blabla pisze:Generalnie po miesiącu od wysiewu można uznać, że nasiona są do bani. Warunkiem oczywiście musi być pewność, że warunki kiełkowania, które zapewniliśmy na pewno były optymalne. Inaczej jest w przypadku opuncji, one potrafią kiełkować przez rok.
Można spróbować przesuszenia, w ~10% przypadków takie postępowanie sprawdza się. Nie mniej dotyczy ono raczej sytuacji, gdy wykiełkowało np. 80% nasion a my chcemy zmusić do obudzenia się pozostałe 20%. Jak to przeprowadzić? Bardzo prosto. Należy dokładnie wysuszyć całe wysiewy. Czyli nasiona i podłoże muszą być zupełnie suche. Następnie należy ponownie zapewnić im wilgoć. Czas nie ma tu większego znaczenia. Można przyjąć, że okres suszy powinien trwać 2-5 dni.
Dziękuję bardzo za pomocne informacje. Warunki optymalne do kiełkowania chyba udaje mi się zapewnić, co widać na foto.

Na większości poletek się zazieleniło, ale jak widać na trzech pustynia. Choć tym nasionom daję jeszcze czas bo to dopiero półtora tygodnia minęło. Nie jest też tak, że są tam nasiona rodzaji które wymagają odmiennych od siebie warunków do kiełkowania. Wszystko to meksykańczyki. Mammillarie, echinofossulocactusy i turbiniaki, nasiona z Banku PTMK. Temperaturę mają w przedziale 20-24 stopnie.
Wczoraj zebrałem nasiona gymnocalycium, które mi nie ruszyły i dam im drugą szansę po przesuszeniu. Zobaczymy jakie będą efekty.
Jeszcze jedno pytanie. Czy oprysk previcurem może mieć negatywne oddziaływanie na kiełkowanie nasion? Tzn porażać kiełki i powodować ich zamieranie? Po pojawieniu się pierwszych siewek zrobiłem oprysk i z nasion które dokiełkowywały później nie rozwijało się nic więcej, zamierało i po tym następowały procesy gnilne, których objawem był smrodek nieprzyjemny, a wnętrze nasionka to była rozpływająca się masa. Nie wiem czy to może być przyczyną (może to jakaś infekcja) , ale szukam jej by nie popełniać błędów w przyszłości. Czy z opryskami lepiej wstrzymać się do zakończenia procesu kiełkowania?