Ewuś, dziękuję raz jeszcze! Właśnie o nich czytam

Tzn. o: Maria Lisa, Alberic Barier, Super Doroty i Morgengruss (przepisuję do siebie, żeby mi się nie zgubiło

). Faktycznie lepsze kwitnące raz i niepachnące, niż sztuczne lub co roku niskie i ozdobne z liści

Na pewno za rok, dwa przyznam Ci rację, bo Lagunę i Giardinę już mam, więc pewnie niedługo przekonam się sama, jak to jest z ich odpornością. Laguna rośnie w takim miejscu, że nawet jak przemarznie do kopczyka, żalu wielkiego nie będzie. Póki co zachwycam się trwałością jej kwiatów - nawet podczas tak paskudnej deszczowej aury jak teraz. Z sadzeniem Giardiny wstrzymałam się, by mieć ją już na pergolę, ale jednak posadzę ją do jednego z zalanych dołków, który był w zasadzie dla niej kopany
Aguś - nie mam pojęcia, jak to jest z wodami gruntowymi, ale czy nie dziwne jest to, że u mnie najwięcej jej jest w najwyżej położonej części działki?

Może jakiś ciek wodny płynie w tym miejscu? 4 metry dalej, niżej, jest ogromna różnica, po takich deszczach jak dzisiejszy, ziemia nie przypomina gąbki. Wczesnym wieczorem przestało padać, jestem ciekawa, jak dołki będą jutro wyglądały.
Agatko - tak, bardzo szybko wsiąka, nigdy u mnie woda nie stoi, no ale dołki jak widać zapełniły się po 1 dniu opadów.
Reniu - nie rozpieszcza niestety, może chociaż teraz się coś ustabilizuje, żeby dzieciaki skorzystały z wakacji. Przestało padać - dokładnie nie wiem, o której, bo ucięliśmy sobie z M. porządną 3 godzinną drzemkę do 20-ej, ale jak się obudziłam, to już nie padało

Hortensja jest ogromna, była już w ogródku Mamy, jak Mama go "zasiedlała" 2,5 roku temu. Była wtedy tak zabiedzona, a ja na temat hortensji wiedziałam tylko tyle, że są i to tylko ogrodowe. Miałam pod blokiem olbrzymi krzak niebieskiej, obok którego notabene dziś przejeżdżałam i jego widok powalił mnie z nóg

Ma chyba tyle wzrostu co ja (przyznaję, że nie mogłam jej się dobrze przyjrzeć, bo jechałam autem, a ona schowana, ale jest ogromna i do tego bardzo rozłożysta

).
Misiu - ja też je zbieram, ale kopanie dołów nie należy do przyjemnych

Największy był lekko zagięty i gdy już wydawało się, że pójdzie gładko, wyciągaliśmy go jak "bujającego się" mleczaka hehe

Zagięcie siedziało pod kątem w ziemi, kręcił nim M, kręciłam ja, ale w końcu odpuścił

Daj koniecznie znać, czy fiołeczek w końcu zakwitł.
Bogusiu - to witaj w klubie zakręconych różanie

Słoneczka ogromnie zazdroszczę, może jutro się pojawi, choć na dzisiaj zapowiadali u mnie 18-20 stopni, więc uwierzę, jak zobaczę
Jadzieńko - ten jasny pomocnik to w zasadzie bardziej szkodnik

Niestety wybaczam mu wszystkie grzechy, nie potrafię się na niego gniewać
Krysiu - hortensjom (bo dwie miały takie plamki) dałam spokój, uspokoiła mnie Ilonka, te plamy to podobno nic groźnego, chyba, że zaczęłyby ciemnieć.
Dosiu - jest nas niestety więcej

Działka jest podobno zdrenowana, ale ile w tym prawdy - nie wiem. Być może jest, bo na okolicznych łąkach w czasie dużych opadów stoi woda, więc może gdyby nie była, miałabym podobnie? Mimo wszystko nie narzekam, bo wiem, że niektórzy mają gorzej - ja się cieszę, że po opadach chodzę tylko jak po gąbce, a nie jak po stawie
Constancjo - Ewo - jeszcze raz dziękuję, na pewno poczytam i nie zdecyduję się zbyt pochopnie. W ostateczności czas mam do jesieni, choć miło by było zacząć działać już latem. Widzę, że wymieniłaś polecaną przez Ewę-Rozalkę Super Dorothy
Podczas przelotnego obchodu ogrodu odkryłam też, że starej-nowej hortensji nn przysłużyła się chłodna i deszczowa aura - chyba zaczyna się przyjmować, bo oklapnięte pędy, które pokazywałam, wyprostowały się

Nawet nie wiecie, jak się z tego cieszę

A co do różanki z wysokim poziomem wód zaczęłam się zastanawiać, czy nie wysadzić świeżo posadzonych roślin i nie spróbować jej podnieść? Co prawda ziemi potrzebowałabym sporo, ale może warto? Ciekawe, czy podniesienie o jakieś 15-20 cm coś da?
