No właśnie dlatego sporządziłam ten plan, żeby widać było jak wiele terenu zabierają wierzby... nie chcę ich zostawiać, bo działka nie jest aż tak duża, żeby było na niej miejsce na las

Rów jest dziwny i jego położenie zaznaczyłam symbolicznie, bo w lecie był zarośnięty chwastami, a zimą pokryty śniegiem, więc tak naprawdę jeszcze go nawet dobrze nie zlokalizowałam. Poprzedni właściciel miał szambo super ekologiczne: co nie wyciekło przez nieszczelności, spuszczał tymże rowem do rzeki

My to szambo (i drugie mniejsze od byłej stajni) zamierzamy zlikwidować i zrobić ekologiczną oczyszczalnię - najchętniej przy północnej ścianie domu, bo na takiej oczyszczalni można sadzić tylko określone rośliny i generalnie raczej ta część ogrodu jest wyłączona z czynnego użytkowania, ale mąż dziś właśnie dzwoni do wykonawcy wybadać szczegóły.
Ale wydaje mi się, że tego rowu tak jak podejrzałam u Ewy, w strumyk przekształcić się niestety nie da... Z ogólnych założeń: chcę mieć dużo kwiatów i kwitnących krzewów, miejsce do posiedzenia w ogrodzie i miejsce do zabaw dla dzieci, ale raczej nie trawnik jak spod sznurka, bo nie będzie komu o niego dbać. Wiosną zobaczę, jaka jest proporcja trawy do chwastów w tej zawierzbionej części ogrodu, bo może z tego uda się odzyskać trawnik naturalistyczny. Od rzeki i od sąsiada, najprawdopodobniej za Waszą radą zdecyduję się na swobodnie rosnący żywopłot liściasty.
Od frontu domu (główne wejście jest od drogi głównej) jest chyba zakładany trawnik, bo wygląda idealnie i tam zostanie, a przy wyjściu z przyszłego salonu (za wejściem głównym, bardziej na północ) ewentualnie mały taras, ale nie podniesiony, tylko na poziomie gruntu. Być może wydzielony pnączami, bo ze stropu między parterem a piętrem wystają długie belki (prawdopodobnie była tam kiedyś galeryjka) i idealnie jako podpory do zielonego dachu się nadadzą.
W przedogródku rosną obecnie irysy, chyba też liliowce, a co więcej zobaczę, jak zacznie wyłazić z ziemi, ale docelowo chyba je stamtąd zabiorę, a zastąpię pnącymi różami, bo ten kawałek ziemi ma niecały metr szerokości raptem.
Część, która niegdyś była warzywnikiem, mogłaby nim nadal być: ma naświetlenie południowo-zachodnie, więc chyba idealnie do tego celu się nadaje, tyle, że mąż mnie straszy, że ponieważ nie widać jej z domu, to będzie stanowić źródło zaopatrzenia w warzywa całej wsi ;( no ale nie bardzo mam inny pomysł na to miejsce, no i też nie bardzo jest inne miejsce równie dobre na warzywnik.
Keetee - no właśnie na grzebanie w kuźni się już bardzo cieszę...w stajni jest podobnie, podobno nawet kafle ze starych pieców gdzieś tam są, a nasza rzeczoznawczyni wypatrzyla porzucone za stodołą stare żarna kamienne
