Różyczka i inne choroby ogrodowe - część 2
-
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 7718
- Od: 21 kwie 2009, o 21:37
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Wielkopolska
Re: Różyczka i inne choroby ogrodowe - część 2
EWCIA.....moje córcia wakacje spędzała na Podlasiu....w lesie mieszkając i zwiedzając te strony.......no i wygapili nie jeden domek drewniany do przeniesienia na działkę.....
...wrócili zauroczeni tą ciszą i prawdziwą Polską.....
jak tylko wrócą z następnych wojaży to dorwę ich fotki z tych stron......
...wrócili zauroczeni tą ciszą i prawdziwą Polską.....
jak tylko wrócą z następnych wojaży to dorwę ich fotki z tych stron......
Od przybytku głowa nie boli cz.4 Cz.5.aktualna
Igłą malowane, szydełkiem wydziergane
Moje wątki - Pozdrawiam Krystyna
Igłą malowane, szydełkiem wydziergane
Moje wątki - Pozdrawiam Krystyna
- Pacynka
- 500p
- Posty: 892
- Od: 16 lis 2012, o 19:04
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Kraków i świętokrzyskie
- Kontakt:
Re: Różyczka i inne choroby ogrodowe - część 2
gajowa, Ty to faktycznie jesteś 'nie do zdarcia', jak napisała Ruda. Przeprowadzka, obrabianie rabat i wycieczkowanie jednocześnie. Pięknie 
A widoki z drewnianymi domkami na wsch cudny. To mi przypomniało, że miałam jechać na wycieczkę krajoznawczą w tym kierunku właśnie w celu zwiedzania ogródków przydomowych. Nie porobiłaś im przypadkiem jakichś fotek?
Ah, wypatrzyłam u Ciebie limonkową funkię. Co to za jedna?

A widoki z drewnianymi domkami na wsch cudny. To mi przypomniało, że miałam jechać na wycieczkę krajoznawczą w tym kierunku właśnie w celu zwiedzania ogródków przydomowych. Nie porobiłaś im przypadkiem jakichś fotek?

Ah, wypatrzyłam u Ciebie limonkową funkię. Co to za jedna?
- gajowa
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 3220
- Od: 11 maja 2011, o 07:34
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: świętokrzyskie/Ponidzie
Re: Różyczka i inne choroby ogrodowe - część 2
Widzicie dziewczyny - Jaga, Pat, Krysiu - jak mnie pognało w świat...bo te na zdjęciu to właśnie moje rodzinne strony...
Gdyby ktoś chciał pojechać w te strony, to bardzo chętnie poinstruuję co i gdzie warto zobaczyć, naprawdę
Pacynko, no niestety nie wpadłam na to, żeby robić specjalnie zdjęcia ogródków przydomowych, szkoda...czasem tylko coś tam się znalazło przy okazji. Na pewno rosną wszędzie słoneczniczki szorstkie, dalie takie wysokie, bordowe, floksy, cynie, mnóstwo nawłoci, dziewanny...
A limonkowa hosta to Gold Standard.

Gdyby ktoś chciał pojechać w te strony, to bardzo chętnie poinstruuję co i gdzie warto zobaczyć, naprawdę

Pacynko, no niestety nie wpadłam na to, żeby robić specjalnie zdjęcia ogródków przydomowych, szkoda...czasem tylko coś tam się znalazło przy okazji. Na pewno rosną wszędzie słoneczniczki szorstkie, dalie takie wysokie, bordowe, floksy, cynie, mnóstwo nawłoci, dziewanny...
A limonkowa hosta to Gold Standard.
pozdrawiam - Ewa
Moje wątki
Moje wątki
- ewamaj66
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 21494
- Od: 19 lut 2011, o 16:55
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Warmia
Re: Różyczka i inne choroby ogrodowe - część 2
Świetne krajobrazy
Sama nie bywałam na jeszcze dalszym wschodzie niż mój
Zupełnie inny świat. U nas drewnianej zabudowy w zasadzie nie było, bo to dawny zabór pruski. Drewniane warmińskie domy ludzie likwidowali. Co zostało, rozpadło się po wojnie. Z dzieciństwa pamiętam tylko jeden taki dom, już wtedy to była rzadkość. Teraz prawie nie ma po nim śladu, kto nie wie, gdzie stał, nie zobaczy.


- gajowa
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 3220
- Od: 11 maja 2011, o 07:34
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: świętokrzyskie/Ponidzie
Re: Różyczka i inne choroby ogrodowe - część 2
Na Podlasiu zachowały się drewniane domy, bo tam ludzie na ogół mieszkają w tych samych miejscach (i budynkach również) "z dziada pradziada" i są do nich bardzo przywiązani; jeśli nawet - bardziej czy mniej przymusowo - wyjeżdżali w inne strony, to potem wracali, a w czasie ich nieobecności domami i gospodarstwami zajmowała się rodzina. Ostatnio jest bardzo widoczne, że mieszkańcy dbają o pozostałe drewniane domy, widać, że wiele z nich jest odnawianych.
pozdrawiam - Ewa
Moje wątki
Moje wątki
- ewamaj66
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 21494
- Od: 19 lut 2011, o 16:55
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Warmia
Re: Różyczka i inne choroby ogrodowe - część 2
Takie tradycje u nas dopiero powstają 

- gajowa
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 3220
- Od: 11 maja 2011, o 07:34
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: świętokrzyskie/Ponidzie
Re: Różyczka i inne choroby ogrodowe - część 2
Próbuję doprowadzić ogród do porządku...
Moje róże strasznie chorują
Na pewno mają mączniaka, z którym walczę już od jakiegoś czasu
Na pewno jest ta nieszczęsna wertycylioza, której poddały się już trzy róże (Louis XIV, Louis Odier i Kaiserin Augusta Victoria), a kolejne trzy walczą
Oprócz tego jest jeszcze coś, a nawet chyba dwa "cosie" - jeden to być może mączniak rzekomy? (wstawiłam właśnie zdjęcia do wątku o chorobach róż).
No i już tak dla ozdoby grasują całe stada skoczków...
Nie wiem sama, za co się brać
Jestem nieco podłamana i przestałam nawet myśleć o jakichkolwiek kolejnych różach...
Oprócz tego szkody poczyniła susza i próbuję ratować, co się da...ale z kilkoma roślinami pewnie się pożegnam
Tylko oczko wodne ma się nieźle - susza mu niegroźna
Chociaż tu z kolei mszyce żrą kosaćce...nie miałam pojęcia, że na rośliny wodne też czyhają...Tu z kolei na pewno nie ma mowy o żadnej chemii, więc przydałoby się przyrządzić jakąś naturalną miksturę...za dużo tego wszystkiego naraz...






Moje róże strasznie chorują

Na pewno mają mączniaka, z którym walczę już od jakiegoś czasu

Na pewno jest ta nieszczęsna wertycylioza, której poddały się już trzy róże (Louis XIV, Louis Odier i Kaiserin Augusta Victoria), a kolejne trzy walczą

Oprócz tego jest jeszcze coś, a nawet chyba dwa "cosie" - jeden to być może mączniak rzekomy? (wstawiłam właśnie zdjęcia do wątku o chorobach róż).
No i już tak dla ozdoby grasują całe stada skoczków...
Nie wiem sama, za co się brać


Oprócz tego szkody poczyniła susza i próbuję ratować, co się da...ale z kilkoma roślinami pewnie się pożegnam

Tylko oczko wodne ma się nieźle - susza mu niegroźna







pozdrawiam - Ewa
Moje wątki
Moje wątki
Re: Różyczka i inne choroby ogrodowe - część 2
Wydawałoby się, że podczas upałów nie ma ani chorób ani szkodników, a tu taki zonk... przykro mi z powodu Twoich róż... sama - jak czytałaś - wykopałam wczoraj trzy duże rośliny, które zapadły na fytoftorozę
Myślę teraz co tu dalej zrobić. Póki co, odkażam ziemię.
Trzymam kciuki za walczące różyczki!
Oczko ma się świetnie

Myślę teraz co tu dalej zrobić. Póki co, odkażam ziemię.
Trzymam kciuki za walczące różyczki!
Oczko ma się świetnie

- ewamaj66
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 21494
- Od: 19 lut 2011, o 16:55
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Warmia
Re: Różyczka i inne choroby ogrodowe - część 2
Oczko
Daruj mszycom na kosaćcach, sezon już powoli się kończy, odżałuj, niech zwierzątka sobie pojedzą. Werticilioza zżera mi kawałki krzaków różanych, ale one rosną nadal, wycinam tylko porażone pędy. Najbardziej żałowałam Vivid, która miała trzy pędy. Po wycięciu chorego mam cztery
Mączniak też nie zabija całego krzaka od razu. Róże to niezłe terminatorki 



- survivor26
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 4396
- Od: 31 sty 2012, o 14:23
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: ok. Lwówka Śl.
Re: Różyczka i inne choroby ogrodowe - część 2
Ech, szkoda takich cudnych róż,ale Ewa ma rację, róże twarde są, jeśli nie jest to niezbedne, moze nie pozbywaj się nawet tych mocno porażonych? Kto wie, czy nie odbiją, jak im zima wirusy i grzyby przemrozi?
- grazynarosa22
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 8499
- Od: 16 mar 2009, o 12:18
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Podkarpacie
Re: Różyczka i inne choroby ogrodowe - część 2
Ewa....ten domek jak dworek jest przepiękny
aż mi ciśnienie skoczyło na jego widok 


- Wanda7
- -Moderator Forum-.
- Posty: 16301
- Od: 2 wrz 2010, o 13:17
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Warszawa/Kobyłka
Re: Różyczka i inne choroby ogrodowe - część 2
Czytam o twoich różach. I muszę przyznać, że co roku o tej porze zachwyt nad różami jakoś mi słabnie. Wyglądają na ogół kiepściutko, przynajmniej u mnie. I choć plany miałam szerokie z zamawianiem nowych odmian, to jednak będę się ograniczać i nie dam się skusić zdjęciom nowych księżniczek.
- gajowa
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 3220
- Od: 11 maja 2011, o 07:34
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: świętokrzyskie/Ponidzie
Re: Różyczka i inne choroby ogrodowe - część 2
Chyba trochę opanowałam ogród i być może również inwazję chorób...okazało się, że nie tylko na różach...również hortensja Limelight została bardzo poważnie zaatakowana jakąś chorobą grzybową (chyba), straciła mnóstwo liści; a inna zaczynała już iść w jej ślady...
Na razie jakby się wszystko zatrzymało i miejmy nadzieję, że tak zostanie. Róże kwitną po raz drugi i znowu ogród wygląda jako-tako.
No - pomijając fakt wszechobecnego bałaganu, z którym nawet chwilowo tak bardzo nie walczę, zważywszy fakt, że nowe mieszkanie wciąż jeszcze w trakcie urządzania, a zatem część rzeczy musi się zmieścić tutaj na wsi...głównie w garażu...a zatem...część rzeczy z garażu powędrowała, gdzie się dało...również gdzieś tam na zewnątrz, pod drzewka i krzaczki...brr!
Pat, z tych róż już nic by nie było, były całkowicie uschnięte, a bałam się, że będą zakażać kolejne, bo zaczęły chorować róże na jednej rabacie...zresztą tę pierwszą (The Prince), którą zaatakowała choroba, wykopałam i wsadziłam do doniczki; niestety nie pomogło
Aga, może to Twoje kciuki pomogły, bo jedna ze skazanych już różyczek jakoś się trzyma po wycięciu chorych pędów
A propos - czym odkażasz ziemię? Bo muszę również to zrobić.
Ewa, mszycom darowałam
głównie zresztą dlatego, że nie chciało mi się przyrządzać jakiejś skomplikowanej naturalnej mikstury, której przepis znalazłam. Pocieszające jest to, że Twoje róże jakoś walczą; może i moje kolejne dadzą sobie radę? Najbardziej szkoda mi Louis Odier, była ładnie rozrośnięta i kwitła...nie dało się nic zrobić...uschła całkowicie
Podobnie The Prince, która jako pierwsza padła ofiarą choroby
Zachowały się tam jeszcze stare dębowe szafy ścienne, w których przechowywano ornaty.
Wanda - i ja mam teraz podobnie ostrożny (nazwijmy to w ten sposób) stosunek do róż
I jesienią na pewno żadnych nie kupię, a potem...zobaczymy...Zresztą - nie wiem, czy to ma znaczenie - ale zachorowały właśnie róże posadzone jesienią
Były one zresztą z jednego źródła, więc może to raczej jest przyczyną?
Na szczęście są jeszcze róże, które kwitną i...odpukać
złe się ich nie ima.








W tym roku mam też naprawdę całkiem przyzwoity "malinowy chruśniak"



Na razie jakby się wszystko zatrzymało i miejmy nadzieję, że tak zostanie. Róże kwitną po raz drugi i znowu ogród wygląda jako-tako.
No - pomijając fakt wszechobecnego bałaganu, z którym nawet chwilowo tak bardzo nie walczę, zważywszy fakt, że nowe mieszkanie wciąż jeszcze w trakcie urządzania, a zatem część rzeczy musi się zmieścić tutaj na wsi...głównie w garażu...a zatem...część rzeczy z garażu powędrowała, gdzie się dało...również gdzieś tam na zewnątrz, pod drzewka i krzaczki...brr!

Pat, z tych róż już nic by nie było, były całkowicie uschnięte, a bałam się, że będą zakażać kolejne, bo zaczęły chorować róże na jednej rabacie...zresztą tę pierwszą (The Prince), którą zaatakowała choroba, wykopałam i wsadziłam do doniczki; niestety nie pomogło

Aga, może to Twoje kciuki pomogły, bo jedna ze skazanych już różyczek jakoś się trzyma po wycięciu chorych pędów

Ewa, mszycom darowałam



Grażynko, ten dworek to stara wiejska plebania z 1880 roku, która została kupiona przez obecnych właścicieli, rozebrana, przewieziona i od nowa złożona na obecnym miejscu - rzeczywiście jest przepiękna, również w środkugrazynarosa22 pisze:Ewa....ten domek jak dworek jest przepięknyaż mi ciśnienie skoczyło na jego widok

Wanda - i ja mam teraz podobnie ostrożny (nazwijmy to w ten sposób) stosunek do róż


Na szczęście są jeszcze róże, które kwitną i...odpukać









W tym roku mam też naprawdę całkiem przyzwoity "malinowy chruśniak"



pozdrawiam - Ewa
Moje wątki
Moje wątki
- grazynarosa22
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 8499
- Od: 16 mar 2009, o 12:18
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Podkarpacie
Re: Różyczka i inne choroby ogrodowe - część 2
Plebania
no świetnie....piękna jest
malinowy chruśniak bardzo żywotny....u mamy usechł.
...a tyle było owoców
(liczyłam na nie do malinówki)


malinowy chruśniak bardzo żywotny....u mamy usechł.


- gajowa
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 3220
- Od: 11 maja 2011, o 07:34
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: świętokrzyskie/Ponidzie
Re: Różyczka i inne choroby ogrodowe - część 2
O właśnie...malinówkę trzeba zrobić...dla zdrowotności 

pozdrawiam - Ewa
Moje wątki
Moje wątki