Siedzę sobie dziś ledwo żywa, z grypą. Do ogrodu boję się wyjść żeby mnie nie przewiało na tym moim pustkowiu, no ale przecież nie wytrzymałam-miałam nic nie podpędzać w domu, ale tak siedzieć bezczynnie to nie dla mnie

Posadziłam w donice canny i dalie

Ledwo żywa, 'pociągająca' siedziałam sobie w garażu i sadziłam, sadziłam sadziłam
A oto efekty:
dalie (zapewne będę psioczyć tak jak w zeszłym roku, że za wcześnie je wysadziłam-no, ale nie mogłam się już powstrzymać

)
cannom zapomniałam zrobić zdjęcia, ale na parapetach mam jeszcze to:
pelargonie z sadzonek ....
i z zeszłego roku
różne inne z nasion
a w tym Kobea fioletowa-z 6 nasion-rośnie 6
Aguś Dziękuję za tyle miłych słów, a Kubusiątko ucałuję. Choć tyle buziaków mu ślecie, że on już wcale nie chce być przeze mnie całowanym

Aguś wioaną-oj tak-cieszy każdy maleńki kwiatek i kiełek bo to oznaka, że roślinka przetrwała zimę. Teraz to już z górki...
Madziu-Operka bardzo mocno wyrosła. Obawiam się, że informacja z ogłoszenia o 1-miesięcznym kociaku była bardzo przesadzona. To ewidentnie starszy kot tylko bardzo zabiedzony. U nas odzyskał wigor i wygląd. Do domu nadal nie wchodzi. Nawet jeśli wniosę ją na rękach to zaraz ucieka. Ewidentnie musiała w domu gdzieś tam zaznać jakiejś krzywdy. Za to na dworze to bardzo kochany kociak-pcha się do mnie i nie daje nic robić na rabatkach bo musi zawsze wchodzić mi na kwiatki i pod ręcę

A co do drzewek to myślę, że wapnowanie to dobra ochrona dla drzewek na przednóku. Ja tam stosuję i u mnie na wsi też wszyscy drzewka bielą. I całkiem ładnie to wygląda.
Martuś-Dziękuję. Wycałuję Kubę, utulę i zgniotę z miłości-a on później ode mnie ucieknie jak zwykle bo za dużo już ma tych czułości

Martuś, a kwiatki teraz i każde nowe zielone paczki i listeczki cieszą ogromnie bo oznaczają, że zima im nie była straszna. U mnie przepięknie wszystkie ostróżki budzą sie ze snu. Nie byłam ich pewna więc tym bardziej cieszą
Bogusiu-Cieszę się bardzo z tego co piszesz

A zdrowieć muszę ekspresowo, zapowiadają piękne dni. Nie wytrzymam w domu, choćby choroba mnie zmogła całkowicie...
Aniu-Nie martw się różyczkami. U mnie nieraz był w nocy przymrozek, a dwóm różyczkom które miałam w zeszłym roku nic nie było. Nawet po majowych przymrozkach (prawie -10) nic się nie stało, a były już listki. I to na odmianowej, delikatnej tatoo

W tym roku też coś tam już poprzycinałam i jest ok, chociaż w nocy u mnie jest jeszcze na minusie.
Soniu-Dziękuję ślicznie za życzenia zdrowia i tyle pochwał. To miłe
Nastio-

Witaj i zapraszam jak najczęściej.
Oliwkaj-Zostań jak najdłużej. Buźka
Miłko-Aż mi ciarki po plecach przechodzą jak sobie pomyślę jak my to pobojowisko sprzątaliśmy z maleńkim dzieckiem na rękach. Ale rzeczywiście udało się i teraz tylko przyjemności ogrodowe zostały

Co do rodzeństwa Kuby-oj to chyba nie w tym życiu i nie z tymi możliwościami pracowymi. Na razie w kwietniu wracam do pracy z urlopu wychowawczego i modlę się by mnie nie zwolnili, a jeśli będą chcieli to kto wie jak to z tym rodzeństwem będzie
Aniu-Cieszę się bardzo i wierzę, że kwiatki będą pięknie rosły

Tylko gdzie Ty je wetknęłaś? Ogród chyba masz z gumy

Ale za to jaki przepiękny ten Twój ogród-ech..marzenie

Aniu tych irysków to jest drugi sezon u mnie. Przepięknie się rozrosły i kwitną też niesamowicie. Chociaż czytałam, że cebule powinno się wykopywać po kwitnieniu i jeszcze raz jesienią sadzić bo zanikają. Na ile to jest prawdą to nie wiem.