Witajcie!
Tak mi się jakoś porobiło, jak to Matce - Polce, że mało czasu na wszystko...ogródka nawet nie oglądałam, bo ostatnio dużo siedziało. Moja średnia córcia skręciła sobie kostkę, ot, z ciekawszych wydarzeń. Ma teraz szynę gipsową, siedzi w domu i jest bardzo zadowolona, że nie musi sie nudzić w szkole, bo ponoć same powtórki z pierwszej klasy

Za to nauczy się ładnie grać na flecie. Kto to wie, co komu w przyszłości się przyda...
Co do Zebrinusów / Strictusów, to ja rzeczywiście przyznam się, że nie widzę różnicy...

faktem jest, że jak jadę do pracy to widzę taką samą trawę jak moja, która ładne parę lat juzma i nigdy nie kwitła, więc pewnie jest w tym jakaś tajemnica...co by to nie było, ta moja nawet mi się podoba.
Siberio, co do pnącza, to wystarcza mu siatka. ma dużo masy liściowo - kwiatowej, ale w zasadzie jest lekki. Oto i on z bliska
Marysiu, Adaśku, mam go chyba ze cztery lata. Pierwsze dwa lata był raczej wstrzemięźliwy, ale potem sie rozbujał.
Ave, mnie też w zasadzie nie ruszają. Nie mam do nich aż tak kolekcjonerskiego podejścia jak do powojników i róż, ani też takiego sentymentu, jak do jednoroczniaków

Ale parę sztuk szanujący sie ogrodnik mieć powinien, prawda?
A propos jednoroczniaków...jeszcze troszkę tego kwitnie
Bylinek też
Niektóre róże (nie mówię o Heidetraum, bo ona się jak co roku odkleiła od peletonu

) też jeszcze chcą zdobić. Szkoda najbardziej, że mają jeszcze tyle pąków, które sięjuż nie zdążą rozwinąć...
Również te niebieskie
tudzież czerwone
i Leonardo na koniec
