W weekend zajęłam się moim zamiokulkasem. W planach było przesadzenie do innej doniczki z rozdzieleniem bulwy, ale plany się zmieniły. Po zdjęciu wierzchniej warstwy ziemi okazało się że bulwa wypełnia całą doniczkę i nawet nie można jej wyjąć. Była w świetniej formie, żadnych oznak zalania ani przesuszenia. Ogólnie kwiatek wyglądał tak, jakby chciał mnie zapytać "Ale o co Ci chodzi?"


Jest jednak jeden haczyk. Wcześniej tego nie zauważyłam, dopiero jak zaczęłam usuwać ziemię zwróciło to moją uwagę. Tak wyglądała ta najbardziej zasuszona i pozwijana łodyga z listkami tuż przy ziemi.


Pozwoliłam sobie delikwenta usunąć. Ma ktoś pomysł co to mogło być?? Od razu dopowiem, że kwiat nie stał przy oknie ani innym źródle światła/ciepła, a w ziemi nie znalazłam nic ruszającego się.