Ogród na łące
- Daria_Eliza
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 1735
- Od: 26 lut 2013, o 01:30
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Małopolska
Re: Ogród na łące
Asiu myślę, że Ci się nie skrzyżowała, bo sprawdziłam, że 'Sibley' to odmiana Cucurbita maxima, natomiast kabaczki i patisony to Cucurbita pepo.
Czy mogę się zapisać na parę nasionek 'Sibleya' u Ciebie?
Czy mogę się zapisać na parę nasionek 'Sibleya' u Ciebie?
- Daria_Eliza
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 1735
- Od: 26 lut 2013, o 01:30
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Małopolska
Re: Ogród na łące
Asia, dzięki!
Może mi coś doradzicie, bo co roku mam ten sam problem z cebulami kwiatowymi.
Mam problem z ich przechowaniem do czasu sadzenia.
Niestety nie mam tej komfortowej sytuacji, że mogę kupić cebule w sklepie i od razu je posadzić w ogrodzie.
Zazwyczaj muszą spędzić u mnie 2-3 tyg.
No i zawsze jest problem z nalotem pleśni, najgorzej na tulipanach, ale też bywa i na czosnkach, narcyzach i in., czasami cebule zaczynają się psuć od korzonka i od czubka.
I teraz tak: w tym roku trzymałam wszystkie cebule na balkonie. Osłonięte przed mrozem (pudełko, koc i takie torebki z powietrzem służące do wypełniania paczek). Te cebule, które kupiłam w marketach i były suche jak pieprz, to są o.k. Oprócz czosnków, bo tym zawsze się coś przyplącze. Jedną wielką drogą cebulę musiałam już wywalić, mimo że starałam się ją ratować. Generalnie jest problem z cebulami ze sklepów internetowych, one są ładne, ale też chyba nie takie suche, no i nie pakują ich w torebki z dziurkami.
Ostatnio kąpałam cebule w Kaptanie 20-30 min (roztwór 1%), ale okazało się, że owszem pleśniowy nalot znikł z łusek, ale same skupiska zielonkawej pleśni wcale nie zmieniły koloru po kąpieli i dalej były zielone. Więc popsikałam je wodą utlenioną i od razu zaczęły syczeć, czernieć i się oczyszczać.
(Czytałam już cały nasz wątek o zaprawianiu cebul i niewiele mi to rozjaśniło, poza czasem kąpieli i procentem roztworu.)
Teraz mam wątpliwości:
raz, że mam nieczyste sumienie z powodu wprowadzenia do środowiska zawiesiny z Kaptanu,
to jeszcze wydaje się, że woda utleniona sprawdza się sto razy lepiej w takich przypadkach.
Z wyjątkiem gdy już zaczyna się poważniejsze ognisko gnicia wgłąb cebuli, takie powyżej kilku mm, to już ani kąpiel ani woda utleniona tego nie zatrzymają.
Proszę, podzielcie się swoimi doświadczeniami z przechowywania cebul i środków ich ochrony.
Przechowujecie w ciepłym i suchym miejscu (jak market, czy mieszkanie), czy w zimnym (jak balkon, piwnica)?

Może mi coś doradzicie, bo co roku mam ten sam problem z cebulami kwiatowymi.

Mam problem z ich przechowaniem do czasu sadzenia.
Niestety nie mam tej komfortowej sytuacji, że mogę kupić cebule w sklepie i od razu je posadzić w ogrodzie.
Zazwyczaj muszą spędzić u mnie 2-3 tyg.
No i zawsze jest problem z nalotem pleśni, najgorzej na tulipanach, ale też bywa i na czosnkach, narcyzach i in., czasami cebule zaczynają się psuć od korzonka i od czubka.
I teraz tak: w tym roku trzymałam wszystkie cebule na balkonie. Osłonięte przed mrozem (pudełko, koc i takie torebki z powietrzem służące do wypełniania paczek). Te cebule, które kupiłam w marketach i były suche jak pieprz, to są o.k. Oprócz czosnków, bo tym zawsze się coś przyplącze. Jedną wielką drogą cebulę musiałam już wywalić, mimo że starałam się ją ratować. Generalnie jest problem z cebulami ze sklepów internetowych, one są ładne, ale też chyba nie takie suche, no i nie pakują ich w torebki z dziurkami.
Ostatnio kąpałam cebule w Kaptanie 20-30 min (roztwór 1%), ale okazało się, że owszem pleśniowy nalot znikł z łusek, ale same skupiska zielonkawej pleśni wcale nie zmieniły koloru po kąpieli i dalej były zielone. Więc popsikałam je wodą utlenioną i od razu zaczęły syczeć, czernieć i się oczyszczać.
(Czytałam już cały nasz wątek o zaprawianiu cebul i niewiele mi to rozjaśniło, poza czasem kąpieli i procentem roztworu.)
Teraz mam wątpliwości:
raz, że mam nieczyste sumienie z powodu wprowadzenia do środowiska zawiesiny z Kaptanu,

to jeszcze wydaje się, że woda utleniona sprawdza się sto razy lepiej w takich przypadkach.
Z wyjątkiem gdy już zaczyna się poważniejsze ognisko gnicia wgłąb cebuli, takie powyżej kilku mm, to już ani kąpiel ani woda utleniona tego nie zatrzymają.
Proszę, podzielcie się swoimi doświadczeniami z przechowywania cebul i środków ich ochrony.
Przechowujecie w ciepłym i suchym miejscu (jak market, czy mieszkanie), czy w zimnym (jak balkon, piwnica)?
Re: Ogród na łące
Ja trzymam w lodówce. 

- amba19
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 7945
- Od: 11 kwie 2007, o 20:04
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Gdańsk/Chrztowo
Re: Ogród na łące
Dario - ja zawsze przechowywałam cebule przed posadzeniem w mieszkaniu w przewiewnym miejscu. Przez kilkanaście lat byłam w takiej sytuacji jak Ty - czyli jeździłam na działkę tylko w weekendy( i to nie wszystkie, bo nie zawsze pasowało) wiec cebule też musiały trochę poczekać. Nigdy mi nie spleśniały z jednym wyjątkiem - cebule żonkili z marketu spleśniały mi tak, że nie odważyłam się ich posadzić. Wylądowały w śmietniku. Musiały być strasznie porażone być może jeszcze u producenta.
Re: Ogród na łące
Ja też trzymam w lodówce. A jak coś się dzieje to kąpie w nadmanganianie potasu.
- Maska
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 42358
- Od: 19 lut 2012, o 19:39
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Małopolska
- Kontakt:
Re: Ogród na łące
Dario a ja trzymam cebule w przewiewnym miejscu i zaraz po przyniesieniu otwieram wszelkie woreczki. Ty pakując je między tworzywa sztuczne przykrywając kocami stworzyłaś im środowisko do pleśnienia. W niczym nigdy nie płuczę cebul przed sadzeniem
Wiosną jak miałam problemy z siewkami dziewczyny radziły pryskanie roztworem nadmanganianu potasu więc może i w tym przypadku byłoby to wskazane. Pisałam Ci też kiedyś o czosnku, bo to są środki naturalne i nie budzą żadnych wątpliwości 


- Daria_Eliza
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 1735
- Od: 26 lut 2013, o 01:30
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Małopolska
Re: Ogród na łące
Humbi, Marysiu - amba19, Kasiu, Marysiu - Maska, dziękuję za podpowiedzi. Postaram się teraz pilnować wietrzenia i będę przekładać te cebule, które są w foliowych torebkach bez dziurek.
Pleśń się pojawiła jeszcze w czasie przechowywania cebul w dużej papierowej torbie, zanim przyszedł duży przymrozek i zanim przełożyłam je do pudełka. W pudełku na spodzie i od boków miały wyłożone tymi pompowanymi torebkami. Pudło jest duże, żeby sporo powietrza było w środku i żeby nie były na kupie.
Z preparatami czosnkowymi to nie będę się bawić, bo nie mam dostępu do sprawdzonego czosnku, żeby był z normalnej hodowli z Polski. A ten marketowy jest niestety poddawany naświetlaniu, żeby się nie psuł w czasie długiego transportu i już nie ma swoich właściwości leczniczych, tylko zapaszek mu zostaje.
W sytuacjach awaryjnych zostanę przy wodzie utlenionej i nadmanganianie.
Kasiu, a ile czasu moczysz w roztworze nadmanganianu? I czy robisz taki lekko różowy, czy mocniejszy?
Aha, tak przy okazji, słyszeliście o fuzji amerykańskiego --nazwa zastrzeżona1-- z niemieckim Bayerem? Przejęcie za 66 mld $
Tak oto glifosat i GMO mogą wejść do nas tylnymi drzwiami. A co jeszcze wymyślą, to się okaże. --nazwa zastrzeżona1-- miało już chyba wystarczająco złą opinię, a szkoda żeby się taki dorobek technologiczny zmarnował, prawda?
Więc trzeba zmienić wizerunek i markę.
Nie kupowałam produktów Bayera i tym bardziej teraz nie mam zamiaru dokładać im do zysków.
Pleśń się pojawiła jeszcze w czasie przechowywania cebul w dużej papierowej torbie, zanim przyszedł duży przymrozek i zanim przełożyłam je do pudełka. W pudełku na spodzie i od boków miały wyłożone tymi pompowanymi torebkami. Pudło jest duże, żeby sporo powietrza było w środku i żeby nie były na kupie.
Z preparatami czosnkowymi to nie będę się bawić, bo nie mam dostępu do sprawdzonego czosnku, żeby był z normalnej hodowli z Polski. A ten marketowy jest niestety poddawany naświetlaniu, żeby się nie psuł w czasie długiego transportu i już nie ma swoich właściwości leczniczych, tylko zapaszek mu zostaje.

W sytuacjach awaryjnych zostanę przy wodzie utlenionej i nadmanganianie.
Kasiu, a ile czasu moczysz w roztworze nadmanganianu? I czy robisz taki lekko różowy, czy mocniejszy?
Aha, tak przy okazji, słyszeliście o fuzji amerykańskiego --nazwa zastrzeżona1-- z niemieckim Bayerem? Przejęcie za 66 mld $

Tak oto glifosat i GMO mogą wejść do nas tylnymi drzwiami. A co jeszcze wymyślą, to się okaże. --nazwa zastrzeżona1-- miało już chyba wystarczająco złą opinię, a szkoda żeby się taki dorobek technologiczny zmarnował, prawda?

Nie kupowałam produktów Bayera i tym bardziej teraz nie mam zamiaru dokładać im do zysków.
- zielonajagoda
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 2912
- Od: 4 lut 2011, o 10:12
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: opolskie
- Kontakt:
Re: Ogród na łące

Czy chodzi o tego potwora na M? jeśli tak to z B też już nic kupować nie będę


No, właśnie się zbieram do lekarza, heh.

- pela11
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 2312
- Od: 24 sty 2015, o 00:21
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: okolice Warszawy
Re: Ogród na łące
Witaj Dario , w najgorszym wypadku jeżeli nie zdążysz posadzić cebul to posadz je w szerokie i głębokie donice i postaw na balkonie i jak tylko pojedziesz na działkę to zakop je na rabatach . Ja wszystkie cebule tulipanów i lili sadzę w donice bo wiosną te z tulipanami po kwitnieniu wykopuję i nie mam usychających liści a zyskuję wolne miejsce na rabacie .Lilie natomiast te sadzone na wiosnę często stoją w donicach i wtedy ustawiam je sobie tam gdzie mi pasują bądż kolorem ,bądż ze względu na zapach np. przy tarasie , ławce .Ważne jest też to , że nic mi cebul nie zje .Raz na 2 lata wymieniam ziemię i dokarmiam dobrze cebule .
- Daria_Eliza
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 1735
- Od: 26 lut 2013, o 01:30
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Małopolska
Re: Ogród na łące
Ooo, widzę, że amerykański monopolista Mon... od modyfikowanej genetycznie kukurydzy, soi i glifosatu ma tak nazwę zastrzeżoną, że już jej na forum napisać nie mogę. No, ale wszyscy wiemy, o kogo chodzi. A mówiłam, że dorobili się złej reputacji, a teraz to już nie można nawet o nich jawnie napisać.
Iwonko, dobrze się domyślasz w sprawie koncernu. A jeśli "czasem myślisz", że te koncerny ze sobą współpracują, to wiedz, że zawsze tak było, jedne wyrosły na drugich i nie da się ich oddzielić. Bayerowi zawdzięczamy nie tylko różne "cudowne" środki ochrony roślin, przyjrzyj się też, co masz na różnych tabletkach napisane. Zawdzięczamy mu m.in. aspirynkę, ale także heroinkę, która (cytując za artykułem):
"Miał to być tak zwany ?wunder drug?, który leczył większość dolegliwości, nie powodując niemal żadnych skutków ubocznych. Wszystkie osoby, które testowały nową substancję, zapewniały, że po jej zażyciu czuły się ?heroicznie? ? stąd też nazwa leku. Zwracano uwagę, iż nowy lek doskonale zwalcza kaszel oraz znacznie skuteczniej niż morfina uśmierza ból, przy czym zakładano, iż niemal w ogóle nie powoduje uzależnień."
(źródło cytatu: http://biznes.onet.pl/wiadomosci/swiat/ ... ayer/8phb6)
Elu, witaj!
Fajnie, że się odezwałaś.
Ja też cebule, oprócz czosnków i narcyzów, sadze w różnistych pojemnikach. Ma być teraz cieplej, to jest duża szansa, że dojedziemy wreszcie na działkę, bo ostatnio jak nie silniczek skokowy to oponki źle zwulkanizowane... 
edycja: Być może wydaje się, że bez polopiryny i aspiryny żyć się teraz absolutnie nie da, ale dodam, że naturalne kwasy salicylowe z kory wierzby, które możecie mieć za darmo, lub tanio z zielarni, działają o wiele skuteczniej, niż ich namiastki syntetyzowane w laboratorium. W styczniu odpowiednio wcześnie zażyte pomogły mi w wyleczeniu grypy, która rozłożyła mnie szybciej, niż jakakolwiek infekcja do tej pory.

Iwonko, dobrze się domyślasz w sprawie koncernu. A jeśli "czasem myślisz", że te koncerny ze sobą współpracują, to wiedz, że zawsze tak było, jedne wyrosły na drugich i nie da się ich oddzielić. Bayerowi zawdzięczamy nie tylko różne "cudowne" środki ochrony roślin, przyjrzyj się też, co masz na różnych tabletkach napisane. Zawdzięczamy mu m.in. aspirynkę, ale także heroinkę, która (cytując za artykułem):
"Miał to być tak zwany ?wunder drug?, który leczył większość dolegliwości, nie powodując niemal żadnych skutków ubocznych. Wszystkie osoby, które testowały nową substancję, zapewniały, że po jej zażyciu czuły się ?heroicznie? ? stąd też nazwa leku. Zwracano uwagę, iż nowy lek doskonale zwalcza kaszel oraz znacznie skuteczniej niż morfina uśmierza ból, przy czym zakładano, iż niemal w ogóle nie powoduje uzależnień."
(źródło cytatu: http://biznes.onet.pl/wiadomosci/swiat/ ... ayer/8phb6)
Elu, witaj!



edycja: Być może wydaje się, że bez polopiryny i aspiryny żyć się teraz absolutnie nie da, ale dodam, że naturalne kwasy salicylowe z kory wierzby, które możecie mieć za darmo, lub tanio z zielarni, działają o wiele skuteczniej, niż ich namiastki syntetyzowane w laboratorium. W styczniu odpowiednio wcześnie zażyte pomogły mi w wyleczeniu grypy, która rozłożyła mnie szybciej, niż jakakolwiek infekcja do tej pory.
- Maska
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 42358
- Od: 19 lut 2012, o 19:39
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Małopolska
- Kontakt:
Re: Ogród na łące
Dario jako początkująca ogrodniczka czytająca jeszcze pisma ogrodnicze kupowałam nieświadomie cudowne środki na mszyce itp firmy B ale szybko zorientowałam się że to ściema, a i mszyce nie były głupie
Wiele preparatów można zrobić z tego co rośnie wokół nas i efekt podobny za darmo! Ej Droga Dario to Ty znajdź na placu dobry polski czosnek i posadź na swoich włościach
Tuż po zbiorach to polskiego jest sporo potem dopiero wspomagają się importem.


- Daria_Eliza
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 1735
- Od: 26 lut 2013, o 01:30
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Małopolska
Re: Ogród na łące
Marysiu, podoba mi się, jak to ujęłaś!Maska pisze:...szybko zorientowałam się że to ściema, a i mszyce nie były głupie![]()



Od zeszłej jesieni kupuję pod koniec sezonu polski czosnek w centrum ogrodniczym, ale z przeznaczeniem do odstraszania norników i karczowników, bo dzielę główki i wtykam ząbki koło piwonii, młodych drzewek i innych roślin - tyle, ile akurat mam. Bo tani ten czosnek nie jest. No, a że czosnek jest żarłoczny, to z takiego mi oczywiście nic nie przyrasta. Ale z czasem dojdę - mam nadzieję - do uprawy własnego czosnku.

Tzn. już raz obsadziliśmy jedną grządkę, ale coś zrobiliśmy źle, bo takie maleńkie ząbeczki przyrosły, że nie nadawało się to za bardzo do użytku domowego.
- pela11
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 2312
- Od: 24 sty 2015, o 00:21
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: okolice Warszawy
Re: Ogród na łące
Dario , z czosnkami to nie jest taka prosta sprawa . Od kilku dobrych lat mam zaprzyjażnioną panią u której kupuję czosnek z jej własnej uprawy .Kilkakrotnie dawała mi specjalnie wybrane ,duże główki do wysadzenia tak jesiennego jak i wiosennego . Za każdym jednak razem wykopywałam średnie lub małe główki czosnku pomimo że ziemia była nawożona obornikiem i dodatkowo siałam poplon na zielony nawóz . Po konsultacji z ową panią okazało się że czosnek wymaga bardzo dobrej ziemi i nawet na średniej nie będzie ładnie zawiązywał główek .Od tamtej pory przestałam sadzić czosnek bo po przeliczeniu więcej mnie kosztował kupowany do sadzenia niż zużywam w ciągu roku , no i jeszcze miałam przy nim robotę w postaci pielenia .Pozdrawiam 
Ps. z pigwą sprawa sama się właśnie dzisiaj rozwiązała bo kupiłam bardzo ładne spore już drzewko u znajomego ogrodnika za całe 15 zł.

Ps. z pigwą sprawa sama się właśnie dzisiaj rozwiązała bo kupiłam bardzo ładne spore już drzewko u znajomego ogrodnika za całe 15 zł.
- Maska
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 42358
- Od: 19 lut 2012, o 19:39
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Małopolska
- Kontakt:
Re: Ogród na łące
Dario otóż to! ale człowiek też dostosowuje się do różnych warunków nawet trudnych, słabsze osobniki
a mocniejsze dają radę nawet w Czarnobylu
Jak będziemy w kontakcie to w lecie kupię Ci polski czosnek w Krzeszowicach, bo po zbiorach to rolnicy mają własny a cena zawsze niższa niż normalnie w handlu. Na nawiezionej naszej glinie czosnek całkiem dobrze się udaje, wybieram dorodne ząbki i sadzę niezbyt gęsto, bo jak piszesz jest żarłoczny
Niestety obracając własnymi zbiorami po 6 latach tego samego czosnku zbiór ledwo mi wystarczy, a nawet już dokupiłam w pewnych źródłach, bo najgorzej jest zakupić polski czosnek na wiosnę. U sprzedawców każdy jest polski 



