A moja kicia ze mną śpi. Tylko poduszki jej nie udostępniam, ale tylko dlatego że sypiam wyłącznie na malutkim jaśku i łepetynka Misi już się na nim nie mieści.
Ucieczka z Krakowa --- początki
-
plocczanka
- Przyjaciel Forum - Ś.P.

- Posty: 16696
- Od: 31 lip 2014, o 21:16
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
Re: Ucieczka z Krakowa --- początki
A fe! - Dario! Kiciula nie wpuszczasz do sypialni?
A moja kicia ze mną śpi. Tylko poduszki jej nie udostępniam, ale tylko dlatego że sypiam wyłącznie na malutkim jaśku i łepetynka Misi już się na nim nie mieści.

A moja kicia ze mną śpi. Tylko poduszki jej nie udostępniam, ale tylko dlatego że sypiam wyłącznie na malutkim jaśku i łepetynka Misi już się na nim nie mieści.
- witch
- 1000p

- Posty: 3102
- Od: 9 cze 2013, o 10:16
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Białystok.
Re: Ucieczka z Krakowa --- początki
To moja Kota była u Was?
Identyczna jest...
Identyczna jest...
Re: Ucieczka z Krakowa --- początki
O nie, ja też do sypialni nie wpuszczam, bo nie chcę w nocy sierścią oddychać. ;)
Musiałabym chyba codziennie z kłaków kołdrę trzepać.
Musiałabym chyba codziennie z kłaków kołdrę trzepać.
-
plocczanka
- Przyjaciel Forum - Ś.P.

- Posty: 16696
- Od: 31 lip 2014, o 21:16
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
Re: Ucieczka z Krakowa --- początki
Moja kota ma króciutką sierść, zanim pójdzie spać [obojętnie kiedy i gdzie], zawsze długo się myje i tym swoim ostrym jak tarka języczkiem ściąga też nadmiar kłaczków.
Inaczej rzecz się ma , gdy kotek jest długowłosy. Takie dwa ma np. jeden z moich synów. No, takiego sierściucha też nie chciałabym znaleźć w moim łóżku.
Pozdrawiam: Humbak i witch.
Dario
Inaczej rzecz się ma , gdy kotek jest długowłosy. Takie dwa ma np. jeden z moich synów. No, takiego sierściucha też nie chciałabym znaleźć w moim łóżku.
Pozdrawiam: Humbak i witch.
Dario

- Daria_Eliza
- Przyjaciel Forum - gold

- Posty: 1735
- Od: 26 lut 2013, o 01:30
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Małopolska
Re: Ucieczka z Krakowa --- początki
Aga, a to się trafiło, że nasze koty wyglądają podobnie, tylko płcią się różnią.
A może Twój kot, jak przekracza czasoprzestrzeń i zjawia się u mnie, to płeć mu sie przy okazji zmienia dla niepoznaki.
Bo to już drugi taki przypadek z kotem: ten pierwszy to jest jednocześnie u nas na wsi i w innym województwie się objawia u innej forumki.
Lucynko, to zazdroszczę, że twoja kotka potrafi tam sama zadbać o swoje futerko.
Nasze koty nie mają długiej sierści, ale też widywałam u innych kotów krótszą. I jakkolwiek pucują się na okrągło, to jednak linieją cały czas, jak to koty w bloku.
A sierść Tymona jest na dodatek sztywniejsza i się strasznie wczepia w tkaniny.
Nasze koty lubią czesanie, ale:
- Tymon traktuje szczotkę jak najfajniejszą zabawkę, utrudniając mi tym samym czesanie i po krótkim czasie mam podrapane ręce;
- Bazyl lubi czesanie z wierzchu, ale nie po brzuchu i nie po udkach.
I żeby nie było za długo.
Więc czeszę je sporadycznie, niestety.
A w sypialni zrobiłam strefę wolna od futra.
Chociaż czasami - muszę przyznać - robię wyjątki dla Bazyla. Ale rzadko.
To, jak Bazyl się ze mną komunikuje i czeka, aż się położę, żeby zwinąć się w kłębek przy mnie to jest oddzielna historia.
Ale to jednocześnie podkreśla jego pozycję w hierarchii domowej.
Czasami jak już nie może wytrzymać z Tymonem to skrobie do drzwi sypialni i tak cicho miauczy, żeby go wpuścić.
No a rano sprzątam futro z pościeli.
Humbaku, no to sama wiesz jak jest.
Chociaż Twoje koty to i tak przynajmniej w sezonie sporą część futra na dworze zostawią.
No, to dla wszystkich kocich mam
(Ale jeszcze parę fotek zaraz wrzucę.)
Bo to już drugi taki przypadek z kotem: ten pierwszy to jest jednocześnie u nas na wsi i w innym województwie się objawia u innej forumki.
Lucynko, to zazdroszczę, że twoja kotka potrafi tam sama zadbać o swoje futerko.
Nasze koty nie mają długiej sierści, ale też widywałam u innych kotów krótszą. I jakkolwiek pucują się na okrągło, to jednak linieją cały czas, jak to koty w bloku.
A sierść Tymona jest na dodatek sztywniejsza i się strasznie wczepia w tkaniny.
Nasze koty lubią czesanie, ale:
- Tymon traktuje szczotkę jak najfajniejszą zabawkę, utrudniając mi tym samym czesanie i po krótkim czasie mam podrapane ręce;
- Bazyl lubi czesanie z wierzchu, ale nie po brzuchu i nie po udkach.
Więc czeszę je sporadycznie, niestety.
A w sypialni zrobiłam strefę wolna od futra.
Chociaż czasami - muszę przyznać - robię wyjątki dla Bazyla. Ale rzadko.
To, jak Bazyl się ze mną komunikuje i czeka, aż się położę, żeby zwinąć się w kłębek przy mnie to jest oddzielna historia.
Ale to jednocześnie podkreśla jego pozycję w hierarchii domowej.
Czasami jak już nie może wytrzymać z Tymonem to skrobie do drzwi sypialni i tak cicho miauczy, żeby go wpuścić.
No a rano sprzątam futro z pościeli.
Humbaku, no to sama wiesz jak jest.
No, to dla wszystkich kocich mam
(Ale jeszcze parę fotek zaraz wrzucę.)
- witch
- 1000p

- Posty: 3102
- Od: 9 cze 2013, o 10:16
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Białystok.
Re: Ucieczka z Krakowa --- początki
No, nie wiem...
Moja Kota jest raczej stacjonarna, więc pewnie nie uchodzi do innych województw
Ale kto to koto wie...
Moja Kota jest raczej stacjonarna, więc pewnie nie uchodzi do innych województw
Ale kto to koto wie...
- Daria_Eliza
- Przyjaciel Forum - gold

- Posty: 1735
- Od: 26 lut 2013, o 01:30
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Małopolska
Re: Ucieczka z Krakowa --- początki
Obawiałam się, czy wreszcie pojedziemy na wieś, czy znowu nie.
No i powiedzmy, że się udało - tzn. wyjechaliśmy wczoraj ok. 13:30. A wracaliśmy po 20:30.
W między czasie mała przygoda z samochodem, ale o tym później.
Sarna obżarła korę na miłorzębie!
No i padł.
Poza tym ta sama zapewne sarna obżera mi młode pędy róż, liście truskawek i krzaczki fasolki szparagowej.
Ciekawe kiedy mój spryciarz wreszcie weźmie się do tego ogrodzenia i do osłaniania drzewek?
A czego nie wykończyła susza, to wykańczają nornice i spółka. Ryją te swoje sieci korytarzy jednocześnie podcinając korzenie roślinom, które i tak mają ciężko w tym roku. M.in. z różą Ritausmą się coś stało: niby żyje, ale z części pędów obleciały liście i --- kolce! Zostało pełno takich brązowych owalnych plamek w miejscach po kolcach. Poza tym ma obżarte końce pędów.
Hortensja V. F. już się przebarwiła.

Złotlin powtarza kwitnienie, choć kwiatów mało, ale takie wesołe są.


Na rozsadniku krzewów niektóre patyczki hortensjowe i różane zakwitły.

Tak samo jak i u Was, rozchodnik zaczyna kwitnąć. W zeszłym roku towarzyszyły mu przekwitające kwiaty krwawnika, ale w tym roku krwawnik usechł.

Alba Rose

Nadal pojedyncze maczki się rozwijają.

A najbardziej kolorowo jest teraz na rozsadniku. Nie wiem, jakim cudem. Bo tam ziemia rozluźniona piachem (plus trochę próchnicy z worka) jest bardziej przepuszczalna. Słońce pełne całą dobę. Wichury zniszczyły moją konstrukcję cieniującą rozpiętą na bambusach, a i tak cienia było raptem ok. 40 cm, bo konstrukcja na 150 cm wysoka.

No i powiedzmy, że się udało - tzn. wyjechaliśmy wczoraj ok. 13:30. A wracaliśmy po 20:30.
W między czasie mała przygoda z samochodem, ale o tym później.
Sarna obżarła korę na miłorzębie!
Poza tym ta sama zapewne sarna obżera mi młode pędy róż, liście truskawek i krzaczki fasolki szparagowej.
Ciekawe kiedy mój spryciarz wreszcie weźmie się do tego ogrodzenia i do osłaniania drzewek?
A czego nie wykończyła susza, to wykańczają nornice i spółka. Ryją te swoje sieci korytarzy jednocześnie podcinając korzenie roślinom, które i tak mają ciężko w tym roku. M.in. z różą Ritausmą się coś stało: niby żyje, ale z części pędów obleciały liście i --- kolce! Zostało pełno takich brązowych owalnych plamek w miejscach po kolcach. Poza tym ma obżarte końce pędów.
Hortensja V. F. już się przebarwiła.
Złotlin powtarza kwitnienie, choć kwiatów mało, ale takie wesołe są.
Na rozsadniku krzewów niektóre patyczki hortensjowe i różane zakwitły.
Tak samo jak i u Was, rozchodnik zaczyna kwitnąć. W zeszłym roku towarzyszyły mu przekwitające kwiaty krwawnika, ale w tym roku krwawnik usechł.
Alba Rose
Nadal pojedyncze maczki się rozwijają.
A najbardziej kolorowo jest teraz na rozsadniku. Nie wiem, jakim cudem. Bo tam ziemia rozluźniona piachem (plus trochę próchnicy z worka) jest bardziej przepuszczalna. Słońce pełne całą dobę. Wichury zniszczyły moją konstrukcję cieniującą rozpiętą na bambusach, a i tak cienia było raptem ok. 40 cm, bo konstrukcja na 150 cm wysoka.
- cyma2704
- Przyjaciel Forum - gold

- Posty: 12201
- Od: 5 mar 2013, o 17:31
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Podkarpacie
Re: Ucieczka z Krakowa --- początki
Dario przyroda sobie radzi, nawet nie wiemy jak. Twoja Vanilka śliczna,
moja podlewana ususzyła kwiaty. Rośliny w rozsadniku się postarały, żeby nie wylądować w kompostowniku.
Niestety bez ogrodzenia, trzeba liczyć się ze stratami, jednak każdej rośliny szkoda. 
- Maska
- Przyjaciel Forum - gold

- Posty: 42390
- Od: 19 lut 2012, o 19:39
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Małopolska
- Kontakt:
Re: Ucieczka z Krakowa --- początki
Dario nawet nie wiesz jak ja Cię rozumiem! Co nie obgryzie sarna, nie podgryzie nornica to wydziobią szpaki
Ja na szczęście mam ogrodzenie, ale przydałoby się jeszcze jakieś dla owocowych , bo kwiatki zajęły lepszą miejscówkę
Moja VF dopiero zaczyna kwitnąć i może zdąży
Twoje maczki śliczne, czy je siałaś? Trzymamy kciuki, żeby ta śliczna pysznogłówka nam przetrwała zimę 
Moja VF dopiero zaczyna kwitnąć i może zdąży
- Daria_Eliza
- Przyjaciel Forum - gold

- Posty: 1735
- Od: 26 lut 2013, o 01:30
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Małopolska
Re: Ucieczka z Krakowa --- początki
Soniu, szkoda mi Twojej hortensji, ale mam nadzieję, że za rok będzie już dobrze. Po raz pierwszy mam lwie paszcze - z marnej rozsady, która wylądowała własnie na rozsadniku, bo wątpiłam, że cokolwiek z tego urośnie. I zakładałam, że więcej tego siać nie będę. A teraz jestem zauroczona nimi! Tak samo jak pysznogłówka cytrynową, ale na nią to miałam chrapkę już wcześniej.
Właśnie w sobotę zawilce od Ciebie poszły na rabatę półcienistą, a przetacznik który lubi bardziej sucho znalazł miejsce na "ziołowym skalniaku". Skalniak jest ziołowy, bo przecież zioła lubią przepuszczalne podłoże, jakiego u nas brak. Więc specjalnie dla nich zrobiliśmy taką miejscówkę. Ale oprócz hyzopu, lawendy, cząbru, tymianku i oregano posadziłam tam również rośliny ozdobne: perowskię, żagwin, dzwonek Poszarskiego.
Marysiu, Ty też na Twoim szaliczku masz dłuuugą granice do grodzenia, a pewnie, że i drzewkom owocowym przydałaby się ochrona.
No ale wiadomo, kwiaty trzeba mieć blisko, żeby je móc cały czas podziwiać, no i opieki wymagają.
Twoja VF na pewno rozkręci się za rok.
Maczki wszystkie siałam, według Twoich wskazówek, wczesną wiosną. To taki mega mix maczkowy.
Bo rzuciłam tam kilka gatunków. Makówek sporo zebrałam i wymieszałam, żeby powstał też taki mix. Tylko czytałam, że one z nasion nie powtarzają cech. Ale co tam. I tak powinny być różnorodne. Sama jestem ciekawa, co wyjdzie z nich za rok.
Już nie mam siły na zdjęcia dzisiaj. Będą jutro. Idę
Właśnie w sobotę zawilce od Ciebie poszły na rabatę półcienistą, a przetacznik który lubi bardziej sucho znalazł miejsce na "ziołowym skalniaku". Skalniak jest ziołowy, bo przecież zioła lubią przepuszczalne podłoże, jakiego u nas brak. Więc specjalnie dla nich zrobiliśmy taką miejscówkę. Ale oprócz hyzopu, lawendy, cząbru, tymianku i oregano posadziłam tam również rośliny ozdobne: perowskię, żagwin, dzwonek Poszarskiego.
Marysiu, Ty też na Twoim szaliczku masz dłuuugą granice do grodzenia, a pewnie, że i drzewkom owocowym przydałaby się ochrona.
Twoja VF na pewno rozkręci się za rok.
Maczki wszystkie siałam, według Twoich wskazówek, wczesną wiosną. To taki mega mix maczkowy.
Już nie mam siły na zdjęcia dzisiaj. Będą jutro. Idę
- Daria_Eliza
- Przyjaciel Forum - gold

- Posty: 1735
- Od: 26 lut 2013, o 01:30
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Małopolska
Re: Ucieczka z Krakowa --- początki
Dalszy ciąg relacji z ostatniej soboty.
Pogoda była o tyle dobra, że całe niebo było zachmurzone, więc słońce nie prażyło w głowę i obyło się bez mojego kapelusza ogrodowego. Ale i tak było gorąco i duszno.
Sąsiedzi twierdza, że był jakiś deszcz ponad tydzień temu, ale nie pamiętają już kiedy.
Niemniej jednak roślinki sadzone na początku sierpnia na tzw. Rabacie pod Sosnami przyjęły się i żyją. Poniżej część z nich: siewki nasturcji, fiołek palczasty, jakaś kokorycz, żywokost.

A w sobotę dosadziłam tam jeszcze zawilce wielkokwiatowe, kolejny wielosił i 3 astry nowobelgijskie.
Na poniższym zdjęciu widać powstającą Rabatę pod Sosnami.
Jej kształt to będzie na razie coś pomiędzy trójkątem a półksiężycem.
Jest tuż przy wjeździe na działkę i blisko sąsiadów. Od strony drogi będziemy sadzić jeszcze krzewy, żeby się przesłonić.
Zaczęło się od tego małego kółeczka z przodu z bergeniami, czyśćcem, piwonią (do przesadzenia) i barwinkiem - wszystko z ogrodu znajomej.
Za hortensją widać kawałek, który oczyściliśmy z kłączy perzu, podagrycznika, korzeni sosny i reszty. Nornice oczywiście skwapliwie korzystają ze spulchnionej przez nas ziemi i już zaczęły tam ryć.

A tu jest Rabata Okrągła - kawałek gołej gliny pozwala dostrzec połowę okręgu (no, może ćwierć, ale wierzcie mi, że jest połowa).
Nadal czeka nas tu sporo do przesadzania, dosadzania, porządkowania.
Zeszłej jesieni przesadziliśmy wszystkie budleje i żylistki na połowę obwodu. Rosną na przemian. Mamy dwie odmiany budlei, ale nie mam pojęcia jakie, bo sprzedawca też nie wiedział. Jedne kwiatostany są lawendowe i krótsze, a u tej drugiej - tak jak widać na zdjęciu - fiolet biskupi.
(W tle kompostownik.)

Penstemon się fajnie przebarwia.


Taką mamy fajną wierzbę z jaskrawymi pędami. Nadal czeka w doniczce (wkopanej do gruntu) na swoją docelową miejscówkę.
Mam nadzieję, że w tym lub kolejnym miesiącu już się doczeka.

Kolejny oczekujący to grujecznik. Na naszej odsłoniętej łące wiosenne przymrozki sprawiają, że sporo młodych listków mu czernieje i zasycha, ale zaraz potem wypuszcza kolejne.

A to rozsadnik, ten w pełnym słońcu. Bo jest jeszcze rozsadnik krzewów w miejscu cienistym.
Może 1/3 zdążyłam ostatnio wypielić. Mniejsza z tym, dobrze, że rośliny rosną i kwitną.

Pogoda była o tyle dobra, że całe niebo było zachmurzone, więc słońce nie prażyło w głowę i obyło się bez mojego kapelusza ogrodowego. Ale i tak było gorąco i duszno.
Sąsiedzi twierdza, że był jakiś deszcz ponad tydzień temu, ale nie pamiętają już kiedy.
Niemniej jednak roślinki sadzone na początku sierpnia na tzw. Rabacie pod Sosnami przyjęły się i żyją. Poniżej część z nich: siewki nasturcji, fiołek palczasty, jakaś kokorycz, żywokost.
A w sobotę dosadziłam tam jeszcze zawilce wielkokwiatowe, kolejny wielosił i 3 astry nowobelgijskie.
Na poniższym zdjęciu widać powstającą Rabatę pod Sosnami.
Jej kształt to będzie na razie coś pomiędzy trójkątem a półksiężycem.
Jest tuż przy wjeździe na działkę i blisko sąsiadów. Od strony drogi będziemy sadzić jeszcze krzewy, żeby się przesłonić.
Zaczęło się od tego małego kółeczka z przodu z bergeniami, czyśćcem, piwonią (do przesadzenia) i barwinkiem - wszystko z ogrodu znajomej.
Za hortensją widać kawałek, który oczyściliśmy z kłączy perzu, podagrycznika, korzeni sosny i reszty. Nornice oczywiście skwapliwie korzystają ze spulchnionej przez nas ziemi i już zaczęły tam ryć.
A tu jest Rabata Okrągła - kawałek gołej gliny pozwala dostrzec połowę okręgu (no, może ćwierć, ale wierzcie mi, że jest połowa).
Nadal czeka nas tu sporo do przesadzania, dosadzania, porządkowania.
Zeszłej jesieni przesadziliśmy wszystkie budleje i żylistki na połowę obwodu. Rosną na przemian. Mamy dwie odmiany budlei, ale nie mam pojęcia jakie, bo sprzedawca też nie wiedział. Jedne kwiatostany są lawendowe i krótsze, a u tej drugiej - tak jak widać na zdjęciu - fiolet biskupi.
(W tle kompostownik.)
Penstemon się fajnie przebarwia.
Taką mamy fajną wierzbę z jaskrawymi pędami. Nadal czeka w doniczce (wkopanej do gruntu) na swoją docelową miejscówkę.
Mam nadzieję, że w tym lub kolejnym miesiącu już się doczeka.
Kolejny oczekujący to grujecznik. Na naszej odsłoniętej łące wiosenne przymrozki sprawiają, że sporo młodych listków mu czernieje i zasycha, ale zaraz potem wypuszcza kolejne.
A to rozsadnik, ten w pełnym słońcu. Bo jest jeszcze rozsadnik krzewów w miejscu cienistym.
Może 1/3 zdążyłam ostatnio wypielić. Mniejsza z tym, dobrze, że rośliny rosną i kwitną.
- Alania
- Przyjaciel Forum - gold

- Posty: 10449
- Od: 17 lip 2008, o 21:55
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: małopolska
Re: Ucieczka z Krakowa --- początki
Dario, koniecznie przytnij irysy do zdrowego, zielonego miejsca
Podziwiam Cię ile masz jeszcze pracy przed sobą i wspominam swoje początki - miałam podobnie jak Ty - tworzyłam ogród od podstaw wśród nasiewających się zewsząd chwastów. Nadal nie jest łatwo, ale z czasem coraz łatwiej nad tym zapanować. Najgorzej, gdy nie mieszkasz na miejscu, bo wtedy chwasty wykorzystują nieobecność i goszczą się na całego.
Masz już zgromadzonych dużo ciekawych roślin, więc powstanie tam kiedyś piękny ogród
Podziwiam Cię ile masz jeszcze pracy przed sobą i wspominam swoje początki - miałam podobnie jak Ty - tworzyłam ogród od podstaw wśród nasiewających się zewsząd chwastów. Nadal nie jest łatwo, ale z czasem coraz łatwiej nad tym zapanować. Najgorzej, gdy nie mieszkasz na miejscu, bo wtedy chwasty wykorzystują nieobecność i goszczą się na całego.
Masz już zgromadzonych dużo ciekawych roślin, więc powstanie tam kiedyś piękny ogród
- Daria_Eliza
- Przyjaciel Forum - gold

- Posty: 1735
- Od: 26 lut 2013, o 01:30
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Małopolska
Re: Ucieczka z Krakowa --- początki
Alaniu, dzięki za słowa otuchy i ciesze się, że mnie rozumiesz, bo dokładnie to jest najbardziej wkurzające - chwasty, które wykorzystują naszą nieobecność. Jakkolwiek pielenie w zbitej, ciężkiej glebie też przebiega znacznie dłużej niż na przepuszczalnej - ostatnio jak pieliłam zarośnięty kompost to poszło migiem, korzenie wychodziły bez oporów. (Kiedyś u teściów pieliłam na piasku, to też szło szybciutko.)
Tak - nawet kompost muszę czasami pielić.
Oczywiście żyję jakąś tam wizją przyszłego ogrodu, która cały czas rozszerza się o nowe pomysły.
I jako ogrodniczka jestem jednocześnie cierpliwa i niecierpliwa:
niecierpliwa, bo chciałabym mieć już duże drzewa i krzewy, które zasłoniłyby nas przed sąsiadami, ale ogrodnictwo uczy cierpliwości, więc wiem, że nic na siłę - kiedyś się doczekam. Czas niestety szybko płynie, lata mijają.
Więc robię tyle, ile jestem w stanie. Rośliny się odwdzięczają.
Dzięki za radę w sprawie irysów.
Tak - nawet kompost muszę czasami pielić.
Oczywiście żyję jakąś tam wizją przyszłego ogrodu, która cały czas rozszerza się o nowe pomysły.
I jako ogrodniczka jestem jednocześnie cierpliwa i niecierpliwa:
Więc robię tyle, ile jestem w stanie. Rośliny się odwdzięczają.
Dzięki za radę w sprawie irysów.
- Daria_Eliza
- Przyjaciel Forum - gold

- Posty: 1735
- Od: 26 lut 2013, o 01:30
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Małopolska
Re: Ucieczka z Krakowa --- początki
Ale, ale - miałam napisać o małej przygodzie z samochodem:
M. wycofał samochód z miejsca, które chciał wykosić. A jak już wykosił, to nie mógł wjechać, bo samochód nie chciał odpalić! Męczył ten samochód kilka minut i co - akumulator się rozładował. A ponoć był niedawno wymieniany na nowy.
Potem mi powiedział, że jakaś klema była gdzieś obluzowana. Nie znam się.
Dobrze, że od jednego sąsiada pożyczyliśmy kable do ładowania. I wspólnymi siłami przepchnęliśmy samochód na podwórko drugiego sąsiada. W tym wypadku okazało się, że dobre jest to, że nie mieszkają dalej.
Muszą z nas mieć niezły ubaw, bo to już kolejna heca samochodowa.
Oczywiście wszystko przez brak myślenia u mojego M.
Był już wjazd na mokrą niekoszoną trawę po zimie, gdy nie mógł wyjechać i zarył się w glinę.
Było zamknięcie kluczyków w samochodzie.
Teraz akumulator i pchanie.
Dobrze, to teraz ostatnia porcja fotek sobotnich.
Tu mam rozplenicę, która miała być innej odmiany, znów pomylił sprzedawca. Ale trudno, rozpoznajecie może, która to? Nie jestem pewna czy to Pennisetum 'Moudry', czy jeszcze jakaś inna? Na razie jest malutka, ale parę kłosków ma.

I znowu lwie paszcze - pokażę, a co tam, jako nieliczne wyjątki wyglądają dobrze.


A pysznogłówka cytrynowa z bliska wygląda bardzo ciekawie mim zdaniem.

W warzywniku głównie pomidorki, papryki, nagietki i ogórecznik w ramach korzystnego sąsiedztwa roślin.




Przybywa papryk w rozsądnym rozmiarze.

Odmiana Seet Pickle.

Dynia Blue Hubbard, która na razie jest bardziej jak Moby Dick, bo jest raczej white niż blue.


M. wycofał samochód z miejsca, które chciał wykosić. A jak już wykosił, to nie mógł wjechać, bo samochód nie chciał odpalić! Męczył ten samochód kilka minut i co - akumulator się rozładował. A ponoć był niedawno wymieniany na nowy.
Potem mi powiedział, że jakaś klema była gdzieś obluzowana. Nie znam się.
Dobrze, że od jednego sąsiada pożyczyliśmy kable do ładowania. I wspólnymi siłami przepchnęliśmy samochód na podwórko drugiego sąsiada. W tym wypadku okazało się, że dobre jest to, że nie mieszkają dalej.
Muszą z nas mieć niezły ubaw, bo to już kolejna heca samochodowa.
Oczywiście wszystko przez brak myślenia u mojego M.
Był już wjazd na mokrą niekoszoną trawę po zimie, gdy nie mógł wyjechać i zarył się w glinę.
Było zamknięcie kluczyków w samochodzie.
Teraz akumulator i pchanie.
Dobrze, to teraz ostatnia porcja fotek sobotnich.
Tu mam rozplenicę, która miała być innej odmiany, znów pomylił sprzedawca. Ale trudno, rozpoznajecie może, która to? Nie jestem pewna czy to Pennisetum 'Moudry', czy jeszcze jakaś inna? Na razie jest malutka, ale parę kłosków ma.
I znowu lwie paszcze - pokażę, a co tam, jako nieliczne wyjątki wyglądają dobrze.
A pysznogłówka cytrynowa z bliska wygląda bardzo ciekawie mim zdaniem.
W warzywniku głównie pomidorki, papryki, nagietki i ogórecznik w ramach korzystnego sąsiedztwa roślin.
Przybywa papryk w rozsądnym rozmiarze.
Odmiana Seet Pickle.
Dynia Blue Hubbard, która na razie jest bardziej jak Moby Dick, bo jest raczej white niż blue.



