Witajcie

Mało sie ostatnio odzywam, ale zaglądam do Was i podziwiam widoki, póki jeszcze nie są to kropelki szronu

A te już nieuchronnie się zbliżają...

Moje różyczki sprawują się bardzo dobrze, zwłaszcza, że niestety nie poświęcam im zbyt wiele uwagi... Z ostatniej z planowanych przeze mnie rabat zrezygnowałam, lepiej będzie odłożyć to trochę w czasie, aż ja będe w pełnej dyspozycji i czasu będzie choć odrobinę więcej - a szybko to się raczej nie stanie

Nasz Jedynaczek przestanie nim być, więc muszę przenieść wszystkie swoje siły w "inne rejony", nazwijmy to

Ogród trochę sam sie prowadzi, muszę się pozbyć kilku liliowców, bo busz jest w niektórych miejscach zdecydowanie zbyt duży. Ale generalnie, wszystko dobrze sobie beze mnie radzi - nie wiadomo czy się cieszyć, czy smucić

No i żeby nie było, kilka torebek tulipanów musiałam zakupić, nie byłaby sobą...
Iwonko, zaglądam na forum, podglądam Wasze ogrody, ale przeważnie podziwiam w milczeniu. Łączę się jedynie w zachwytach, tych, którzy je uzewnętrznili
Ewelinko, jak czytałam w innych watkach jakie macie u siebie aury, to nie chciało mi się wierzyć, ze w jednym kraju mieszkamy

Teraz juz można podsumować lato i u mnie było ono bardzo mokre. Wąż ogrodowy używany sporadycznie i to do donicowych. Ale z tychże donicowych tez przyszło mi niejednokrotnie wylewać stojącą wodę...

A jak będzie z tym zimowaniem donicowych... niedługo przećwiczę temat w praktyce
Aniu-Anabuko, właśnie przed chwilą pisałam Ewelince, że u mnie lato było bardzo mokre... Sama nie wiem co gorsze, jak sucho, to można podlewać, no ale jak wciąż mokro, to już się nie wysuszy

Drugie kwitnienia były biedniutkie, wszystko polepione i nasiąknięte wodą

Nawet floksy krótko kwitły...
Ewo-Pashmino, ja tez bardzo polubiłam moją młodziutka Guernsey - jest urocza. Nie uważam jej za krzykliwą, jak zdarza się o niej czytać. Powojniki w miarę grzecznie rosną, uwiądu, odpukać, jeszcze nie doświadczyłam. A ten Twój jeden jedyny bohaterski powojnik, to jaki?
Dorotko, English garden jest rzeczywiście raczej z tych drobnych i kwiaty ma bardzo urocze, charakterystyczne, inne niż wszystkie. Dobrze zapamiętałaś, że nie wygladała ona u mnie za dobrze po zimie... I swój żywot zakończyła na dwóch czarnych, przyciętych do ziemi pędach. A teraz wygląda tak dobrze, bo... jest nową sadzonką, z wiosny. Zawzięłam się na nią i spróbowałam jeszcze raz. I udało się, jest super, zobaczymy jak przezimuje. No ale sadzonka była z innego miejsca i od razu zapowiadała się lepiej... Zresztą z tamtej poprzedniej szkółki zamówiłam pierwszy i ostatni raz
Małgosiu-Clem, ciesze się, że na kimś to moje 40 robi wrażenie

A Ville de Lyon u mnie tez nie obsypał się kwieciem w pierwszym roku. Mam dwa i oba z roku na rok sa piękniejsze, kwiaty mają spore, cudowne i liczne - kwestia tylko pogody i tego jak długo się utrzymają. Ale to i tak jeden z najbardziej efektownych w mojej clematisowej kolekcji

Tak więc cierpliwości, jeszcze będzie się popisywać
Mariolu-Kropelko, no Pashmina w sumie też mnie trochę zawiodła, ale lato było u mnie dla róz trudne, wiecznie mokre, liczę na poprawę w przyszłym sezonie. Polubiłam ją, ale nie jest to raczej róża na deszcze... A swoją drogą, kupiłaś swoją sadzonkę bardzo drogo, ja z tego co pamietam płaciłam 26 lub 29 we Flo
Małgosiu-Margo, masz rację, u mnie parę róż nie sprawdziło się ze względu na bardzo mokre lato. Chociaz wydaje mi się, że to ogólnie mało "różana" pogoda była... Poza pierwszorocznymi, obserwowałąm te, które sa u mnie dłużej, choćby Rosenium Uet. - w zeszłym roku kwitła dłużej i obficiej, teraz nie utrzymywała tak długo kwiatów, zlepiały się i gniły...
Daysy, dziękuję, bardzo mi miło

Moje powojniki raczej nie sprawiają problemów, ja się też z nimi specjalnie nie pieszczę, a mimo to dogadujemy się

Trochę mnie zmartwiłaś tą słabnąca z wiekiem odpornością na choroby kwiatowe, liczyłam na tendencję odwrotną
I na koniec...






Dużo przedjesiennego słońca Wam życzę!