Witajcie!
Nie taki diabeł straszny, jak go malują. U mnie pogoda wprawdzie się pogorszyła już we wtorek i przed południem nie zachęcała do wizyty na działce; po nocnym deszczu jeszcze rano popadało, dlatego M pojechał sobie sam rowerkiem, a ja zostałam z Misią i włączyłam pralkę. W okolicy południa wyszło piękne słoneczko, zaczęłam żałować pozostania w domu, bo i temperatura powietrza wzrosła do 15*. Ponieważ jednak nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło, wyprałam wszystko, co w koszu ledwo się już mieściło i jest gdzie wkładać nowe wybrudzone fatałaszki.
Natomiast dzisiaj nie wytrzymałam i ponieważ auto zostało odstawione do warsztatu z powodu jakiegoś bzdeta, to ja poszłam sobie spacerkiem. Niestety, dzisiaj słonko nie zaświeciło, a wiatr jest zimny. Mnie się wydawało, że 10* to dobra temperatura, by nie nakrywać głowy i oczywiście zmarzłam. Jeszcze coś mnie w środku trzęsie, ale poradziłam sobie babcinymi sposobami i jestem pewna, że do jutra się rozgrzeję.
Nic tak naprawdę na działce się nie zmieniło, kwitnie to, co kwitło, choć niektóre kwiatki zwinęły swoje płatki z powodu chłodu.
Alicjo - wiosna przystopowała i teraz trzeba czekać na jej ponowne otwarcie. Kiedyś przecież musi się otworzyć i pozostać bez psikusów.
Pozdrawiam wzajemnie i również zdrówka życzę i poprawy pogody.
Marysiu - współczuję Ci tego białego widoku za oknami zamiast kolorowego kwiecia.

Oby jak najszybciej ta biel ustąpiła, pozwalając kwiatkom dać popis swojej urody.
W korzenie piwonii daję całe jaka, a dodatkowo podsypuję skorupkami, jednak tylko wówczas, gdy mam tych skorupek nadmiar.
Nawozów sztucznych piwoniom nigdy nie dawałam, kiedyś w korzenie wkopywałam kawałki chleba na zakwasie, ale zapomniało mi się, że tak też można i od jakiegoś czasu tego nie robiłam.
"Sasanka" wygłaskana na wyrost, bo wczoraj żyć mi nie dawała, zapewne w nadziei podróży na działkę. Zawiodła się, bo musiała siedzieć w domu.
Bardzo Ci dziękuję za dobre życzenia, które odwzajemniam w całości.
Dorotko - skorupkami podsypuję te same roślinki, co Ty, a ponieważ miałam ich nadmiar, to sypnęłam pod piwonie, które wcześniej dostały po całym jajku w korzenie. Dawniej też dawałam im
pojeść chlebka, ale kiedyś mi się zapomniało i od tej pory dostają tylko jajka.
Zimowej aury wiosną współczuję serdecznie.

U mnie też się znacznie ochłodziło, jednak ani przymrozków, ani śniegu nie ma i w prognozie na najbliższe dni nie widzę i niechby już nie było.
Ewelinko - coś tam kwitnie, choć nie wszystkie drobnocebulowe wygrzebały się po zimie. Wnikliwe śledztwo każe mi podejrzewać gryzonie.

Najadły się lebiegi niewidymki do wypęku, a ja będę zmuszona jesienią uzupełnić braki.
Jeśli mam być szczera, to i mnie przestały cieszyć sadzonki zagracające parapety i jeden niemal cały pokój. Najchętniej
wyciukałabym je na balkon, ale za zimno. Zakręciłam tylko grzejnik, by im za mocno tyłeczków nie grzało, bo rozpuściłyby się jak
dziadoskie bicze.
Pozdrawiam wzajemnie.
Martusiu - dziękuję za uświadomienie mnie w temacie cebulic.
Sama widzisz, jaka ze mnie "znawczyni". Jak widzisz, bez linku da się porozumieć ze zrozumieniem.
Do mnie na szczęście dotarło jedynie znaczne ochłodzenie, zima została gdzieś za rogiem, ale i tak jest bardzo nieprzyjemnie i można zmarznąć, zwłaszcza gdy - jak ja - z gołą głową wyjdzie się na dłuższy spacer.
To jesteśmy umówione w sprawie pierwiosnków. W potrzebie wal śmiało, mam tego dobra bardzo dużo.
Z tą uwięzioną roślinką wiąże się zabawna historia.
Od pierwszego roku po kupnie działki wychodziła mi tam z ziemi nieciekawa roślinka. Niziutka z byle jakim malutkim kwiatuszkiem, który nie tylko nie zdobił, ale też wyjątkowo mi się nie podobał, wobec czego kwiatek obrywałam, a listki zasłaniałam innymi ładnymi kwiatami. W ubiegłym roku postanowiłam dać tej roślinie szansę i zostawiłam kwiatek. Na jego miejscu późnym latem pokazało się czerwone cudeńko, które przy pomocy forumowych przyjaciół zostało rozpoznane jako rarytas pod nazwą 'Arisaema Flavum'. A skoro to jest rarytas, to zrobiłam mu ogrodzenie, by już nigdy nie potraktować go po macoszemu.
Niże jednak nadciągnęły, nie mniej pozdrowienia przyjmuję z wdzięcznością i z całego serca odwzajemniam.
Iwonko1 - coś w tym jest. Rzeczywiście przyjemniej jest popatrzeć na kwiatuszki, niż pamiętać, co się robiło. Dziękuję za mile słowa pod ich adresem.
Dzisiaj magnolia zamknęła i ten jedyny otwierający się kwiatek, zapewne by jej nie zmarzł w tej wietrznej aurze. To jest magnolia gwiaździsta, wcześnie zakwitająca.
Misia na szczęście omija roślinki, ale nie zważa na obrzeża i często gęsto muszę poprawiać po jej nasiadówie na nich.
Staram się ciepla trzymać, choć dzisiaj się trochę wygłupiłam, czego mocno żałuję. Mam nadzieję, że Ty dbasz o ciepełko w te zimne dni. Zdrówka.
Dorotko350 - dziękuję za cieple słowa pod adresem moich rabatek.
Gdy tylko pogoda pozwoli wrócić wiosennemu ciepełku, śpiące jeszcze roślinki pokażą swoją urodę. Oby to nastąpiło jak najszybciej!
Gołębie rzeczywiście wywiązują się z obowiązku dostarczania nawozu, jednak czasami doprowadzają mnie do szewskiej pasji.
Moniczko - miło mi spotkać Ciebie w moim wątku.
Rozglądaj się do woli.
Halszko - jestem laikiem jak chodzi o korzystanie z rozmaitych przeglądarek, w ogóle jestem laikiem internetowym, wybacz.
Dziękuję pięknie za dobre słowa pod adresem moich kwiatków. Pod sasankami dobrze rozpoznałaś spóźnialskie śnieżniki.
Skorupki jajek służą poprawianiu pH, jednak pod piwoniami rozsypałam je z powodu nadmiaru skorupek, ponieważ w korzenie piwonii daję całe jajka, po jednym każdej roślinie.
Misia lubi sobie przysiąść, udawać brak zainteresowania otoczeniem, ponieważ w ten sposób poluje na motyle. Na szczęście nigdy nie udaje się jej złapać żadnego z nich.
Dziękuję za dobre życzenia, a Tobie życzę powrotu wiosennego ciepełka.
Halinko - roboty to ja jeszcze mam zatrzęsienie, tylko teraz pogoda się zbiesiła i musiałam sobie zrobić przerwę. Wszystko w tym roku opóźnione, dłużej będzie się czekało na pierwsze warzywka. W tunelu już tak dawno wysiałam sałaty i rzodkiewkę, a one ledwo nad ziemią widoczne.
Pozdrawiam wzajemnie i również życzę powrotu wiosennego ciepełka.
A oto, jakie zdjęcia przyniosłam z dzisiejszego spaceru na działkę.
Trochę fotek zostawię na jutro, bo nie wybieram się na działkę. Mam bowiem trochę siewek do pikowania, a jutro jest dzień kwiatowy w biokalendarzu.
Jutro jeszcze ma być zimno, życzę Wam więc spokoju i cierpliwości w oczekiwaniu na poprawę pogody.
Dobrej nocy. 