Ja też nie przyglądam się za bardzo -najbardziej boję się o róże, już kilka zim mi wymarzały pnące, a teraz nareszcie znów są nieźle wyrośnięte. Zapowiadało się, że może ładnie zakwitną, ale zobaczymy jak będzie po tych mrozach. U mnie najwięcej było -17, więc jest szansa, że może tak nie przemarzły. Choć soki w nich na pewno krążyły, już nawet niektóre puszczały listki. Całe szczęście, że trochę śniegu spadło. Tak na pocieszenie zamówiłam sobie kilka nowych - u sąsiadów Czechów. W tym jedną dawno upatrzoną Rudolfinę. Mam teraz bzika na punkcie ramblerów, strasznie mi się podobają. Kiedyś najbardziej podobały mi się wielkokwiatowe, teraz wolę te z drobnymi kwiatami, ale za to w dużych kiściach. Jak to się gusta zmieniają...
Tak mi się na różane wspominki zebrało...
