Ufff, wreszcie chwilka czasu, żeby coś skrobnąć... Tyram dalej nad projektem, na ogród mam 30 min dziennie. Pozbieram ogóry, poskubie chwasty i tyle. Wczoraj, po porannej burzy zerwałam się do wsadzania tego, co kupiłam. Żeby zrobić miejsce musiałam niestety kilka taczek powoju polnego, perzu i innych paskudztw wywieźć. Po porannej burzy było okropnie parno. No i wsadziłam moje dwie nowe kalinki i... padłam. Ręce tak mi się trzęsły, że nie mogłam łopaty utrzymać

Oto moja kalinka sztywnolistna- szukałam jej 2 lata! Hordowiny Aerovariegaty nie pokażę- na razie strasznie nędzniutka jest

W ogrodzie szaleją zaślazy

Te małe trawki wystające z zaślazów to dwa miskanty olbrzymie

Obok szykują się do ataku kosmosy pierzaste
Zaślazy zdominowały również rabatę z sosną żółtą i kannami

Sosna czarna zagubiła się w lesie słoneczników

A oto słoneczniczek samosiejka- koło 2,5m wysokości

A oto moja cudna sosna drobnokwiatowa Glauca, niestety jeszcze nie wsadzona na miejsce docelowe.

Takich szyszeczek miała masę, zanim zadziałał mój synuś

Szaleje tegoroczny Westerland posadzony pod budleją. Martwię się trochę, że za mało miejsca będzie miał... A może jakoś się pogodzi z budlejką? Z drugiej strony chcę mu dosadzić białą budlejkę.
Kwitnie też po raz drugi mój Linkoln... Chciałam Mr. Lincolna. W szkółce na etykiecie było napisane tylko Lincoln. I nie wiem teraz, czy mam to co chciałam... Kwitnienie w pochmurne dni wychodzi mu lepiej, będę chyba musiała go przenieść w bardziej zacienione miejsce

Z jednorocznych szaleją też hibiskusy jednoroczne i cynie. Miały być białe, jak jeden mąż są pomarańczowe

No i moje kapuściane pole
