A co z tym pajączkiem ? Zostawić go tam ? Wygląda mi na takiego zwykłego pająka, co muszki łapie w sieć
Storczyki i ja, czyli moje upadki ! I wzloty ?
Adiana,
O oncidium możesz poczytać na przykład tutaj: http://orchidarium.pl/AdoZ/index.html
A tego pająka to ja bym wyrzuciła na pewno (ja tam się boję pająków w ogóle i nie zniosłabym jakiegokolwiek na moich storczykach
 )
			
			
									
						
							O oncidium możesz poczytać na przykład tutaj: http://orchidarium.pl/AdoZ/index.html
A tego pająka to ja bym wyrzuciła na pewno (ja tam się boję pająków w ogóle i nie zniosłabym jakiegokolwiek na moich storczykach
jasminee1  
			
						Ten mój prawie trup, to był mój pierwszy okaz...już chyba pisałam gdzieś, że dostałam go ze cztery lata temu. 
Zdziwiło mnie, że w takiej dziwnej ziemi siedzi a jak zaczął puszczać korzenie powietrzne, to uznałam, że mu
źle i najpierw upychałam je w podłoże a że on dalej walczył i szedł w górę, to mu znalazłam duuużą ceramiczną
doniczkę pełną ziemi
  A co mu będę żałować. Przekwitł sobie to go codziennie podlewałam...niech ma 
tak dobrze jak inne kwiatki...codziennie, bo stał na parapecie okna balkonowego...a tam słońce codziennie od
rana do 13
 Więc szybko podsychał. Nawet zakwitł po raz drugi pod koniec ubiegłego roku i kwitł do 
maja tego. Miał cztery spore ale tylko cztery kwiatki i nadal szedł w górę, jakby chciał wyskoczyć ze swojej donicy.
Wtedy myślałam, że kwitnie bo mu dobrze, ale teraz wydaje mi sie, że to była jego ostatnia próba przeżycia
gatunku. Gdy do mnie dotarło co mu jest, jego korzeni spod ziemi już nie było...ten jakby rdzeń rośliny był cały
martwy, suchy i pusty w środku, żyło ledwo tylko to co nad ziemią było, dwa marne, listki niczym z materiału,
pomarszczone i zrolowane plus tych kilka korzeni - jedne szły w górę inne w dół. Przesadziłam, poobcinałam,
opatrzyłam według Waszych rad i dzisiaj wygląda tak właśnie
			
			
									
						
										
						Zdziwiło mnie, że w takiej dziwnej ziemi siedzi a jak zaczął puszczać korzenie powietrzne, to uznałam, że mu
źle i najpierw upychałam je w podłoże a że on dalej walczył i szedł w górę, to mu znalazłam duuużą ceramiczną
doniczkę pełną ziemi
tak dobrze jak inne kwiatki...codziennie, bo stał na parapecie okna balkonowego...a tam słońce codziennie od
rana do 13
maja tego. Miał cztery spore ale tylko cztery kwiatki i nadal szedł w górę, jakby chciał wyskoczyć ze swojej donicy.
Wtedy myślałam, że kwitnie bo mu dobrze, ale teraz wydaje mi sie, że to była jego ostatnia próba przeżycia
gatunku. Gdy do mnie dotarło co mu jest, jego korzeni spod ziemi już nie było...ten jakby rdzeń rośliny był cały
martwy, suchy i pusty w środku, żyło ledwo tylko to co nad ziemią było, dwa marne, listki niczym z materiału,
pomarszczone i zrolowane plus tych kilka korzeni - jedne szły w górę inne w dół. Przesadziłam, poobcinałam,
opatrzyłam według Waszych rad i dzisiaj wygląda tak właśnie
A roślin szkoda...bo mogłyby przeżyć, zwłaszcza, że jeszcze wykazują tego chęć. A ona je trzyma  w 
śmierdzącej wodzie non stop. Gdzieś kiedyś przeczytałam, że czasem roślina intensywnie kwitnie gdy
czuje, że obumiera - chce usilnie wydać "potomstwo" aby gatunek nie padł...tam jeden kwitnie bardzo
pięknie i to jest dla niej wskazówka, że "dobrze sie nimi opiekuje" i wszystko jest w porządku
			
			
									
						
										
						śmierdzącej wodzie non stop. Gdzieś kiedyś przeczytałam, że czasem roślina intensywnie kwitnie gdy
czuje, że obumiera - chce usilnie wydać "potomstwo" aby gatunek nie padł...tam jeden kwitnie bardzo
pięknie i to jest dla niej wskazówka, że "dobrze sie nimi opiekuje" i wszystko jest w porządku



 

 
		
