Pierwsze koty za płoty V
- anabuko1
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 17030
- Od: 16 sty 2013, o 17:19
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: lubelskie/ Chełm
Re: Pierwsze koty za płoty V
Iwonko zaglądam i pozdrawiam zimowo
życzę ci Wszystkiego dobrego i dużo radości w Nowym 2020 Roku!!
życzę ci Wszystkiego dobrego i dużo radości w Nowym 2020 Roku!!
-
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 5523
- Od: 10 wrz 2015, o 20:35
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Kraina Tysiąca Jezior
Re: Pierwsze koty za płoty V
Wiedziałam, że długo nie zaglądałam do własnego wątku, ale nie wiedziałam, że aż tak Właściwie to powinnam się ogromnie zawstydzić, ale to już chyba musztarda po obiedzie
Przez cały ten czas miotałam się pomiędzy obiema pracami, sklepami a kuchnią. Jedyne co mnie ominęło, to sprzątanie, bo już od lat w okresie przedświątecznym zajmuje się tym eM z doraźną pomocą synów, którzy również w różnym stopniu udzielają się w kuchni. Zlecenia od Mikołaja tym razem udało mi się zrealizować dość sprawnie i przynajmniej tym nie musiałam się już zajmować w ostatniej chwili. Święta jak zwykle spędziłam zarówno w gronie rodzinnym, jak i w pracy, ale na szczęście było w miarę spokojnie i nie było to zbytnio męczące. Za to intensywnie popracowałyśmy dzień przed wigilią i wieczorem wróciłam na ostatnich nogach, a w domu jeszcze czekały na mnie świąteczne wypieki. Na szczęście Filip przygotował jedno ciasto, a drugie zostawiłam już na wigilię, bo temperaturę pieczenia miały zupełnie inną i nie chciało mi się już tak długo czekać. Rano wstałam skoro świt i dokończyłam oba ciasta, zrobiłam sałatkę śledziową i przygotowałam male drobiowe roladki na pierwszy dzień świąt, do upieczenia następnego dnia. Wigilię spędziliśmy u teściów, a w pierwszy dzień świąt rodzinka spotkała się u nas
Na święta znowu zjechało nasze holenderskie dziecko, oczywiście z papugą, która tym razem czuje się już u nas jak w domu i dokazuje ile wlezie. Czasami jest tak rozbrykana, że musi pozostać zamknięta w pokoju, co bardzo jej się nie podoba i wtedy głośno daje upust swojej złości. Niestety Piotrek wyjeżdża już jutro, tak więc mamy ostanie chwile, żeby się sobą nacieszyć.
Marysiu, ale przecież ja też turystka, a nie rzucałam się na jedzenie jak jakiś głodomór Zresztą i ja za takim jedzeniem również nie przepadam i raczej unikam żywienia w takich miejscach. Zimową porą rzadko bywamy w Krakowie, zazwyczaj jesteśmy wiosną albo latem i wtedy inaczej spędzamy czas.
Jeżyk jest świetny, a na dodatek trafił się taki bardziej oswojony i zupełnie nie boi się ludzi.
Danusiu, właśnie takTaki jeżyk albinos, to jak najbardziej zwierzątko domowe. Magda często wypuszcza go, żeby pobiegał sobie po pokoju, jej pies wpada wtedy w amok i koniecznie chce sie z nim bawić, ale już kilka razy dostał kolcami po nosie, to się nauczył, że to nie dla niego towarzystwo
Co do ślimaka, to jeszcze nie przemyślałam w jaki sposób zrobię z niego użytek, ale może rzeczywiście wypuszczę na spacer po twarzy ? Brrrry, chyba jednak zostawię wszystko tak, jak jest.....
A dorożka była zaczarowana, taka prawdziwa bajkowa.....i zaczarowany był dorożkarz i zaczarowany koń
Za życzenia noworoczne bardzo dziękuję i Tobie również życzę wszystkiego co najlepsze
Róże niestety nie zapadły w sen. Nadzieja tylko w tym, że zima nie pokaże na co ją stać.
Katiusha, to byśmy się dogadały, bo i ja wszelkie zwierzęta bardzo lubię, no może poza karaluchami i wijem( nie jest jadowity) Wszelkie sierściuszki chętnie przytulam, chociaż teraz sama nie mam już żadnego do przytulania.
Papugarnię polecam, chociaż podobno nie każda jest taka przyjazna. Moje osobiste dziecko np. tej w Olsztynie nie poleca. Papugi były bardzo ciekawskie, tłumnie pchały nam się na ręce,chociaż chyba najbardziej były zainteresowane orzeszkami. Zjadają ich mnóstwo i zupełnie nie szkodzi to ich figurom. Też bym tak chciała A tymczasem z każdym pochłoniętym kawałkiem ciasta, z każdym kawałkiem pysznego mięska czy też łyżką sałatki czuję, że jest mnie więcej. Po świętach chyba nie będzie już tak różowo i trzeba będzie zacisnąć pasa. Oczywiście, jak już zjemy wszelkie nadwyżki, które zawsze zostają. Na szczęście jakoś tym razem udało mi się nie przesadzić i nie mamy tak dużo do zjedzenia. Część oddałam rodzicom, w zamian za pysznego karpia i szczupaka w galarecie
Chęciny już niestety wyglądają zupełnie inaczej niż to pamiętamy. Dzieciom pewnie się podoba, ale maluchy są nastawione na odbiór innych bodźców, to nie ma co się dziwić, że i taka tandeta przyciągnie ich wzrok. Mnie to jednak razi.
Ewelinko, szczerze mówiąc, to ja smogu w Krakowie nigdy nie czułam i muszę uwierzyć na słowo, że on tam jest. Jedyne co, to zawsze z przyjemnością myję tam włosy, bo rzeczywiście widać, że już się tego domagają
Zwierzęta w naszym domu były od zawsze, chociaż raczej takie jak lubisz, wymarzone do przytulania. Teraz wszystko się zmieniło i już nie ma kogo przytulić do
Iwonko, to chyba też jest huba, przynajmniej tak mi się wydaje. Te rosły na skarpie w pobliżu letniego domku cioci i musiałam nieźle się wypiąć, żeby je obfocić
Jeżyk fajny i jak tylko ma ochotę, to też można o nim powiedzieć, że jest sierściuszkiem. I na pewno jest bardziej przytulaśny niż jaszczurka. Ale jaszczureczka też już troszkę się oswaja i jak ją znęcić przysmakiem, to na rękę wejdzie. Łakomczuch z niej straszny, ale bynajmniej nie na zwykłą sałatę. Jej ulubionym przysmakiem jest pyłek pszczeli, a jeszcze większym kiełki fasolki mung. Te pochłania dwoma gryzami
Oj byłam zapracowana, byłam Teraz jednak mam aż trzy dni wolne, co u mnie nieczęsto się zdarza i zamierzam sobie nicponierobić na całego. Posprzątane mam, zjeść też mamy co, bo przecież po świętach coś tam zostało, to oddaję się błogiemu lenistwu.
Za życzenia
Hortensja dębolistna nic sobie nie robi z przemijających pór roku
Jadziu, jeżyk jak na razie ma się dobrze i niech tak dalej zostanie. Jest bardzo towarzyski, bez żenady wdrapuje się na kolana, wtula w ciepły kącik i zasypia.
A to nie jest magnolia, tylko kwiaty ogromnego tulipanowca rosnącego na posesji mojej cioci. Na jej działeczce rośnie dużo takich rarytasków. Chociaż może i teraz już nie są takie wyjątkowe, bo jednak czasy się zmieniły, dostępność do roślin jest większa. Ale kiedyś takie cudeńka były rzadkością, ten tulipanowiec może już mieć coś około trzydziestu lat
Runiankę chyba muszę do siebie zaprosić. Sonia pisała, że sadzi ją pod hortensjami, a ja tylko pielę i pielę. Jeszcze ktoś pomyśli, że lubię
Za życzenia
Lucynko, jeżyka wymizia Magda, albo Filip, bo na ich widok już się nie jeży i daje się pogłaskać
Na własnej działce nie byłam już od dawna, to przynajmniej wykorzystałam możliwość zrobienia kilku zdjęć na podkrakowskiej wsi. Niestety domek jest już wystawiony na sprzedaż, to nie wiadomo czy jeszcze kiedyś tam zawitamy. Szkoda, bo wydaje mi się, że jeździliśmy tam od zawsze, a teraz to się skończy.
Za buziaczki dziękuję w Twoim kierunku również je wysyłam
Soniu, jak tak dalej pójdzie, to nie będę miała ochoty na zwiedzanie, bo takie kramy strasznie mnie mierżą. Jeszcze na szczęście nie wszędzie się wdarły, ale wydaje mi się, że jest to nie do uniknięcia. Jak wiesz to popyt nakręca podaż, gdyby nie to, to pewnie by ich tyle nie było. Chyba jednak mają odbiorców i dlatego takie stoiska wyrastają jak grzyby po deszczu
To sytuacja daje mi siły. Gdybym po nocnej pracy zawsze grzecznie wracała do domu i i do łóżeczka, to nie miałabym czasu na nic. Zmęczenie zazwyczaj dopada mnie dopiero później i wtedy zwalniam, ale dopóki daję radę, to robię co mogę. Dzięki temu i pojadę na działkę i na wycieczkę, i umyję okna i przygotuję święta Tak robię już od prawie trzydziestu lat, tak więc jest to wszystko kwestia przyzwyczajenia, dla mnie nic nadzwyczajnego.
Namawianie do umiaru, w moim przypadku zawsze ma sens, bo niestety nie zawsze udaje mi się go zachować. Tym razem nie było źle, zespół wespół z moim eMem daliście mi radę Pyszności były i owszem, chociaż akurat to, co cieszyło się największym uznaniem, mnie osobiście zaskoczyło. Oprócz keksa, który piekę co roku były jeszcze dwa ciasta. Jedno kremowe, aksamitne, moim zdaniem hit nad hitami. I drugie, marchewkowe z kremem z mascarpone. W smaku owszem niezłe, ale po upieczeniu i przekrojeniu tak się sypało, że składałam je jak puzzle. Uznałam, że co jak co, ale na świątecznym stole nie wyląduje Ale eM się uparł i wydał gościom I tu muszę przyznać, że eM wiedział co robi. Co prawda oba ciasta były pyszne, ale to właśnie to marchewkowe znikało szybciej Dla mnie jednak do końca to pomarańczowo-pierniczkowe było pyszniejsze
Natalko, nawet chętniej spacerowałabym po zaśnieżonym Krakowie, w takim Krakowie nie bywam zbyt często. Niestety śniegu zabrakło, było jak było, a było tylko zimno i nieprzyjemnie. I masz rację, że w grudniu trudno spodziewać się ciepłej pogody, ale po prognozach właśnie takiej się spodziewałam. Zimno mnie trochę zaskoczyło i czasami trzęsłam się jak osika
Małgosiu, w Krakowie mam rodzinę i jeżdżę tam od kilkudziesięciu lat. Nie mogę jednak powiedzieć, że znam Kraków doskonale. Dużo lepiej odnajduje się tam mój mąż, który gdybym tylko powiedziała, że wyprowadzamy się do Krakowa, byłby spakowany w dwie godziny. Zimą bywamy tam niezwykle rzadko, tak więc szkoda, że nie sypnęło śniegiem. Same światełka zimy nie czynią
Krysiu, na miłe spotkanie zawsze jestem chętna Dziękuję za zaproszenie, jak będziemy wybierać się do Krakowa, to dam i znać i może uda nam się spotkać. Ogród masz niezwykły, na dodatek z cudnym widokiem na góry
Koniecznie chcieliśmy wybrać się do miasta wieczorem, żeby właśnie poczuć ten klimat. Niestety jarmark władował nam się w paradę i niewiele skorzystaliśmy z tej wycieczki. Dzień wcześniej też byliśmy wieczorkiem na płycie rynku i właściwie nie było wtedy żywego ducha, ale za to tak lało, że szybciutko pomknęliśmy do tramwaju. Gdybyśmy przewidzieli te tłumy, to może zwolnilibyśmy trochę. A tak, chwila minęła i następnego dnia było już zupełnie inaczej. Kiedyś to na pewno nadrobimy. Do zobaczenia
Mariusz, na wyjazdach nigdy się nie nudzimy. Zawsze znajdziemy sobie coś do roboty albo do zwiedzania, bo siedzieć bezczynnie nie lubimy. Chyba, że jesteśmy nad morzem, to wtedy zdarza nam się wylegiwać na plaży. Chociaż mnie najczęściej można spotkać w wodzie, albo brodzącą przy brzegu. Leżeć w zupełnym bezruchu nie lubię, słońce smali, człowiek się poci, nowe zmarszczki tylko czekają na sprzyjające warunki i od razu hyc na twarz, to nie dla mnie
Już dzisiaj miałam zacząć zamieszczać wspominkowe zdjęcia, ale niespodziewanie mam świeżynki, jeszcze ciepłe
Wandziu, niestety nie wiem, co się dzieje z ciemiernikami, bo one rosną na podkrakowskiej wsi. To domek bardziej letni i ciocia teraz też tam nie jeździ, tak więc niestety nie zaspokoimy ciekawości. Dzisiaj podglądałam swoje i jakieś kiełki zaczynają wypuszczać z ziemi, ale to chyba będą liście. Jechaliśmy dzisiaj przez las, to wygląda jakby wiosna miała za chwilę wybuchnąć Ciekawe jaka będzie pogoda dalej, bo jak w dalszym ciągu będzie tak ciepło, to roślinom zaczną krążyć soki i zamiast odpoczywać, to zaczną rosnąć. Cały sezon był dziwny i to dalej trwa.
Aniu, tylko gdzie ta zima? Nigdzie jej nie widać Nie powiem, żebym za nią tęskniła, ale to prostu nienormalne
Za życzenia bardzo dziękuję i Tobie również przesyłam życzenia wszystkiego dobrego
Dzisiaj pojechaliśmy na chwilkę na działkę, tak tylko zobaczyć co tam słychać. I muszę Wam powiedzieć, że nie słychać nic Krajobraz bardziej późnojesienny niż zimowy. Trawa, chwasty wszystko zielone. Epimedia w bardzo dobrej formie, ładnie przebarwione. Tak samo dębolistna. Większość liści co prawda straciła, te co są wydają się świeże i są przecudnie czerwone Róże mają jeszcze sporo liści i sporo młodych przyrostów. Niestety źle to im wróży w przypadku nadejścia mrozów, których jak na razie na szczęście nie widać. Nie znaczy to jednak, że ich nie będzie, w końcu do końca zimy jeszcze ho,ho.... Widać, że ptaki korzystają z pozostawionych nasienników, bo już większość jest objedzona, ale coś tam jeszcze dla nich zostało. Na działce nie wysypuję im teraz ziarna, żeby sobie nie robiły nadziei, w końcu teraz na działkę praktycznie nie jeżdżę. Przykryliśmy kilka wrażliwszych roślinek gałązkami jodły pozostałymi po oprawieniu drzewka na święta i wróciliśmy do domu, bo co tam teraz robić?
Po powrocie upiekłam jeszcze florentynki. Proszę się częstować, mam ich jeszcze dużo
Wszystkim zaglądającym, zarówno tym ujawnionym, jak i tajnym, życzę:
Radosnego i szczęśliwego Nowego Roku
z marzeniami o które warto walczyć,
z radościami którymi warto się dzielić,
z przyjaciółmi z którymi warto być i
z nadzieją bez której nie da się żyć!
Przez cały ten czas miotałam się pomiędzy obiema pracami, sklepami a kuchnią. Jedyne co mnie ominęło, to sprzątanie, bo już od lat w okresie przedświątecznym zajmuje się tym eM z doraźną pomocą synów, którzy również w różnym stopniu udzielają się w kuchni. Zlecenia od Mikołaja tym razem udało mi się zrealizować dość sprawnie i przynajmniej tym nie musiałam się już zajmować w ostatniej chwili. Święta jak zwykle spędziłam zarówno w gronie rodzinnym, jak i w pracy, ale na szczęście było w miarę spokojnie i nie było to zbytnio męczące. Za to intensywnie popracowałyśmy dzień przed wigilią i wieczorem wróciłam na ostatnich nogach, a w domu jeszcze czekały na mnie świąteczne wypieki. Na szczęście Filip przygotował jedno ciasto, a drugie zostawiłam już na wigilię, bo temperaturę pieczenia miały zupełnie inną i nie chciało mi się już tak długo czekać. Rano wstałam skoro świt i dokończyłam oba ciasta, zrobiłam sałatkę śledziową i przygotowałam male drobiowe roladki na pierwszy dzień świąt, do upieczenia następnego dnia. Wigilię spędziliśmy u teściów, a w pierwszy dzień świąt rodzinka spotkała się u nas
Na święta znowu zjechało nasze holenderskie dziecko, oczywiście z papugą, która tym razem czuje się już u nas jak w domu i dokazuje ile wlezie. Czasami jest tak rozbrykana, że musi pozostać zamknięta w pokoju, co bardzo jej się nie podoba i wtedy głośno daje upust swojej złości. Niestety Piotrek wyjeżdża już jutro, tak więc mamy ostanie chwile, żeby się sobą nacieszyć.
Marysiu, ale przecież ja też turystka, a nie rzucałam się na jedzenie jak jakiś głodomór Zresztą i ja za takim jedzeniem również nie przepadam i raczej unikam żywienia w takich miejscach. Zimową porą rzadko bywamy w Krakowie, zazwyczaj jesteśmy wiosną albo latem i wtedy inaczej spędzamy czas.
Jeżyk jest świetny, a na dodatek trafił się taki bardziej oswojony i zupełnie nie boi się ludzi.
Danusiu, właśnie takTaki jeżyk albinos, to jak najbardziej zwierzątko domowe. Magda często wypuszcza go, żeby pobiegał sobie po pokoju, jej pies wpada wtedy w amok i koniecznie chce sie z nim bawić, ale już kilka razy dostał kolcami po nosie, to się nauczył, że to nie dla niego towarzystwo
Co do ślimaka, to jeszcze nie przemyślałam w jaki sposób zrobię z niego użytek, ale może rzeczywiście wypuszczę na spacer po twarzy ? Brrrry, chyba jednak zostawię wszystko tak, jak jest.....
A dorożka była zaczarowana, taka prawdziwa bajkowa.....i zaczarowany był dorożkarz i zaczarowany koń
Za życzenia noworoczne bardzo dziękuję i Tobie również życzę wszystkiego co najlepsze
Róże niestety nie zapadły w sen. Nadzieja tylko w tym, że zima nie pokaże na co ją stać.
Katiusha, to byśmy się dogadały, bo i ja wszelkie zwierzęta bardzo lubię, no może poza karaluchami i wijem( nie jest jadowity) Wszelkie sierściuszki chętnie przytulam, chociaż teraz sama nie mam już żadnego do przytulania.
Papugarnię polecam, chociaż podobno nie każda jest taka przyjazna. Moje osobiste dziecko np. tej w Olsztynie nie poleca. Papugi były bardzo ciekawskie, tłumnie pchały nam się na ręce,chociaż chyba najbardziej były zainteresowane orzeszkami. Zjadają ich mnóstwo i zupełnie nie szkodzi to ich figurom. Też bym tak chciała A tymczasem z każdym pochłoniętym kawałkiem ciasta, z każdym kawałkiem pysznego mięska czy też łyżką sałatki czuję, że jest mnie więcej. Po świętach chyba nie będzie już tak różowo i trzeba będzie zacisnąć pasa. Oczywiście, jak już zjemy wszelkie nadwyżki, które zawsze zostają. Na szczęście jakoś tym razem udało mi się nie przesadzić i nie mamy tak dużo do zjedzenia. Część oddałam rodzicom, w zamian za pysznego karpia i szczupaka w galarecie
Chęciny już niestety wyglądają zupełnie inaczej niż to pamiętamy. Dzieciom pewnie się podoba, ale maluchy są nastawione na odbiór innych bodźców, to nie ma co się dziwić, że i taka tandeta przyciągnie ich wzrok. Mnie to jednak razi.
Ewelinko, szczerze mówiąc, to ja smogu w Krakowie nigdy nie czułam i muszę uwierzyć na słowo, że on tam jest. Jedyne co, to zawsze z przyjemnością myję tam włosy, bo rzeczywiście widać, że już się tego domagają
Zwierzęta w naszym domu były od zawsze, chociaż raczej takie jak lubisz, wymarzone do przytulania. Teraz wszystko się zmieniło i już nie ma kogo przytulić do
Iwonko, to chyba też jest huba, przynajmniej tak mi się wydaje. Te rosły na skarpie w pobliżu letniego domku cioci i musiałam nieźle się wypiąć, żeby je obfocić
Jeżyk fajny i jak tylko ma ochotę, to też można o nim powiedzieć, że jest sierściuszkiem. I na pewno jest bardziej przytulaśny niż jaszczurka. Ale jaszczureczka też już troszkę się oswaja i jak ją znęcić przysmakiem, to na rękę wejdzie. Łakomczuch z niej straszny, ale bynajmniej nie na zwykłą sałatę. Jej ulubionym przysmakiem jest pyłek pszczeli, a jeszcze większym kiełki fasolki mung. Te pochłania dwoma gryzami
Oj byłam zapracowana, byłam Teraz jednak mam aż trzy dni wolne, co u mnie nieczęsto się zdarza i zamierzam sobie nicponierobić na całego. Posprzątane mam, zjeść też mamy co, bo przecież po świętach coś tam zostało, to oddaję się błogiemu lenistwu.
Za życzenia
Hortensja dębolistna nic sobie nie robi z przemijających pór roku
Jadziu, jeżyk jak na razie ma się dobrze i niech tak dalej zostanie. Jest bardzo towarzyski, bez żenady wdrapuje się na kolana, wtula w ciepły kącik i zasypia.
A to nie jest magnolia, tylko kwiaty ogromnego tulipanowca rosnącego na posesji mojej cioci. Na jej działeczce rośnie dużo takich rarytasków. Chociaż może i teraz już nie są takie wyjątkowe, bo jednak czasy się zmieniły, dostępność do roślin jest większa. Ale kiedyś takie cudeńka były rzadkością, ten tulipanowiec może już mieć coś około trzydziestu lat
Runiankę chyba muszę do siebie zaprosić. Sonia pisała, że sadzi ją pod hortensjami, a ja tylko pielę i pielę. Jeszcze ktoś pomyśli, że lubię
Za życzenia
Lucynko, jeżyka wymizia Magda, albo Filip, bo na ich widok już się nie jeży i daje się pogłaskać
Na własnej działce nie byłam już od dawna, to przynajmniej wykorzystałam możliwość zrobienia kilku zdjęć na podkrakowskiej wsi. Niestety domek jest już wystawiony na sprzedaż, to nie wiadomo czy jeszcze kiedyś tam zawitamy. Szkoda, bo wydaje mi się, że jeździliśmy tam od zawsze, a teraz to się skończy.
Za buziaczki dziękuję w Twoim kierunku również je wysyłam
Soniu, jak tak dalej pójdzie, to nie będę miała ochoty na zwiedzanie, bo takie kramy strasznie mnie mierżą. Jeszcze na szczęście nie wszędzie się wdarły, ale wydaje mi się, że jest to nie do uniknięcia. Jak wiesz to popyt nakręca podaż, gdyby nie to, to pewnie by ich tyle nie było. Chyba jednak mają odbiorców i dlatego takie stoiska wyrastają jak grzyby po deszczu
To sytuacja daje mi siły. Gdybym po nocnej pracy zawsze grzecznie wracała do domu i i do łóżeczka, to nie miałabym czasu na nic. Zmęczenie zazwyczaj dopada mnie dopiero później i wtedy zwalniam, ale dopóki daję radę, to robię co mogę. Dzięki temu i pojadę na działkę i na wycieczkę, i umyję okna i przygotuję święta Tak robię już od prawie trzydziestu lat, tak więc jest to wszystko kwestia przyzwyczajenia, dla mnie nic nadzwyczajnego.
Namawianie do umiaru, w moim przypadku zawsze ma sens, bo niestety nie zawsze udaje mi się go zachować. Tym razem nie było źle, zespół wespół z moim eMem daliście mi radę Pyszności były i owszem, chociaż akurat to, co cieszyło się największym uznaniem, mnie osobiście zaskoczyło. Oprócz keksa, który piekę co roku były jeszcze dwa ciasta. Jedno kremowe, aksamitne, moim zdaniem hit nad hitami. I drugie, marchewkowe z kremem z mascarpone. W smaku owszem niezłe, ale po upieczeniu i przekrojeniu tak się sypało, że składałam je jak puzzle. Uznałam, że co jak co, ale na świątecznym stole nie wyląduje Ale eM się uparł i wydał gościom I tu muszę przyznać, że eM wiedział co robi. Co prawda oba ciasta były pyszne, ale to właśnie to marchewkowe znikało szybciej Dla mnie jednak do końca to pomarańczowo-pierniczkowe było pyszniejsze
Natalko, nawet chętniej spacerowałabym po zaśnieżonym Krakowie, w takim Krakowie nie bywam zbyt często. Niestety śniegu zabrakło, było jak było, a było tylko zimno i nieprzyjemnie. I masz rację, że w grudniu trudno spodziewać się ciepłej pogody, ale po prognozach właśnie takiej się spodziewałam. Zimno mnie trochę zaskoczyło i czasami trzęsłam się jak osika
Małgosiu, w Krakowie mam rodzinę i jeżdżę tam od kilkudziesięciu lat. Nie mogę jednak powiedzieć, że znam Kraków doskonale. Dużo lepiej odnajduje się tam mój mąż, który gdybym tylko powiedziała, że wyprowadzamy się do Krakowa, byłby spakowany w dwie godziny. Zimą bywamy tam niezwykle rzadko, tak więc szkoda, że nie sypnęło śniegiem. Same światełka zimy nie czynią
Krysiu, na miłe spotkanie zawsze jestem chętna Dziękuję za zaproszenie, jak będziemy wybierać się do Krakowa, to dam i znać i może uda nam się spotkać. Ogród masz niezwykły, na dodatek z cudnym widokiem na góry
Koniecznie chcieliśmy wybrać się do miasta wieczorem, żeby właśnie poczuć ten klimat. Niestety jarmark władował nam się w paradę i niewiele skorzystaliśmy z tej wycieczki. Dzień wcześniej też byliśmy wieczorkiem na płycie rynku i właściwie nie było wtedy żywego ducha, ale za to tak lało, że szybciutko pomknęliśmy do tramwaju. Gdybyśmy przewidzieli te tłumy, to może zwolnilibyśmy trochę. A tak, chwila minęła i następnego dnia było już zupełnie inaczej. Kiedyś to na pewno nadrobimy. Do zobaczenia
Mariusz, na wyjazdach nigdy się nie nudzimy. Zawsze znajdziemy sobie coś do roboty albo do zwiedzania, bo siedzieć bezczynnie nie lubimy. Chyba, że jesteśmy nad morzem, to wtedy zdarza nam się wylegiwać na plaży. Chociaż mnie najczęściej można spotkać w wodzie, albo brodzącą przy brzegu. Leżeć w zupełnym bezruchu nie lubię, słońce smali, człowiek się poci, nowe zmarszczki tylko czekają na sprzyjające warunki i od razu hyc na twarz, to nie dla mnie
Już dzisiaj miałam zacząć zamieszczać wspominkowe zdjęcia, ale niespodziewanie mam świeżynki, jeszcze ciepłe
Wandziu, niestety nie wiem, co się dzieje z ciemiernikami, bo one rosną na podkrakowskiej wsi. To domek bardziej letni i ciocia teraz też tam nie jeździ, tak więc niestety nie zaspokoimy ciekawości. Dzisiaj podglądałam swoje i jakieś kiełki zaczynają wypuszczać z ziemi, ale to chyba będą liście. Jechaliśmy dzisiaj przez las, to wygląda jakby wiosna miała za chwilę wybuchnąć Ciekawe jaka będzie pogoda dalej, bo jak w dalszym ciągu będzie tak ciepło, to roślinom zaczną krążyć soki i zamiast odpoczywać, to zaczną rosnąć. Cały sezon był dziwny i to dalej trwa.
Aniu, tylko gdzie ta zima? Nigdzie jej nie widać Nie powiem, żebym za nią tęskniła, ale to prostu nienormalne
Za życzenia bardzo dziękuję i Tobie również przesyłam życzenia wszystkiego dobrego
Dzisiaj pojechaliśmy na chwilkę na działkę, tak tylko zobaczyć co tam słychać. I muszę Wam powiedzieć, że nie słychać nic Krajobraz bardziej późnojesienny niż zimowy. Trawa, chwasty wszystko zielone. Epimedia w bardzo dobrej formie, ładnie przebarwione. Tak samo dębolistna. Większość liści co prawda straciła, te co są wydają się świeże i są przecudnie czerwone Róże mają jeszcze sporo liści i sporo młodych przyrostów. Niestety źle to im wróży w przypadku nadejścia mrozów, których jak na razie na szczęście nie widać. Nie znaczy to jednak, że ich nie będzie, w końcu do końca zimy jeszcze ho,ho.... Widać, że ptaki korzystają z pozostawionych nasienników, bo już większość jest objedzona, ale coś tam jeszcze dla nich zostało. Na działce nie wysypuję im teraz ziarna, żeby sobie nie robiły nadziei, w końcu teraz na działkę praktycznie nie jeżdżę. Przykryliśmy kilka wrażliwszych roślinek gałązkami jodły pozostałymi po oprawieniu drzewka na święta i wróciliśmy do domu, bo co tam teraz robić?
Po powrocie upiekłam jeszcze florentynki. Proszę się częstować, mam ich jeszcze dużo
Wszystkim zaglądającym, zarówno tym ujawnionym, jak i tajnym, życzę:
Radosnego i szczęśliwego Nowego Roku
z marzeniami o które warto walczyć,
z radościami którymi warto się dzielić,
z przyjaciółmi z którymi warto być i
z nadzieją bez której nie da się żyć!
- Beaby
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 6323
- Od: 16 lut 2014, o 13:16
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: śląskie
Re: Pierwsze koty za płoty V
Iwonko, no proszę, nawet znalazłaś czas by zerknąć na swoją działeczkę.
Florentynek nie kojarzę ze smaku, ale na pewno są wyborne.
Mnie się udało w tym roku zrobić pyszną makówkę, była hitem i z tego się bardzo cieszę.
Jak jest coś dobrego jak np Twoje ciasto marchewkowe to nawet jak się sypie to się sypie wprost do ust gości. Super, że tak smakowało.
U mnie na działeczce jest lekko posypane śniegiem, więc na razie jako tako to wygląda.
Wszystkiego dobrego na Nowy Rok!
Florentynek nie kojarzę ze smaku, ale na pewno są wyborne.
Mnie się udało w tym roku zrobić pyszną makówkę, była hitem i z tego się bardzo cieszę.
Jak jest coś dobrego jak np Twoje ciasto marchewkowe to nawet jak się sypie to się sypie wprost do ust gości. Super, że tak smakowało.
U mnie na działeczce jest lekko posypane śniegiem, więc na razie jako tako to wygląda.
Wszystkiego dobrego na Nowy Rok!
- ewarost
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 3369
- Od: 14 gru 2010, o 18:21
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Świętokrzyskie/Ponidzie
- Kontakt:
Re: Pierwsze koty za płoty V
Iwonko Czego mogę Ci życzyć w tym dniu, co kończy Stary zaczyna Nowy 2020 Rok?
Przede wszystkim zdrowia, bo bez niego wszystko inne staje się nieważne,
przede wszystkim miłości, bo ona dodaje skrzydeł i umacnia,
przede wszystkim życzliwych ludzi wokół Ciebie,
takich co nie zatruwają życia, ale zawsze służą wsparciem i pomocą.
Przede wszystkim zdrowia, bo bez niego wszystko inne staje się nieważne,
przede wszystkim miłości, bo ona dodaje skrzydeł i umacnia,
przede wszystkim życzliwych ludzi wokół Ciebie,
takich co nie zatruwają życia, ale zawsze służą wsparciem i pomocą.
Rajsko,wiejsko,sielsko...II
Rajsko, wiejsko, sielsko...
Chwytaj chwilę, bo tak naprawdę to istnieje tylko ona. Ewa
Rajsko, wiejsko, sielsko...
Chwytaj chwilę, bo tak naprawdę to istnieje tylko ona. Ewa
Re: Pierwsze koty za płoty V
Iwonko! Iwonko a gdzie przepis na Florentynki????
- maniolek
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 2784
- Od: 21 gru 2016, o 17:45
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Gorzów Wlkp.
Re: Pierwsze koty za płoty V
Iwonko u Ciebie jak zawsze pracowicie, ale mimo wszystko jeszcze możemy podziwiać aktualne zdjęcia Święta, święta i po świętach jak to mówią ;) a tu już Nowy Rok, oby był lepszy niż poprzedni, a pogoda nam i naszym ogródką dopisywała
Pozdrawiam
Pozdrawiam
- Maska
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 42145
- Od: 19 lut 2012, o 19:39
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Małopolska
- Kontakt:
Re: Pierwsze koty za płoty V
Iwonko jaka Ty turystka w Krakowie prawie jak Krakowianka
Życzę Wam dużo zdrowia i wszelkiej pomyślności na Nowy Rok! niech działeczka tonie w kolorowych kwiatach
Życzę Wam dużo zdrowia i wszelkiej pomyślności na Nowy Rok! niech działeczka tonie w kolorowych kwiatach
- plocczanka
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 16663
- Od: 31 lip 2014, o 21:16
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Płock
Re: Pierwsze koty za płoty V
Iwonko kochana, Tobie również przepięknych chwil w całym nowym roku życzę. Niech zdrówko zawsze będzie z Tobą, niech radość przynosi każdy kolejny dzionek, niech działeczka cieszy coraz bogatszym kwitnieniem i owocowaniem, niech moc będzie z Tobą.
Pozdrawiam. Lucyna
Jesień życia wśród kwiatów, zwierząt i ptaków - cz. 15 Zapraszam.
Ani jeden ogród nie jest urządzony raz na zawsze.
Jesień życia wśród kwiatów, zwierząt i ptaków - cz. 15 Zapraszam.
Ani jeden ogród nie jest urządzony raz na zawsze.
- Blueberry
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 6660
- Od: 7 kwie 2013, o 22:34
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: woj.dolnośląskie
- Kontakt:
Re: Pierwsze koty za płoty V
Witaj w Nowym Roku Iwonko to prawda, teraz bardziej jesiennie niż zimowo i na razie nic nie zapowiada zmiany
?Nadzieja to jest kwiat, który zakwita i rośnie gdy inni go podlewają.? Charles Martin
Truskawkowa działka cz.3 Zielona ferajna cz.4
Pozdrawiam, Natalia
Truskawkowa działka cz.3 Zielona ferajna cz.4
Pozdrawiam, Natalia
- korzo_m
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 11142
- Od: 17 kwie 2006, o 10:14
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Kraków
Re: Pierwsze koty za płoty V
Iwonko swoimi zdjęciami potrafisz zachwycać, niby pospolity liść, a Ty w nim odkrywasz tyle uroku
Czytam o Twoich świątecznych wypiekach, ślinka mi cieknie. Florentynki apetycznie wyglądają, a ten piękny talerz lubię takie kwieciste porcelanki. Proszę napisz mi przepis na te apetyczne ciasteczka.
Czytam o Twoich świątecznych wypiekach, ślinka mi cieknie. Florentynki apetycznie wyglądają, a ten piękny talerz lubię takie kwieciste porcelanki. Proszę napisz mi przepis na te apetyczne ciasteczka.
-
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 4979
- Od: 8 lip 2014, o 15:28
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Blisko południa Polski
Re: Pierwsze koty za płoty V
Iwonko zamarłam, gdy napisałaś, że po papużce zostały tylko pióra, na szczęście szybko wyjaśniłaś, że zmieniła tylko miejsce zamieszkania Ależ ona piękna
Wianek z winobluszczu bardzo fajny, aż zaczęłam żałować, że zlikwidowałam swój zostawiając tylko odrobinę.
Wow, ale ślimaczek już urósł
Niestety nastała nowa moda robienia wszystkiego "pod turystę" i efektem tego są widoczki jakie opisałaś Za to Kraków przepiękny
Wianek z winobluszczu bardzo fajny, aż zaczęłam żałować, że zlikwidowałam swój zostawiając tylko odrobinę.
Wow, ale ślimaczek już urósł
Niestety nastała nowa moda robienia wszystkiego "pod turystę" i efektem tego są widoczki jakie opisałaś Za to Kraków przepiękny
Pozdrawiam Małgosia poprzednie wątki - Nasze 1500 m2; Wyznania kwiatoholiczki ;)
Własnymi łapkami
Nadwyżki ogrodowe
Własnymi łapkami
Nadwyżki ogrodowe
-
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 1186
- Od: 13 gru 2009, o 15:40
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Wielkopolska
Re: Pierwsze koty za płoty V
Witam, oglądam zawsze z zainteresowaniem. Podziwiam zimowe i jesienne zdjęcia ogrodu. Szkoda tylko że tak zimno !!!!
-
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 5523
- Od: 10 wrz 2015, o 20:35
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Kraina Tysiąca Jezior
Re: Pierwsze koty za płoty V
Beatko, właściwie to śniegu tej zimy jeszcze nie widziałam. Raz posypało wieczorem i nawet zrobiło się białawo, ale już następnego dnia wszystko spłynęło z deszczem. Taka to zima, nie zima- jak na razie jeszcze bardziej nieokreślona, niż ubiegłoroczna
Florentynki, to ciasteczka prawie z samych bakalii, bardzo słodkie, ale tak pyszne, że nie można im się oprzeć. O makówkach tylko sobie poczytałam, bo u nas to danie jest zupełnie nieznane. Z maku robimy tylko makowce i u mnie jeszcze drożdżowe pierogi smażone w tłuszczu jak pączki. Kutia, makówki, kluski z makiem-takich potraw nigdy jeszcze nie jadłam i chyba sama się na zrobienie takich nie skuszę. Na naszym stole w wigilię królują ryby w różnych postaciach i na słodkości nie mamy już miejsca w żołądkach. Ale jeśli kiedyś trafi mi się okazja spróbowania takowych, to na pewno to zrobię
Po działce przebiegliśmy kurcgalopkiem, ledwo zdążyłam zrobić kilka zdjęć
Ewuniu, piękne życzenia, dziękuję
Danusiu, zajrzyj na pw
Mariusz, tak jest co roku Człowiek się napracuje, nauwija przy kuchni i sprzątaniu i zawsze kończy się to tak samo. Każdy je i je i po Nowym Roku ma serdecznie dość jedzenia. Zamiast sałatek, rolad, podłoże z przyjemnością zjada (w moim przypadku) zwykłą owsiankę na kefirze
Jakoś w tym roku wzbraniam się przed wspominkowymi zdjęciami, ale chyba i mnie to w końcu czeka. Jeszcze ciągle udaje mi się wymigać, ale skąd brać aktualne zdjęcia, kiedy do wiosny jeszcze tak daleko? Chociaż patrząc na to, co zastałam ostatnio na działce, to kto wie?
Marysiu, do Krakowianki bardzo mi daleko, ale dziękuję Za życzenia bardzo dziękuję i szczerze Ci powiem, że już nie mogę się doczekać tych kolorów królujących na działce.
Ślimaki też chyba nie śpią, bo ciemierniki pełne są dziurek, a przecież to nie ja je wygryzłam
Lucynko, bardzo dziękuję za życzenia
Natalko, na zimę nie mamy chyba co liczyć W prognozach widać jakieś niewielkie minusy, ale tylko w nocy, a zamiast śniegu tylko deszcz w sporych ilościach. Już mam serdecznie dosyć zgnilizny, która rozgościła się na dobre. W takiej sytuacji to nawet ja wolałabym regularną zimę, z niewielkim mrozikiem, śniegiem i słońcem Ciągle jest ciemno, mokro i do domu daleko. Słońce gdzieś się zgubiło, zapomniało o nas
Dorotko, taka mistrzyni jak Ty z florentynkami nie będzie miała żadnego kłopotów. Szybko się je robi i równie szybko zjada. Przepis wysyłam na pw. Do talerzyka w różyczki mam jeszcze maleńkie filiżanki do kawy. Jeśli kiedyś mnie odwiedzisz, to właśnie z takich będziemy pić kawusię
Hortensja dębolistna teraz wygląda nawet lepiej niż na jesieni. Szkoda tylko, że większość liści leży na ziemi. Mam wrażenie, że to są całkiem świeże liście, mięsiste i czerwoniutkie. Jesienne wydanie było raczej w brązach, to zimowe podoba mi się zdecydowanie bardziej
Małgosiu, papuga u nas pomieszkuje tylko tymczasowo. Po świętach wróciła do domu, czyli do Holandii i tam dalej rozrabia. Teraz już w obu domach czuję się u siebie i doskonale widać to po jej zachowaniu. Rozrabia ile wlezie
Wianek wymyśliła moja siostra, ja tylko zgapiłam. W następnym roku muszę go mocniej zapleść, bo po wyschnięciu mocno się rozluźnił i troszkę gorzej się trzymał. Ale pomysł jest dobry, a w Twoich rękach zamieni się w małe dzieło sztuki
Zbyszku, jak na styczeń, to raczej jest ciepło niż zimno. Ale bardzo nieprzyjemnie z powodu ciągłej wilgoci Za pochwały
Wczoraj pojechaliśmy na maleńką chwilkę na działkę po małe doniczki i podstawki, które już przecież lada chwila będą potrzebne w związku z rozpoczynającym się się sezonem siewczym
Ogromnie zaskoczyły mnie zmiany, jakie się tam dokonały w ciągu zaledwie dwóch tygodni Ostatnio nie było tam śladu życia, a teraz w ziemi widocznych jest mnóstwo świeżutkich kiełeczków. Na powierzchnię wychynęły iryski żyłkowane, żonkile, narcyzy, szafirki, hiacynty i w najmniejszej ilości tulipany, a róże pokazały czerwone kły Gdyby nie kartka w kalendzrzu, pomyślałabym, że to przynajmniej marzec, a nie ledwie połowa stycznia. Co zadziwiające, zupełnie nie widać wczesnowiosennych cebulowych. Krokusów i przebiśniegów ani widu, ani słychu Ciekawe jaki będzie sezon po takiej zimie?
Wreszcie zabrałam się za wiecznie odkładane wydłubanie kokonów murarek. Kokony były zarówno w trzcinowych rurkach, jak i w gotowych paletach. Na pierwszy rzut oka wszystko wyglądało Tymczasem po otwarciu palety, pierwsze co poczułam to był nieprzyjemny smrodek. Ogólnie bardzo mało było w nich kokonów, za to całe mnóstwo w części już nawet wyklutych intruzów. Rozpakowałam tylko kilka plastrów, strasznie mnie to obrzydziło i w całości wyrzuciłam do śmieci. Początkowo chciałam ochronić murarki, ale kokony były tak zanieczyszczone, że obawiałam się o resztę populacji. Za to w rurach było podobnie jak w ubiegłym roku. Trochę kokonów, trochę białych robaczków, ogólnie nieźle, chociaż pszczółek będzie z tego niewiele i będziemy musieli ich trochę zakupić. Czeka nas chyba również kupno rurek, bo przy takiej pogodzie nie ma co liczyć na zamarznięcie jezior i nie wiadomo, czy eMowi uda się wyciąć trzciny a nie wykazaliśmy się przezornością i ubiegłorocznego nadmiaru nie zachowaliśmy na tak zwany zaś
Mam nadzieję, że właśnie rozpoczęty tydzień skończy się migusiem, bo mam tyle pracy, że już czuję zmęczenie. A przecież jeszcze się nawet nie rozkręcił
Wam życzę dużo przyjemniejszego tygodnia , wystarczy, że ja prawie zamieszkam w pracy Byle do wiosny
Florentynki, to ciasteczka prawie z samych bakalii, bardzo słodkie, ale tak pyszne, że nie można im się oprzeć. O makówkach tylko sobie poczytałam, bo u nas to danie jest zupełnie nieznane. Z maku robimy tylko makowce i u mnie jeszcze drożdżowe pierogi smażone w tłuszczu jak pączki. Kutia, makówki, kluski z makiem-takich potraw nigdy jeszcze nie jadłam i chyba sama się na zrobienie takich nie skuszę. Na naszym stole w wigilię królują ryby w różnych postaciach i na słodkości nie mamy już miejsca w żołądkach. Ale jeśli kiedyś trafi mi się okazja spróbowania takowych, to na pewno to zrobię
Po działce przebiegliśmy kurcgalopkiem, ledwo zdążyłam zrobić kilka zdjęć
Ewuniu, piękne życzenia, dziękuję
Danusiu, zajrzyj na pw
Mariusz, tak jest co roku Człowiek się napracuje, nauwija przy kuchni i sprzątaniu i zawsze kończy się to tak samo. Każdy je i je i po Nowym Roku ma serdecznie dość jedzenia. Zamiast sałatek, rolad, podłoże z przyjemnością zjada (w moim przypadku) zwykłą owsiankę na kefirze
Jakoś w tym roku wzbraniam się przed wspominkowymi zdjęciami, ale chyba i mnie to w końcu czeka. Jeszcze ciągle udaje mi się wymigać, ale skąd brać aktualne zdjęcia, kiedy do wiosny jeszcze tak daleko? Chociaż patrząc na to, co zastałam ostatnio na działce, to kto wie?
Marysiu, do Krakowianki bardzo mi daleko, ale dziękuję Za życzenia bardzo dziękuję i szczerze Ci powiem, że już nie mogę się doczekać tych kolorów królujących na działce.
Ślimaki też chyba nie śpią, bo ciemierniki pełne są dziurek, a przecież to nie ja je wygryzłam
Lucynko, bardzo dziękuję za życzenia
Natalko, na zimę nie mamy chyba co liczyć W prognozach widać jakieś niewielkie minusy, ale tylko w nocy, a zamiast śniegu tylko deszcz w sporych ilościach. Już mam serdecznie dosyć zgnilizny, która rozgościła się na dobre. W takiej sytuacji to nawet ja wolałabym regularną zimę, z niewielkim mrozikiem, śniegiem i słońcem Ciągle jest ciemno, mokro i do domu daleko. Słońce gdzieś się zgubiło, zapomniało o nas
Dorotko, taka mistrzyni jak Ty z florentynkami nie będzie miała żadnego kłopotów. Szybko się je robi i równie szybko zjada. Przepis wysyłam na pw. Do talerzyka w różyczki mam jeszcze maleńkie filiżanki do kawy. Jeśli kiedyś mnie odwiedzisz, to właśnie z takich będziemy pić kawusię
Hortensja dębolistna teraz wygląda nawet lepiej niż na jesieni. Szkoda tylko, że większość liści leży na ziemi. Mam wrażenie, że to są całkiem świeże liście, mięsiste i czerwoniutkie. Jesienne wydanie było raczej w brązach, to zimowe podoba mi się zdecydowanie bardziej
Małgosiu, papuga u nas pomieszkuje tylko tymczasowo. Po świętach wróciła do domu, czyli do Holandii i tam dalej rozrabia. Teraz już w obu domach czuję się u siebie i doskonale widać to po jej zachowaniu. Rozrabia ile wlezie
Wianek wymyśliła moja siostra, ja tylko zgapiłam. W następnym roku muszę go mocniej zapleść, bo po wyschnięciu mocno się rozluźnił i troszkę gorzej się trzymał. Ale pomysł jest dobry, a w Twoich rękach zamieni się w małe dzieło sztuki
Zbyszku, jak na styczeń, to raczej jest ciepło niż zimno. Ale bardzo nieprzyjemnie z powodu ciągłej wilgoci Za pochwały
Wczoraj pojechaliśmy na maleńką chwilkę na działkę po małe doniczki i podstawki, które już przecież lada chwila będą potrzebne w związku z rozpoczynającym się się sezonem siewczym
Ogromnie zaskoczyły mnie zmiany, jakie się tam dokonały w ciągu zaledwie dwóch tygodni Ostatnio nie było tam śladu życia, a teraz w ziemi widocznych jest mnóstwo świeżutkich kiełeczków. Na powierzchnię wychynęły iryski żyłkowane, żonkile, narcyzy, szafirki, hiacynty i w najmniejszej ilości tulipany, a róże pokazały czerwone kły Gdyby nie kartka w kalendzrzu, pomyślałabym, że to przynajmniej marzec, a nie ledwie połowa stycznia. Co zadziwiające, zupełnie nie widać wczesnowiosennych cebulowych. Krokusów i przebiśniegów ani widu, ani słychu Ciekawe jaki będzie sezon po takiej zimie?
Wreszcie zabrałam się za wiecznie odkładane wydłubanie kokonów murarek. Kokony były zarówno w trzcinowych rurkach, jak i w gotowych paletach. Na pierwszy rzut oka wszystko wyglądało Tymczasem po otwarciu palety, pierwsze co poczułam to był nieprzyjemny smrodek. Ogólnie bardzo mało było w nich kokonów, za to całe mnóstwo w części już nawet wyklutych intruzów. Rozpakowałam tylko kilka plastrów, strasznie mnie to obrzydziło i w całości wyrzuciłam do śmieci. Początkowo chciałam ochronić murarki, ale kokony były tak zanieczyszczone, że obawiałam się o resztę populacji. Za to w rurach było podobnie jak w ubiegłym roku. Trochę kokonów, trochę białych robaczków, ogólnie nieźle, chociaż pszczółek będzie z tego niewiele i będziemy musieli ich trochę zakupić. Czeka nas chyba również kupno rurek, bo przy takiej pogodzie nie ma co liczyć na zamarznięcie jezior i nie wiadomo, czy eMowi uda się wyciąć trzciny a nie wykazaliśmy się przezornością i ubiegłorocznego nadmiaru nie zachowaliśmy na tak zwany zaś
Mam nadzieję, że właśnie rozpoczęty tydzień skończy się migusiem, bo mam tyle pracy, że już czuję zmęczenie. A przecież jeszcze się nawet nie rozkręcił
Wam życzę dużo przyjemniejszego tygodnia , wystarczy, że ja prawie zamieszkam w pracy Byle do wiosny