U nas gdzieś podobno tarnina rośnie, bo M zrywał ale podobno niewiele. Kiedyś jeździliśmy na tarninę to może ktoś Ci poda miejsce gdzie dużo jej rośnie
Ogród na łące
- Maska
- Przyjaciel Forum - gold

- Posty: 42399
- Od: 19 lut 2012, o 19:39
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Małopolska
- Kontakt:
Re: Ogród na łące
Dario ja parę lat temu wykopałam dół, tu gdzie jest bez koralowy, wyłożyłam go czarną siatką i tak po bokach zagięłam. Posadziłam cebule, zasypałam... rosną kwitną więc nie zjedzone, a mają miejsce rozrastać się bo w pojemnikach trzeba jednak wykopywać i rozsadzać.
U nas gdzieś podobno tarnina rośnie, bo M zrywał ale podobno niewiele. Kiedyś jeździliśmy na tarninę to może ktoś Ci poda miejsce gdzie dużo jej rośnie
U nas gdzieś podobno tarnina rośnie, bo M zrywał ale podobno niewiele. Kiedyś jeździliśmy na tarninę to może ktoś Ci poda miejsce gdzie dużo jej rośnie
- Daria_Eliza
- Przyjaciel Forum - gold

- Posty: 1735
- Od: 26 lut 2013, o 01:30
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Małopolska
Re: Ogród na łące
Zrobiłam podsumowanie naszego eksperymentalnego półksiężyca, który pełnił w tym roku rolę warzywnika. Rezultat był jak najbardziej satysfakcjonujący. Ale po kolei:
1) Jesienią 2015 zgrabiliśmy siano (z nasionami chwastów wprawdzie, ale trudno) i ułożyliśmy na nieoczyszczonej z chwastów ziemi w kształt półksiężyca okalającego okrągłą rabatę kwiatów.
2) W lutym 2016 odsunęliśmy siano, żeby pod spód podłożyć tektury, w razie gdyby jakieś osty/ostrożnie czy szczawie jednak chciały się przebić na powierzchnię. Przy okazji można było zobaczyć, że sianko się fajnie rozkłada, pod spodem trawa już zgniła, a dżdżownice i nornice pracują nad spulchnianiem i napowietrzaniem gleby.



3) W kwietniu 2016 po dołożeniu jeszcze wiosennego sianka wyglądało to tak:

4) M przewiózł taczkami ziemię ze starej górki dyniowej (2015) i rozrzucił ją na wierzchu całego półksiężyca. Więc układ warstw jest może trochę niekonwencjonalny, ale też działa.
Poniżej stara górka dyniowa.

I praca w toku.


5) Zdjęcie z początku maja, już po wysiewie warzyw. (Pamiętajcie, że u nas wegetacja opóźniona o dwa tygodnie w porównaniu z Krakowem.)

A tu zdjęcia z końca maja, głównie warzywa liściowe, w tym buraki, ale były też buraki korzeniowe: fioletowe i jakaś żółta odmiana, cebulka z własnej rozsady, groszek cukrowy, kalarepa, marchew, rzodkiew duża, rzodkiewka, fasolka szparagowa, a na krańcach nagietki i aksamitki.


Zdjęcia z czerwca i lipca. Na szczęście w tym roku sarny dały spokój burakom, dopiero teraz jesienią obskubały liście na tych ostatnich, które zostały jeszcze w gruncie. Przez cały sezon wolały zjadać moje róże i skubać czubki innych krzewów.



Największy burak: 1100g. (Zdjęcie w męskiej łapie.
) Bez grama nawozu. A ta sama ziemia była przecież wykorzystywana cały wcześniejszy sezon przez dynie. Chyba skoszone rośliny łąkowe uwalniają wystarczającą ilość mikro- i makroelementów.

Mniej więcej w 3/4 długości półksiężyc rozdziela ścieżka, w tym miejscu będzie stała pergola obrośnięta różami Veilchenblau. Róże już są, ale sarny je obskubały od dołu, więc zakwitły tylko na czubkach. Pergole mają być zrobione z naszych osik - samosiejek. Kupno pergoli na razie nie wchodzi w grę, bo M nie zrezygnuje z frajdy ścinania drzewek siekierą. Strasznie lubi buszować z siekierką po naszym zagajniku.
Dolną część osik chcemy zakonserwować opalając je w ogniu. (W ten sam sposób zabezpieczyliśmy kiedyś kantówki na konstrukcję kompostownika.) Pytanie, czy uda nam się nagiąć górną część osik w łuki i powiązać ze sobą drutem? Zobaczymy.

Nowy warzywnik galaktyczny
(taki kształt grządek) był w tym sezonie zajęty przez pomidory zwisające (plus kilka papryk). A tłumaczyłam przed wylotem, jak chłop krowie na miedzy: "Pilnuj i podwiązuj pomidory NA CZAS do palików."... Ale pomidorów też, koniec końców, było pod dostatkiem.

Marysiu, dzięki za info o siatce. Tez teraz taką czarną kupiłam.
Wiem, że u Was jest tarnina, bo widzieliśmy ją kiedyś podczas wycieczek dolinkami, ale nie mamy kiedy teraz się wybrać na wykopki tarniny. Każdy wolny czas będzie rezerwowany na sadzenie na działce. Przez tą pogodę okropną zostaje tak mało możliwości wyjazdów. Może wiosną poszukamy. Tzn. ja już mam parę sztuk, ale na razie strasznie wolno rośnie.
1) Jesienią 2015 zgrabiliśmy siano (z nasionami chwastów wprawdzie, ale trudno) i ułożyliśmy na nieoczyszczonej z chwastów ziemi w kształt półksiężyca okalającego okrągłą rabatę kwiatów.
2) W lutym 2016 odsunęliśmy siano, żeby pod spód podłożyć tektury, w razie gdyby jakieś osty/ostrożnie czy szczawie jednak chciały się przebić na powierzchnię. Przy okazji można było zobaczyć, że sianko się fajnie rozkłada, pod spodem trawa już zgniła, a dżdżownice i nornice pracują nad spulchnianiem i napowietrzaniem gleby.



3) W kwietniu 2016 po dołożeniu jeszcze wiosennego sianka wyglądało to tak:

4) M przewiózł taczkami ziemię ze starej górki dyniowej (2015) i rozrzucił ją na wierzchu całego półksiężyca. Więc układ warstw jest może trochę niekonwencjonalny, ale też działa.
Poniżej stara górka dyniowa.

I praca w toku.


5) Zdjęcie z początku maja, już po wysiewie warzyw. (Pamiętajcie, że u nas wegetacja opóźniona o dwa tygodnie w porównaniu z Krakowem.)

A tu zdjęcia z końca maja, głównie warzywa liściowe, w tym buraki, ale były też buraki korzeniowe: fioletowe i jakaś żółta odmiana, cebulka z własnej rozsady, groszek cukrowy, kalarepa, marchew, rzodkiew duża, rzodkiewka, fasolka szparagowa, a na krańcach nagietki i aksamitki.


Zdjęcia z czerwca i lipca. Na szczęście w tym roku sarny dały spokój burakom, dopiero teraz jesienią obskubały liście na tych ostatnich, które zostały jeszcze w gruncie. Przez cały sezon wolały zjadać moje róże i skubać czubki innych krzewów.



Największy burak: 1100g. (Zdjęcie w męskiej łapie.

Mniej więcej w 3/4 długości półksiężyc rozdziela ścieżka, w tym miejscu będzie stała pergola obrośnięta różami Veilchenblau. Róże już są, ale sarny je obskubały od dołu, więc zakwitły tylko na czubkach. Pergole mają być zrobione z naszych osik - samosiejek. Kupno pergoli na razie nie wchodzi w grę, bo M nie zrezygnuje z frajdy ścinania drzewek siekierą. Strasznie lubi buszować z siekierką po naszym zagajniku.
Dolną część osik chcemy zakonserwować opalając je w ogniu. (W ten sam sposób zabezpieczyliśmy kiedyś kantówki na konstrukcję kompostownika.) Pytanie, czy uda nam się nagiąć górną część osik w łuki i powiązać ze sobą drutem? Zobaczymy.

Nowy warzywnik galaktyczny

Marysiu, dzięki za info o siatce. Tez teraz taką czarną kupiłam.
Wiem, że u Was jest tarnina, bo widzieliśmy ją kiedyś podczas wycieczek dolinkami, ale nie mamy kiedy teraz się wybrać na wykopki tarniny. Każdy wolny czas będzie rezerwowany na sadzenie na działce. Przez tą pogodę okropną zostaje tak mało możliwości wyjazdów. Może wiosną poszukamy. Tzn. ja już mam parę sztuk, ale na razie strasznie wolno rośnie.
-
koziorozec
- Przyjaciel Forum - gold

- Posty: 10594
- Od: 22 sty 2013, o 21:52
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: małopolska
Re: Ogród na łące
Witaj Dario,podziwiam Cię za Twoje poczynania na tej łące,okazuje się ,że każda metoda jest dobra,żeby mieć sukces, tarninę to ja powinnam mieć w krzakach nad wąwozem,Bogdan już tyle razy je wyrąbał i dalej rosną ,zarosły mi kawałek działki,gdzie kiedyś były ziemniaki,zapytam go jutro,czy to w ogóle da się wykopać,czy to siewki ,czy odrosty od korzeni,przecież nie musisz teraz po nią przyjeżdżać jak nie masz czasu,myślę,że na wiosnę przyjedziesz i też będzie dobrze,pozdrawiam 
- Daria_Eliza
- Przyjaciel Forum - gold

- Posty: 1735
- Od: 26 lut 2013, o 01:30
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Małopolska
Re: Ogród na łące
Martuś, pewnie, że mogłybyśmy się umówić na wiosnę.
Takie eksperymentowanie na łące jest bardzo fajne, w końcu poza ciężką pracą trzeba mieć też trochę radości z tego wszystkiego.
Takie eksperymentowanie na łące jest bardzo fajne, w końcu poza ciężką pracą trzeba mieć też trochę radości z tego wszystkiego.
- kogra
- Przyjaciel Forum

- Posty: 36510
- Od: 30 maja 2007, o 18:02
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Cieszyn
Re: Ogród na łące
Święte słowa Dario, to o przyjemność chodzi a nie o harówę ponad siły.
Z ta tarniną to uważaj, żeby nie przesadzać kiedy ma już pączki kwiatowe.
Ona kwitnie jako jedna z pierwszych i bardzo wcześnie zaczyna wegetację.
Lepiej byłoby przesadzić ją teraz, wiosenna może bardzo długo się przyjmować i słabo rosnąć.
I im mniejsze sadzonki tym szybciej urosną, wiem, bo sama sadziłam w drugim ogrodzie.
Z ta tarniną to uważaj, żeby nie przesadzać kiedy ma już pączki kwiatowe.
Ona kwitnie jako jedna z pierwszych i bardzo wcześnie zaczyna wegetację.
Lepiej byłoby przesadzić ją teraz, wiosenna może bardzo długo się przyjmować i słabo rosnąć.
I im mniejsze sadzonki tym szybciej urosną, wiem, bo sama sadziłam w drugim ogrodzie.
Grażyna.
kogro-linki
kogro-linki
- Darmokot
- Przyjaciel Forum - gold

- Posty: 1953
- Od: 10 lis 2012, o 20:37
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Kieleckie
Re: Ogród na łące
Dario pozwolisz, że zaznaczę sobie Twój wątek ? Skończę czytać jutro, bardzo mnie wciągnął ale już ledwo widzę bo nie nocne stworzenie ze mnie 
- Daria_Eliza
- Przyjaciel Forum - gold

- Posty: 1735
- Od: 26 lut 2013, o 01:30
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Małopolska
Re: Ogród na łące
Grażynko, dzięki za informację - to by wyjaśniło, dlaczego nasze dotychczasowe tarninki, męczone przesadzaniem, tak wolno rosną.
Michale, ależ oczywiście - zapraszam.
Bardzo mnie cieszy, jeśli moje wpisy mogą kogoś zaciekawić.
Michale, ależ oczywiście - zapraszam.
Bardzo mnie cieszy, jeśli moje wpisy mogą kogoś zaciekawić.
Re: Ogród na łące
Fajna foto-historia warzywnika i jakie buraczki urosły. To może i ja spróbuję korzeniowe jakieś na przyszły sezon. Mam trochę siana uzbieranego na podniesiona grządkę ale nie wiem gdzie zrobić. W zimie cos wymyślę.
Trzymam kciuki za pergolę, bardzo mi się podobają konstrukcje z wyginanych i zaplatanych gałęzi, zbieram sobie różne zdjęcia jako inspiracje. Marzy mi się warzywnik ogrodzony niewysokim żywopłotem z grabu z taką furtką upleciona z patyków a w środku różne konstrukcje na warzywa. Dobrze, że macie zagajnik z materiałem budowlanym
Trzymam kciuki za pergolę, bardzo mi się podobają konstrukcje z wyginanych i zaplatanych gałęzi, zbieram sobie różne zdjęcia jako inspiracje. Marzy mi się warzywnik ogrodzony niewysokim żywopłotem z grabu z taką furtką upleciona z patyków a w środku różne konstrukcje na warzywa. Dobrze, że macie zagajnik z materiałem budowlanym
- christinkrysia
- Przyjaciel Forum - gold

- Posty: 8379
- Od: 26 maja 2006, o 18:37
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Ostróda
Re: Ogród na łące
Dario zaglądam do Ciebie od czasu do czasu ale ... ciągle w biegu więc szybko zmykam. Dziś z racji brzydkiej pogody dałam sobie "wolne" i mam czas na dłuższe wirtualne spacery...
Pomysł z jesiennymi astrami wspaniały - sporo odmian więc zróżnicowanie wysokości i kolorów dało przepiękny efekt
Fotorelacja z półksiężycowej rabaty warzywnej bardzo szczegółowo opisana, dzięki temu i Twym doświadczeniom można skopiować gotowy pomysł i mieć wspaniałe plony wcześniej nawet 2 tygodnie lub więcej bo ziemia szybciej się nagrzewa.
Przestrzeń do zagospodarowania jaka Cię otacza + kłębiące się pomysły, które wprowadzasz w czyn sprawiają, że w każdym sezonie coś nowego się dzieje.
Miłego weekendu i dużo
bo bardzo potrzebne do zakończenia sezonu.
Pomysł z jesiennymi astrami wspaniały - sporo odmian więc zróżnicowanie wysokości i kolorów dało przepiękny efekt
Fotorelacja z półksiężycowej rabaty warzywnej bardzo szczegółowo opisana, dzięki temu i Twym doświadczeniom można skopiować gotowy pomysł i mieć wspaniałe plony wcześniej nawet 2 tygodnie lub więcej bo ziemia szybciej się nagrzewa.
Przestrzeń do zagospodarowania jaka Cię otacza + kłębiące się pomysły, które wprowadzasz w czyn sprawiają, że w każdym sezonie coś nowego się dzieje.
Miłego weekendu i dużo
-
JagiS
- Przyjaciel Forum - gold

- Posty: 5047
- Od: 8 kwie 2012, o 14:10
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Pruszcz Gdański
Re: Ogród na łące
Cześć, Dario!
Normalnie oglądamy różnie zagospodarowane kawałki ziemi ograniczone płotami. A u Ciebie: burza kwiatów, a w tle bezkresne pola i łąki
. Efekt powalający!!!
I jak pięknie Ci to wszystko rośnie i kwitnie, tylko pogratulować. Gratulować można też pomysłowości w wykorzystaniu siana i roślinnych odpadów
.
A już ten łoś
!!!
Jagi
Normalnie oglądamy różnie zagospodarowane kawałki ziemi ograniczone płotami. A u Ciebie: burza kwiatów, a w tle bezkresne pola i łąki
I jak pięknie Ci to wszystko rośnie i kwitnie, tylko pogratulować. Gratulować można też pomysłowości w wykorzystaniu siana i roślinnych odpadów
A już ten łoś
- Maska
- Przyjaciel Forum - gold

- Posty: 42399
- Od: 19 lut 2012, o 19:39
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Małopolska
- Kontakt:
Re: Ogród na łące
Dario ja też chodzę po moim lesie i przyglądam się drzewkom, ale chyba jednak kupię pergolę metalową czy drewnianą bo ta drzewkowa nie utrzyma moich róż terminatorek
Bardzo mi się podoba pomysł z grządką półksiężycową, tylko że moja trawa idzie częściowo dla drobiu, a częściowo nią ściółkuję ścieżki w polu, na wal już nie wystarczy
Tarniny szukaj bliżej, a ja mam na oku odrastających panów-rokitników
Bardzo mi się podoba pomysł z grządką półksiężycową, tylko że moja trawa idzie częściowo dla drobiu, a częściowo nią ściółkuję ścieżki w polu, na wal już nie wystarczy
Tarniny szukaj bliżej, a ja mam na oku odrastających panów-rokitników
- cyma2704
- Przyjaciel Forum - gold

- Posty: 12203
- Od: 5 mar 2013, o 17:31
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Podkarpacie
Re: Ogród na łące
Dario warzywnik coraz większy obszar zajmuje. Podwyższony na kompostowanych resztkach świetny, nie męczą się w glinie.
Ja sadziłam w ubiegłym roku tulipany w plastikowej siatce. Przegryzły ją i wszystkie cebulki zjadły. 
- Daria_Eliza
- Przyjaciel Forum - gold

- Posty: 1735
- Od: 26 lut 2013, o 01:30
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Małopolska
Re: Ogród na łące
Witajcie!
Nie bardzo miałam wenę do pisania po naszym ostatnim wyjeździe weekendowym, bo mieliśmy przykrą akcję z sąsiadami, musiałam ochłonąć, ale chyba nadal nie nabrałam dystansu do tego, co się stało.
Otóż szukając trzech słupków granicznych na naszej działce przy zakręcie drogi, zostaliśmy zwymyślani przez jedną sąsiadkę i jej syna, że mamy nierówno pod sufitem, bo zamiast szukać słupków według planów, to my - według nich - w asfalcie szukamy?
No, ręce opadają na coś takiego?
Żeby wyjaśnić sytuację: plany oczywiście mamy i według nich odmierzaliśmy dystans i szukaliśmy, ale poprzedni właściciel ? czyli mąż tejże sąsiadki, zażyczył sobie u geodety, żeby akurat te słupki były wkopane na równi z gruntem, żeby w przejeździe ciągnika nie przeszkadzały. Trzy lata temu pokazał nam ich miejsce, wtedy były w ziemi. Ale teraz po iluś godzinach nakłuwania gruntu widłami za chorobę nie mogliśmy ich znaleźć. A nasi milusi sąsiedzi, zamiast po ludzku pomóc, albo chociaż się nie wtrącać, to wypadli na nas z gębą.
Najpierw im mówiłam, żeby zmienili ton, że możemy o tym porozmawiać, ale jak człowiek z człowiekiem. Ale tak na nas krzyczeli cały czas, że mnie zagłuszali, więc w końcu wyszłam na drogę, na której stała sąsiadka i powiedziałam jej prosto w oczy, żeby wracali do siebie, bo nie pozwolimy sobie na takie traktowanie. Przypomniałam jej, że jesteśmy sąsiadami i powinniśmy sobie pomagać, a nie do oczu sobie skakać. Wtedy jej syn zaczął mnie popychać i szarpać, na co oczywiście zareagował mój M stając w mojej obronie. Nie wiem, jakby to się skończyło, ale w końcu żona tego sąsiada i mąż tej sąsiadki zaczęli ich nawoływać do powrotu.
Po całym incydencie zadzwoniłam na policję zgłosić atak. Gdy panowie policjanci przyjechali na miejsce, nie mogli kompletnie pojąć o co chodzi naszym sąsiadom i w czym problem. Sąsiadka cały czas darła się, że kopiemy w asfalcie i tam szukamy słupków, że jesteśmy niepoważni. A ja stałam na tym asfalcie obok policjanta i patrzyliśmy na nią jak na niepoważną.
Aha, na łopatki rozłożył mnie jej tekst, żebym sobie uważała, bo przyjeżdżam na działkę dorabiać się w niedzielę?
Spytałam ją, czy widzi, żebyśmy mieli jakiś zakład produkcyjny czy coś w tym stylu, bo nie rozumiem zupełnie takiego zarzutu.
Na co nakrzyczała na mnie, że gdybym była młodsza, to już ona by mi tak przyłożyła, że by mnie rozumu nauczyła.
Byliśmy obydwoje z M w ciężkim szoku, że coś takiego ma w ogóle miejsce, bo to nawet nie było przy miedzy z ich gruntem tylko przy drodze gminnej. Bardzo podejrzane mi się to wydaje, albo totalnie nienormalne.
Humor nam się zepsuł wtedy na cały dzień i prace ogrodowe mi w ogóle nie szły. Ale na dłuższą metę takie incydenty nie działają na mnie odstraszająco, wręcz przeciwnie.
Pojechaliśmy na działkę również we wtorek i wtedy M zrobił ognisko. Znowu jedliśmy pieczone ziemniaki. Nie wiem dlaczego, ale wcale nam się takie ziemniaki nie nudzą. Ostatnio nawet inna sąsiadka powiedziała, że chciałaby spróbować, bo dawno nie jadła, więc następnym razem będzie nam towarzyszyć.
Generalnie było pochmurno, ale bardzo cicho i bezwietrznie. Czasem pokazywało się słońce.
Na szczęście przestało wreszcie padać całymi dniami, to można coś zrobić w ogrodzie.

Jesienne kolory na rozsadniku.
Po raz kolejny w tym sezonie trzeba przyciąć liście wszystkim irysom.



Nie bardzo miałam wenę do pisania po naszym ostatnim wyjeździe weekendowym, bo mieliśmy przykrą akcję z sąsiadami, musiałam ochłonąć, ale chyba nadal nie nabrałam dystansu do tego, co się stało.
Otóż szukając trzech słupków granicznych na naszej działce przy zakręcie drogi, zostaliśmy zwymyślani przez jedną sąsiadkę i jej syna, że mamy nierówno pod sufitem, bo zamiast szukać słupków według planów, to my - według nich - w asfalcie szukamy?
No, ręce opadają na coś takiego?
Żeby wyjaśnić sytuację: plany oczywiście mamy i według nich odmierzaliśmy dystans i szukaliśmy, ale poprzedni właściciel ? czyli mąż tejże sąsiadki, zażyczył sobie u geodety, żeby akurat te słupki były wkopane na równi z gruntem, żeby w przejeździe ciągnika nie przeszkadzały. Trzy lata temu pokazał nam ich miejsce, wtedy były w ziemi. Ale teraz po iluś godzinach nakłuwania gruntu widłami za chorobę nie mogliśmy ich znaleźć. A nasi milusi sąsiedzi, zamiast po ludzku pomóc, albo chociaż się nie wtrącać, to wypadli na nas z gębą.
Najpierw im mówiłam, żeby zmienili ton, że możemy o tym porozmawiać, ale jak człowiek z człowiekiem. Ale tak na nas krzyczeli cały czas, że mnie zagłuszali, więc w końcu wyszłam na drogę, na której stała sąsiadka i powiedziałam jej prosto w oczy, żeby wracali do siebie, bo nie pozwolimy sobie na takie traktowanie. Przypomniałam jej, że jesteśmy sąsiadami i powinniśmy sobie pomagać, a nie do oczu sobie skakać. Wtedy jej syn zaczął mnie popychać i szarpać, na co oczywiście zareagował mój M stając w mojej obronie. Nie wiem, jakby to się skończyło, ale w końcu żona tego sąsiada i mąż tej sąsiadki zaczęli ich nawoływać do powrotu.
Po całym incydencie zadzwoniłam na policję zgłosić atak. Gdy panowie policjanci przyjechali na miejsce, nie mogli kompletnie pojąć o co chodzi naszym sąsiadom i w czym problem. Sąsiadka cały czas darła się, że kopiemy w asfalcie i tam szukamy słupków, że jesteśmy niepoważni. A ja stałam na tym asfalcie obok policjanta i patrzyliśmy na nią jak na niepoważną.
Aha, na łopatki rozłożył mnie jej tekst, żebym sobie uważała, bo przyjeżdżam na działkę dorabiać się w niedzielę?
Byliśmy obydwoje z M w ciężkim szoku, że coś takiego ma w ogóle miejsce, bo to nawet nie było przy miedzy z ich gruntem tylko przy drodze gminnej. Bardzo podejrzane mi się to wydaje, albo totalnie nienormalne.
Humor nam się zepsuł wtedy na cały dzień i prace ogrodowe mi w ogóle nie szły. Ale na dłuższą metę takie incydenty nie działają na mnie odstraszająco, wręcz przeciwnie.
Pojechaliśmy na działkę również we wtorek i wtedy M zrobił ognisko. Znowu jedliśmy pieczone ziemniaki. Nie wiem dlaczego, ale wcale nam się takie ziemniaki nie nudzą. Ostatnio nawet inna sąsiadka powiedziała, że chciałaby spróbować, bo dawno nie jadła, więc następnym razem będzie nam towarzyszyć.
Generalnie było pochmurno, ale bardzo cicho i bezwietrznie. Czasem pokazywało się słońce.
Na szczęście przestało wreszcie padać całymi dniami, to można coś zrobić w ogrodzie.

Jesienne kolory na rozsadniku.
Po raz kolejny w tym sezonie trzeba przyciąć liście wszystkim irysom.



- Daria_Eliza
- Przyjaciel Forum - gold

- Posty: 1735
- Od: 26 lut 2013, o 01:30
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Małopolska
Re: Ogród na łące
Asiu, właśnie taki warzywnik chroniony żywopłotem też by nam się przydał na tej łące
? może kiedyś się doczekamy. Coś w tym stylu planuję na zagonie, nad którym teraz pracujemy, ale jeszcze trochę to potrwa. Z tym, że osłona ma być głównie od północy, zachodu i wschodu. A przecinka w zagajniku będzie nadzorowana przeze mnie i zrobiona w celu poprawy warunków dla reszty drzewek, bo już się to wszystko bardzo mocno zagęściło.
Krysiu: miło, że wpadłaś do nas i dzięki za miłe sowa.
Życzenia się spełniły, bo słoneczka trochę jest od tygodnia, a najważniejsze, że nie pada cały czas.
Jagi, dzięki.
Choć powiem Ci, że teraz to chciałabym mieć ogrodzenie pod napięciem i jeszcze fosę. No i może jeszcze jakieś działko armatnie?
(Patrz historia z poprzedniej strony.) Eh... Mniejsza z tym? Gęsta siatka leśna porośnięta pnączem i przerośnięta żywopłotem nieformowanym mi wystarczy.
Marysiu, dziękuję, że pilnujesz rokitników.
Zgadza się, róże potrzebują bardzo solidnej podpory. M będzie ścinał osiki grubości co najmniej ramienia, pójdą 4 na jedną pergolę. Specjalnie wyselekcjonowane, żeby inne drzewka w zagajniku miały lepsze warunki do wzrostu, bo już im tam ciasno.
Soniu, to przykre, że Twoje gryzonie są takie zawzięte na cebulki kwiatowe. Może spróbuj otoczyć część tulipanów narcyzami? Tych nie powinny ruszać. Warzywnik ? po zrezygnowaniu z poprzedniego zagonu - na razie nie robi się większy, ale przybiera rozmaite formy eksperymentalne.

No, to tak trochę na poprawę humoru (chyba głównie sobie, bo mam nadzieję, że Wy jesteście w dobrym nastroju), nasze koty pudełkowe:

Nawet złożone pudełko się nadaje...

I jeszcze Bazyl przy kwiatach (zdjęcie z wiosny):

Krysiu: miło, że wpadłaś do nas i dzięki za miłe sowa.
Jagi, dzięki.
Marysiu, dziękuję, że pilnujesz rokitników.
Soniu, to przykre, że Twoje gryzonie są takie zawzięte na cebulki kwiatowe. Może spróbuj otoczyć część tulipanów narcyzami? Tych nie powinny ruszać. Warzywnik ? po zrezygnowaniu z poprzedniego zagonu - na razie nie robi się większy, ale przybiera rozmaite formy eksperymentalne.
No, to tak trochę na poprawę humoru (chyba głównie sobie, bo mam nadzieję, że Wy jesteście w dobrym nastroju), nasze koty pudełkowe:

Nawet złożone pudełko się nadaje...

I jeszcze Bazyl przy kwiatach (zdjęcie z wiosny):

- Maska
- Przyjaciel Forum - gold

- Posty: 42399
- Od: 19 lut 2012, o 19:39
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Małopolska
- Kontakt:
Re: Ogród na łące
Dario bardzo współczuję, bo mieszkam w miejscy gdzie poprzedni właściciele takie boje toczyli i wiem że to tak łatwo się nie kończy. A propos sąsiad ciągnikiem powinien zawracać na własnym polu, a słupki powinny wystawać. I ja już znajdziecie to wbijcie jakieś mocne patyki widoczne dla Was i dla innych. Jak ktoś będzie mruczał to powiedz że jak już będziesz dorabiać to żebyś wiedziała dokąd możesz się posuwać
Żartuję, ale ręce opadają na takie zachowanie....nienażarte ludziska!
Sadź wysokie krzewy i drzewa przy granicy żeby ich nie widzieć i nie słyszeć, bo to przecież ma być Wasz azyl
Osłoną dla warzyw może być rządek posianych słoneczników albo kukurydzy. Ja też jeszcze w tym sezonie nie jadłam pieczonych w ognisku ziemniaków, a uwielbiamy. Pieczemy do nich główkę czosnku w folii i taki ziemniaczek z tym czosneczkiem, masełkiem i solą to wykwinty posiłek
p.s. koteczki do wymiziania, a Bazyl to cudne kocisko
Sadź wysokie krzewy i drzewa przy granicy żeby ich nie widzieć i nie słyszeć, bo to przecież ma być Wasz azyl
Osłoną dla warzyw może być rządek posianych słoneczników albo kukurydzy. Ja też jeszcze w tym sezonie nie jadłam pieczonych w ognisku ziemniaków, a uwielbiamy. Pieczemy do nich główkę czosnku w folii i taki ziemniaczek z tym czosneczkiem, masełkiem i solą to wykwinty posiłek
p.s. koteczki do wymiziania, a Bazyl to cudne kocisko


