Buziaczki
U mnie sezon 2011 już zaczęty. Dzisiaj nie było aż tak zimno, akurat koło zera, bez opadów, choć też bez słońca więc
zdecydowałam się na pierwsze tegoroczne prace ogrodowe, aż podziwiam sama siebie za taki przypływ odwagi
Gdyby to nie była zima to można by powiedzieć że zaczęłam już wiosenne porządki. Po ostatnich śniegach i mrozach
było pełno brzydkich resztek bylin do wycięcia, poszły pod sekator różne rudbeckie, łubiny, werbeny i szałwie.
Pozostawiłam tylko suchą pysznogłówkę, tak na jedzonko dla ptaków i dlatego że trzyma sie jeszcze bardzo prosto.
W ten sposób jeszcze pozostało coś koło róży ale za to irysy wygladają najgorzej. Całkiem ścięte przez mróz.
Widziałam dzisiaj kilka pączków co szykują się na przyjście wiosny. Prawie wszystkie clematisy mają ją włochate łebki,
i nawet na gałązkach migdałowca coś już nabrzmiewa. Kiełki narcyzów i przebyśniegów już powychodziły gdzieniegdzie.
Pozostało pełno liści do wybierania z rabat szczególnie tych różanych co spadły w międzyczasie ścięte przez mrozy.
Liście clematisa montany pozostawię bo one łatwo same butwieją i na wiosnę już nie bedzie śladu, ale te różane maja
różne choróbska więc powędrują na śmietnik. Jak dobrze wpływa na humor takie buszowanie po ogrodzie, teraz jest
już dużo czyściej w ogrodzie.
Ale najlepsza nowina to to, że dzisiaj jest już o jeden dzień bliżej do wiosny
Życzę Wam udanego i przyjemnego wieczoru










