Róże odebrane.

Nahemy jeszcze nie widziałam, bo na adres rodziców przyszła, ale dziś jadę się z nimi przywitać (2 sztuki), a róże od Ćwika wyglądają tak:

trochę wybujały, ale mam nadzieję, że to im nie zaszkodzi. Póki co - moczą się. Zamierzam na razie wsadzić je do doniczek (bo ciągle nie mam dla nich miejsca) i w związku z tym mam pytanie: czy mam im przyciąć korzenie czy sadzić tak jak są?
Majko - też mam cichą nadzieję, że okażą mi wzajemność, bo ja już je pokochałam...
W ten weekend niestety na ogród nie zawitam

, będę oddawać się innej mojej wielkiej pasji:

.
Cieszę się z warsztatów niezmiernie, no ale z drugiej strony...
Wiosny u mnie jeszcze zbyt wyraźnie nie widać, zakwitły dwa krokusy i ...to wszystko. Róże - nic. Klemki za to pięknie puszczają. Oglądam ogród
Robaczka i zastanawiam się czy my aby na pewno mieszkamy w tym samym Poznaniu.

spisana już na straty Gizela odbija z ziemi, a i klemek nieznany mi bliżej z nazwiska też daje znaki życia:
