Dzięki U siebie na wątku kaktusowym pokazywałam właśnie dzisiaj jak to wygląda ogólnie.
Co do pytania to tak, i to w ogóle pierwszy kwiat zebriny u mnie, bo w zeszłym roku dostałam kawałek z wymiany. Spodziewałam się bardziej bordowego, a tymczasem on jest jakiś taki szaro-kakaowy.
Ja zimą nie doświetlam i trochę suszę, więc zanim zassają i dojdą do siebie, to z kwiatami startują u mnie późno.
Chciałbym spytać! Moja stapelia orbea variegata stoi na balkonie zabudowanym,ma dużego pąka ale długo go nie rozwija ,w dzień na balkonie jest gorąco strona południowa, ale nocą i porankiem temperatura spada poniżej 10 stopni,może dlatego nie rozwija pąka.
A gdy ją wstawię do mieszkania czy rozwinie pąka czy zrzuci go?
Prosze o poradę.
Janek, twoja roślinka chyba jest nieśmiała, boi się pokazać w pełnej krasie ;)
Mam pytanie do zaawansowanych zastapeliowanych - czy huernie mogą rosną w takiej oto płaskiej doniczce?
Po lecie korzenie powyłaziły z dotychczasowych doniczek, dodatkowo przez pogłębiający się zwis zebrina zaczęła koziołkować.
W jakiej zimujesz temperaturze? Moja stapelia ostatniego kwiata chyba zasuszy, bo nie chce jego otworzyć, pewnie dlatego że zimuję w niskiej temperaturze.
Huernia stoi przy nieszczelnym oknie za firanką, jest tam trochę chłodniej. Nieco ponad 19 °C, podczas gdy temperatura reszty pokoju wynosi 21-22 °C. Zależy od pogody.
Rozwijała dwa pąki, ale drugi zrzuciła prawdopodobnie z powodu małej ilości wody. Teraz rośliny podlewam kiedy naprawdę muszę i bardzo mało.
Jak długo trzeba czekać na wznowienie wzrostu po ukorzenieniu odciętego członu huernii? W listopadzie '18 musiałam w ten sposób ratować roślinę po ataku choroby grzybowej. Z dwóch członów przetrwał jeden, wytworzył pierwszy korzonek dopiero po 5 miesiącach, w marcu. Powoli przybywa mu korzeni, ale ani drgnie.
Drugie pytanie dotyczy metody podlewania zimą (tak, tak, nie mam zimowiska, tylko chłodne parapety). U drugiej zdrowej huernii jedynie co jakiś czas zraszałam wierzchnią warstwę podłoża. W marcu wraz z nadejściem dłuższych i bardziej słonecznych dni zaczęła mięknąć i się marszczyć, jakby miała problemy z pobieraniem wody. Wyjęłam ją z doniczki i oto co ujrzałam: korzenie przy powierzchni, czyli tam gdzie docierała woda, były ładne i zdrowe. Korzenie położone głębiej (a było ich więcej) wyschnięte na wiór. Zasuszone odcięłam i wszystko wróciło do normy, teraz kwitnie.
Jaką metodę podlewania powinnam obrać po zakończeniu tego sezonu, aby nie doprowadzić do ponownego zasuszenia korzeni i jednocześnie nie przesadzić w drugą stronę?