Ilonko cudowne macie z M rybolki!A te skalary....marzenie
Mogłabym się ślipić i ślipić.
Wczoraj był u mnie Tato...usiedliśmy na podłodze przed moim baniaczkiem,zaczęliśmy gadać o rybciach...i Tata opowiedział mi:
Miał kuzyna,Ziutka.Ten Ziutek mieszkał na poddaszu przedwojennego domu swego ojca.Nie było tam wody,a do mieszkania wiodły wąskie,kręte i strome schody.I ze czterdzieści lat temu ten Ziutek miał tam wieeeelkie akwarium(Tata mówi,że 300l miało na pewno,ale wydaje mu się,że mogło mieć dużo,dużo więcej),a w tym akwarium piękne,wielkie niczym dłoń,kolorowe skalary

.A,że wtedy nie było takiego sprzętu,jakim możemy dziś dysponować,wodę trzeba było wymieniać co dwa miesiące(nawet w takim gigantycznym baniaku)!
No i biedne chłopaki ....brali po dwa wiadra i latali na dół,do studni,a stamtąd na górę,po tych schodach...do akwarium...ależ wycisk mieli!Mnie by to chyba zraziło.Ale Ziutek zapaleńcem był,uwielbiał to robić...
A potem skalary(które cierpliwie w misce czekały) brał pojedynczo na dłoń...i delikatnie wkładał do akwa.
Tata mówił,że one nic się nie bały,nie rzucały...jakby darzyły Ziutka pełnym zaufaniem...ponoć karmił je z ręki.....
Ufff...ale się rozpisałam

.
Tej opowieści skutek taki,że jeszcze bardziej marzę o akwarium...takim...minimum 200l...a w nim skalary...mmmm 8)
Pozdrawiam,Kinga.
Na skraju lasu jest mały domek...