
Orka na ugorze, czyli Syringa chce mieć ogród cz.2
- survivor26
- Przyjaciel Forum - gold 
- Posty: 4396
- Od: 31 sty 2012, o 14:23
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: ok. Lwówka Śl.
Re: Orka na ugorze, czyli Syringa chce mieć ogród cz.2
A to marysinych już ukorzenionych dostaniesz i ode mnie, gdyż hojność Marysi zdecydowanie przekracza dlugość mojego żywopłotu 
			
			
									
						
										
						
Re: Orka na ugorze, czyli Syringa chce mieć ogród cz.2
Dziękuje, Pat!    No u mnie okazuje sie, że to niemal niekończąca sie granica działki
  No u mnie okazuje sie, że to niemal niekończąca sie granica działki    Rozległy krajobraz siegający daleko poza granice posesji ma oczywiście urok, ale jednak łysy wygwizdów już nie
  Rozległy krajobraz siegający daleko poza granice posesji ma oczywiście urok, ale jednak łysy wygwizdów już nie    i trzeba to obsadzić szczelnie, żeby glowy nie urywalo w czasie wiatrów.
   i trzeba to obsadzić szczelnie, żeby glowy nie urywalo w czasie wiatrów.
			
			
									
						
							 No u mnie okazuje sie, że to niemal niekończąca sie granica działki
  No u mnie okazuje sie, że to niemal niekończąca sie granica działki    Rozległy krajobraz siegający daleko poza granice posesji ma oczywiście urok, ale jednak łysy wygwizdów już nie
  Rozległy krajobraz siegający daleko poza granice posesji ma oczywiście urok, ale jednak łysy wygwizdów już nie    i trzeba to obsadzić szczelnie, żeby glowy nie urywalo w czasie wiatrów.
   i trzeba to obsadzić szczelnie, żeby glowy nie urywalo w czasie wiatrów.Bea 
			
						Re: Orka na ugorze, czyli Syringa chce mieć ogród cz.2
Witaj Bea, chcialem zapytac czy przypadkiem bulwy dalii sa juz w ziemi. 
Pisalas cos o donicy chyba ze wzgledu na gryzonie, czy tak?
			
			
									
						
							Pisalas cos o donicy chyba ze wzgledu na gryzonie, czy tak?
Przepraszam za brak polskich znaków diakrytycznych
... nie akceptuję nietolerancji, zawiści i kłamstwa - Janusz
			
						... nie akceptuję nietolerancji, zawiści i kłamstwa - Janusz
Re: Orka na ugorze, czyli Syringa chce mieć ogród cz.2
O, widzisz, Januszu, zapomniałam napisać o daliach!    Zasadniczo taki był plan, że w donicy, bo gryzonie, ale posadziłam je obok kilku koron cesarskich, więc raczej gryzonie nie ruszą
   Zasadniczo taki był plan, że w donicy, bo gryzonie, ale posadziłam je obok kilku koron cesarskich, więc raczej gryzonie nie ruszą    Zresztą to jest świeżo przekopana rabata, więc gryzoniowi niełatwo drążyc tunel, bo miękka ziemia sie osypuje, poza tym ostatnio gryzoni mam mniej bo jest systematycznie koszone, więc nieczuja sie tak bezpiecznie jak wtedy, gdy ogród był kompletnie zaniedbany, no i Lars lubi polować na gryzonie, płoszy je i czasem nawet łapie. Słowem, posadziłam do ziemi, bo wydaje się, że nic im nie grozi i nie grozi im, że zapomnę podlać i wyschną w donicy...
   Zresztą to jest świeżo przekopana rabata, więc gryzoniowi niełatwo drążyc tunel, bo miękka ziemia sie osypuje, poza tym ostatnio gryzoni mam mniej bo jest systematycznie koszone, więc nieczuja sie tak bezpiecznie jak wtedy, gdy ogród był kompletnie zaniedbany, no i Lars lubi polować na gryzonie, płoszy je i czasem nawet łapie. Słowem, posadziłam do ziemi, bo wydaje się, że nic im nie grozi i nie grozi im, że zapomnę podlać i wyschną w donicy...   
			
			
									
						
							 Zasadniczo taki był plan, że w donicy, bo gryzonie, ale posadziłam je obok kilku koron cesarskich, więc raczej gryzonie nie ruszą
   Zasadniczo taki był plan, że w donicy, bo gryzonie, ale posadziłam je obok kilku koron cesarskich, więc raczej gryzonie nie ruszą    Zresztą to jest świeżo przekopana rabata, więc gryzoniowi niełatwo drążyc tunel, bo miękka ziemia sie osypuje, poza tym ostatnio gryzoni mam mniej bo jest systematycznie koszone, więc nieczuja sie tak bezpiecznie jak wtedy, gdy ogród był kompletnie zaniedbany, no i Lars lubi polować na gryzonie, płoszy je i czasem nawet łapie. Słowem, posadziłam do ziemi, bo wydaje się, że nic im nie grozi i nie grozi im, że zapomnę podlać i wyschną w donicy...
   Zresztą to jest świeżo przekopana rabata, więc gryzoniowi niełatwo drążyc tunel, bo miękka ziemia sie osypuje, poza tym ostatnio gryzoni mam mniej bo jest systematycznie koszone, więc nieczuja sie tak bezpiecznie jak wtedy, gdy ogród był kompletnie zaniedbany, no i Lars lubi polować na gryzonie, płoszy je i czasem nawet łapie. Słowem, posadziłam do ziemi, bo wydaje się, że nic im nie grozi i nie grozi im, że zapomnę podlać i wyschną w donicy...   
Bea 
			
						Re: Orka na ugorze, czyli Syringa chce mieć ogród cz.2
Moje też już w ziemi i jeszcze będę kolejne sadzić  Ja niestety nie mam pomocnika do łapania gryzoni chociaż Mikuś rokuje bo coś tam kopie mam nadzieje, że coś z niego będzie
 Ja niestety nie mam pomocnika do łapania gryzoni chociaż Mikuś rokuje bo coś tam kopie mam nadzieje, że coś z niego będzie  Kiedyś jak mieliśmy suczkę Tinę to była prawdziwa maszyna do wyciągania kretów i nornic często z nocy przynosiła dla nas takie prezenty i kładła pod schody. Była kundlo  jamnikiem więc miała to w genach
  Kiedyś jak mieliśmy suczkę Tinę to była prawdziwa maszyna do wyciągania kretów i nornic często z nocy przynosiła dla nas takie prezenty i kładła pod schody. Była kundlo  jamnikiem więc miała to w genach  Mój kot filemon został wychowany na wybitnego lelocha więc nie mam za bardzo na co liczyć w pogromie nornic.
 Mój kot filemon został wychowany na wybitnego lelocha więc nie mam za bardzo na co liczyć w pogromie nornic.
Beatko a ty swoje pieski trzymasz w domku czy na podwórku mieszkają?
			
			
									
						
										
						 Ja niestety nie mam pomocnika do łapania gryzoni chociaż Mikuś rokuje bo coś tam kopie mam nadzieje, że coś z niego będzie
 Ja niestety nie mam pomocnika do łapania gryzoni chociaż Mikuś rokuje bo coś tam kopie mam nadzieje, że coś z niego będzie  Kiedyś jak mieliśmy suczkę Tinę to była prawdziwa maszyna do wyciągania kretów i nornic często z nocy przynosiła dla nas takie prezenty i kładła pod schody. Była kundlo  jamnikiem więc miała to w genach
  Kiedyś jak mieliśmy suczkę Tinę to była prawdziwa maszyna do wyciągania kretów i nornic często z nocy przynosiła dla nas takie prezenty i kładła pod schody. Była kundlo  jamnikiem więc miała to w genach  Mój kot filemon został wychowany na wybitnego lelocha więc nie mam za bardzo na co liczyć w pogromie nornic.
 Mój kot filemon został wychowany na wybitnego lelocha więc nie mam za bardzo na co liczyć w pogromie nornic.Beatko a ty swoje pieski trzymasz w domku czy na podwórku mieszkają?
Re: Orka na ugorze, czyli Syringa chce mieć ogród cz.2
Moje psy mieszkają w domu, są członkami rodziny.  Pewnie, gdybym miala kozę też spałaby ze mną w łożku    Dlatego raczej nie powinnam mieć kozy
   Dlatego raczej nie powinnam mieć kozy   
			
			
									
						
							 Dlatego raczej nie powinnam mieć kozy
   Dlatego raczej nie powinnam mieć kozy   
Bea 
			
						- survivor26
- Przyjaciel Forum - gold 
- Posty: 4396
- Od: 31 sty 2012, o 14:23
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: ok. Lwówka Śl.
Re: Orka na ugorze, czyli Syringa chce mieć ogród cz.2
I na kury i krowy też się raczej nie decyduj....Syringa pisze:Moje psy mieszkają w domu, są członkami rodziny. Pewnie, gdybym miala kozę też spałaby ze mną w łożkuDlatego raczej nie powinnam mieć kozy
 
 Ja cały czas czaję się z daliami i mieczykami, bo to robota na cały dzień, a tyle innych pilniejszych prac...no i nie bardzo chce mi się karmę dla ślimaków sadzić

- trillum30a
- 200p 
- Posty: 404
- Od: 6 lut 2012, o 15:24
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: podkarpacie
Re: Orka na ugorze, czyli Syringa chce mieć ogród cz.2
Świetnie,ze otworzyłaś nowy wątek,bez Twoich zdjęć i widoków na nich forum byłoby o wiele uboższe  
 
Pozdrawiam,zdrowia i duuuużo sił życzę
			
			
									
						
							 
 Pozdrawiam,zdrowia i duuuużo sił życzę

Pozdrawiam-Iwona
			
						- 
				Jo37
- 500p 
- Posty: 604
- Od: 20 sty 2009, o 10:32
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Warszawa i nie tylko 6a/6b
Re: Orka na ugorze, czyli Syringa chce mieć ogród cz.2
Pięknie jest u Ciebie. Jakie krzewy chciałabyś dosadzić do żywopłotu ?
			
			
									
						
							Pozdrawiam , Joanna
			
						- magos13
- 500p 
- Posty: 635
- Od: 2 lut 2010, o 18:37
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Mazowsze
Re: Orka na ugorze, czyli Syringa chce mieć ogród cz.2
Pozdrawiam.  Gosia
			
						Re: Orka na ugorze, czyli Syringa chce mieć ogród cz.2
Nasz Karmel śpi w budzie nie nadaje się do mieszkania w domu, wcześniej  do pierwszego roku życia spał w domu, ale wiecznie miał jakieś alergie teraz i tak co jesień go coś łapie, a nie zapakujemy go do samochodu on ma takie adhd że podróż autem była by nie możliwa tylko wizyty domowe.
Bardzo kłopotliwa rasa.
no i taki wielki pies nie nadaje się do domu przenieśliśmy go na dwór. Mikuś póki co jest w domu, ale on w ogóle nie lubi w domu siedzieć nawet się na łóżko nie położy tylko raz spał akurat mu wtedy zdjęcie zrobiłam. Najbardziej mu pasuje na gołej podłodze. Już go nawet nie namawiam do spania na łóżku bo i tak zaraz zeskakuje
  nawet się na łóżko nie położy tylko raz spał akurat mu wtedy zdjęcie zrobiłam. Najbardziej mu pasuje na gołej podłodze. Już go nawet nie namawiam do spania na łóżku bo i tak zaraz zeskakuje 
Widocznie wcześniej musiał mieszkać na zewnątrz widać to po jego zachowaniu.
Jak radzisz sobie z sierścią to jest największy problem, a twoja sunia taka kudłata Kurde szczotki nie wyczeszą wszystkiego,
 Kurde szczotki nie wyczeszą wszystkiego,
			
			
									
						
										
						Bardzo kłopotliwa rasa.
no i taki wielki pies nie nadaje się do domu przenieśliśmy go na dwór. Mikuś póki co jest w domu, ale on w ogóle nie lubi w domu siedzieć
 nawet się na łóżko nie położy tylko raz spał akurat mu wtedy zdjęcie zrobiłam. Najbardziej mu pasuje na gołej podłodze. Już go nawet nie namawiam do spania na łóżku bo i tak zaraz zeskakuje
  nawet się na łóżko nie położy tylko raz spał akurat mu wtedy zdjęcie zrobiłam. Najbardziej mu pasuje na gołej podłodze. Już go nawet nie namawiam do spania na łóżku bo i tak zaraz zeskakuje Widocznie wcześniej musiał mieszkać na zewnątrz widać to po jego zachowaniu.
Jak radzisz sobie z sierścią to jest największy problem, a twoja sunia taka kudłata
 Kurde szczotki nie wyczeszą wszystkiego,
 Kurde szczotki nie wyczeszą wszystkiego,- 
				PEPSI
- Przyjaciel Forum - gold 
- Posty: 7205
- Od: 20 sty 2013, o 10:54
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: kujawsko - pomorskie
Re: Orka na ugorze, czyli Syringa chce mieć ogród cz.2
Hej Bea, odnalazłam Ciebie w tej sieci  Nie mogłabym opuścić tego wątku, gdzie tyle marzeń, tyle serca wśród przepięknej fauny i flory rodzimej
 Nie mogłabym opuścić tego wątku, gdzie tyle marzeń, tyle serca wśród przepięknej fauny i flory rodzimej 
			
			
									
						
										
						 Nie mogłabym opuścić tego wątku, gdzie tyle marzeń, tyle serca wśród przepięknej fauny i flory rodzimej
 Nie mogłabym opuścić tego wątku, gdzie tyle marzeń, tyle serca wśród przepięknej fauny i flory rodzimej 
Re: Orka na ugorze, czyli Syringa chce mieć ogród cz.2
Na Nat Geo widziałam, że pewna afrykanerka ratująca dzikie zwierzęta w potrzebie, uratowała osieroconą malutką hipopotamiczkę i ta potem mieszkała z nią w domu, bo nie była zdolna poradzić sobie w dzikim świecie, zbyt wcześnie straciła matkę. HIpka miala swój materacyk w salonie...    
...To co tam krowa! Tym bardziej sie zmieści, trzeba być otwartym w życiu, prawda? 
 
Witaj trilium!
Witaj, Jo!
Witaj, magos!
Witaj, PEPSI!
Dzięki! 
 
Sadzę żywopłot mieszany, całkowicie mieszany, mieszam iglaste, liściaste i krzewy. Krzewy sadzę, jakie się nawiną Oczywiście te odporne, "zwykłe", które przetrwają na moim wygwizdowie, jaśminowce, lilaki, tawuły, rosa rugosa, aronie, derenie i to, co mi zaproponowali dobrzy forumowicze
  Oczywiście te odporne, "zwykłe", które przetrwają na moim wygwizdowie, jaśminowce, lilaki, tawuły, rosa rugosa, aronie, derenie i to, co mi zaproponowali dobrzy forumowicze    będzie np. tawlina jarzębolistna.  Chcę osiągnąc efekt półdziki, tak, żeby ten żywoplot wyglądał jak pas trochę zagospodarowanego lasu, No, ideałem byłoby, żeby na koniec dawało to złudzenie, że ogród jest polaną w lesie.Na to trzeba bedzie poczekac, aż choinki i inne drzewa urosną, ale może się udać, jeśli posadzę dość gęsto...  To osloni ogród od silnych wiatrów, jakie tu mam i da wymarzone poczucie intymności. Ja (podobnie, jak Ty, Pat, ale pewnie też większość ogrodników) nie lubię czuć sie w ogrodzie jak na patelni i wiedzieć, że widać mnie juz z sąsiedniej wsi. NIby nie mam nic do ukrycia, ale nie o to przecież chodzi, chodzi o to, że
  będzie np. tawlina jarzębolistna.  Chcę osiągnąc efekt półdziki, tak, żeby ten żywoplot wyglądał jak pas trochę zagospodarowanego lasu, No, ideałem byłoby, żeby na koniec dawało to złudzenie, że ogród jest polaną w lesie.Na to trzeba bedzie poczekac, aż choinki i inne drzewa urosną, ale może się udać, jeśli posadzę dość gęsto...  To osloni ogród od silnych wiatrów, jakie tu mam i da wymarzone poczucie intymności. Ja (podobnie, jak Ty, Pat, ale pewnie też większość ogrodników) nie lubię czuć sie w ogrodzie jak na patelni i wiedzieć, że widać mnie juz z sąsiedniej wsi. NIby nie mam nic do ukrycia, ale nie o to przecież chodzi, chodzi o to, że 
my garden is my castle(mój ogród jest moją twierdzą) i człowiek chciałby czuć sie w ogrodzie równie swobodnie, jak w domu, a to niemożliwe, gdy wiesz, że cokolwiek robisz, ktoś cie obserwuje i opowiada o tym całej wsi. Np. "- A ta ... (tu pada pseudonim nadany przez miejscowych mieszkańców danemu osiedleńcowi z miasta) to lata po ogrodzie w czerwonych portkach i kapeluszu słomkowym, jak w jakimś filmie!" 
  
(Na marginesie, latam w kapeluszu słomkowym, bo mam takie zalecenie lekarza, chodzi o to, że większość antybiotyków powoduje większą wrażliwość na słońce, więc trzeba sie zasłaniać, i to cała tajemnica, to nie jakiś lans na francuską ogrodniczkę z początku wieku, tylko konieczność. Tylko co to kogo obchodzi!? Najlepiej, żeby nie mieli szans na te swoje obserwacje )
  )
Jakie jeszcze krzewy chciałabym dosadzić? O, co się tylko nada i nie ucieka! Staram sie uzyskac jak największą róznorodność, bo to i wygląda fajnie, trochę dziko, no i jest zdrowsze, i oczywiście jest dobre  dla ptaków... W ogóle cały czas myślę o ptakach i dlatego będą aronie, rokitnik, głóg, róża, jarzębina i inne z owockami  dla skrzydlatych
  Staram sie uzyskac jak największą róznorodność, bo to i wygląda fajnie, trochę dziko, no i jest zdrowsze, i oczywiście jest dobre  dla ptaków... W ogóle cały czas myślę o ptakach i dlatego będą aronie, rokitnik, głóg, róża, jarzębina i inne z owockami  dla skrzydlatych    No i o owadach mysle, więc dużo kwitnących też potrzeba. I ja też potrzebuje kwitnących, bo choć moje ciało nie odżywia sie nektarem, to dusza potrzebuje kwiatów
  No i o owadach mysle, więc dużo kwitnących też potrzeba. I ja też potrzebuje kwitnących, bo choć moje ciało nie odżywia sie nektarem, to dusza potrzebuje kwiatów    
  
Tyle mam miejsca, że mogę posadzić wszystko.To jest ta cudowna zaleta dużego terenu, mi aż trudno sobie wyobrazić rozterki tych forumowiczów, którzy maja małe działki i muszą sie zastanawiać, gdzie coś posadzić i czy sie w ogóle zmieści. Ja zupełnie nie znam tu takich problemów, za to mam odwrotne - skąd wziąć tyle roślin do posadzenia i nie zbankrutować Staram sie byc zaradna, ukorzeniam, znajduje siewki (np. brzozy), kupuję tanio sadzonki żywopłotowe np. na all ... Ale to i tak jeszcze za mało
   Staram sie byc zaradna, ukorzeniam, znajduje siewki (np. brzozy), kupuję tanio sadzonki żywopłotowe np. na all ... Ale to i tak jeszcze za mało    Oczywiście wszystkiego naraz nie posadzę, więc też wszystko nie jest potrzebne w jednej chwili, powoli się posadzi.
   Oczywiście wszystkiego naraz nie posadzę, więc też wszystko nie jest potrzebne w jednej chwili, powoli się posadzi.
Dla mnie żaden pies nie jest za duży, by mieszkać w domu Jest takie powiedzonko dogomaniaków: "Wiadomo, że i bernardyn mieści się na kolankach swojego pana"
   Jest takie powiedzonko dogomaniaków: "Wiadomo, że i bernardyn mieści się na kolankach swojego pana"    Oczywiście pies może mieszkać w budzie, jeśli ma dobrą, porządnie ocieploną budę z zakrytym wejściem, żeby mu nie wialo, w ktorej jest mu ciepło w zimie i ma gdzie sie schować w cieniu latem i ogólnie ma dobrą opiekę i milość właścicieli... Sa psy, które wolą mieszkac w budzie, bo w domu jest im za gorąco, no np. takie zimnolubne kudłacze jak podhalańczyki czy pirenejczyki... Te gładkie to chyba raczej nie, ale skoro Twojemu to odpowiada, to ok.
  Oczywiście pies może mieszkać w budzie, jeśli ma dobrą, porządnie ocieploną budę z zakrytym wejściem, żeby mu nie wialo, w ktorej jest mu ciepło w zimie i ma gdzie sie schować w cieniu latem i ogólnie ma dobrą opiekę i milość właścicieli... Sa psy, które wolą mieszkac w budzie, bo w domu jest im za gorąco, no np. takie zimnolubne kudłacze jak podhalańczyki czy pirenejczyki... Te gładkie to chyba raczej nie, ale skoro Twojemu to odpowiada, to ok. 
Co do sierści w domu, to jest mit, że psy długowłose zostawiają jej najwięcej. Jest odwrotnie, właśnie długowłose psy gubią najmniej sierści. Gdy w domu była tylko Tami, własciwie nie było sierści, poza tym jej sierść jesst długa i miękka, nie wbija się i łatwo ją odkurzyć. Mnóstwo sierści mamy dopiero teraz, odkąd jest Lars, bo on, jak to labrador (w typie labradora) gubi całe tony swoich kłaczków, teraz mamy wszędzie sierść Jak sobie z nią radzę? Nie radzę sobie, akceptuję
   Jak sobie z nią radzę? Nie radzę sobie, akceptuję    Wiedziałam, że tak bedzie i nie przeszkadza mi to. Dla mnie pies jest ważniejszy niż czystość w domu. Zresztą u mnie nie ma czystości, ja nie mam siły od kilkunastu lat na sprzątanie, robię to w zakresie minimum i przywykłam, że na podlodze jest piach, a na kanapie lezy sierść. Od czasu do czasu sprzątam i to wystarcza, a raczej musi wystarczyć
   Wiedziałam, że tak bedzie i nie przeszkadza mi to. Dla mnie pies jest ważniejszy niż czystość w domu. Zresztą u mnie nie ma czystości, ja nie mam siły od kilkunastu lat na sprzątanie, robię to w zakresie minimum i przywykłam, że na podlodze jest piach, a na kanapie lezy sierść. Od czasu do czasu sprzątam i to wystarcza, a raczej musi wystarczyć    
 
  
Wczoraj ostro pracowaliśmy w ogrodzie. W niedzielę staramy sie nie hałasować i nie używamy zwykle sprzętu, ale nie bylo rady, musieliśmy, bo sytuacja robiła sie dramatyczna Nie chodzi o ideologiczne względy, ja jestem tolerancyjna i tego samego wymagam dla siebie, więc temat pracowania w niedzielę w ogrodzie dla mnie jest z góry zamknięty, zresztą to hobby, a nie praca, więc nawet z ideologicznego punktu widzenia nie ma tematu właściwie, a opinie fanatyków mnie nie interesują. Niemniej uważam, że jest w dobrym tonie nie hałasować w niedzielę, bo ludziom należy sie choć jeden dzień w tygodniu, gdy mogą sobie posiedzieć z rodziną np. przy swoim grillu i odpoczywać, a nie słuchać warkotu kosiarek... Inna sprawa, że nasza posesja jest nieco na uboczu i nawet, gdy hałasujemy, to nie hałasujemy sąsiadom pod nosem, tylko ze sporej odleglości.  No i my jesteśmy w trudnej sytuacji, Małż jest w domu tylko w weekendy i czasem niedziela jest własnie tym jedynym dniem, gdy może kosić lub użyć piły spalinowej... Wczoraj był taki właśnie dzień, Małża w sobote nie bylo, tzn. przyjechał dość późno w sobotę. Pogoda niepewna, co chwile deszcz, a trawo-chwast urósł już powyżej kolan... Nie mam szans sama wszystkiego obkosić , jeśli pogoda jest tak w kratkę jak teraz, nawet traktorkiem nie kosi sie przecież samo, wymaga czasu i trochę wysiłku. Chcąc ogarnąć ten ugór trzeba sie sprężać, no i padło na wczorajszą niedzielę. Małż był traktorzystą, a ja pracowałam nad przyszłą rabatą. Najpierw w pocie czoła przycinałam miskant, potem lokalizowałam i usuwałam stare druty, które wystają tam tu i ówdzie, bo to onegdaj było pastwisko i zostały pewnie resztki starego ogrodzenia, potem wycinałam jeżyny, które tam rosły nisko przy ziemi, a potem to wszystko kosiłam kosiarką, a nie szło łatwo, bo pełno tam grubych kęp starych traw... Wykonaliśmy kawał roboty
  Nie chodzi o ideologiczne względy, ja jestem tolerancyjna i tego samego wymagam dla siebie, więc temat pracowania w niedzielę w ogrodzie dla mnie jest z góry zamknięty, zresztą to hobby, a nie praca, więc nawet z ideologicznego punktu widzenia nie ma tematu właściwie, a opinie fanatyków mnie nie interesują. Niemniej uważam, że jest w dobrym tonie nie hałasować w niedzielę, bo ludziom należy sie choć jeden dzień w tygodniu, gdy mogą sobie posiedzieć z rodziną np. przy swoim grillu i odpoczywać, a nie słuchać warkotu kosiarek... Inna sprawa, że nasza posesja jest nieco na uboczu i nawet, gdy hałasujemy, to nie hałasujemy sąsiadom pod nosem, tylko ze sporej odleglości.  No i my jesteśmy w trudnej sytuacji, Małż jest w domu tylko w weekendy i czasem niedziela jest własnie tym jedynym dniem, gdy może kosić lub użyć piły spalinowej... Wczoraj był taki właśnie dzień, Małża w sobote nie bylo, tzn. przyjechał dość późno w sobotę. Pogoda niepewna, co chwile deszcz, a trawo-chwast urósł już powyżej kolan... Nie mam szans sama wszystkiego obkosić , jeśli pogoda jest tak w kratkę jak teraz, nawet traktorkiem nie kosi sie przecież samo, wymaga czasu i trochę wysiłku. Chcąc ogarnąć ten ugór trzeba sie sprężać, no i padło na wczorajszą niedzielę. Małż był traktorzystą, a ja pracowałam nad przyszłą rabatą. Najpierw w pocie czoła przycinałam miskant, potem lokalizowałam i usuwałam stare druty, które wystają tam tu i ówdzie, bo to onegdaj było pastwisko i zostały pewnie resztki starego ogrodzenia, potem wycinałam jeżyny, które tam rosły nisko przy ziemi, a potem to wszystko kosiłam kosiarką, a nie szło łatwo, bo pełno tam grubych kęp starych traw... Wykonaliśmy kawał roboty    Małż wykosił wszystko, co juz raz było koszone, czyli pasy pod żywoploty, północno-wschodnią część działki, gdzie mam m.in. sadek i jagodnik, otoczenie domu i ścieżki dojazdowe, zajęło mu to cały dzień. Ja przygotowałam teren pod moją rabatę-giganta, teraz można już zacząć kopanie. Wieczorem byliśmy wykończeni. Małża bolały plecy od siedzenia przez cały dzień na siodełku traktorka, a ja ogólnie się zajechałam
   Małż wykosił wszystko, co juz raz było koszone, czyli pasy pod żywoploty, północno-wschodnią część działki, gdzie mam m.in. sadek i jagodnik, otoczenie domu i ścieżki dojazdowe, zajęło mu to cały dzień. Ja przygotowałam teren pod moją rabatę-giganta, teraz można już zacząć kopanie. Wieczorem byliśmy wykończeni. Małża bolały plecy od siedzenia przez cały dzień na siodełku traktorka, a ja ogólnie się zajechałam    Gdy skończyliśmy i Małż umył i pochował kosiarki, zaczęło padać. Dziś jest mokro, więc dziś nic bym nie zrobiła i trawochwast urósłby już chyba na metr. Jestem bardzo zadowolona z wczorajszych dokonań.
   Gdy skończyliśmy i Małż umył i pochował kosiarki, zaczęło padać. Dziś jest mokro, więc dziś nic bym nie zrobiła i trawochwast urósłby już chyba na metr. Jestem bardzo zadowolona z wczorajszych dokonań.
  
 

			
			
									
						
							...To co tam krowa! Tym bardziej sie zmieści, trzeba być otwartym w życiu, prawda?
 
 Witaj trilium!
Witaj, Jo!
Witaj, magos!
Witaj, PEPSI!
Dzięki!
 
 Sadzę żywopłot mieszany, całkowicie mieszany, mieszam iglaste, liściaste i krzewy. Krzewy sadzę, jakie się nawiną
 Oczywiście te odporne, "zwykłe", które przetrwają na moim wygwizdowie, jaśminowce, lilaki, tawuły, rosa rugosa, aronie, derenie i to, co mi zaproponowali dobrzy forumowicze
  Oczywiście te odporne, "zwykłe", które przetrwają na moim wygwizdowie, jaśminowce, lilaki, tawuły, rosa rugosa, aronie, derenie i to, co mi zaproponowali dobrzy forumowicze    będzie np. tawlina jarzębolistna.  Chcę osiągnąc efekt półdziki, tak, żeby ten żywoplot wyglądał jak pas trochę zagospodarowanego lasu, No, ideałem byłoby, żeby na koniec dawało to złudzenie, że ogród jest polaną w lesie.Na to trzeba bedzie poczekac, aż choinki i inne drzewa urosną, ale może się udać, jeśli posadzę dość gęsto...  To osloni ogród od silnych wiatrów, jakie tu mam i da wymarzone poczucie intymności. Ja (podobnie, jak Ty, Pat, ale pewnie też większość ogrodników) nie lubię czuć sie w ogrodzie jak na patelni i wiedzieć, że widać mnie juz z sąsiedniej wsi. NIby nie mam nic do ukrycia, ale nie o to przecież chodzi, chodzi o to, że
  będzie np. tawlina jarzębolistna.  Chcę osiągnąc efekt półdziki, tak, żeby ten żywoplot wyglądał jak pas trochę zagospodarowanego lasu, No, ideałem byłoby, żeby na koniec dawało to złudzenie, że ogród jest polaną w lesie.Na to trzeba bedzie poczekac, aż choinki i inne drzewa urosną, ale może się udać, jeśli posadzę dość gęsto...  To osloni ogród od silnych wiatrów, jakie tu mam i da wymarzone poczucie intymności. Ja (podobnie, jak Ty, Pat, ale pewnie też większość ogrodników) nie lubię czuć sie w ogrodzie jak na patelni i wiedzieć, że widać mnie juz z sąsiedniej wsi. NIby nie mam nic do ukrycia, ale nie o to przecież chodzi, chodzi o to, że my garden is my castle(mój ogród jest moją twierdzą) i człowiek chciałby czuć sie w ogrodzie równie swobodnie, jak w domu, a to niemożliwe, gdy wiesz, że cokolwiek robisz, ktoś cie obserwuje i opowiada o tym całej wsi. Np. "- A ta ... (tu pada pseudonim nadany przez miejscowych mieszkańców danemu osiedleńcowi z miasta) to lata po ogrodzie w czerwonych portkach i kapeluszu słomkowym, jak w jakimś filmie!"
 
  (Na marginesie, latam w kapeluszu słomkowym, bo mam takie zalecenie lekarza, chodzi o to, że większość antybiotyków powoduje większą wrażliwość na słońce, więc trzeba sie zasłaniać, i to cała tajemnica, to nie jakiś lans na francuską ogrodniczkę z początku wieku, tylko konieczność. Tylko co to kogo obchodzi!? Najlepiej, żeby nie mieli szans na te swoje obserwacje
 )
  )Jakie jeszcze krzewy chciałabym dosadzić? O, co się tylko nada i nie ucieka!
 Staram sie uzyskac jak największą róznorodność, bo to i wygląda fajnie, trochę dziko, no i jest zdrowsze, i oczywiście jest dobre  dla ptaków... W ogóle cały czas myślę o ptakach i dlatego będą aronie, rokitnik, głóg, róża, jarzębina i inne z owockami  dla skrzydlatych
  Staram sie uzyskac jak największą róznorodność, bo to i wygląda fajnie, trochę dziko, no i jest zdrowsze, i oczywiście jest dobre  dla ptaków... W ogóle cały czas myślę o ptakach i dlatego będą aronie, rokitnik, głóg, róża, jarzębina i inne z owockami  dla skrzydlatych    No i o owadach mysle, więc dużo kwitnących też potrzeba. I ja też potrzebuje kwitnących, bo choć moje ciało nie odżywia sie nektarem, to dusza potrzebuje kwiatów
  No i o owadach mysle, więc dużo kwitnących też potrzeba. I ja też potrzebuje kwitnących, bo choć moje ciało nie odżywia sie nektarem, to dusza potrzebuje kwiatów    
  Tyle mam miejsca, że mogę posadzić wszystko.To jest ta cudowna zaleta dużego terenu, mi aż trudno sobie wyobrazić rozterki tych forumowiczów, którzy maja małe działki i muszą sie zastanawiać, gdzie coś posadzić i czy sie w ogóle zmieści. Ja zupełnie nie znam tu takich problemów, za to mam odwrotne - skąd wziąć tyle roślin do posadzenia i nie zbankrutować
 Staram sie byc zaradna, ukorzeniam, znajduje siewki (np. brzozy), kupuję tanio sadzonki żywopłotowe np. na all ... Ale to i tak jeszcze za mało
   Staram sie byc zaradna, ukorzeniam, znajduje siewki (np. brzozy), kupuję tanio sadzonki żywopłotowe np. na all ... Ale to i tak jeszcze za mało    Oczywiście wszystkiego naraz nie posadzę, więc też wszystko nie jest potrzebne w jednej chwili, powoli się posadzi.
   Oczywiście wszystkiego naraz nie posadzę, więc też wszystko nie jest potrzebne w jednej chwili, powoli się posadzi.Dla mnie żaden pies nie jest za duży, by mieszkać w domu
 Jest takie powiedzonko dogomaniaków: "Wiadomo, że i bernardyn mieści się na kolankach swojego pana"
   Jest takie powiedzonko dogomaniaków: "Wiadomo, że i bernardyn mieści się na kolankach swojego pana"    Oczywiście pies może mieszkać w budzie, jeśli ma dobrą, porządnie ocieploną budę z zakrytym wejściem, żeby mu nie wialo, w ktorej jest mu ciepło w zimie i ma gdzie sie schować w cieniu latem i ogólnie ma dobrą opiekę i milość właścicieli... Sa psy, które wolą mieszkac w budzie, bo w domu jest im za gorąco, no np. takie zimnolubne kudłacze jak podhalańczyki czy pirenejczyki... Te gładkie to chyba raczej nie, ale skoro Twojemu to odpowiada, to ok.
  Oczywiście pies może mieszkać w budzie, jeśli ma dobrą, porządnie ocieploną budę z zakrytym wejściem, żeby mu nie wialo, w ktorej jest mu ciepło w zimie i ma gdzie sie schować w cieniu latem i ogólnie ma dobrą opiekę i milość właścicieli... Sa psy, które wolą mieszkac w budzie, bo w domu jest im za gorąco, no np. takie zimnolubne kudłacze jak podhalańczyki czy pirenejczyki... Te gładkie to chyba raczej nie, ale skoro Twojemu to odpowiada, to ok. Co do sierści w domu, to jest mit, że psy długowłose zostawiają jej najwięcej. Jest odwrotnie, właśnie długowłose psy gubią najmniej sierści. Gdy w domu była tylko Tami, własciwie nie było sierści, poza tym jej sierść jesst długa i miękka, nie wbija się i łatwo ją odkurzyć. Mnóstwo sierści mamy dopiero teraz, odkąd jest Lars, bo on, jak to labrador (w typie labradora) gubi całe tony swoich kłaczków, teraz mamy wszędzie sierść
 Jak sobie z nią radzę? Nie radzę sobie, akceptuję
   Jak sobie z nią radzę? Nie radzę sobie, akceptuję    Wiedziałam, że tak bedzie i nie przeszkadza mi to. Dla mnie pies jest ważniejszy niż czystość w domu. Zresztą u mnie nie ma czystości, ja nie mam siły od kilkunastu lat na sprzątanie, robię to w zakresie minimum i przywykłam, że na podlodze jest piach, a na kanapie lezy sierść. Od czasu do czasu sprzątam i to wystarcza, a raczej musi wystarczyć
   Wiedziałam, że tak bedzie i nie przeszkadza mi to. Dla mnie pies jest ważniejszy niż czystość w domu. Zresztą u mnie nie ma czystości, ja nie mam siły od kilkunastu lat na sprzątanie, robię to w zakresie minimum i przywykłam, że na podlodze jest piach, a na kanapie lezy sierść. Od czasu do czasu sprzątam i to wystarcza, a raczej musi wystarczyć    
 Wczoraj ostro pracowaliśmy w ogrodzie. W niedzielę staramy sie nie hałasować i nie używamy zwykle sprzętu, ale nie bylo rady, musieliśmy, bo sytuacja robiła sie dramatyczna
 Nie chodzi o ideologiczne względy, ja jestem tolerancyjna i tego samego wymagam dla siebie, więc temat pracowania w niedzielę w ogrodzie dla mnie jest z góry zamknięty, zresztą to hobby, a nie praca, więc nawet z ideologicznego punktu widzenia nie ma tematu właściwie, a opinie fanatyków mnie nie interesują. Niemniej uważam, że jest w dobrym tonie nie hałasować w niedzielę, bo ludziom należy sie choć jeden dzień w tygodniu, gdy mogą sobie posiedzieć z rodziną np. przy swoim grillu i odpoczywać, a nie słuchać warkotu kosiarek... Inna sprawa, że nasza posesja jest nieco na uboczu i nawet, gdy hałasujemy, to nie hałasujemy sąsiadom pod nosem, tylko ze sporej odleglości.  No i my jesteśmy w trudnej sytuacji, Małż jest w domu tylko w weekendy i czasem niedziela jest własnie tym jedynym dniem, gdy może kosić lub użyć piły spalinowej... Wczoraj był taki właśnie dzień, Małża w sobote nie bylo, tzn. przyjechał dość późno w sobotę. Pogoda niepewna, co chwile deszcz, a trawo-chwast urósł już powyżej kolan... Nie mam szans sama wszystkiego obkosić , jeśli pogoda jest tak w kratkę jak teraz, nawet traktorkiem nie kosi sie przecież samo, wymaga czasu i trochę wysiłku. Chcąc ogarnąć ten ugór trzeba sie sprężać, no i padło na wczorajszą niedzielę. Małż był traktorzystą, a ja pracowałam nad przyszłą rabatą. Najpierw w pocie czoła przycinałam miskant, potem lokalizowałam i usuwałam stare druty, które wystają tam tu i ówdzie, bo to onegdaj było pastwisko i zostały pewnie resztki starego ogrodzenia, potem wycinałam jeżyny, które tam rosły nisko przy ziemi, a potem to wszystko kosiłam kosiarką, a nie szło łatwo, bo pełno tam grubych kęp starych traw... Wykonaliśmy kawał roboty
  Nie chodzi o ideologiczne względy, ja jestem tolerancyjna i tego samego wymagam dla siebie, więc temat pracowania w niedzielę w ogrodzie dla mnie jest z góry zamknięty, zresztą to hobby, a nie praca, więc nawet z ideologicznego punktu widzenia nie ma tematu właściwie, a opinie fanatyków mnie nie interesują. Niemniej uważam, że jest w dobrym tonie nie hałasować w niedzielę, bo ludziom należy sie choć jeden dzień w tygodniu, gdy mogą sobie posiedzieć z rodziną np. przy swoim grillu i odpoczywać, a nie słuchać warkotu kosiarek... Inna sprawa, że nasza posesja jest nieco na uboczu i nawet, gdy hałasujemy, to nie hałasujemy sąsiadom pod nosem, tylko ze sporej odleglości.  No i my jesteśmy w trudnej sytuacji, Małż jest w domu tylko w weekendy i czasem niedziela jest własnie tym jedynym dniem, gdy może kosić lub użyć piły spalinowej... Wczoraj był taki właśnie dzień, Małża w sobote nie bylo, tzn. przyjechał dość późno w sobotę. Pogoda niepewna, co chwile deszcz, a trawo-chwast urósł już powyżej kolan... Nie mam szans sama wszystkiego obkosić , jeśli pogoda jest tak w kratkę jak teraz, nawet traktorkiem nie kosi sie przecież samo, wymaga czasu i trochę wysiłku. Chcąc ogarnąć ten ugór trzeba sie sprężać, no i padło na wczorajszą niedzielę. Małż był traktorzystą, a ja pracowałam nad przyszłą rabatą. Najpierw w pocie czoła przycinałam miskant, potem lokalizowałam i usuwałam stare druty, które wystają tam tu i ówdzie, bo to onegdaj było pastwisko i zostały pewnie resztki starego ogrodzenia, potem wycinałam jeżyny, które tam rosły nisko przy ziemi, a potem to wszystko kosiłam kosiarką, a nie szło łatwo, bo pełno tam grubych kęp starych traw... Wykonaliśmy kawał roboty    Małż wykosił wszystko, co juz raz było koszone, czyli pasy pod żywoploty, północno-wschodnią część działki, gdzie mam m.in. sadek i jagodnik, otoczenie domu i ścieżki dojazdowe, zajęło mu to cały dzień. Ja przygotowałam teren pod moją rabatę-giganta, teraz można już zacząć kopanie. Wieczorem byliśmy wykończeni. Małża bolały plecy od siedzenia przez cały dzień na siodełku traktorka, a ja ogólnie się zajechałam
   Małż wykosił wszystko, co juz raz było koszone, czyli pasy pod żywoploty, północno-wschodnią część działki, gdzie mam m.in. sadek i jagodnik, otoczenie domu i ścieżki dojazdowe, zajęło mu to cały dzień. Ja przygotowałam teren pod moją rabatę-giganta, teraz można już zacząć kopanie. Wieczorem byliśmy wykończeni. Małża bolały plecy od siedzenia przez cały dzień na siodełku traktorka, a ja ogólnie się zajechałam    Gdy skończyliśmy i Małż umył i pochował kosiarki, zaczęło padać. Dziś jest mokro, więc dziś nic bym nie zrobiła i trawochwast urósłby już chyba na metr. Jestem bardzo zadowolona z wczorajszych dokonań.
   Gdy skończyliśmy i Małż umył i pochował kosiarki, zaczęło padać. Dziś jest mokro, więc dziś nic bym nie zrobiła i trawochwast urósłby już chyba na metr. Jestem bardzo zadowolona z wczorajszych dokonań. 
 Bea 
			
						- zuzanna2418
- 1000p 
- Posty: 1525
- Od: 15 maja 2013, o 09:59
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Warszawa ale i trochę lubelskie
Re: Orka na ugorze, czyli Syringa chce mieć ogród cz.2
O, widzę, ze narwaliście się na robotę  Ale faktycznie, jak nie ma kiedy, a  zielsko zaczyna tworzyć dżunglę, trzeba działać. Ja też w niedzielę kosiarkę odpaliłam i to był już ostatni moment. I tak parokrotnie zadławiła się kłębami ponadwymiarowej trawy. Inna sprawa, że u nas na osiedlu chyba tylko ja mam jakieś skrupuły w takich przypadkach, albowiem wychodzę z podobnego założenia co Ty: odpoczynek w ciszy to fajna rzecz i należy prawo do niego szanować.
 Ale faktycznie, jak nie ma kiedy, a  zielsko zaczyna tworzyć dżunglę, trzeba działać. Ja też w niedzielę kosiarkę odpaliłam i to był już ostatni moment. I tak parokrotnie zadławiła się kłębami ponadwymiarowej trawy. Inna sprawa, że u nas na osiedlu chyba tylko ja mam jakieś skrupuły w takich przypadkach, albowiem wychodzę z podobnego założenia co Ty: odpoczynek w ciszy to fajna rzecz i należy prawo do niego szanować.
Mój pies husky śpi z nami albo w budzie albo na kanapie albo na wycieraczce (budząc litość przechodniów), po prostu tam, gdzie sobie akurat chce. Co do radzenia sobie z psią sierścią...nie podejmuję się z reguły zadań beznadziejnych z założenia . Pozdrawiam.
 . Pozdrawiam.
			
			
									
						
							 Ale faktycznie, jak nie ma kiedy, a  zielsko zaczyna tworzyć dżunglę, trzeba działać. Ja też w niedzielę kosiarkę odpaliłam i to był już ostatni moment. I tak parokrotnie zadławiła się kłębami ponadwymiarowej trawy. Inna sprawa, że u nas na osiedlu chyba tylko ja mam jakieś skrupuły w takich przypadkach, albowiem wychodzę z podobnego założenia co Ty: odpoczynek w ciszy to fajna rzecz i należy prawo do niego szanować.
 Ale faktycznie, jak nie ma kiedy, a  zielsko zaczyna tworzyć dżunglę, trzeba działać. Ja też w niedzielę kosiarkę odpaliłam i to był już ostatni moment. I tak parokrotnie zadławiła się kłębami ponadwymiarowej trawy. Inna sprawa, że u nas na osiedlu chyba tylko ja mam jakieś skrupuły w takich przypadkach, albowiem wychodzę z podobnego założenia co Ty: odpoczynek w ciszy to fajna rzecz i należy prawo do niego szanować.Mój pies husky śpi z nami albo w budzie albo na kanapie albo na wycieraczce (budząc litość przechodniów), po prostu tam, gdzie sobie akurat chce. Co do radzenia sobie z psią sierścią...nie podejmuję się z reguły zadań beznadziejnych z założenia
 . Pozdrawiam.
 . Pozdrawiam.Zuzanna    Ten, kto się śmieje, ten ma nadzieję  Nie porzucaj, nie rozmnażaj - sterylizuj
 Nie porzucaj, nie rozmnażaj - sterylizuj  
moje wątki miastowe i wiejskie
			
						 Nie porzucaj, nie rozmnażaj - sterylizuj
 Nie porzucaj, nie rozmnażaj - sterylizuj  moje wątki miastowe i wiejskie
- Sosenki4
- Przyjaciel Forum - gold 
- Posty: 6846
- Od: 8 lut 2012, o 12:58
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: łódzkie
Re: Orka na ugorze, czyli Syringa chce mieć ogród cz.2
to do listy obiecanej, dołożę tarninę i dzikie śliwki- ałycz
			
			
									
						
										
						






 
 
		
