Henryku - Ewo - Agnieszko - Patrycjo - Marek - Beatko - Iwonko - Jacku - Aniu! Każdemu z osobna wielkie dzięki za wizyty! Ja wiem, że się powtarzam, ale bardzo cenię sobie Wasze wpisy i Wasze wizyty. Tym ukrytym odwiedzającym również dziękuję
Henryku! Dobrze odkryłeś mój minorowy nastrój, ale już jest lepiej, bo i nieco cieplej

Dziś w nocy odnotowałam 10 stopni, więc postęp jest, idzie lepsze

Co do uncarin - to pozostałości po zbyt ostrym słoneczku. Nowe liście na nowym stanowisku rosną już "normalnie" zielone, choć podobają mi się takie opieczone również
Ewa - zgadza się, one bardzo lubią słońce, tylko tak jak mówisz: musi być ono rozproszone, jak u Ciebie w szklarence. Jak rosły w ubiegłym sezonie w tych moich, to też nic takiego nie miało miejsca. Dopiero bezpośrednie słońce u mnie nieco je opaliło. Teraz rosną w najlepsze, cienowane przez folię, ale na odkrytym balkonie, jak widać.
Agnieszko - dziękuję, i bardzo mi się podoba ta ich opalenizna, a słońca wcale nie mają wiele. Te młode przyrosty i ich kolorki mnie bardzo rozczulają
Pati - dziękuję!
Marku - szkoda kompostu
Beatko - ja wszystkie sukulenty, w tym eszewerie, też trzymam na odkrytym balkonie już... no tak od początku maja? Jakoś tak. Przetrwały i te zimnice, i ulewne deszcze, i kilka dni kompletnie bez słońca (jaki był maj u nas, to wiemy). Nabrały kolorów, jedna tylko za mocno po deszczu dostała słońcem w twarz i listki ma dwa przypalone, ale tego już nie upilnowałam. Asklepiadaki również stały, tylko w ostatni weekend zrobiłam przeniesienie koszy z tamtego balkonu na ten południowy, a dziś wstawiłam je do szklarenki. Nie dlatego, że się boję, tylko dlatego, że nie wiem jeszcze, jak będą znosiły uprawę w semi-hydro, więc muszę się z nimi nieco pocackać, a miejsce musiałam zrobić dla siewek, które wystawiłam na słońce.
Gdzieś w tych wątkach - może u Sebastiana? - przeczytałam link do pewnego artykułu, który mnie utwierdził w jednym: nic gorszego dla sukulentów i kaktusów, jak zmiana warunków uprawy, czyli przenoszenie z domu na zewnątrz i odwrotnie w ciągu doby. Jak już raz staną na zewnątrz, to już powinny stać, najwyżej osłonięte przed zbyt dużym deszczem. Szkoda, że nie zapisałam sobie tego linku, bardzo dużo dobrych sugestii w nim było. I jak widać (tfu tfu), u mnie się to sprawdziło jak dotąd.
Iwonko - dziękuję
ejacek pisze:Piękna kolekcja , z tymi rzadszymi perełkami Adansonia czy Pachypodium to ja bym uważał , one są nauczone upałów i nawet teraz w nocy może być dla nich za chłodno, nie są tak przyzwyczajone do naszych warunków jak te popularniejsze
Jacku - również wielkie dzięki za wizytę! Odnosząc się do cytowanych słów: uwierz mi, nie jest za chłodno. W swoim środowisku naturalnym też mają nocne skoki temperatur i to w zależności od miejsca, w którym rosną, nawet większe niż u nas. Warunek: ciepła temperatura w dzień, dlatego te kilkanaście pierwszych dni wiosny siedziały w szklarenkach. Natomiast co jest najważniejsze: musi być odpowiedni substrat, znajomość które przechodzą spoczynek letni, umiejętność podlewania. Pamiętaj, że mieszkam nad morzem i one z powietrza czerpią już dużo wilgoci - podobnie jak niektóre w swoim środowisku naturalnym. I trzeba je hartować.
ejacek pisze:Lepiej wtedy na parapet i nie podlewać , tak mi się wydaje
Pozwolę sobie mieć inne zdanie, Jacku

Jeśli są zahartowane, jeśli dobrze podlewane, to uprawa parapetowa jest (moim oczywiście zdaniem) najgorszą z możliwych. Ja nie mówię, że ja posiadłam skarbnicę wiedzy - absolutnie, ale mam je już naprawdę dobry kawał czasu i z tego co już zauważyłam, nigdzie tak dobrze nie rosły jak właśnie z możliwością czerpania świeżego powietrza. Albo uprawa szklarniowa (wtedy zdarza się, że i oporniaki zakwitną), albo po zahartowaniu na świeżym powietrzu, ale tylko latem.
Pozwolę sobie, Tobie i Wam przypomnieć, jak zakwitło mi Pachypodium succulentum 'cristata':

Cieszyłam się jak dziecko, bo to było już "moje" kwitnienie, po moim zimowaniu i dumna z siebie byłam strasznie. Teraz zima była zbyt lekka i nic nie wróży takiemu szczęściu, niestety
ejacek pisze:Gratuluje oryginalnego wyboru , postawienia na rosliny z Madagaskaru , to jest na pewno wyzwanie choćby ze względu na trudność w zdobyciu.
Dziękuję raz jeszcze bardzo, a co do trudności... Dlatego dużo sobie wysiewam, w tym roku będzie mój czwarty wysiew tych egzotyków. Nic tak nie uczy rośliny, jak wysiew, jak obserwowanie ich od nasionka.
Z moich siewek, które poszły do ludzi lub na wymianę, pozostało nie tak wiele, ale mają się dobrze. Celowo je trochę podsuszyłam w celu zahartowania do nowych warunków, czyli przebywania na otwartym balkonie. Teraz kilka dni postoją w słońcu i chłodzie, zanim zacznę podlewać. Wyglądają tak:
Aniu! Serdecznie dziękuję! ten widok już nieaktualny

Specjalnie dla Ciebie troszkę moim zdaniem lepszy - chcesz? Jak tak, to proszę:
Co do asklepiadaków - nie wiem, Aniu. Jak wspomniałam, testuję je po raz pierwszy w nowej metodzie. Moim zdaniem - powinny. Inna sprawa to zawiązanie pąków, inna - ich donoszenie. Ja trzymam kciuki za wszystkie, za Twoje obowiązkowo
Oj, dziękuję że doczytaliście do końca. W nagrodę... dziś rozwinięty kwiatuszek
Chamaecereus silvestrii dla Was wszystkich
Miłego dnia Wam życzę i biorę się do pracy, bo mnie szef zakuka
