
Tomku, no właśnie, jak na mój gust to one są zbyt soczyste.




Kosodrzewina:
M.in. z niej wieczorami wychodzą ślimaki.

Kupiłam dwa pnącza na mój trejaż, wiciokrzew "Dropmore Scarlet" i powojnik "Błękitny Anioł":
Czytałam, że od razu po posadzeniu powinno się je przycinać, celem rozkrzewienia chyba. Ja tego nie zrobiłam, mogę jeszcze zrobić to wiosną? Ten powojnik należy do późno kwitnacych, więc wiosną i tak powinnam go przyciąć, a wiciokrzew?
A teraz wstrząsająca opowieść...

Gdybym zrobiła zdjęcie z tej samej perspektywy w maju, nie byłoby widać nic poza wielkim jałowcem. Postanowiłam go jednak uszczuplić, bo zajmował swoją osobą rozległą słoneczną powierzchnię, a tej u mnie mało... Znęcałam się nad nim przez jakieś dwa tygodnie, cięłam go wszystkim, co miałam, zaczynając od sekatora, a kończąc na pile łańcuchowej... Miał tworzyć coś jak "bonsai" w kształcie parasola na podwyższonym fragmencie rabaty. I owszem, tworzył, ale po krótkim czasie zaczął usychać, bo przy pozostawionym przeze mnie kawałku został jeden mały korzeń, który w dodatku nie był nawet w stanie utrzymać jałowca w pozycji stojącej. Ściągnęłam go więc z rabaty, a wygląda tak:
To jest widok trochę od spodu. Póki co go nie wyrzucam, postaram się znaleźć mu jakieś miejsce, gdzie odnajdzie się jako "martwa natura".

Chciałam na koniec wszystkim, którzy nie widzieli, polecić film "Microcosmos: Le peuple de l'herbe". Niesamowite ujęcia, świat, który ogladamy chociażby w ogrodzie na codzień z zupełnie innej perspektywy. Polecam.
