Dziękuje za uśmiech bo złotlin to też mój ulubiony krzaczek, który bardzo fajnie się komponuje z rododendronami. Ty miałeś już piękny ogród kiedy ja się uczyłem jak odróżnić różę od różanecznika więc pewnie większość mojego ogrodu to po prostu plagiat tego co podpatrzyłem u Ciebie.
Ciekawe kto Tobie nie zazdrości największej prywatnej kolekcji odmian - od wyboru do koloru. Do tego posadzone w leśnej scenerii. Ach, jak nie zasnę poczytam książkę a Ty wiesz jaką .
Ale czego ty zazdrościć, tej pracy na okrągło w każdą wolną chwilę...
Wyrzucania z bólem serca chorych, czy wyscniętch krzewów
Przesadzania olbrzymów, do których potrzebuję nawet kilka osób do pomocy.
Oczywiście kwitnienie jest nagrodą za tę pracę, bo działka ma prawie pół ha.
Ale to chwila ulotna ten miesiąc, lub troszkę więcej.
Lada chwila wyskoczy z tych krzaków skoczek różanecznikowy i zacznie się walka na śmierć i życie.
Cały czas trzeba być na miejscu i obserwować, obserwować, to podstawa sukcesu.
Wcześniej patrzyłem i nic nie widziałe, teraz nauczyłenm się patrzeć i wydaje mi się, że dzięki temu mam to co mam...
Bo tyle krzewów wypadło przez te lata...
Wiem bo zbieram kolorowe ulotki wieszane na roślinach, mam tego trzy pudła i jak Ty czytasz sobie wiadomą książkę, to ja przeglądam kolorowe ulotki, jak zdjęcia rodzinne, tego czego już nie mam a przecież było i czasem rosło po kilka lub więcej lat.
Ja dwa razy nie lubię wchodzić do tej samej wody i jeśli coś miałem i wypadło to do widzenia, dziękuję takiej roślinie i szukam nowych, stąd spora różnorodność tego co mam.
Ale mam ulubiony różanecznik, bez którego nie wyobrażam sobie mojego ogrodu to Percy Wisyman, krzyżówka Waterera z yakuszhimanum, wrażliwy na zasolenie i trudny w uprawie mimo to to kupuje go stale, choć kilka już trafiło na ognisko.
Witam, ale dla tak pięknego i spektakularnego kwitnienia warto dbać o te rośliny
Podziwiają Cię osoby, które hodują różaneczniki. Szkoda, że Twój ogród jest tak daleko ode mnie
azalia moja siewka molle o pięknym kolorze, i najprawdopodobniej siewka Sneezy
dubeltowe japońskie azalijki
górka z japońskimi w dwóch fazach kwitnienia, tu jesienią spadła brzoza dlatego nie wygląda specjalnie uroczo
Caterine van Toll, a w oddali od lewej Sappo, Hachman's Charmant, Hachman's Feuerschein, Francesca, Sammetglut, powyżej moje siewki catawbiense hybridum
Asprocol,
A moim ideałem są Wojsławice, ogród - stara część utworzona w wąwozie, gdzie krzewy rosną jedne nad drugimi i to stare egzemplarze.
Oraz ogrody w Geteborgu botaniczny i "Sofiero" Helsingborgu królewski i nie chodzi tu o kompozycję bo ciekawa ale o to co tam rośnie i jakie jest duże. Z racji ciepłego Golfsztromu zimy są tu łagodne i można sadzić tyle odmian i gatunków, które w większości możemy znać tylko z literatury.
Kto ma ten ma
Mi nocna burza z gradem wymiętoliła kwiaty na wielu krzewach czyli sezon w moim przypadku już się kończy. Jednak będę podziwiał Twoje bo zawsze coś można sobie dopisać do pozycji "ja też chcę". Zawsze to pewniejsza decyzja niż wybór na zasadzie mojej żony czyli a takiego to jeszcze nie mamy a jak zmarznie to twoja wina
zygmor, widziałem ostatnio Mrs TH Lowinsky w pewnym ogrodzie botanicznym. Przypadł i mi do gustu, jednak w Polsce o tę odmianę chyba ciężko. Czy mogę prosić o jakieś namiary, gdzie go dostanę?