Rozszalałam się z opisami Austinek
, ale jutro wyjeżdżamy w góry i znów mnie nie będzie przez kilka dni. Zostawię Wam jeszcze dwa kolejne opisy, może się przydadzą przed tworzeniem wiosennej listy
Falstaff zagościła u mnie w 2014 roku. Kolorem łudząco przypomina Williama Shakespeara. Kształtem kwiatów również. W pierwszym odruchu posadziłam je obok siebie i nie był to dobry pomysł, ponieważ tak się zlewały, że trudno było je odróżnić

Jesienią przeniosłam Williama w inne miejsce, a jego miejsce zajęła Lady of Shalot. Sama jestem ciekawa tego połączenia

Mam nadzieję, że patrząc na takie zestawienie nie będą mnie bolały zęby,a le ja lubię takie eksperymenty
Sama róża rośnie żwawo, osiągając już w pierwszym sezonie dość słuszne rozmiary. Dobrze znosi półcień, kwiaty ma dzięki temu trwalsze. Nie choruje, nie przysparza żadnych problemów. Mogłaby tylko kwitnąć obficiej, bo zawsze pozostawia pewien niedosyt. Może jest to związane z jej stanowiskiem, a może po prostu taka jest jej uroda? Myślę, że zmiana na mocno nasłonecznione stanowisko niewiele pomoże, a pełne słońce raczej zaszkodzi trwałości i urodzie kwiatów.
Na tym zdjęciu od prawej Abraham Darby, w środku William S, po lewej stronie Falstaff
Duet z Boscobel
Geoff Hamilton, to absolutna perełka i każda osoba kochająca Austinki powinna zaprosić tę różę do siebie

. Mam dwa krzaczki. Oba posadzone wiosną 2015 roku. Już pierwszy sezon pokazał, że warto było zakupić aż dwie sztuki. Pomimo młodego wieku ładnie przyrosła, tworząc zgrabny pokrój. Kwiaty tak cudne, o zniewalającym zapachu, że trudno przejść obok obojętnie. Kolor w delikatnym, subtelnym różu, w pąku kulista, po rozwinięciu widać, że składa się z ogromnej ilości płatków. Dobrze znosi słońce, gorzej w deszczową pogodę. Długotrwałe deszcze wyraźnie jej nie służą. Pąki się sklejają i już raczej się nie otworzą, tworząc mumie. Do pełni szczęścia przydałaby się większa trwałość kwiatów. Wytrzymują max trzy dni, za to krzew nadrabia ich ilością, więc rekompensuje ich słabszą wytrzymałość. Pędy jak na młodą angielkę dość sztywne, dobrze utrzymują kwiaty. W drugim sezonie pokazała na co naprawdę ją stać. To cudo, nie róża. I chociaż krzaczki nie rosną równomiernie - jeden jest bardziej dorodny, drugi mniejszy i mniej rozkrzewiony, mnie to nie przeszkadza. Nie rosną obok siebie, więc nie ma to większego znaczenia. Zdrowie jej dopisywało przez oba sezony.
Tutaj nieco w głębi, a na pierwszym planie Princess Anne
W towarzystwie floksów
