Dobrze, będzie w odcinkach

, to mogłaby być tasiemcowa telenowela, ale ja mam klopoty z pamięcią, więc część na pewno pominę

... ... O, na przykład:
(odcinek 1

)
Wstęp ogólny niezbędny dla zrozumienia ogólnej sytuacji:
Kupiłam duży stary dom do remontu, słowem ruina, nikt w nim nie mieszkał, ogrodu żadnego nie bylo, 1,5 ha działki, stare drzewa, niektóre bardzo piękne oraz 3 (slownie: trzy) krzewy ozdobne, poza tym.jak okiem sięgnąć tylko ok. 2m-owy łan złożony z pokrzyw, podagrycznika, barszczu, marchewnika i perzu (czyli ziemia dobra

) Dom kupiłam latem, przez rok tylko przyjeżdżałam na weekendy i wstępnie "ogarniałam" dom, żeby móc w nim zamieszkać na stałe, zamieszkałam po ponad roku od kupna, jesienią. Nie bylo żadnego sprzętu ogrodniczego, kosiarki... Cóż, starczyło mi na dom i minimalny remont kilku pomieszczeń, ale na kosiarkę już nie

...
...
Jednak bardzo chciałam cokolwiek zrobić w ogrodzie, żeby wiosną było choć na czym oko zawiesić... Była ciepła jesień

, obok podjazdu na podwórze wycięłam sierpem placyk w tym lesie chwastu i zaczęłam walkę o przekopanie

, to bylo cos więcej niż sport ekstremalny, szpadel w ogóle nie wchodził w podloże, nawet jak po nim skakałam, więc zaczęłam od kilofa, najpierw z trudem zruszyłam tę "skałę", potem pogłębiałam stopniowo kilofem i wykopywałam wielkie korzenie wielkich chwastów, kamienie i głazy, nie pamiętam, ile dni to trwalo, ale niemało
Kiedy w końcu można było to nazwać miejcem na rabatę, cieszyłam sie jak dziecko, że udalo mi się wyrwać dzikiej przyrodzie to kawalątko gleby, chciałam już wiosną zobaczyć nagrodę za tę harówę, więc wzorując sie na zdjęciach z magazynów ogrodniczych posadziłam - I TU DOCHODZIMY DO SEDNA - kilkaset cebul tulipanów (część dostałam od kogoś właśnie wracającego z Holandii, część dostałam od bratowej, a część kupiłam w sklepie ogrodniczym). Ależ byłam z siebie dumna, ależ sobie wyobrażałam, jak będzie bajecznie kolorowo, jaki to bedzie uroczy wstęp do zakładania ogrodu!!
Przyszła wiosna.
Tulipanów ani śladu.
W końcu pojawił się jeden.
Co sie stało? Nie zdawałam sobie sprawy, że na takiej niezamieszkałej posesji, gdzie ziemia od lat nie była przekopywana, gdzie jest dużo głazów, murków z kamienia, starych korzeni i morze chwastu JEST MASA GRYZONI ... A ja dałam im taką stołówke! Dzięki temu pewnie ich liczebność jeszcze bardziej wzrosła po tamtej zimie
