal" i następnie zsuwać go z tej tzw. dzidy zaczepiając o cokolwiek na działce, o drzewko, o krzew, kamień.
Pozostawiony w takim stanie "ginie" bezpowrotnie. Co ciekawsze na drugi dzień niema po nim śladu. Inne pożyteczne robole mają łatwą wyżerkę, a my możemy boso hasać po rosie na trawniku. Metoda bardziej humanitarna od posypywania solą , karmienia trucizną, wrzucania do ognia itp.Te zsunięte z "dzidy" zjadają też ptaki.
Pora polowań po zmierzchu przy dobrej latarce bo to pora ich żerowania .
Moje osiągnięcia to w pierwszych dniach 300 do 350 szt. Po 10 dniach nie wiecej jak 10-15. W ubiegłym roku pod koniec lata trafiały się pojedyncze egzemplarze
(od sąsiada). Codzienny spacer nikomu nie zaszkodzi. Powierzchnia działki 12 arów. Czas polowań 15-20 minut.(CODZIENNIE!!)
No faktycznie niezbyt to humanitarne rozwiązanie po takim pręcie wygląda jak by wpełzł na minę przeciwpiechotną Nie prościej się schylić i wsadzić do butelki lub słoika i wynieść z dala od domu na łono natury
Przy takim tempie rozmnażania tych potworów ( mam na myśli olbrzymy bez skorupy) niehumanitarne jest pozostawianie ich przy życiu.Są to bardzo inwazyjne i żarłoczne paskudy. Jeśli nie chcemy mieć takich kłopotów, jakie inni mają z szarańczą niszczmy je wszelkimi sposobami. Wynoszenie ich na łąki czy do lasu to otwieranie parasola ochronnego nad nimi.