Witajcie
Wczoraj popełniłam trzy ogromne blachy pierniczków.. Jak zaczęłam o 10 rano tak skończyłam o 16

Jak mi ktoś przyjdzie poprosić o pieczenie pierniczków to chyba zacznę odstawiać jakiś szaleńczy motyw z "Lśnienia"

W ubiegłe lata robiłam jeszcze miasteczko z piernika, ale w tym postanowiłam wrzucić na luz i wszystko co zbędne idzie na boczny tor. Wszystko. Koniec z celebrowaniem Wigilii ocierając pot z czoła i chowając wywieszony język. W tym roku rezygnuję z podejścia: wszystko muszę zrobić sama, bo
oczywiście zrobię to najlepiej

Sprzątanie odkładam na ręce męża, a nie jak co roku gruntowne sprzątanie tydzień przed, a dzieci i tak zrobiły swoje i dzień przed świętami powtórka z rozrywki i mnóstwo nerwów, bo przecież już raz wszystko ogarniałam i segregowałam. W tym roku cenię swój czas. Firany wyprane, okna wyczyszczone (hahaha, wyznacznik świąt

) tzw "rynek" zostawiamy na przyszły tydzień. Ciasta wybieram szybkie i smaczne, a przede wszystkim nie piekę już ilości, które potem pakuję gościom na wynos albo wędrują do zamrażalnika.. Przecież wiadomo, że całych świąt nie spędzamy u siebie tylko jedziemy do rodziny.. Choinkę pozwolę ubierać maluchom.. Przecież nie najważniejsze jest równomierne rozmieszczenie ozdób i dobre rozłożenie kolorystyki, a bombki przecież się tłuką (aż nie mogę uwierzyć, że to napisałam) Wyłączam więc perfekcjonistkę i zdaję się na pomoc rodzinki

Zobaczymy jak na tym wyjdę
Gosiu, dziękuję

Ja też wszystko sobie przemyślałam i w przyszłym roku wykopię wszystkie tulipany i posadzę jesienią dodając nowe cebule. Z roku na rok zamiast więcej kwiatów jest więcej liści.. Najwyższa pora żeby coś z tym zrobić.
Tulap, tylko na jakie się zdecydować?? W planach są lilie i powojniki i kolejne byliny.. Człowiek wszystko by przygarnął tylko jakoś rabaty nie chcą się rozciągać
Elwi, dziękuję

wiadomość prywatną odebrałam, chociaż jakoś umknęła mi odpowiedź

Obawiam się, że im więcej źródeł dobrych zakupów dostaję tym bardziej rośnie apetyt na zakupy.. Jedno drugie nakręca

O parzydłach wypowiadałam się już wielokrotnie, bo .. chcę się ich pozbyć z tamtego miejsca. Mam trzy sztuki, mają chyba z 10 lat i rosną w pełnym słońcu, ziemia tam sucha jak pieprz

A jednak jakimś złośliwym cudem dają sobie radę.. Pewnie jakby mi zależało to padły by po pierwszym roku
Clem, parzydło szybko przyrasta, może dwa lata temu ukopywałam znajomej spory kawałek i już nawet nie widać od której strony robiłam "wyłom". jak raz się zadomowi tak zobaczysz jakie szaleństwo zaprosiłaś do ogrodu
Zuza, ja też mam chętkę na kolejne lilie. Trochę zawiódł w tym roku lilypol. Jakieś malutkie cebulki mieli w porównaniu do ubiegłych sezonów, ale pewnie skuszę się mimo wszystko, bo bogactwo odmian i zgodność chyba najlepsza z dostępnych na rynku.
Jola,

potyczki z "młodym pokoleniem" bawią dopiero z perspektywy czasu

albo kiedy opowiadam mężowi jak wraca z pracy i on patrzy na mnie wielkimi oczami i pyta "faktycznie poszłaś wyrozbierana ( w stroju kąpielowym.. tak będąc sprawiedliwym) zaczepiać chłopaków??

i ja wtedy przemyślę i.. no faktycznie - wariatka..
Naparstnice mnie, brzydko mówiąc, olewają i nie chcą się wysiewać. Muszę corocznie siać do pojemników i potem rozsadzać. A Leonardo ma właśnie opinię róży zdrowej i wdzięcznej. Mam nadzieję, że tegoroczne potknięcie mojego to tylko wypadek przy pracy i nie powtórzy się w następnym sezonie.
"Wiadomość zawiera za dużo uśmieszków", widzicie jak radośnie w moim wątku
Ciąg dalszy za moment..