Grażynko, zachwyciłaś mnie najnowszymi pisankami

toż to cuda, a cierpliwości i precyzji bardzo zazdroszczę. Wszystkie Twoje dzieła podziwiam, ale te pisanki richelieu to już majstersztyk

Piszę tutaj, bo mam problemy z zalogowaniem się na blogu.
Przy okazji, po raz kolejny, przebiegłam po Twoich różach

oczywiście wpierw "dopadła" mnie Colette, zwłaszcza że od kilku dni zastanawiam się, dlaczego wcześniej nie dostrzegłam jej zalet

muszę ten błąd naprawić!
Barwa Perrenial również mnie zaskoczyła, liczyłam na wyraźniejszy fiolet i powtórkę kwitnienia, ale może w tym roku się zrehabilituje. Jako jedna z nielicznych ma w tej chwili zielone pędy na całej dwumetrowej długości.
Ciekawi mnie, czy jesteś zadowolona z Williama Morrisa? Mój, kupowany u Kapiasów, rozrósł się dość potężnie, ale kwiaty nie zrobiły na mnie wrażenia
