Tam dom mój, gdzie doniczki moje

Zdjęcia roślin doniczkowych, domowych
Awatar użytkownika
hen_s
Przyjaciel Forum - gold
Przyjaciel Forum - gold
Posty: 20302
Od: 16 paź 2010, o 15:24
Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
Lokalizacja: Kraśnik

Re: Tam dom mój, gdzie doniczki moje

Post »

Hibiskusy co wiem z wieloletnich z nimi doświadczeń - różnych doświadczeń! - to bardzo kapryśne rośliny.
To że Ci tak obecnie z nimi "idzie" zasługuje na podziw ale... Żadna passa nie trwa wiecznie i mimo wszystko uważał bym na nie.
Wielu sukcesów życzę, wątek śledzę z należytą uwagą. ;:204
Henryk - moje kaktusy i sukulenty 1..., 8, 9,cz. 10
W tematach roślin proszę pisać na priv.
aberracje
200p
200p
Posty: 276
Od: 20 wrz 2017, o 10:55
Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.

Re: Tam dom mój, gdzie doniczki moje

Post »

Ja tam nie wiem, Henryku, czy mi z nimi aż tak dobrze idzie... Zachowanie Hibiscus Polaris urąga całej rodzinie, kuzyn zliofilizował jeden pęd, przypadkowa gałązka wstawiona do wody dalej pracuje nad korzeniami, ale oprócz nich mam jeszcze dwa hibscusowe projekty, o których nie wspominałam, żeby nie zapeszyć Otóż w czasie wakacji poznałam pewnego miłego tubylca, który też lubi hibiskusy. Dostałam od niego jednego ukorzenionego z żółtymi kwiatami (pełnymi, wg jego słów), oraz dwie gałązki - jedną z pąkami pełnego żółtego, a druga z cudnie lososiowo-pomarańczowym pełnym kwiatem. Ukorzeniony był prezentem, a gałązki dla ozdoby mi ułamał, ale zabrałam do domu wszystko ;:3 No i niestety: ukorzeniony zrzucił większość liści, teraz stoi bardzo łysy, w zimnym kraju, i zastanawia się czy zejść, czy może jednak da się tu żyć :roll: Mniejsza gałązka postała w ziemi, ale zaczęła po niej pełzać pleśń, więc wyjęłam (bez śladu korzeni) i wsadziłam do wody, zobaczymy czy coś z tego będzie. Większa gałązka stoi wazonie-szklarni, póki co w ziemi, ale też pozrzucała co mogła (pąki i kwiaty to ja im usunęłam, ale za dużo liści zostawiłam i widzez że moje niezdecydowanie to może być niewybaczalny błąd) i niebardzo rokuje nadzieję. Większa mogę jeszcze pociąć na mniejsze (bo ma rozgałęzienia) i wsadzić do wody, gdyby koniec w ziemi zaczął gnić. Grudzień to najgorszy miesiąc, dni już od dawna krótkie, zrobiły się prawie niewidoczne (szczególnie w pochmurne dni, kiedy światło z zewnątrz dociera do szyb ostatkiem sił, a przeniknąć już nie daje rady), i rośliny zostały pozbawione życiodajnej energii. Kupiłam im żarówkę i zaczęłam doświetlać, może to coś da (malutka sanserwia cylindryczna rośnie jak na drożdżach, po innych nie widać czy wogole zauważyły że im dzień próbuję zrobić). Bardzo bym chciała utrzymać tego podarowanego i gałązki, ale pewnie będą "pierwsze koty za płoty"... Swoją droga: jaka jest geneza tego powiedzenia? Ktoś rozmnażał koty rasowe, pierwszy miot mu nie wyszedł i zostały wyekspediowane z podwórka? :wink:

W takzwanym międzyczasie przesadziłam swoją starszą sanserwie (na doniczce miała napis Superba, ale tego jest tyle gatunków, że głową boli, i chwilowo nie będę ustalać nazwiska rodowego). Przesadziłam ją nieplanowo, bo właściwie chciałam tylko od niej osłonkę pożyczyć, ale ledwo ją z tej osłonki wyciągnęłam! Po wyciągnięciu okazało się, że sanserwia wypuściła pęd boczny, oczywiście nie tam gdzie miała miejsce w ramach doniczki, tylko tam gdzie tego miejsca wcale nie było, więc młody pęd próbował co łatwiej przepchnąć: ściankę doniczki, czy rodzicielkę ;:204 Ściankę plastikowej doniczki udało mu się wygiąć, ale ceramiczna osłonką postawiła większy opór. Teraz rośnie w szerokiej płytkiej misie, ciekawe jak się jej tam spodoba. Właściwe to miałam przesadzać te nowa cylindryczną, ale ona póki co rośnie w wyznaczonych granicach, i w nagrodę za cierpliowsc dostanie wermikulit (jak przesadzałam starszą, to jeszcze nie miałam, więc tylko trochę keramzytu poszło na dno).

Ostatni tydzień miałam tak zapchany, że zieleniec musiał sobie w zasadzie radzić sam. Zebrałam większość pod tą lampą, co to im kupiłam, i tak sobie stoją w tłoku. Dziś do nich zajrzałam, trupów nie widać (no poza hibkami, które do najżywszych nie należą, ale póki co nekrologu im nie piszę), chyba się nawet polubiły i pewnie mnie obgadują ;:4 Starsze opowiadają nowym jak umiejętnie gospodarować wodą, żeby nie utonąć ani nie przeschnąć, te bardziej wytrzymałe na słońce starają się wyciągnąć liście bliżej okna, a cienioluby zaglądają w głąb pokoju, w poszukiwaniu spokojniejszej miejscówki, no i wszyscy się pewnie zastanawiają, za co się trafia do separatki pod szkło ;:131 A ja się zastanawiam, jak je towarzystwo mam teraz podlewać, bo stoją jedni na drugich i sama sobie utrudniłam do nich dostęp (pewnie będę musiała te wieżę do podlewania rozebrać, żeby się dobrać do tych, co stoją na dole) ;:120
Obrazek
Awatar użytkownika
hen_s
Przyjaciel Forum - gold
Przyjaciel Forum - gold
Posty: 20302
Od: 16 paź 2010, o 15:24
Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
Lokalizacja: Kraśnik

Re: Tam dom mój, gdzie doniczki moje

Post »

Niestety nie mam dużego doświadczenia w hodowli hibiskusów stąd niewiele mogę pomóc. Ot, tyle co ja sam zmarnowałem sadzonek chciałbym mieć teraz na parapecie... ;:204
Dlatego Twoje z nimi przejścia czytam z zainteresowaniem i liczę na szczęśliwy koniec owych historii - za co trzymam kciuki. ;:333

Niestety obecnie jest zły czas na ukorzenianie wszystkich roślin, co wiem na pewno. Dlatego odrobinę drżę o Twoich ulubieńców. ;:218 Chciałbym je bowiem zobaczyć duże, kwitnące i w pełnej krasie... ;:173
Henryk - moje kaktusy i sukulenty 1..., 8, 9,cz. 10
W tematach roślin proszę pisać na priv.
aberracje
200p
200p
Posty: 276
Od: 20 wrz 2017, o 10:55
Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.

Re: Tam dom mój, gdzie doniczki moje

Post »

Jak się nie uda, to będę mądrzejsza na przyszłość: nie rozczulać się, tylko urywać listki i zostawić góra dwa. No i wbrew poradom z forum, to lepiej się ukorzeniła sadzonka zielona, a nie zdrewniałe, chyba że przypadek...

Przy okazji zapytam: te kaktusy (sukulenty?) co to je w zimnie trzymam (już koło miesiąca siedzą w remontowanej sypialni, ale niedługo przyjdą panowie elektrycy, podłączą tam prąd i się chłodek skończy), to wciąż mają stać bez podlewania? One dostały trochę wody zanim je tam wysłałam, jak ktoś im otworzył drzwi, to miały cieplejsze dni (ale max 18C, przy oknie to może nawet poniżej 16C), a jak postały za zamkniętymi drzwiami, to chłodniej, wszystkie wyglądają dokładnie tak jak w dniu zakupu. Uziemiony aloes też wygląda tak jak wyglądał dwa miesiące temu, co w moim wykonaniu jest już sukcesem, ale oczami fachowca może niekoniecznie...
Za tydzień przyjeżdża na weekend Młoda, w pokoju zrobi saunę, więc mam takie pytanie: zakończyć sucholubom zimowanie i zabrać je na stałe na cieplejszą miejscówkę, czy dać je na te dwa dni do pralni, gdzie będzie stosunkowo najchłodniej z całego domu (ale pewnie nie mniej niż 18, bo to i suszarnia, a Młoda będzie prała kilka godzin na okrągło i podniesie wilgotność i temp. pomieszczenia). Po weekendzie (a dokładniej to po 24h) Młoda się ewakuuje z domu i sucholuby mogłyby się cieszyć zimą aż do jej przyjazdu na święta.
Awatar użytkownika
hen_s
Przyjaciel Forum - gold
Przyjaciel Forum - gold
Posty: 20302
Od: 16 paź 2010, o 15:24
Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
Lokalizacja: Kraśnik

Re: Tam dom mój, gdzie doniczki moje

Post »

Nie wiem jakie dokładnie kaktusy hodujesz jednak prócz ewidentnie ciepłolubnych jak np. melocactus czy discocactus pozostałe zimujemy całkowicie sucho od końca sezonu (najpóźniej początek października) do początku sezonu wegetacyjnego (początek marca lub później zależnie od pogody).
W tym czasie ich nie podlewamy i staramy się zapewnić temperaturę 8-12 stopni, 14cie najwięcej. Wilgotność powietrza również ograniczamy bo rośliny będą dalej rosnąć co przy braku słońca i światła doprowadzi do ich deformacji a nawet śmierci!

Co innego sukulenty (haworcje, aleosy) - te lekko okresowo (raz na 1-1,5 miesiąca) podlewamy odrobiną wody i zapewniamy temperaturę 12-16 stopni.
Henryk - moje kaktusy i sukulenty 1..., 8, 9,cz. 10
W tematach roślin proszę pisać na priv.
aberracje
200p
200p
Posty: 276
Od: 20 wrz 2017, o 10:55
Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.

Re: Tam dom mój, gdzie doniczki moje

Post »

Na całe szczęście los postawił na mojej drodze haworcje i aloesa, a nie kaktusy Od przeczytania Twojego wątku wciąż myślę, jak by tu urządzić w domu szklarnię z odmiennym rezultatem, ale wciąż bez efektów Młoda, czyli Latorośl Starsza, w tym roku pojechała do szkoły poza rodzinną wieś, ale nie wie jescze co zrobi w przyszłym roku i jak często w związku z tym będzie bywać w domu. Jak zadko, to jej pokój można trzymać nieogrzewany, jak częściej, to nie ma sensu, bo rośliny będą się wciąż wybudzać na zimowisku, i padną. Może po prostu przyznać, że nie każdy może mieć kaktusy, tak jak nie każdy może mieć psa? Na kaktusowym polu odpadam w kategoriach podlewanie i zimowisko, a to dopiero początek, ile jeszcze o nich nie wiem, a mogłabym zepsuć?


P.S. Wspomniana pralnia ma malutkie okienko, w dodatku umieszczone pod balkonem, więc dochodzi tam mało światła dziennego (słońce chyba nigdy) i to trzeci, po temperaturze i wilgotności wewnątrz, powód dla jakiego nie nadaje się na długofalowe zimowisko.
Awatar użytkownika
hen_s
Przyjaciel Forum - gold
Przyjaciel Forum - gold
Posty: 20302
Od: 16 paź 2010, o 15:24
Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
Lokalizacja: Kraśnik

Re: Tam dom mój, gdzie doniczki moje

Post »

Myśl - wydajesz się być z tych co to potrafią robić. :wink:
Jak pomyślisz to nie tylko kilka kaktusów mieć będziesz a całą kolekcję. Naprawdę warto! :)
Może po prostu przyznać, że nie każdy może mieć kaktusy, tak jak nie każdy może mieć psa?
;:185
Ja mam psa (dużego) i kilka setek dorosłych (o małych nie wspominając) kaktusów. Czyli można tylko chcieć trzeba... :uszy
Henryk - moje kaktusy i sukulenty 1..., 8, 9,cz. 10
W tematach roślin proszę pisać na priv.
aberracje
200p
200p
Posty: 276
Od: 20 wrz 2017, o 10:55
Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.

Re: Tam dom mój, gdzie doniczki moje

Post »

Ponieważ grudzień jest bardzo kiepskim miesiącem do przesadzania i innych zabiegów przy roślinach, więc chcąc odwrócić swą uwagę od flory, zajęłam się fauną. Teorią się zajęłam, a po świętach trzeba przejść do praktyki. Sprawa ma się tak: od kiedy znam Księcia Małżonka, to jego ogromnym marzeniem jest akwarium w ścianie. Odpuścił przy naszym pierwszym wspólnym lokum, odpuścił przy domu, ale teraz mieszkamy wreszcie tam, gdzie on od zawsze bardzo chciał mieszkać, i podczas remontu projekt "Akwarium" stanowił mocny punkt programu. Ku mej głośno artykułowanej, i całkowicie zignorowanej, rozpaczy. Gdzieś się muszę wyżalić, więc napiszę Wam tutaj o co chodzi; po pierwsze miejsce na akwarium powstało kosztem składzika na rzeczy różne, po drugie, akwarium mogło mieć zarówno dopływ jak i odpływ wody, ale Książę Małżonek uważał, że to zbędne (sic!), i zlikwidował... po trzecie, Książę Małżonek zna się na akwarystyce, jak ja na koniach wyścigowych (czyli wcale), ale bardzo chce, a jego chciejstwa potrafią doprowadzić do rozstroju nerwowego nawet początkującego akwarystę. Plan Księcia Małżonka wyglądał mniej więcej tak: akwarium miało mieć 7-10cm szerokości, czyli tyle co grubość ściany, a nadrabiać miało to pozostałymi wymiarami (czyli jakieś 2m długości i 1-1,5 metra wysokości) a w akwarium miały pływać dyskowce, bo duże i kolorowe. Nie zaoponowałam tylko dlatego, że mi mowę i resztę środków ekspresji odebrało! ;:223 Pomijając nieoperowalnosc takiego zbiornika, to dorosły dyskowiec ma jakieś 20cm, w takim akwarium ta ryba w życiu by nie zawróciła, musiałaby się nauczyć pływać tyłem, albo robić salto! Jak już doszłam do siebie, to Małżonek, po wstępnych rozmowach z obsługą zoosklepu, zakupił 240l w standartowych wymiarach i zlecił stolarzowi zainstalowanie tego w domu. No i mamy akwarium, a ja mam je urządzić (o dyskach kazałam mu zapomnieć, 240l to wciąż za mało wody na nie). Przy przeprowadzce przytargałam że sobą kilka kamieni z ogródka, więc trochę tworzywa mam, dokupiłam piasek, dodatkową pompę (ponoć inaczej się nie da), zapisałam się do odpowiedniego klubu i poganiana coraz częstszymi pytaniami najlepszego z mężów odrobiłam lekcje z teorii startu baniaka i jak już wspomniałam na wstępie, po świętach przystępuję do wprowadzania teorii w praktykę. Wymyję akwarium, wymyję piasek i kamienie, poukładam to i zaleje wodą, mogę nawet start cyklu azotowego przeprowadzić, po czym się chyba będę musiała wyprowadzić z domu. Bo ja, o czym Książę Małżonek powinien wiedzieć, straszliwie boję się ryb i żyjątek wodnych. Wielkość nie ma znaczenia, boję się i już. Na ekranie mogę oglądać, ale od reszty trzymam się z daleka, za co mnie w zoologach lubią, bo szyb nie macam (że strachu nie macam, woreczka z ryba też do ręki nie wezmę, bo co zrobię jak ona podpłynie w górę???).
Próbowałam znaleźć jakiś pozytyw w powyższej sytuacji, i jak dotąd widzę tylko jeden: trafię do Księgi Rekordów Guinessa jako pierwsza osoba z ichthiofobia i własnym akwarium ;:oj
olek40
50p
50p
Posty: 99
Od: 1 mar 2014, o 18:23
Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.

Re: Tam dom mój, gdzie doniczki moje

Post »

Pozytyw sytuacji jest taki że w akwarium można też florę ładnie zakomponować - akwarium to nie tylko żwir, kamienie i woda.
I dobrze że wybiłaś małżonkowi paletki z głowy - nawet 240l dla paletek to za mało - no chyba że jedynie jako zbiornik tarliskowy.
Twego małżonka powinno zamknąć się na kilka dni w korytarzu o wymiarach 1 x 20m i niech sobie sprawdzi i le luzu ma ;:188 Może wtedy zrozumie dlaczego ryby potrzebują odpowiednich zbiorników.
Jeśli dojdzie do zakładania zbiornika chętnie służę pomocą i w miarę wiedzy radą, bowiem sam akwarystyką zajmuję się ok 20 lat więc nieco wiedzy się uzbierało, niekoniecznie tylko teoretycznej :wink:
Awatar użytkownika
hen_s
Przyjaciel Forum - gold
Przyjaciel Forum - gold
Posty: 20302
Od: 16 paź 2010, o 15:24
Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
Lokalizacja: Kraśnik

Re: Tam dom mój, gdzie doniczki moje

Post »

Akwarystyka to piękne hobby. Ryby to bardzo ciekawe i mądre (tzn. niektóre z nich) stworzenia. Przyzwyczaisz się do nich i może... polubisz?? ;:170

U mnie przez kilkanaście ładnych lat stały różne baniaczki - głównie z różnymi pielęgnicami ale też żyworódki etc. Duże zbiorniki, żadne mniej niż 100l a te większe 375l. Też próbowałem tylko te roślinne... Świetna zabawa, zobaczysz. ;:204

Szukaj pozytywów jak już fakt jest dokonany - będzie dobrze! ;:173
Henryk - moje kaktusy i sukulenty 1..., 8, 9,cz. 10
W tematach roślin proszę pisać na priv.
aberracje
200p
200p
Posty: 276
Od: 20 wrz 2017, o 10:55
Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.

Re: Tam dom mój, gdzie doniczki moje

Post »

Olku, Książę Małżonek nie jest złym człowiekiem, on się (jak już wspomniałam) wcale na rybach nie zna. Słowo "wcale" rozumieć należy dosłownie, on wie jedynie, że ryby w wodzie mieszkają... Zobaczył malutkiego (3-4cm), kolorowego dyskowca w sklepie i "zapragnął", ale do głowy mu nie przyszło, że ta mała rybka jest cztero- lub nawet pięciokrotnie mniejsza od dorosłego osobnika.

Heniu, czy ja nie napisałam że ja się wszystkiego co żyje w wodzie boję? WSZYSTKIEGO, włącznie z roślinami :( Jedyne akwarium jakie ja mogę od biedy obsługiwać, to biotop typu piasek + kamienie + ryby, glony mogę tolerować, ale nie dotknę, a jak mi jakaś ryba wyskoczy z wody, to pewnie też wyskoczę, z domu przez okno...
Awatar użytkownika
hen_s
Przyjaciel Forum - gold
Przyjaciel Forum - gold
Posty: 20302
Od: 16 paź 2010, o 15:24
Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
Lokalizacja: Kraśnik

Re: Tam dom mój, gdzie doniczki moje

Post »

Nooo... ;:218

Nie wiem co mam napisać...
Że się przyzwyczaisz?? ;:224
Na wszelki wypadek ustaw akwarium daleko od okna jeśli mieszkasz wyżej, oczywiście. ;:204

A poważnie pisząc to będzie dobrze, masz zacięcie mimo wszystko doprowadzić również tą sprawę do dobrego końca więc spodziewam się, że za jakiś czas będziesz nas zasypywać fotkami własnoręcznie zbudowanego i wyhodowanego biotopu. :)

Ps. Ja również rozpoczynałem poważną akwarystykę od kamieni i (na początku) niewielkich rybek. Był to biotop Malawi i choć śliczny a ryby rewelacyjnie kolorowe i świetne w zachowaniu to na początek ich zdecydowanie nie polecam.
Ale dałem radę więc dacie i Wy (tzn. Mąż i Ty)! :D
Henryk - moje kaktusy i sukulenty 1..., 8, 9,cz. 10
W tematach roślin proszę pisać na priv.
aberracje
200p
200p
Posty: 276
Od: 20 wrz 2017, o 10:55
Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.

Re: Tam dom mój, gdzie doniczki moje

Post »

Już jeden taki był, co próbował mnie do podwodnego świata przyzwyczaić... Żeby się nie rozpisywać, to powiem krótko: potrafię wskoczyć do kajaka, łódki czy innego dowolnego obiektu pływającego ze środka jeziora, bez odbijania się od dna i bez niczyjej pomocy. Wystarczy tylko pokazać mi w wodzie rybę!

Byłam na forum akwarystycznym, kazali sprawdzić wartości wody w kranie i do tego się dostosować. Okazało się, że z kranu płynie Malawi, które jest zresztą zgodne z moim profilem akwarystycznym, więc nawet nie będę pytać dlaczego niepolecane dla początkujących, bo innych rozwiązań nie widzę :P
Awatar użytkownika
hen_s
Przyjaciel Forum - gold
Przyjaciel Forum - gold
Posty: 20302
Od: 16 paź 2010, o 15:24
Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
Lokalizacja: Kraśnik

Re: Tam dom mój, gdzie doniczki moje

Post »

Ryby z jeziora Malawi są śliczne, charakterne, ich zachowania tylko oglądać i podziwiać, do tego to tzw. pyszczaki czyli w razie niebezpieczeństwa chowają młode do pyska co dodatkowo się podoba. Tylko...
Jak nieco podrosną są niesłychanie agresywne, terytorialne i w ciągu jednego dnia możesz stracić większość populacji akwarium. ;:131
Poza tym nic, tylko polecać. ;:173

Jedyny sposób to mnóstwo kamieni, szczelin, kryjówek aby każda rodzina miała swój teren i mogła go bronić oraz się w nim kryć przed większymi osobnikami.
Dasz radę. :D

Nie masz przy tym kłopotu z roślinami bo większość natychmiast zjedzą lub zniszczą. Już na początku duży plus. :wink:
Henryk - moje kaktusy i sukulenty 1..., 8, 9,cz. 10
W tematach roślin proszę pisać na priv.
olek40
50p
50p
Posty: 99
Od: 1 mar 2014, o 18:23
Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.

Re: Tam dom mój, gdzie doniczki moje

Post »

No cóż.... nie wszystko złoto co się świeci i podobnie jest z rybami.
Należy zacząć od tego że zazwyczaj podawane są wartości optymalne dla danego gatunku. Jest jednak coś takiego jak tolerancja zakresu twardości czy odczynu wody. Poza tym całkiem sporo ryb dobrze toleruje wodę o innej twardości niż woda potrzebna im do złożenia ikry czy w ogóle wyklucia się larw z jajeczek (tu głownie na myśli mam ryby z rodz. Apistogramma - piękne, kolorowe i niewielkie pielęgniczki z tzw czarnych wód, które mogą żyć w niekoniecznie bardzo miękkiej wodzie o odczynie kwaśnym, ale tylko w takiej podejdą do tarła).
No ale jest też pielęgniczka kakadu np. która spokojnie żyje i rozmnaża się w naszej kranówce. Tym bardziej kolejne pokolenia wyhodowane w twardej wodzie które się do niej już zwyczajnie przyzwyczaiły. Oczywiście nie twierdzę że wszystkie gatunki ryb tak łatwo się adoptują.
Na początek polecam gupiki pawie oczka - stado samców z kolorowymi ogonkami. To bardzo wdzięczne ryby, niekłopotliwe, łatwe w utrzymaniu a najważniejsze to to, że tolerują sporo błędów początkującego hodowcy.
Są oczywiście brzanki sumatrzańskie, mszyste, czerwone, zielone, różne gatunki gurami, żałobniczki, prętniki, molinezje, mieczyki itp itd - są to ryby nadające się dla początkującego akwarysty i spokojnie przeżyją w polskiej kranówce. Wystarczy zapewnić odpowiednio duży zbiornik (bo brzanki np powinno trzymać się w grupach min 15 osobników), odpowiednią filtrację biologiczno mechaniczną no i odpowiednie karmienie.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Moje doniczkowe, domowe, balkonowe, egzotyczne, tarasy. ZDJĘCIA.”