Moje podróże, te małe i duże ... widziane moimi oczami.

Humor, psychologia, podróże, pokrewne.
ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
AAleksandra
Przyjaciel Forum - gold
Przyjaciel Forum - gold
Posty: 2782
Od: 5 wrz 2009, o 10:19
Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
Lokalizacja: okolice Wrocławia

Re: Moje podróże, te małe i duże ... widziane moimi oczami.

Post »

No tak ... trochę się przeciągnęło, ale jak ię rzekło ... mała relacja z wycieczki do Drezna. Właściwie to była wycieczka do Galerii Drezdeńskiej. Chcieliśmy zobaczyć malarstwo starych mistrzów. Nazwiska tylko niektórych malarzy : Antonello da Messina,Sandro Botticelli, Giorgione,Rafael Santi,Tycjan , Peter Paul Rubens, Rembrandt, Albrecht Dürer ..itd, itd .. same sławy. Do Drezna z rocławia jechaliśmy ok 2,5 godziny. Trzeba przyznać, że organizacja Euro 2012 przyczniła się do poprawy kmunikacji z Niemcami. Cały czas doskonała droga.
Na poczatek trafiliśmy na zbiórkę starych samochodów. Prawdopodobnie szykowali sę do jakiegoś rajdu. Dodatkowa atrakcja naszej wycieczki :
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

Potem przyglądaliśmy się iekawej budowli - fabryce tytoniu. fabrykant obszedł prawo budowlane budując objekt fabryczny niedaleko centrum miasta. Budynek w formie meczetu :
Obrazek Obrazek

Wreszcie dotarliśmy do Galerii. Na początek byłm zachwycona architekturą. Myślałam, że Drezno było zniszczone przez amerykanów i anglików podcza II wojny światowej niemal dszczętnie. tu proszę ... takie perełki :
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

No dobra . Kupujemy bilety i wchodzimy do środka:
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek
Pozdrawiam serdecznie,
moje wątki
Awatar użytkownika
AAleksandra
Przyjaciel Forum - gold
Przyjaciel Forum - gold
Posty: 2782
Od: 5 wrz 2009, o 10:19
Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
Lokalizacja: okolice Wrocławia

Re: Moje podróże, te małe i duże ... widziane moimi oczami.

Post »

Obrazek Obrazek Obrazek

Teraz coś wspaniałego, czyli figurki miśnieńskie z porcelany. Kwiaty w bukiecie prawie jak żywe. Nie można tam było robić zdjęć, więc one tak cyknięte ukradkiem :wink: Porcelana oczywiście z pawilonu porcelany :D Obrazek Obrazek Obrazek

Po 18-tej musieliśmy opuścić budynek i nie zobaczyliśmy wszystkiego ... Z tego wniosek, że jeszcze tam wrócimy. Trzeba po prostu zarezerwować węcej czasu na zwiedzanie. Malarstwo imponujące. Miło oglądać oryginały. Zdecydowanie WARTO przyjechać do Drezna.

o może jeszcze kilka fotek z tego miasta :
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek
Pozdrawiam serdecznie,
moje wątki
Awatar użytkownika
JAKUCH
Przyjaciel Forum - gold
Przyjaciel Forum - gold
Posty: 33424
Od: 19 paź 2008, o 21:39
Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
Lokalizacja: Bytom

Re: Moje podróże, te małe i duże ... widziane moimi oczami.

Post »

Olu dopiero dotarłam do tego wątku ,wiec zwiedziłam wszystko na raz :wink: Piękne wycieczki szczególnie ta do Chin i Emiratów .Jestem zauroczona fotkami i Twoimi opowieściami .Ciekawe w jakim kraju byłaś na tegorocznych wakacjach
Pozdrawiam gorąco Jadzia.
Oaza Linki Grupa Śląsk, Aktualny wątek
Awatar użytkownika
lanceta
Przyjaciel Forum - gold
Przyjaciel Forum - gold
Posty: 3927
Od: 13 wrz 2010, o 19:39
Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
Lokalizacja: Dolny Śląsk-Legnica

Re: Moje podróże, te małe i duże ... widziane moimi oczami.

Post »

Olu,poczytałam i poogladałam....a było co :!: :!: :!:
Awatar użytkownika
AAleksandra
Przyjaciel Forum - gold
Przyjaciel Forum - gold
Posty: 2782
Od: 5 wrz 2009, o 10:19
Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
Lokalizacja: okolice Wrocławia

Re: Moje podróże, te małe i duże ... widziane moimi oczami.

Post »

Jadziu, Lodziu się cieszę, że zaglądacie :heja

Właśnie zaczęłm skrobać w wordzie moją wakacyjną opowieść. Muszę w tym programie napisać bo już się poparzyłam pisząc od razu na forum. Czasem wcina całe epopeje :wink: . Tak miałam też z opisem Drezna. Druga opowieść została już skrócona bardzo mocno . Dzisiaj jeszcze wstawię małe co nieco. Uchylę rąbka tajemnicy.... będzie o Egipcie :D
Pozdrawiam serdecznie,
moje wątki
Awatar użytkownika
AAleksandra
Przyjaciel Forum - gold
Przyjaciel Forum - gold
Posty: 2782
Od: 5 wrz 2009, o 10:19
Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
Lokalizacja: okolice Wrocławia

Re: Moje podróże, te małe i duże ... widziane moimi oczami.

Post »

Opowieść o Egipcie

Właściwie nie wiem od czego zacząć, a miałam już wszystko poukładane w głowie?
Powinnam raczej od początku.
W tym roku myślałam, że o urlopie mogę tylko pomarzyć. Nie było jak wyrwać się od pracy. Ale przecież (w tym wieku) już ciało odmawia posłuszeństwa a psychika wariuje. Niech się pali, wali i co tam jeszcze chce. Na urlop trzeba ?wyskoczyć? i naładować akumulatory na następny rok ?. No tak, ale trzeba podjąć decyzję i jeszcze się zorganizować. Daliśmy sobie na wszystko tydzień, i się udało. Decyzja zapadła ? jedziemy do Egiptu, ale ponieważ nie lubimy leżeć plackiem na plaży, to wybór padł na ofertę w 80% zwiedzanie i poznawanie kraju. Przeważnie sami sobie organizujemy takie wypady, ale biorąc pod uwagę ciekawą propozycję biura podróży Raibow, ich doświadczenie i pozytywne komentarze ? zdaliśmy się na nich.
Ale jak ostatnio w tej branży bywa, schody zaczęły się zanim wyjechaliśmy. Dostaliśmy meil w dniu wyjazdu, że wylot jest przesunięty z godz 18-tej na 0,30 po północy. Niby niewiele, ale tym sposobem biuro zaoszczędziło na nas opłacenie jednej doby hotelowej, a my bez odpoczynku po podróży (nieprzespanej nocy) rozpoczynaliśmy program od drugiego dnia pobytu. Po ostrej wymianie meili, biuro łaskawie przyznało rabat w kwocie (śmiesznej zresztą na 3 dorosłe osoby) 75zł i zrzeczenie się dalszych roszczeń z naszej strony. notabene daliśmy sobie spokój z tym zwrotem i postanowiliśmy jednak pojechać ?

Lot czarterowy z lotniska we Wrocławiu do Hurgady w Egipcie trwał ok. 4 godzin. Można wytrzymać, choć miejsca w samolocie jakby węższe ? Czy mi przybyło centymetrów, czy te czartery bardzo ekonomiczne, również przestrzennie. Minęły już czasy podawania posiłków i gazet podczas lotów. Nawet nie częstują cukierkami. Za to można ?nabyć? czyt. zakupić kawę, herbatę lub czekoladę (z saszetek lub rozpuszczalne) w cenie 6zł/kubek jednorazowy. Na początek nie jesteśmy ani głodni ani spragnieni, bo w hali odlotów zdążyłam się jeszcze napoić kawą i posilić ciasteczkami płacąc złotówkami. Powracając do wycieczki ?. Wylądowaliśmy w Hurgadzie. Ogłaszają panującą temperaturę : 27*, czyli nie jest tak tragicznie. Co prawda jest dopiero przed południem .. Zostajemy przewiezieni do hotelu o dumnie brzmiącej nazwie Empire. Hotel wywarł całkiem miłe wrażenie jak na swoje trzy gwiazdki. Mamy tam spędzić tylko jedną noc, a nad ranem wyruszamy autokarem do Luxoru. Jesteśmy zmęczeni, ale szkoda czasu na spanie. Idziemy na spacer zwiedzić okolicę. Przy wyjściu z hotelu już na samym wstępie jesteśmy ?atakowani? przez sprzedawcę z pobliskiego sklepiku. Jeszcze nie wiemy co nas czeka później ? Byliśmy w kilku krajach arabskich i wydawało się, że przywykliśmy do natarczywości tamtejszych sprzedawców, ale dopiero potem mieliśmy sposobność się przekonać, że egipscy sprzedawcy swą natarczywością biją wszystkie nacje arabskie na głowę.
Posiadając wiedzę ogólną (medialną), że Egipt to kraj wyznawców islamu i spostrzegając na swej drodze kościół z krzyżem na kopule (koptyjski, a raczej katolicki obrządku koptyjskiego), nie mogliśmy nie zajrzeć do środka. Był piątek, u nich tak jak nasza niedziela. Przed kościołem przechadzali się tambylcy. Sprzedawano bułki (ich chleb). Atmosfera raczej jak na pikniku. Brak tak jak u nas ciszy, powagi. Weszliśmy do środka. Trwała jakby msza czy coś w tym rodzaju. Trudno się odnieść, do ludzi wewnątrz nie było zbyt dużo. Niektórzy siedzieli w ławkach jakby od niechcenia, bokiem do ołtarza. Brakowało mi tego naszego skupienia. Po obu stronach ołtarza dwa ogromne telebimy. Ksiądz czy Pop a może Kapłan przemawiał przez mikrofon. I nagle jakby zmiana o 180 stopni. Idzie (nazwijmy go) Duchownym, niesie w wielkiej misie pokrojony chleb (bułki). Wierni się częstują. Najpierw z namaszczeniem całują kawałek chleba, potem się żegnają i go spożywają. Duże wrażenie też wywarł szacunek jaki mają Duchowni (kapłani) wśród wiernych, którzy całują go w rękę gdy obok przechodził. Takie kontrasty dla mnie raczej niezrozumiane. Trzeba poczytać jeszcze o ich religii.
Wracamy do hotelu po drodze kupując a aptece lek na przypadłość turystów zwaną ?klątwą faraona?. No cóż bakteria, która powoduje niestrawność i rewolucje żołądkowe. Teraz jeszcze kilka butelek wody mineralnej. Do picia i na kawkę. W sierpniu jest tam gorąco i bez butelki wody nie należy się poruszać poza pomieszczeniami klimatyzowanymi. Hotel Empire składa się z dwóch kompleksów. Jeden położony jest przy plaży a nasz nieco dalej, ale nie jest to zbyt duża odległość i można także podjechać busikiem hotelowym. Postanawiamy zobaczyć plażę hotelową. Dostaliśmy karty na ręczniki więc może się i pokąpiemy. Przecież człowiek spragniony kąpieli morskiej już od tak dawna ?. Docieramy do plaży. Jest ?.mała, niezbyt piaszczysta, ale co tam. Są nawet wolne leżaki pod parasolem (SUKCES). No to tylko połowa sukcesu, bo jak się okazuje w budce z ręcznikami ? ręczników brak. Będą za 30min (podobno). I tak pełni radosnego uniesienia sadowimy się na leżaczkach w cieniu parasola. Po upływie pół godziny idziemy ponownie po ręczniki i ?. Będą za 15 min. Sytuacja nieco podejrzana? Nie mamy już cierpliwości i idziemy się pluskać bez ręczników. Suszenie na stojąco, bo siadać czy kłaść się na dermowe (skajowe) leżaczki bez podkładu, jakoś niezbyt komfortowo. Pierwsza kąpiel w Morzu Czerwonym zaliczona, choć wrażenia nieszczególne. Woda nie bardzo czysta. Po powierzchni pływały szczątki roślinne. Niby nic strasznego ale i niezbyt to przyjemne. Wejście do wody po kamyczkach. Plaża zdaje się sztucznie usypywana ? i piaseczek nie taki jak nad naszym morzem. No dobrze, nie marudzimy. Przecież ten hotel i plaża to tylko przejściówka. Teraz idziemy na posiłek ?
I jeszcze trochę zostało nam mijającego dnia. Teraz trzeba te karnety na ręczniki wykorzystać przy basenie hotelowym. Niestety sytuacja się prawie powtórzyła u pana ręcznikowego, tzn ?pan? wyciągnął pogięte, mokre ręczniki z szafki i bez zmrużenia oka chciał nam je wymienić na karnety ręcznikowe. Na zwróconą uwagę co do stanu ich wyglądu, wcale nie był zmieszany wpierając, że ?są czyste, a inne będą za 15 minut?. Powtórka z rozrywki. Nie było innego wyjścia jak wziąć ręczniki z pokoju hotelowego. Jeszcze wtedy nie znaliśmy siły ?bakszyszu?. Kąpiel w pustym basenie przyniosła ukojenie (nerwów) i pełen relaks.
Pozostał nam wieczór do zagospodarowania. Szkoda każdej minuty. To nic, że noc była bezsenna i następna to tylko kilka godzin, bo o świcie ruszamy dalej. Teraz jesteśmy tu i teraz. Decyzja zapadła- jedziemy do CENTRUM. Teraz tylko trzeba złapać taksówkę. Wiemy, że trzeba się targować i ustalić cenę zanim wejdzie się do samochodu. Umawiamy się z taksówkarzem na 30 funtów egipskich, (1 funt to ok. 60groszy) a po drodze miła konwersacja. Taksówkarz proponuje, że zawiezie nas do takiego sklepu gdzie są ustalone ceny i nie jest się narażonym na nagabywania sprzedawców. Niestety to nie okazało się prawdą. Zdaje się, że taksówkarz miał jakiś profit od zwabiania potencjalnych klientów. Sklep był z dala od ciągu turystycznego ?Zawiózł nas tam i cierpliwie czekał aż ?zwiedzimy? cały sklep. Potem już kazaliśmy się wieźć do centrum. Na koniec trochę podbił cenę za kurs?wyszło 50 funtów.
Przejście wieczorową porą przez centralną ulicę handlową było niebywałym wyzwaniem dla nas. Zmęczeni po przylocie i nieprzespanej nocy. Zmordowani upałem i namolnymi handlarzami, złapaliśmy taksówkę i migiem wracamy do hotelu. Jazda po tamtejszych ulicach to mistrzostwo świata. Taksówkarz lawirował pośród innych samochodów, skuterów, ciężarówek, autobusów i pieszych przy częstych dźwiękach klaksonów. Warto było to przeżyć i potraktować jako dodatkową atrakcję wieczoru, a trwała dobre pół godziny. Warto także umilać sobie drogę rozmową. Z takiej bezpośredniej wymiany można dowiedzieć się wielu ciekawych rzeczy (nie zawsze zawartych w przewodnikach). W rozmowie wyszło także na jaw, że jego kolega taksówkarz (jadący obok nas) za dnia jest policjantem a wieczorami dorabia jako taksówkarz. Nie jest im lekko. Tylko czy taka policja nie jest podatna na korupcję ? I czemu tu się dziwić.
Wreszcie można pomyśleć o spoczynku. Tylko jeszcze nastawić budzik na 4 rano i wstać ..
Pierwszy dzień za nami.
.
Jeszcze pierwsze nadające się do pokazania fotki:
1. Jeszcze z lotu ptaka, przed wylądowaniem.
2. Umęczeni ale bez konkurencji do leżaków i miejsca w basenie
3. Takie cudeńka na szwedzkim stole były wystawione w hotelu Empire
4. No, ale teraz nie wiem czy się mam rozpakować czy zapakować. W rezultacie bałagan. Pokój w hotelu Empire.
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

CDN
Pozdrawiam serdecznie,
moje wątki
Awatar użytkownika
Aza
Przyjaciel Forum - gold
Przyjaciel Forum - gold
Posty: 3346
Od: 10 lut 2008, o 18:33
Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
Lokalizacja: Zakopane

Re: Moje podróże, te małe i duże ... widziane moimi oczami.

Post »

Czekam na następne zdjęcia zniecierpliwością, byłam kiedyś w Hurgadzie i bardzo mi się podobało.
OLGA od malamutów
Wątki Azy
Awatar użytkownika
lanceta
Przyjaciel Forum - gold
Przyjaciel Forum - gold
Posty: 3927
Od: 13 wrz 2010, o 19:39
Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
Lokalizacja: Dolny Śląsk-Legnica

Re: Moje podróże, te małe i duże ... widziane moimi oczami.

Post »

Olu ;:215 ,to niczym opowieść Szecherezady......czekam niecierpliwie na dalszy ciąg....
Awatar użytkownika
AAleksandra
Przyjaciel Forum - gold
Przyjaciel Forum - gold
Posty: 2782
Od: 5 wrz 2009, o 10:19
Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
Lokalizacja: okolice Wrocławia

Re: Moje podróże, te małe i duże ... widziane moimi oczami.

Post »

Witajcie serdecznie ,

Olgo, ja mam mieszane uczucia względem Hurgady. Co prawda nie byłam tam długo, ale trzy wyjazdy taksówkami do "miasta", czyli na centralną ulicę handlową oraz spacer w dniu przjazdu w pobliżu hotelu Empire . Jakeś 5km. A także obserwacja z okien taksówek , nie powaliły mnie szczególnie. Plaże także nie takie jakie sobie wyobrażałam znając Egipt z turystycznych folderów. Co prawda w kompleksach hotelych. Ogrodzonych i pilnowanych przez policjantów, było wszystko co trzeba do stcjonarnego odpocynku. Sklepy, restauracje, baseny, dostępy do plaży, miejscz do sportów (siatkóka i take tam). Najbadziej mnie denerwowała obecność policjantów z karabinami przed wejściami i te bramki z wkrywaczami metalu. Właściwie podglądnęłam, że one oprócz piszczenia podczas przechodzenia, także zliczały osoby. Po co im ta wiedza .. Wracając taksówką do hotelu, taksówkarz musił się wylegitymować i zostawić jakiś dokument. To jakaś paranoja. Inni taksówkarze wysadzali nas przed głównym wejścim i kawał jeszcze trzeba było podejść na iechotę. Jeden się zapędził i dlatego wiem jakie mają procedury.
Lodziu, staram się jakoś przekazać wicej informacji niż w przewodnikach biur podróży.Może komuś się ta wiedza przyda :D Egipt jest jednym z częściej wybieranych kierunków turystycznych z Polski. Mnie jakoś wcześniej się nie udało. Co prawda było jedno podejściezakończone fiaskiem. W przeddziń wyjazdu M dostał 40 stopniowej goraczki i musieliśmy zostać w domu. Wycieczką nie była ubezpieczona od ryzyka rezygnacji i ... :( Dlatego jakoś wydawało nam się, że
jakiś siły maczają w tym palce,bo następnego dnia gorączki nie było, ale samolot odleciał ...

CD
Dzień następny, czyli kierunek Luxor i statek?
Wyruszyliśmy bardzo wczesnym rankiem zaopatrzeni w pudełeczka ze śniadaniem. O dziwo o tak wczesnej porze (ok. 5 rano) właściciele sklepików siedzieli już przed swoimi kramami. Wyglądało na to, że wielu z nich tam spędza noc. Być może zamieszkują na stałe w innych regionach Egiptu a w Hurgadzie czy innych turystycznych miejscowościach pracują. Tak właśnie robił jeden z wielu wiozących nas taksówkarzy. Właściciel kładów też przyjechał z Luxoru za pracą ? Hurgada rozwija się w błyskawicznym tempie. Jeszcze 20 lat temu była to wioska z dwoma hotelikami. Teraz ? teraz widać coraz to nowe hotele, raczej kompleksy hotelowe w budowie.
Powracając do ? drogi do Luxoru ? Jedziemy. mamy do przejechania ok. 300km. W połowie drogi zatrzymują autokar przy przydrożnym zajeździe gdzie możemy zjeść pudełkowe śniadanie, zakupić kawę czy herbatę oraz skorzystać z toalety. Choć jest jeszcze wcześnie , już czekają w tym miejscu ?pracujące dzieci?. Ubrane w tradycyjne stroje, z osiołkami. Za zrobienie fotki z nimi, trzeba jakoś im ?zapłacić?. Chętnie przyjmują słodycze. Dałam jednej dziewczynce batonik, a druga to spostrzegłszy zaczęła się domagać również dla siebie. Dałam, bo taki robiła harmider jakbym jej co najmniej zrobiła jakąś krzywdę. Potem zapakowała zdobycz do przytroczonej do osiołka torby. Torba była już pełna łupów. Pewnie dzieciaki z wioski potem mają używanie. Oprócz dzieciaków, byli tam również handlujący dorośli. Sprzedawali arafatki, kapelusze i takie tam. Ceny jednak jak z kosmosu.
W autobusie jechał z nami przewodnik egipski o imieniu Ahmed. Przedstawił się jako egiptolog, socjolog i ktoś tam jeszcze. Chwalił się, że ?dużo miał nauki?. Mówił prawie dobrze po polsku z naciskiem na prawie. Czasem trzeba było się pewnych zwrotów domyślać, ale i tak jestem pełna podziwu, że wybrał nasz język. A jak potem się dowiedzieliśmy, wybrał polski, bo jest to jeszcze język mało zrozumiały dla Egipcjan. Ponieważ przewodnik gdy opowiada o zabytkach Egiptu, musi łączyć historię z polityką (inaczej się nie da), a nie mogą zbyt wiele powiedzieć, bo np. kierowcy autobusów czy inni tambylcy mogą go podkablować i ? Tak więc język polski jest jeszcze bardzo bezpiecznym . No a polaków także tam wielu wypoczywa i praca zawsze będzie. Prawo jest tak skonstruowane, że na każdego można znaleźć haka. Np. młody lekarz po skończeniu studiów nie może założyć prywatnej praktyki. Musi przepracować w państwowym szpitalu dwa lata. Problem jest w tym, że nie ma wolnych etatów w tych szpitalach. Gdyby zatrudnił się w prywatnej klinice, ma kłopoty i traci prawo wykonywania zawodu, albo czeka na zwolnienie miejsca . Częściej jednak kombinują i narażają się na zafundowanie na siebie haka.
Po posiłku i małej przerwie jedziemy dalej. Następne autobusy już parkują na naszym miejscu.
Następny przystanek , obowiązkowy punkt wycieczki to odwiedzenie tzw fabryki wyrobów z alabastru. Oczywiście tutaj musi być jakieś powiązanie pomiędzy właścicielami fabryko-sklepu a naszym przewodnikiem. Przed wejściem krótki pokaz faz ręcznej produkcji wyrobów. Oczywiście pic na wodę, bo w sklepie figurki raczej wykonane za pomocą maszyn niż rąk ludzkich. Ale niech tam. Kupić, nie kupić, pooglądać można. Na zakupy mamy jeszcze duuużo czasu. Oczywiście ostrzegano nas przed podróbkami sprzedawanymi na egipskich straganach i sklepach. Gwarantowano, że u nich jest bezpiecznie i pewnie. Kilka osób skusiło się i wszyscy byli chyba zadowoleni.
Wreszcie dojeżdżamy do Doliny Królów gdzie zwiedzamy grobowce . Niestety nie wszystkie są udostępnione dla turystów. Wypada nam obejrzeć tylko trzy. Niestety jestem zawiedziona , bo może i oczekiwania miałam rozbudzone programami discavery oraz oczekiwaniem na zobaczenie czegoś niezwykłego. Zdjęć nie można było robić w Dolinie Królów. Muszą wystarczyć wspomnienia. Same grobowce nie zrobiły na mnie wrażenia. Wejście dość wąskie. Korytarz lekko w dół na długośći ok. 20m. Na ścianach korytarza hieroglify sceny z życia faraonów. Nikt nam nie objaśniał tych scen, bo zwiedzanie było na tempo. Na końcu korytarza znajdowało się niewielkie pomieszczenie. W jednym z grobowców stał pośrodku wysoki sarkofag. Pilnujący tam pan, za bakszysz pozwalał stanąć na deseczkę (zaimprowizowany schodek), coby można było nieco zobaczyć postać leżącą na samym szczycie sarkofagu, albo raczej jej zarys. Poza tym nic więcej. Oglądając programy popularno naukowe, spodziewałam się ujrzeć w grobowcach królewskie przedmioty, które tam były pozostawione dla faraonów na drogę w dalszym ?życiu?. Wszystkie te przedmioty znajdują się w muzeach na całym świecie. Część w muzeum kairskim w Egipcie. Ogrom jednak trofeów został wywieziony do Anglii, Francji, Stanów itp. Pamiątki o bezcennej wartości były sprzedawane za ?grosze? . Wiele takich przedmiotów, zrabowanych z grobowców znalazło się w sklepach z pamiątkami. Co prawda to było wiele lat temu, ale ? O zgrozo.
Na dzień dzisiejszy grobowce pozostały jedynie samymi budowlami. Wewnątrz nie ma żadnej ochrony tego co pozostało. Jedynie pan , który chętnie przyjmuje bakszysz, ale nie wydusi się z niego choćby kilku zdań o historii tych miejsc.
Temperatura panująca w Dolinie była ogromnie wysoka. Całe szczęście, że nie dostrzegłam tam termometru, bo mogło się zrobić słabo na widok samego wskazania : 65*C. Dowiedziałam się o tym dopiero później, jedząc kolację w klimatyzowanej restauracji.
Jedziemy zatem dalej do sanktuarium i grobowca królowej Hatszepsut. Nasz przewodnik ciekawie opowiadał historię tego sanktuarium wraz z koneksjami i powinowactwem rodzinnym królowej Hatszepsut. Właściwie trudno ogarnąć kto komu był poślubiony, ale i tak ciekawie się słuchało. Jeżeli chodzi o zwiedzanie, to tylko z zewnątrz. Trzeba uważać na tutejszych przedsiębiorczych Egipcjan. Niby tak z życzliwości pokazują gdzie można zrobić dobre zdjęcie. Pozują z nami, ale na koniec żądają bakszyszu (1 do 5 dolarów amerykańskich). Zdarza się, że nawet kilku dochodzi w momencie cykania fotki i każdy potem wyciąga rękę po pieniądze.
Nieopodal siedzą policjanci z kałasznikowami lub uzi. Mają układ z naganiaczami i lepiej nie zadzierać. Zdecydowanie trzeba dziękować za pokazywanie miejsc ?niedostępnych? (za barierkami) dla turystów, bo można narazić się na poważne kłopoty i zapłacić słoną karę. Areszt także wchodzi w rachubę jeżeli nie odpali się policjantom łapówki. Taki naganiacz wprowadza ?ofiarę? za barierkę, niby nikt nie widzi a .. tam jest coś niewiarygodnie ciekawego do zobaczenia. Tego nikt nie może zobaczyć, ale ON pokaże, tylko szybciutko ?. I kłopoty gotowe.
Po południu jesteśmy dostarczeni na statek. Nasz nazywa się ?Angelatel Nile Cruises?. Bardzo ciekawie są zacumowane te kolosy wycieczkowe przy nabrzeżu. Aby przejść na właściwy statek trzeba przejść niekiedy przez cztery czy pięć innych. W zależności który pierwszy przycumował. Mieliśmy zatem mały podgląd jak można być zakwaterowanym i nie powiem, miałam nieco obaw wędrując przez kolejne pływające hotele. Jeden wyglądał jak Titanic, ale widać że już był tylko stacjonarny. Za czasów jego świetności musiał być wyjatkowo luksusowy. Podobno (tylko ze słyszenia od przewodnika) pływają i takie baaardzo luksusowe jednostki. Z jakuzzi w każdej łazience i bajerami że hej. Nasz miał 4 gwiazdki. Dostajemy przydział kabiny na -1, czyli gdzieś równo z taflą wody. Trzeba interweniować. Pilotka bez przekonania pyta belkowanego recepcjonistę ?. I o dziwo dostajemy kabinę na pokładzie recepcji, czyli pokład 0. Już mięliśmy przygotowany wspomagasz, ale obyło się bez dodatkowych kosztów. Kabina dwuosobowa z dostawka, a raczej z dowieszką. Trzecie łóżko w formie piętrowej. Kabina ok. 10m kw z łazienką, klimatyzacją (trochę słabo działającą), telewizorem (i tak nie oglądaliśmy, bo szkoda było czasu). No i z dużym panoramicznym oknem. Jest także lodówka. Bardzo użyteczna w tamtym klimacie. Kabina jest sprzątana 2 razy dziennie. Sprzątana to zbyt dużo powiedziane, ale zabierane są śmieci i zmieniane ręczniki. Za sprzątanie zostawia się na łóżku dolara lub 5 funtów. Za to pan (tam tylko panowie sprzątają) stara się z ręczników zmajstrować jakiegoś zwierzaczka czy inną postać. Zauważyliśmy, że te postacie nawiązują do miejsc w których cumuje statek lub zwiedzanych rejonów. A może to tylko takie odczucie , skojarzenie ? Gdy zwiedzaliśmy świątynię Krokodyla w Comombo, na łóżku był krokodylek itp.
Wieczór spędziliśmy na górnym pokładzie tarasowym. Leżąc na leżakach obserwowaliśmy oddalający się Luxor. Potem szybko jakoś zaszło słońce. Widok całkiem uroczy. Od Nilu wiał orzeźwiający wietrzyk. Widoki przesuwały się w zwolnionym tempie. Niesamowite wrażenie wywołało nawoływanie Muzinów do modlitwy dobiegające z różnych stron i niosące się po wodzie.
Ok. 23 godziny wpływamy do śluzy. Ja już byłam bardzo zmęczona i szykowałam się do spania a M poszedł na pokład i po chwili wrócił z ?męską sukienką? tzw galabiją. Dziwny sposób handlowania ?. Sprzedający przerzucali towar na statek oczekując odrzucenia pieniędzy ? Do tej pory nie mogę tego pojąć.
Galabija została kupiona dla syna do kompletu z wcześniej zakupioną chustą do wiązania na głowie. Zresztą strój ten bardzo się przydał na wieczór przebierany w galabije organizowany na statku.

Fotosik sę zciął. Będę próbowała dodć zdjęcia. Jeżeli teraz się nie uda , to trochę później
Pozdrawiam serdecznie,
moje wątki
Awatar użytkownika
AAleksandra
Przyjaciel Forum - gold
Przyjaciel Forum - gold
Posty: 2782
Od: 5 wrz 2009, o 10:19
Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
Lokalizacja: okolice Wrocławia

Re: Moje podróże, te małe i duże ... widziane moimi oczami.

Post »

Zdaje się, że pominęłam jeden dzień. Po zakwaterowaniu na statku, nie było już dużo czasu. Kolacja i odpoczynek na tarasie słonecznym. Powinnam jeszcze kilka słów napisać o samym statku. Nie był to specjalnie wielki hotel pływający. Pokład ?-1?, gdzie schodziło się w dół. Tam było część kabin pasażerskich, maszynownia i ? nie mam pojęcia co jeszcze, bo nie schodziłam tam. Na poziomie ?0? znajdowało się wejście na statek, recepcja, kabiny pasażerskie. Na pierwszym piętrze była restauracja, sklepik, kabiny pasażerskie. Na następnym poziomie znajdował się basen(ik) , barek oraz kawiarnia klimatyzowana, gdzie odbywały się wieczorki tematyczne. Przy barku było kilkanaście stolików. Piętro wyżej znajdowały się dwa tarasy słoneczne z leżakami i parasolami. I to tyle opisu ogólnego statku. Może powinnam jeszcze zatrzymać się na opisie kabin ? Byłoby wszystko ok., gdyby nie te kilka prusaków w łazience. Zresztą byłam kiedyś harcerką i zdarzało się nocować pod namiotami wraz z większą ilością żyjątek. Bałam się tylko aby nie chciały zakwaterować się w naszym bagażu. Cóż , cztery noce na statku przebiegły całkiem szybko.
No ta, teraz ten zgubiony dzień. Na 4 rano , dla pragnących silnych wrażeń (za dodatkową opłatą 120$ od osoby) był lot balonem nad zachodnim brzegiem Luxoru. My woleliśmy sobie pospać a potem zaplanowaliśmy sobie wycieczkę indywidualna do Muzeum w Luxorze. Po śniadaniu zeszliśmy ze statku z zamiarem ?złapania? taksówki. Podejrzewam, że to nie byłoby takie łatwe. Statki były zacumowane z dala od główniejszej drogi, ale z pomocą przyszedł ?kierowca? statku motorowego. Zaraz po zejściu na ląd zostaliśmy przez niego zaczepieni. Oferował swe usługi. Trochę to dziwne, bo stateczek mieścił 25 osób, a on chciał nas tylko w trójkę gdzieś zawieźć. Potem, po targach co do ceny, okazało się , że ostatnio przeżywają wielki kryzys i nawet turyści tam tak chętnie nie korzystają z ich łodzi. Lepiej płynąć za mniejsze pieniądze niż stać w miejscu. Zawiózł nas, jeżeli to trafne słowo , pod same niemalże wejście do muzeum. Czekał tam na nas dwie godziny a potem odstawił pod nasz statek. W Muzeum można było robić fotki, to kilka wstawię.
Po południu zwiedzanie Madinet Habu, najlepiej zachowanej Świątyni Grobowej na zachodnim brzegu Luxoru.
Mam nadzieję, że niczego już nie pominęłam. Pamięć bywa zawodna. Dobrze, że narobiłam fotek. Gdzie ok 700 szt. I filmu nakręconego mnóstwo minut a może kilka godzin?

Następny dzień opiszę w kolejnym Ciągu Dalszym. Teraz jeszcze raz zrobię podejście do fotosika. Jakby nie wyszło, to spróbuję trochę później.
Pozdrawiam serdecznie,
moje wątki
Awatar użytkownika
AAleksandra
Przyjaciel Forum - gold
Przyjaciel Forum - gold
Posty: 2782
Od: 5 wrz 2009, o 10:19
Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
Lokalizacja: okolice Wrocławia

Re: Moje podróże, te małe i duże ... widziane moimi oczami.

Post »

Próba fotosika ...
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

Udało się ;:138 To są fotki zrobione w drodze autobusem do Luxoru. Teraz następne z niby wytwórni dzieł alabastrowych:

Obrazek Obrazek

Dalej : takimi wagonikami podwożono nas kawałek do zwiedzania grobowców w Dolinie Królów. Do wagoników dosiadali się nagabujący nas handlarze pamiątek:
Obrazek

Wsanktuarium Hatszapsut:
Obrazek

I dalej widok z autobusu :
Obrazek Obrazek

Następny przystanek zwiedzania na trasie: Kololsy Memnona :
Obrazek

A to widok na łazienkę w kajucie na statku:
Obrazek

I statek , który określiłam mianem Titanica, ale nie wiem dlaczego. Wyda mi się luksusowy i jakby z innej epoki, ale nadal stoi na powierzchni :
Obrazek

Teraz widoczek z Sankturium Amona w Karnaku :
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

A teraz wycieczka do muzeum luksorskiego:
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek
No i gdzieś mi się zapodziały zdjęcia z wnętrza muzeum. Pewnie na innej karcie pamięci. Poszukam , a tymczasem ręcznikowe stworki:
Obrazek Obrazek

No i kilka fotek z Karnaku:
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

CDN
Pozdrawiam serdecznie,
moje wątki
Awatar użytkownika
sylwia75
100p
100p
Posty: 169
Od: 19 lut 2012, o 22:49
Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
Lokalizacja: dolny śląsk

Re: Moje podróże, te małe i duże ... widziane moimi oczami.

Post »

prłóbuj,próbuj bom ciekawa :wink:
Pozdrawiam Sylwia
Awatar użytkownika
Ewa_tuli
Przyjaciel Forum - gold
Przyjaciel Forum - gold
Posty: 2956
Od: 16 sty 2012, o 22:03
Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
Lokalizacja: okolice Legnicy

Re: Moje podróże, te małe i duże ... widziane moimi oczami.

Post »

Olu, czyta się Twoją opowieść jednym tchem.
Dziękuję ;:196
ODPOWIEDZ

Wróć do „Strefa kreatywnego RELAKSU - Zagadki, humor, podróże, psychologia”