Pierwsze koty za płoty IV
- JAKUCH
- Przyjaciel Forum - gold

- Posty: 33423
- Od: 19 paź 2008, o 21:39
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Bytom
Re: Pierwsze koty za płoty IV
Iwonko
ochhh biedna chociaż nie miałam tej choroby, to jednak mama synowej ją miała to wiem co przechodziła
.No chyba ,ze masz jakąś lżejsza wersję ale zdrowiej nam szybciutko Sweet honey cudna to samo czarująca Elfe 
- Maska
- Przyjaciel Forum - gold

- Posty: 42392
- Od: 19 lut 2012, o 19:39
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Małopolska
- Kontakt:
Re: Pierwsze koty za płoty IV
Iwonko przykro
że dopadła Cię paskudna dolegliwość i mam nadzieję, że postać będzie łagodna.
Życzę zdrowia!
Pooglądałam sobie masę cudnych zdjęć, prócz dwóch z szerszeniem bo mam taki uraz że nawet zdjęć nie lubię
Jestem trochę zmęczona tym latem i najchętniej zaorałabym kilka grządek urządzają je od nowa, ale na szczęście pomysł szybko okazuje się beznadziejny
Jakieś zmiany na pewno muszę zrealizować, bo niektóre róże stłoczone i zacienione raczej cierpią niż kwitną
Pozdrawiam serdecznie 
Życzę zdrowia!
Pooglądałam sobie masę cudnych zdjęć, prócz dwóch z szerszeniem bo mam taki uraz że nawet zdjęć nie lubię
- ewelkacha88
- Przyjaciel Forum - gold

- Posty: 7990
- Od: 22 maja 2013, o 17:54
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: PODKARPACIE
Re: Pierwsze koty za płoty IV
Witaj
. Wiem, że różowienie hortensji jest zależne od wielu rzeczy ale u mnie zawsze są nieładne
. Nie robią się od razu brązowe, nie to mam na myśli. Po prostu nie ma fazy ładnego jasnego różu tylko od razu taki dziwny brudny róż. Tego roku mają sporo wody więc nie powinny narzekać
. Ciekawa jestem jak by to u mnie zachowywała się odmiana Pinky Vinky. Czy miałaby taki subtelny różowy czy od razu zrobiłaby się brudna
?? Pysznogłówką cytrynową mus się zainteresować bo ciekawa
. W powietrzu coraz bardziej czuć jesień, zwłaszcza o poranku no ale taka kolej rzeczy . Widzę, że robiłaś dżem malino wy a ja tylko soki. Jakoś u mnie nie ma popytu na dżemy i to co teściowa podaruje wystarcza. Pozdrawiam
.
- Bazyla
- Przyjaciel Forum - gold

- Posty: 1193
- Od: 15 lut 2017, o 20:44
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: śląskie
Re: Pierwsze koty za płoty IV
Iwonko witaj kochana
i niech mi będzie wolno zacząć od życzeń zdrowia i łagodnego przejścia przypadłości zdrowotnej.
Nie było mnie jakiś czas, ale jak urlop to urlop, odpoczynek od codzienności. Co prawda na FO zaglądałam z przyjemnością i ciekawością, ale do siadania przy kompie to już miałam taką awersję, że ho ho. A do tego mam ostatnio jakieś słabsze dni, chyba te upały mnie wykończyły - a kiedyś je tak uwielbiałam. Na szczęście na urlopie ochłody dostarczała morska bryza, a teraz się pogoda zmieniła i aż mi lepiej. Nawet do kompa wyciągnęłam swe grabie, żeby co nastukać
A tu widzę, że u Ciebie dzieje się, oj dzieje
Jak nie awariowy armagedon, szaleństwo przetworów, to zdrowotne zawirowania
A Ty ze wszystkim tak dobrze dajesz sobie radę
A do tego dzielisz się z nami pięknem ogrodu uwiecznionym na fantastycznych zdjeciach okraszonych jakże celnymi, z lekkością pióra (no w tym wypadku to klawiatury) pisanymi komentarzami i sprawozdaniami z poczynań na działce
Tak więc nie tylko oglądanie ale i czytanie Twojego wątku przynosi mi niebywałą frajdę.
Za te zdjęcia:
https://www.fotosik.pl/zdjecie/e3cd829e0aa5c2b3
https://www.fotosik.pl/zdjecie/5289e9b7b2ea686d
padam na kolana
- chociaż i reszta przednia
Zdjęcie drogi kapitalne w swej prostocie, dosłowności ale i alegorii
Jedynie mały kłopot mam z tym zdjęciem
https://www.fotosik.pl/zdjecie/45490d4f7cd168a8 - bo jeżeli ono dobrze odwzorowuje kolor to raczej nie jest Arabella - co nie zmienia faktu, że powojniczek całkiem ładny.
Jeszcze raz Moja Droga życzę Ci zdrówka i gratuluję pięknego ogrodu.
Pozdrawiam
Nie było mnie jakiś czas, ale jak urlop to urlop, odpoczynek od codzienności. Co prawda na FO zaglądałam z przyjemnością i ciekawością, ale do siadania przy kompie to już miałam taką awersję, że ho ho. A do tego mam ostatnio jakieś słabsze dni, chyba te upały mnie wykończyły - a kiedyś je tak uwielbiałam. Na szczęście na urlopie ochłody dostarczała morska bryza, a teraz się pogoda zmieniła i aż mi lepiej. Nawet do kompa wyciągnęłam swe grabie, żeby co nastukać
A tu widzę, że u Ciebie dzieje się, oj dzieje
Jak nie awariowy armagedon, szaleństwo przetworów, to zdrowotne zawirowania
A do tego dzielisz się z nami pięknem ogrodu uwiecznionym na fantastycznych zdjeciach okraszonych jakże celnymi, z lekkością pióra (no w tym wypadku to klawiatury) pisanymi komentarzami i sprawozdaniami z poczynań na działce
Tak więc nie tylko oglądanie ale i czytanie Twojego wątku przynosi mi niebywałą frajdę.
Za te zdjęcia:
https://www.fotosik.pl/zdjecie/e3cd829e0aa5c2b3
https://www.fotosik.pl/zdjecie/5289e9b7b2ea686d
padam na kolana
Zdjęcie drogi kapitalne w swej prostocie, dosłowności ale i alegorii
Jedynie mały kłopot mam z tym zdjęciem
https://www.fotosik.pl/zdjecie/45490d4f7cd168a8 - bo jeżeli ono dobrze odwzorowuje kolor to raczej nie jest Arabella - co nie zmienia faktu, że powojniczek całkiem ładny.
Jeszcze raz Moja Droga życzę Ci zdrówka i gratuluję pięknego ogrodu.
Pozdrawiam
-
Iwonka1
- Przyjaciel Forum - gold

- Posty: 5523
- Od: 10 wrz 2015, o 20:35
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Kraina Tysiąca Jezior
Re: Pierwsze koty za płoty IV
Beatko, Tobie to dobrze
Morska bryza Cię ochłodziła, widok fal uspokoił, a ja tylko słoiki i słoiki. Ale ja to lubię i nawet mi nie żal spędzonego w kuchni czasu. Ale nad morze bym pojechała, jakoś w tym roku nie było kiedy, a przecież pogoda dopisywała jak nigdy. Lubię szum fal, jak idziemy nad morze, to zawsze nasłuchuję, czy już je słychać i jestem zawiedziona, jak morze udaje jezioro.
Może to i nie Arabella, chociaż wydaje mi się, że to właśnie ją wsadzałam koło Edenki, ale oczywiście znacznik leży sobie w domku, bo po co go wieszać, skoro wiem
Na zdjęciu wyszedł filetowy, ale on taki bardziej fioletowo- granatowy, raczej ciemny. Postaram się zrobić lepsze zdjęcie
Jeszcze może to być Etoile Violette. Sadziłam oba, ale jednego coś nie widzę. Muszę go poszukać, może tylko zarósł chwastem?
Gdyby nie pewne drobne dolegliwości, to mogłabym powiedzieć, że jestem zdrowa. Ciągle jednak jeszcze zarażam, dlatego ludzi unikam, coby im krzywdy nie zrobić. Dziękuję

Ewelinko, na brudny róż przebarwiła się w tym roku Sundae Fraise i ze wszystkich moich hortensji, ta wygląda najgorzej. W tamtym roku wszystkie były byle jakie, bez wyjątku
Zmiana koloru następuje bardzo szybko. Za każdym razem jak przyjadę, są ciemniejsze, ale w dalszym ciągu ładne.
I u mnie na dżemy jest niewielki popyt i zazwyczaj robię je co kilka lat. Chłopaki jedzą tylko do naleśników, ale ja lubię od czasu do czasu zjeść sobie taki pyszny dżemik ze świeżą bułeczką. Ten malinowy wychodzi taki aksamitny, resztę ze słoika wyjadłam po prostu łyżką

Marysiu, na szczęście ból obchodzi się ze mną litościwie, to mogę te dni potraktować, jak dodatkowy urlop, którego w normalnych warunkach nigdy latem bym nie dostała. A tak mam wolne i wykorzystuje je na maksa. Nie ma, że boli, albo mi się nie chce
Ma się chcieć i już
Och, a dla mnie lato mogłoby jeszcze trwać i trwać..... Takie ciepłe i piękne, jak nigdy wcześniej.
No, cóż wszystkiego masz więcej niż ja, a siły, nawet te niewyczerpane, w końcu jednak się wyczerpią. Ciekawa jestem jakie zmiany wprowadzisz? U mnie nawet się nie da
Żeby coś zmienić musiałabym chyba wykopać wszystko na raz i wtedy wprowadzać nowe nasadzenia. A tak, wychodzę na tym, jak wczoraj. Znalazłam miejsce dla liliowca od Dorotki, który do tej pory rósł sobie w donicy ( jeszcze dwa tak rosną). Zaczęłam kopać, a tam z jednej strony jakieś cebulki, z drugiej również jakieś wykopałam i jak tu zmieniać? W końcu i tak tam posadziłam, a cebulki po prostu wkopałam obok. Już nawet boję się wbić łopatkę w ziemię, bo wszędzie coś rośnie.
Dziękuję

Jadziu, och jak mi miło, że i Tobie podoba się Sweet Honey. Tak ją pokazuję i pokazuję, a nikt nawet na nią uwagi z nie zwraca, a ona przecież taka śliczniuchna
Jest czarująca i taka delikatna, a przy tym kwitnie tak samo pięknie jak w czerwcu, czego niestety nie mogę powiedzieć o większości moich róż.
Mój towarzysz niedoli na szczęście obchodzi się ze mną łagodnie, tylko czasami przypomina mi z kim mam do czynienia. Daję sobie radę
Dziękuję

Maryniu, zdecydowanie lżej
Odczyn rzeczywiście jest duży, ale ból na szczęście niewielki. Największe dolegliwości mam w nocy, ale już nauczyłam się jak spać, żeby odczuwać je jak najmniej. Czekam na ciepłe dni, bo najwygodniej mi teraz w sukienkach, spodnie mnie "rażą". A poza tym tak mi się fajnie jeździ w sukienkach na rowerze
Kupiłam sobie do nich kwieciste tenisówki i mam nie tylko ślicznie, ale nawet i wygodnie. Dziękuję

Gosiu, nie zawsze mi się chce coś robić, ale akurat przetwory lubię i jak mam z czego, to działam. Zazwyczaj w obieraniu jabłek pomagał mi starszy syn, ale w tym roku go nie ma i musiałam sobie poradzić sama. Ostatnie trzy partie obrał Filip, ale to już była końcówka jabłek.Zawsze jednak lepsza taka pomoc, niż żadna
Papryka już też przerobiona
Dostałam w gratisie kilka dni wolnego, to muszę je dobrze wykorzystać.
Rosenfaszination w pełnym rozkwicie nie wygląda ładnie, dlatego jej w takim stanie nie pokazuję. Ale wcześniej jest śliczna





Lucynko, nie jest tak źle, funkcjonuję właściwie normalnie, tylko od czasu do czasu skrzywię się z bólu. Tak więc zabieram półpaśca i jedziemy razem na działeczkę
Całe szczęście, że mnie nie rozłożyło na amen, dzięki temu traktuję ten czas, jako dodatkowy urlop. Przyda mi się kilka dni wolnego, nadgonię przetwory i nie tylko.
Sweet Honey jest prześliczna i cieszę się, że i Tobie się podoba
Jest piękna i w pąku i w rozkwicie
Dziękuję

Może to i nie Arabella, chociaż wydaje mi się, że to właśnie ją wsadzałam koło Edenki, ale oczywiście znacznik leży sobie w domku, bo po co go wieszać, skoro wiem
Gdyby nie pewne drobne dolegliwości, to mogłabym powiedzieć, że jestem zdrowa. Ciągle jednak jeszcze zarażam, dlatego ludzi unikam, coby im krzywdy nie zrobić. Dziękuję

Ewelinko, na brudny róż przebarwiła się w tym roku Sundae Fraise i ze wszystkich moich hortensji, ta wygląda najgorzej. W tamtym roku wszystkie były byle jakie, bez wyjątku
I u mnie na dżemy jest niewielki popyt i zazwyczaj robię je co kilka lat. Chłopaki jedzą tylko do naleśników, ale ja lubię od czasu do czasu zjeść sobie taki pyszny dżemik ze świeżą bułeczką. Ten malinowy wychodzi taki aksamitny, resztę ze słoika wyjadłam po prostu łyżką


Marysiu, na szczęście ból obchodzi się ze mną litościwie, to mogę te dni potraktować, jak dodatkowy urlop, którego w normalnych warunkach nigdy latem bym nie dostała. A tak mam wolne i wykorzystuje je na maksa. Nie ma, że boli, albo mi się nie chce
Och, a dla mnie lato mogłoby jeszcze trwać i trwać..... Takie ciepłe i piękne, jak nigdy wcześniej.
No, cóż wszystkiego masz więcej niż ja, a siły, nawet te niewyczerpane, w końcu jednak się wyczerpią. Ciekawa jestem jakie zmiany wprowadzisz? U mnie nawet się nie da
Żeby coś zmienić musiałabym chyba wykopać wszystko na raz i wtedy wprowadzać nowe nasadzenia. A tak, wychodzę na tym, jak wczoraj. Znalazłam miejsce dla liliowca od Dorotki, który do tej pory rósł sobie w donicy ( jeszcze dwa tak rosną). Zaczęłam kopać, a tam z jednej strony jakieś cebulki, z drugiej również jakieś wykopałam i jak tu zmieniać? W końcu i tak tam posadziłam, a cebulki po prostu wkopałam obok. Już nawet boję się wbić łopatkę w ziemię, bo wszędzie coś rośnie.Dziękuję

Jadziu, och jak mi miło, że i Tobie podoba się Sweet Honey. Tak ją pokazuję i pokazuję, a nikt nawet na nią uwagi z nie zwraca, a ona przecież taka śliczniuchna
Mój towarzysz niedoli na szczęście obchodzi się ze mną łagodnie, tylko czasami przypomina mi z kim mam do czynienia. Daję sobie radę

Maryniu, zdecydowanie lżej

Gosiu, nie zawsze mi się chce coś robić, ale akurat przetwory lubię i jak mam z czego, to działam. Zazwyczaj w obieraniu jabłek pomagał mi starszy syn, ale w tym roku go nie ma i musiałam sobie poradzić sama. Ostatnie trzy partie obrał Filip, ale to już była końcówka jabłek.Zawsze jednak lepsza taka pomoc, niż żadna
Papryka już też przerobiona Rosenfaszination w pełnym rozkwicie nie wygląda ładnie, dlatego jej w takim stanie nie pokazuję. Ale wcześniej jest śliczna





Lucynko, nie jest tak źle, funkcjonuję właściwie normalnie, tylko od czasu do czasu skrzywię się z bólu. Tak więc zabieram półpaśca i jedziemy razem na działeczkę
Całe szczęście, że mnie nie rozłożyło na amen, dzięki temu traktuję ten czas, jako dodatkowy urlop. Przyda mi się kilka dni wolnego, nadgonię przetwory i nie tylko. Sweet Honey jest prześliczna i cieszę się, że i Tobie się podoba
Jest piękna i w pąku i w rozkwicieDziękuję

-
Iwonka1
- Przyjaciel Forum - gold

- Posty: 5523
- Od: 10 wrz 2015, o 20:35
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Kraina Tysiąca Jezior
Re: Pierwsze koty za płoty IV
Bea, moja rozplenica jest jednoroczna i co roku ją sieję. Nawet nie próbuję jej przechowywać, bo na wszystko miejsca nie starcza. Mam ją w kilku miejscach i w tym roku jest szczególnie piękna
Oj ,tak. Lato mi nareszcie dogodziło. Ja w każdym razie aż takiego nie pamiętam. Słonecznie i ciepło jest właściwie od połowy kwietnia, żyć nie umierać
I pada umiarkowanie, tyle ile trzeba.
Dziękuję

Lodziu, półpasiec wprosił się sam, nie pytając mnie o zgodę. Ale przynajmniej na tyle przyzwoicie się zachowuje, że zbytnio nie dokucza. U mnie też całkiem nieźle podlało, do tego się ochłodziło. Ale tylko na dwa dni, teraz już wszystko wraca do normy, co mnie niezmiernie cieszy
Dziękuję

Dorotko, staram się pilnować akurat tych nasienników, bo sieją się bez ograniczeń. W tamtym roku kilka przeoczyłam, to wyrywam siewki do dzisiaj
Jak chcę, żeby coś mi się siało, to nie mam mowy. Ani jedna siewka nie wyrośnie. A jak nie chcę, to mam i tak
Może nareszcie napada Ci tyle, żeby starczyło na kilka chociaż dni, a nie tylko do rana? I u mnie podlewało wodą z nieba.

Marto, no właśnie tyle dobrego z tej choroby, że przetworów narobię i na działkę pojadę
Jabłka i papryka już przerobione, miejsca w piwnicy coraz mniej, a i słoików zaczyna braknąć. A jeszcze trochę tego dobra do przetworzenia przede mną.
Dziękuję

Weekend minął mi niezwykle pracowicie. W piątek i sobotę przerabiałam jabłka i myślałam, że już je skończę, ale eM przywiózł mi dodatkowo dziesięć kilogramów papryki i musiałam się nią zająć, bo nie miałam miejsca, żeby tyle przechować do następnego dnia. Nastawiłam piekarnik i na kilka wsadów ją opiekłam, żeby zdjąć skórę. Paprykę wg przepisu Marty uwielbiam, ale ta skórka doprowadza mnie do szału
Jest śliska, czepia się palców, nie chce się odkleić. Masakra jakaś. Ale wszystko obrałam w jeden wieczór. Jednak byłam już okropnie zmęczona i jak nigdy bolał mnie kręgosłup. I tutaj z pomocą przyszedł mi eM i za pomocą kolczastej rolki, wyrolował mi plecy. Nie bardzo wierzyłam w zbawczą moc takich działań, ale wierzcie mi, że po wszystkim byłam jak nowo narodzona. Jeżeli tylko chora kończyna pozwalała, to spałam jak zabita i rano obudziłam się rześka i bez bólu

Wczoraj pojechałam nareszcie na działkę. Już kilka dni nie byłam, bo najpierw zajmowałam się przetworami, a z kolei w sobotę i niedzielę padało, i na dodatek zrobiło się zimno. Nawet nie pojechałam z eMem na nocowanie, bo co to za przyjemność, kiedy deszcz bębni i nie da się wyjść z domku? On musiał, bo wreszcie zdecydował się na wymianę okien, co miał zaplanowane już od tamtego roku, tylko ciągle odkładał na święty nigdy
Tyle było pięknych dni, to było szkoda mu czasu. W końcu odpowiednio słownie go zdopingowałam
i będę miała nowe okna.

Z domu wyjechałam późno, bo ranek był wyjątkowo zimny. Zaledwie osiem stopni, brrrr, a ja przecież muszę w sukience. Spodnie jeszcze nie wchodzą w grę. Początkowo trochę zmarzłam, już jednak czuć jesień w powietrzu
Zaraz na początku natknęłam się na połamaną osłonę na kłódkę, co mnie troszkę zastanowiło, ale myślałam, że eM z jakiegoś powodu ją uszkodził. Teraz już wiem, że to nie eM, tylko wredny włamywacz wdarł się pod naszą nieobecność i grasował po działce
Nawet nie tyle grasował, co przyszedł po z góry wypatrzony łup. Na szczęście nie włamał się do domku, nie ukradł roślin, tylko wyniósł mój cudny karmnik dla ptaków

Wiem, że to tylko czcze gadanie, że tak się działo i dziać będzie, że nie ja pierwsza i nie ostatnia, ale jak można wziąć sobie coś, co do mnie nie należy? Jak można ręką sięgnąć po cudze? Obawiając się, że ktoś go wypatrzy trochę ukryłam karmnik wśród liści. Ale teraz liście zaczęły już opadać, a może i przyuważył, że sypię ziarno, spodobał mu się( bo czemu nie?) i przyszedł jak po swoje?
Na dodatek eM próbując się osłonić od deszczu połamał mi ogrodowy parasol i tak jakoś się porobiło, że pobyt na działce nie przyniósł mi oczekiwanej przyjemności. Na parasol machnęłam ręką, eM obiecał, że kupi mi jeszcze ładniejszy (ciekawe
), ale karmnika mi żal. Wiadomo, że już takiego sobie nie kupię, bo komuś kupować nie będę. Mojego motyla i psa za każdym razem jak jestem, to wystawiam na rabaty, a przed odjazdem chowam. Jak zapomnę, to wracam- teraz tym bardziej będę to robić, bo jak widać licho nie śpi. Na dodatek nie wiadomo, czy teraz do domku ktoś się nie włamie, bo eM zapomniał, że szyby ma na razie tylko na jedno okno i wywalił oba. No, po prostu głowa mała, co ja się z nim mam

Już myślałam, że z przetworami mam spokój przynajmniej na kilka dni, a tymczasem wczoraj, eM niespodzianie przywiózł mi kolejne pomidory od teścia
Wracając z działki kupiłam wszystkie pozostałe komponenty (eMowi tylko zleciłam kupno papryki i cebuli, cobym nie musiała tego dźwigać) i po południu wzięłam się za kolejną partię keczupu. Tym razem jednak nie przepuściłam wszystkiego przez maszynkę, tylko użyłam kielichowego blendera i tak poszło mi znacznie sprawniej, a co najważniejsze, czyściej. Wczoraj już wstępnie podgotowałam, a dzisiaj od rana wzięłam się za przecieranie. Taki gar pomidorowej pulpy przetrzeć, to nie w kijki dmuchał, myślałam, że mi ręce się zakręcą od tego kręcenia w kółko
Żeby nie było mi za mało roboty, żebym wieczorem ze zmęczenia nie mogła na oczy patrzeć, to zaplanowałam sobie jeszcze na dzisiaj pieczenie chleba i lawendowych ciasteczek. Chlebuś już wyrasta, a ciasteczka twardnieją w lodówce. I takim sposobem dzień minie mi bardzo smacznie, czego i Państwu życzę






Oj ,tak. Lato mi nareszcie dogodziło. Ja w każdym razie aż takiego nie pamiętam. Słonecznie i ciepło jest właściwie od połowy kwietnia, żyć nie umierać
Dziękuję

Lodziu, półpasiec wprosił się sam, nie pytając mnie o zgodę. Ale przynajmniej na tyle przyzwoicie się zachowuje, że zbytnio nie dokucza. U mnie też całkiem nieźle podlało, do tego się ochłodziło. Ale tylko na dwa dni, teraz już wszystko wraca do normy, co mnie niezmiernie cieszy
Dziękuję

Dorotko, staram się pilnować akurat tych nasienników, bo sieją się bez ograniczeń. W tamtym roku kilka przeoczyłam, to wyrywam siewki do dzisiaj
Jak chcę, żeby coś mi się siało, to nie mam mowy. Ani jedna siewka nie wyrośnie. A jak nie chcę, to mam i tak
Może nareszcie napada Ci tyle, żeby starczyło na kilka chociaż dni, a nie tylko do rana? I u mnie podlewało wodą z nieba.

Marto, no właśnie tyle dobrego z tej choroby, że przetworów narobię i na działkę pojadę
Jabłka i papryka już przerobione, miejsca w piwnicy coraz mniej, a i słoików zaczyna braknąć. A jeszcze trochę tego dobra do przetworzenia przede mną.Dziękuję

Weekend minął mi niezwykle pracowicie. W piątek i sobotę przerabiałam jabłka i myślałam, że już je skończę, ale eM przywiózł mi dodatkowo dziesięć kilogramów papryki i musiałam się nią zająć, bo nie miałam miejsca, żeby tyle przechować do następnego dnia. Nastawiłam piekarnik i na kilka wsadów ją opiekłam, żeby zdjąć skórę. Paprykę wg przepisu Marty uwielbiam, ale ta skórka doprowadza mnie do szału
Jest śliska, czepia się palców, nie chce się odkleić. Masakra jakaś. Ale wszystko obrałam w jeden wieczór. Jednak byłam już okropnie zmęczona i jak nigdy bolał mnie kręgosłup. I tutaj z pomocą przyszedł mi eM i za pomocą kolczastej rolki, wyrolował mi plecy. Nie bardzo wierzyłam w zbawczą moc takich działań, ale wierzcie mi, że po wszystkim byłam jak nowo narodzona. Jeżeli tylko chora kończyna pozwalała, to spałam jak zabita i rano obudziłam się rześka i bez bólu

Wczoraj pojechałam nareszcie na działkę. Już kilka dni nie byłam, bo najpierw zajmowałam się przetworami, a z kolei w sobotę i niedzielę padało, i na dodatek zrobiło się zimno. Nawet nie pojechałam z eMem na nocowanie, bo co to za przyjemność, kiedy deszcz bębni i nie da się wyjść z domku? On musiał, bo wreszcie zdecydował się na wymianę okien, co miał zaplanowane już od tamtego roku, tylko ciągle odkładał na święty nigdy
i będę miała nowe okna.
Z domu wyjechałam późno, bo ranek był wyjątkowo zimny. Zaledwie osiem stopni, brrrr, a ja przecież muszę w sukience. Spodnie jeszcze nie wchodzą w grę. Początkowo trochę zmarzłam, już jednak czuć jesień w powietrzu
Zaraz na początku natknęłam się na połamaną osłonę na kłódkę, co mnie troszkę zastanowiło, ale myślałam, że eM z jakiegoś powodu ją uszkodził. Teraz już wiem, że to nie eM, tylko wredny włamywacz wdarł się pod naszą nieobecność i grasował po działce
Nawet nie tyle grasował, co przyszedł po z góry wypatrzony łup. Na szczęście nie włamał się do domku, nie ukradł roślin, tylko wyniósł mój cudny karmnik dla ptaków 
Wiem, że to tylko czcze gadanie, że tak się działo i dziać będzie, że nie ja pierwsza i nie ostatnia, ale jak można wziąć sobie coś, co do mnie nie należy? Jak można ręką sięgnąć po cudze? Obawiając się, że ktoś go wypatrzy trochę ukryłam karmnik wśród liści. Ale teraz liście zaczęły już opadać, a może i przyuważył, że sypię ziarno, spodobał mu się( bo czemu nie?) i przyszedł jak po swoje?
Na dodatek eM próbując się osłonić od deszczu połamał mi ogrodowy parasol i tak jakoś się porobiło, że pobyt na działce nie przyniósł mi oczekiwanej przyjemności. Na parasol machnęłam ręką, eM obiecał, że kupi mi jeszcze ładniejszy (ciekawe


Już myślałam, że z przetworami mam spokój przynajmniej na kilka dni, a tymczasem wczoraj, eM niespodzianie przywiózł mi kolejne pomidory od teścia
Żeby nie było mi za mało roboty, żebym wieczorem ze zmęczenia nie mogła na oczy patrzeć, to zaplanowałam sobie jeszcze na dzisiaj pieczenie chleba i lawendowych ciasteczek. Chlebuś już wyrasta, a ciasteczka twardnieją w lodówce. I takim sposobem dzień minie mi bardzo smacznie, czego i Państwu życzę 





- ewarost
- Przyjaciel Forum - gold

- Posty: 3367
- Od: 14 gru 2010, o 18:21
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Świętokrzyskie/Ponidzie
- Kontakt:
Re: Pierwsze koty za płoty IV
Iwonka a niech temu paskudnemu złodzieju łapa usechnie... tak mówił mój syn jak mu ukradli auto w piaskownicy
Temu Twojemu też powinny uschnąć obydwie... Ja pewnie bym pomstowała i płakała, bo nienawidzę jak moje ulubione rzeczy bez mojej wiedzy zmieniają właściciela
Znowu podkradłam kilka fotek... byłam kilka dni w lecznicy więc mam zaległości. Ile człowiek miałby więcej czasu i kasy jakby nie to jedzenie
Miłego i owocnego przetwórstwa 
Rajsko,wiejsko,sielsko...II
Rajsko, wiejsko, sielsko...
Chwytaj chwilę, bo tak naprawdę to istnieje tylko ona. Ewa
Rajsko, wiejsko, sielsko...
Chwytaj chwilę, bo tak naprawdę to istnieje tylko ona. Ewa
-
PEPSI
- Przyjaciel Forum - gold

- Posty: 7206
- Od: 20 sty 2013, o 10:54
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: kujawsko - pomorskie
Re: Pierwsze koty za płoty IV
Łapy powinni obcinać i byłoby mniej tego złodziejstwa
Musiał czort jeden wiedzieć gdzie go masz
Monitoring byłby dobry, ale to koszt. Znajomi zakładają atrapy kamer, wieszają tabliczki że zły pies....ale złodzieje i tak grasują. A jak kradnie, to jeszcze szkód narobi. Ech.
Choróbsko Cię dopadło, to życzę szybkiego powrotu do zdrowia
Uśmiecham się zawsze, jak czytam o pomysłowych naszych eMach. Oni już tak mają, ale bez nich byłoby nudno
Róże zachwycają, jak to róże. Teraz mają lepszy czas na kwitnienie, bo chłodniej.
Choróbsko Cię dopadło, to życzę szybkiego powrotu do zdrowia
Uśmiecham się zawsze, jak czytam o pomysłowych naszych eMach. Oni już tak mają, ale bez nich byłoby nudno
Róże zachwycają, jak to róże. Teraz mają lepszy czas na kwitnienie, bo chłodniej.
- kania
- Przyjaciel Forum - gold

- Posty: 3206
- Od: 25 maja 2009, o 10:09
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Gdańsk i okolice
Re: Pierwsze koty za płoty IV
Mariatheresia taka ładna. Śliczne jej zdjęcia zrobiłaś. Ma tyle różowych akcentów, nawet na liściach. Piękna ta róża!
A złodziejowi niech...nie będę złorzeczyć ale jak tak można!
Współczuję straty ładnego karmnika ale też poczucia bezpieczeństwa. Dobrze jednak, że nie zginęło nic z domku i że nie było innej dewastacji.
A złodziejowi niech...nie będę złorzeczyć ale jak tak można!
-
plocczanka
- Przyjaciel Forum - Ś.P.

- Posty: 16696
- Od: 31 lip 2014, o 21:16
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
Re: Pierwsze koty za płoty IV
Troszeczkę mi ulżyło, gdy napisałaś, że Twój półpasiec jest dość łagodny i da się z nim współżyć.
Gdybyś miała takie cieniutkie spodenki, jak to teraz prawie wszystkie 'damy' noszą, to spokojnie mogłabyś w nich na rowerku jechać.
Przetwórstwo owocowo-warzywne u Ciebie taśmowo idzie. Jak Ty to wszystko ogarniasz?!
Złodziejskie nasienie wszędzie się sieje i nie ma nań żadnej rady. Możemy pilnować, a ono i tak znajdzie sobie lukę i weźmie cudze jak swoje.
Domek zyskał nowe okna... na razie jedno, a może już dwa...dzięki czemu staje się jeszcze ładniejszy.
U nas szyby nie wystarczą,
A działeczka kwitnie i wabi owady, pogoda znowu zaczyna grzać, niech więc czas wśród flory i fauny sprawia Ci mnóstwo radości.
Zdrówka.
- anabuko1
- Przyjaciel Forum - gold

- Posty: 17435
- Od: 16 sty 2013, o 17:19
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: lubelskie/ Chełm
Re: Pierwsze koty za płoty IV
Iwonko
Świetne zdjęcia
Bardzo lubię twój sposób patrzenia na rośliny
Róze, jeżówki, hortensje, trawy wszystko pięknie,piękniusie ci rośnie.
Ale twoja Dębolistna jest już duża .Przepiękny krzaczek już ma.A co to za trawa obok niej ?fantastycznie wygląda

I werbeny jakie wysokie.Suuper!! Moje nie nie takie.I mam ich z 5.Ale dobre i to.
Świetne zdjęcia
Róze, jeżówki, hortensje, trawy wszystko pięknie,piękniusie ci rośnie.
Ale twoja Dębolistna jest już duża .Przepiękny krzaczek już ma.A co to za trawa obok niej ?fantastycznie wygląda
I werbeny jakie wysokie.Suuper!! Moje nie nie takie.I mam ich z 5.Ale dobre i to.
- JAKUCH
- Przyjaciel Forum - gold

- Posty: 33423
- Od: 19 paź 2008, o 21:39
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Bytom
Re: Pierwsze koty za płoty IV
Iwonko współczuję straty takiego ślicznego karmika był jednorazowy .Widać i ogrodowemu złodziejaszkowi się spodobał nie tylko Tobie i nam . Róże szaleja w tym roku moja Aphrodite już kolejny raz zbiera się do produkcji następnych paków .Jest w tym roku niepobita NR1 .Oj zapracujesz sie na tym chorobowym ale M dba o Twoja kondycję
Ja w tym roku kładę labę no chyba ,ze buraczki pójdą w ruch a jutro zabieram się za gołąbki zaś pół dnia zmarnowane przy garach .Jednak czego się nie robi dla dzieci .Zdróweczka rychłego 
- pela11
- Przyjaciel Forum - gold

- Posty: 2312
- Od: 24 sty 2015, o 00:21
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: okolice Warszawy
Re: Pierwsze koty za płoty IV
Iwonko , przez te słoiki to ciągle brak czasu , ale ja stanowczo chcę już zakończyć masową produkcję domową
, mam dość , a i miejsca już mi w piwnicy brakuje .Znowu cofałam się o kilka stron wątku bo i działo się u Ciebie sporo , ale mam nadzieję , że półpasiec odpuścił , sprzęt domowy działa jak trzeba a Ty czujesz się lepiej i jeździsz rowerkiem na działeczkę .Cynie lubię bo kwitną do samych mrozów i nic im nie przeszkadza , chętnie przygarnę nasionka jak uda Ci się zebrać
. Hortensje masz śliczne , moje jeszcze młódki to i różnie się zachowują .Podoba mi się Mariatheresia i nie wiem czy nie skuszę się bo u Ciebie ładnie wygląda .
Pozdrawiam i dobrej ,ciepłej pogody życzę .
-
koziorozec
- Przyjaciel Forum - gold

- Posty: 10594
- Od: 22 sty 2013, o 21:52
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: małopolska
Re: Pierwsze koty za płoty IV
Witaj Iwonko,złodziejowi się to wszystko nie opłaci ,w końcu wpadnie ,ale karmnik był śliczny taki oryginalny ,czytam ,że choroba bardzo Ci nie dokucza ,to dobrze ,a Ty odpoczywaj ,ja też lubię robić przetwory ,ale już mnie nosi ,bo grzyby się zaczynają
pozdrawiam zdrówka życzę 
- Maska
- Przyjaciel Forum - gold

- Posty: 42392
- Od: 19 lut 2012, o 19:39
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Małopolska
- Kontakt:
Re: Pierwsze koty za płoty IV
Iwonko żal karmnika
jak ja pamiętam okres kiedy miałam ogródek na wspólnych działkach. Złodzieje byli tak bezczelni że głowa mała! Wykopywali wszystko, chodzili wtedy kiedy działki były pełne ludzi ...wypytywali, a na drugi dzień już czegoś nie było. Altanka była bez zamka, bo każda zapora była pokonywana i jeszcze drzwi siekierą zniszczone
Potem poletko na wsi też nawiedzili nie złodzieje, a wandale i dobrze że mieszkam wśród domostw bo jak na razie mamy spokój. Bardzo przeżywałam takie grzebanie w moich rzeczach obcymi łapami
Ale niech go
Ja się tylko zmartwiłam że marzniesz na rowerze, a wiem że Twojej przypadłości nie wolno przeziębić...przynajmniej tak się kiedyś mówiło.
Domek z piernika zyskuje na urodzie
Ale niech go
Ja się tylko zmartwiłam że marzniesz na rowerze, a wiem że Twojej przypadłości nie wolno przeziębić...przynajmniej tak się kiedyś mówiło.
Domek z piernika zyskuje na urodzie


