I ja tak mam. Może to przypadłość Ań?Jak ja bym chciała już odpocząćAle nie umiem odpoczywać dopóki wiem, że mam coś do zrobienia. Jeśli mam bałagan w domu lub w ogrodzie to chodzę rozdrażniona i warcząca
Ale jeszcze troszkę i będę nicnierobić
![]()
Gdzieś tam na końcu świata...
- sweety
- Przyjaciel Forum - gold

- Posty: 14108
- Od: 20 mar 2012, o 09:37
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: śląskie, Podbeskidzie
Re: Gdzieś tam na końcu świata...
- Andzia84
- 1000p

- Posty: 1137
- Od: 23 sty 2014, o 15:51
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: 40 km na pn-wsch od Warszawy
Re: Gdzieś tam na końcu świata...
Ja nie wiem Aniu-ale to wredna przypadłość-mącząca strasznie. A jak widzę mojego eMa, który wiedząc, że ma do wykonania mnóstwo różnych rzeczy kładzie się na drzemkę twierdząc, że 'mały śpi to on też może', to mnie jasny szlag trafia
Magia imienia? Może
Magia imienia? Może
Zbudowałam dom, urodziłam syna, czas posadzić drzewo 
Gdzieś tam na końcu świata...mój raczkujący ogródek
Gdzieś tam na końcu świata cz.2
Gdzieś tam na końcu świata...mój raczkujący ogródek
Gdzieś tam na końcu świata cz.2
- ewamaj66
- Przyjaciel Forum - gold

- Posty: 21494
- Od: 19 lut 2011, o 16:55
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Warmia
Re: Gdzieś tam na końcu świata...
Zawsze mówię, że mam na drugie imię Róża (z powodu fijoła
), ale w dokumentach zapisane Anna. Wspomniana przez Was przypadłość Ań dotyczy więc tylko pewnego wycinka mojego życia-ogrodu
Dopiję tylko kawę i lecę skończyć to, co mi spędza sen z powiek-porządki na ostatniej rabacie różanej. Nie rwę się za mocno, bo dzień wstał dziś pochmurny i raczej chłodny, ale lepiej raczej nie będzie, spodziewam się opadów deszczu.
Dopiję tylko kawę i lecę skończyć to, co mi spędza sen z powiek-porządki na ostatniej rabacie różanej. Nie rwę się za mocno, bo dzień wstał dziś pochmurny i raczej chłodny, ale lepiej raczej nie będzie, spodziewam się opadów deszczu.
- Andzia84
- 1000p

- Posty: 1137
- Od: 23 sty 2014, o 15:51
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: 40 km na pn-wsch od Warszawy
Re: Gdzieś tam na końcu świata...
Ja też piję kawkę właśnie
Jak to miło, ze Kuba budzi najpierw tatusia, a później mnie. W związku z tym kawkę zazwyczaj mam podaną
U mnie dziś przymrozek i to porządny
Wczoraj latałam z Kuby wiaderkami do piasku i przykrywałam co mogłam.
Ewuś Różyczko zazdroszczę deszczowej pogody, u mnie już słońce i suuuuusza. Ja już podlewam co poniektóre rabatki.
Ewuś Różyczko zazdroszczę deszczowej pogody, u mnie już słońce i suuuuusza. Ja już podlewam co poniektóre rabatki.
Zbudowałam dom, urodziłam syna, czas posadzić drzewo 
Gdzieś tam na końcu świata...mój raczkujący ogródek
Gdzieś tam na końcu świata cz.2
Gdzieś tam na końcu świata...mój raczkujący ogródek
Gdzieś tam na końcu świata cz.2
- Annes 77
- Przyjaciel Forum - gold

- Posty: 11755
- Od: 6 maja 2008, o 19:11
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: lubuskie
Re: Gdzieś tam na końcu świata...
Aniu u mnie z rana pochmurno,ale mam nadzieję,że wyjdzie słoneczko,dziś mam ambitne plany,pomalować drugi raz pergolę,potem jadę z dzieckiem do schroniska dla zwierząt (muszę wywiązać się z umowy)...działka zostanie na końcu o ile zdążę
U mnie padało 3 dni,mam nadzieję,że do Ciebie też przyjdzie deszczyk
U mnie padało 3 dni,mam nadzieję,że do Ciebie też przyjdzie deszczyk
- patusia336
- 1000p

- Posty: 2520
- Od: 31 sty 2011, o 19:42
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
Re: Gdzieś tam na końcu świata...
U mnie dzisiaj też pochmurno, ale mam nadzieję, że jak skończę sprzątać mieszkanie będzie już 
- Andzia84
- 1000p

- Posty: 1137
- Od: 23 sty 2014, o 15:51
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: 40 km na pn-wsch od Warszawy
Re: Gdzieś tam na końcu świata...
Oj Aniu-deszczu naprawdę zazdroszczę. Nie dość, że byłabym sama przed sobą rozgrzeszona że nic nie robię to jeszcze i roślinom by się przydało
Oooo malowaniem pergoli przypomniałaś mi, że muszę słupki od ogrodzenia machnąć na czarno. Ale z tym czekam, aż będzie cieplej i się przy okazji opalę
Do schroniska? No, ale jak obiecałaś to jedź, jedź-pomóż biednym futrzakom. Ja mam teraz psa przybłędę, a u rodziców jest psiak ze schroniska. Ale jazda tam to nie na moje nerwy. I to nawet nie chodzi o widok zwierząt, ale o ich los, który zgotowali im ludzie.
-- 12 kwi 2014, o 07:39 --
Pati-wszyscy mają chmury, a ja
, a wolałabym chmury i deszcz
Chociaż może deszcz czeka specjalnie, aż wysieję trawę, żeby mi ją podlać 
Do schroniska? No, ale jak obiecałaś to jedź, jedź-pomóż biednym futrzakom. Ja mam teraz psa przybłędę, a u rodziców jest psiak ze schroniska. Ale jazda tam to nie na moje nerwy. I to nawet nie chodzi o widok zwierząt, ale o ich los, który zgotowali im ludzie.
-- 12 kwi 2014, o 07:39 --
Pati-wszyscy mają chmury, a ja
Zbudowałam dom, urodziłam syna, czas posadzić drzewo 
Gdzieś tam na końcu świata...mój raczkujący ogródek
Gdzieś tam na końcu świata cz.2
Gdzieś tam na końcu świata...mój raczkujący ogródek
Gdzieś tam na końcu świata cz.2
- Annes 77
- Przyjaciel Forum - gold

- Posty: 11755
- Od: 6 maja 2008, o 19:11
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: lubuskie
Re: Gdzieś tam na końcu świata...
Aniu właśnie obawiam się jak to zniosę,ponieważ to będzie nasza pierwsza wyprawa
Podejrzewam,że łezka się w oku zakręci
Podjadę po worek karmy i w drogę...
Podjadę po worek karmy i w drogę...
- Viola K
- Przyjaciel Forum - gold

- Posty: 2356
- Od: 14 mar 2013, o 19:41
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: okolice Trzebnicy
Re: Gdzieś tam na końcu świata...
Witaj Aniu - pisałam wcześniej ale wszystko gdzieś zniknęło
Zainteresował mnie tytuł Twojego wątku , podobnie jak ja mieszkasz gdzieś na końcu świata , ale tam jest najlepiej
Pięknie zaczynałaś było zero ,błoto i chwasty , widzę dużo ciężkiej pracy
za oknem mamy podobne widoki
konie , pola ,brzozy ...kocham to !!!
Baraczek piękny , super obłożony deseczkami
Będę czytała Twoją historię , odwiedzała Twój wątek
Zapraszam Cię do mojego ogrodu , zobacz jakiego cudu ja dokonałam na piaszczystej ziemi pełnej chwastów w szczerym polu
Pozdrawiam
Viola
"Dobre jest zawsze na końcu świata "
Zainteresował mnie tytuł Twojego wątku , podobnie jak ja mieszkasz gdzieś na końcu świata , ale tam jest najlepiej
Pięknie zaczynałaś było zero ,błoto i chwasty , widzę dużo ciężkiej pracy
konie , pola ,brzozy ...kocham to !!!
Baraczek piękny , super obłożony deseczkami
Będę czytała Twoją historię , odwiedzała Twój wątek
Zapraszam Cię do mojego ogrodu , zobacz jakiego cudu ja dokonałam na piaszczystej ziemi pełnej chwastów w szczerym polu
Pozdrawiam
Viola
"Dobre jest zawsze na końcu świata "
- ewamaj66
- Przyjaciel Forum - gold

- Posty: 21494
- Od: 19 lut 2011, o 16:55
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Warmia
Re: Gdzieś tam na końcu świata...
W końcu nie padało, więc skończyłam porządki we wszystkich różach. Zaczynało mnie martwić, że tak długo zwlekałam, ale wcale nie było za późno. Moje róże dopiero zaczynają wegetację.
Kratki i pergolę maluje tania siła robocza
To jeszcze trochę potrwa, ale to ostatni dzwonek-trzeba zdążyć właśnie przed różami, które potem uniemożliwią dosięgnięcie drewna 
Kratki i pergolę maluje tania siła robocza
- wsiania
- 500p

- Posty: 694
- Od: 27 sty 2012, o 09:51
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: okolice Brzegu
Re: Gdzieś tam na końcu świata...
Hmmm... to ja chyba jestem wyjątkiem potwierdzającym regułęsweety pisze:I ja tak mam. Może to przypadłość Ań?Jak ja bym chciała już odpocząćAle nie umiem odpoczywać dopóki wiem, że mam coś do zrobienia. Jeśli mam bałagan w domu lub w ogrodzie to chodzę rozdrażniona i warcząca
Ale jeszcze troszkę i będę nicnierobić
![]()
Moje wsiowe poczynania - c.j.d. 
gdzie diabeł nie może... tam mnie wołają
pozdrawiam, Ania
gdzie diabeł nie może... tam mnie wołają
pozdrawiam, Ania
-
DTJ_1
- Przyjaciel Forum - gold

- Posty: 3539
- Od: 14 lis 2013, o 15:50
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: 60 km od W-wy
Re: Gdzieś tam na końcu świata...
Aniu ja wysiałam trawę i nic tak od kilku tygodni, podlewam jak jadę na weekend - ale to za mało --już połowę ptaki mi wydziobały- jak wjeżdzałam w sobotę- to był jeden wielki szelest skrzydeł -tak uciekały żeby po ogonach nie dostać, pochowały się w gałęzie i świerszcza przypalaly
.
Ja zaplanowałam odświeżyć przed świętami- bo kuchnia i pokój nie były robione, to tak maznąć żeby było milej.
Niestety - ja sadziłam rośliny od Jacka skończyłam po 20 , a mój M. siedział
, jak mu powiedziałam żeby przyniósł farbę bo będę malować, stwierdził że już za późno i za ciemno i wogólę nie wyrobię się do 17 w niedzielę.
Więc cały wieczór i ranek byłam
do potęgi , więc łaskawie wziął i pomalował kuchnię, na pokój już rzeczywiście nie starczyło czasu - ale jakby zacząć w sobotę jak ja sadziłam- byłoby ok. No cóż ja spędzę święta przy stole- kuchennym. 
Ja zaplanowałam odświeżyć przed świętami- bo kuchnia i pokój nie były robione, to tak maznąć żeby było milej.
Niestety - ja sadziłam rośliny od Jacka skończyłam po 20 , a mój M. siedział
Więc cały wieczór i ranek byłam
- Viola K
- Przyjaciel Forum - gold

- Posty: 2356
- Od: 14 mar 2013, o 19:41
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: okolice Trzebnicy
Re: Gdzieś tam na końcu świata...
Ciekawa historiaDTJ_1 pisze:Aniu ja wysiałam trawę i nic tak od kilku tygodni, podlewam jak jadę na weekend - ale to za mało --już połowę ptaki mi wydziobały- jak wjeżdzałam w sobotę- to był jeden wielki szelest skrzydeł -tak uciekały żeby po ogonach nie dostać, pochowały się w gałęzie i świerszcza przypalaly.
Ja zaplanowałam odświeżyć przed świętami- bo kuchnia i pokój nie były robione, to tak maznąć żeby było milej.
Niestety - ja sadziłam rośliny od Jacka skończyłam po 20 , a mój M. siedział, jak mu powiedziałam żeby przyniósł farbę bo będę malować, stwierdził że już za późno i za ciemno i wogólę nie wyrobię się do 17 w niedzielę.
Więc cały wieczór i ranek byłam![]()
![]()
do potęgi , więc łaskawie wziął i pomalował kuchnię, na pokój już rzeczywiście nie starczyło czasu - ale jakby zacząć w sobotę jak ja sadziłam- byłoby ok. No cóż ja spędzę święta przy stole- kuchennym.
Pozdrawiam.
- Andzia84
- 1000p

- Posty: 1137
- Od: 23 sty 2014, o 15:51
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: 40 km na pn-wsch od Warszawy
Re: Gdzieś tam na końcu świata...
W końcu dzisiaj u mnie popadało. No w końcu
Tylko rano, gdy pojechałam do sąsiadki mądry tatuś słabo ubrał Kubę i woził go na taczce pełnej ziemi (no bo Kuba chciał) i teraz mam gorączkujące dziecko. Oby się na przeziębieniu skończyło, a nie anginą. Ech...delikatnie panikuję bo Kuba tylko jeden jedyny raz w życiu był przeziębiony, no i raz miał trzydniówkę, więcej nic. Więc w bojach chorobowych nie jestem wprawiona
Z racji brzydkiej pogody udało mi się do końca (prawie) wymyć dom, łącznie z oknami, firankami, podłogami
Ach jak się cieszę, bo teraz już nic nie oderwie mnie od ogrodu. No chyba że Kuba się rozchoruje
Aniu-i jak? Dałaś radę? Może czasem taki wyjazd jest potrzebny, szczególnie dzieciakom, a najlepiej organizowany przez szkołę. Wtedy jadą wszystkie dzieci, z różnych domów i może te niewyczulane na krzywdę zwierzaków są nieco bardziej uwrażliwiane. Mało to składne co napisałam, ale pewnie rozumiesz o co chodzi
Violu, dziękuję za miłe słowa i pozdrawiam Cię serdecznie. Do Twojego wątku zajrzałam i wcale Ci się nie dziwię, że jesteś dumna ze swoich poczynań. Grunt to nie zrażać się niepowodzeniami, tylko działać, pogłębiać wiedzę i być cierpliwym. Wtedy można dokonać takiego cudu jak Twój
EWuś-Widziałam, widziałam Twoje piękne, czyściutkie rabatki i przycięte róże. Masz rację-w Twoich kwietnikach nie może być kory bo byś się tylko wściekała kopczykując, rozkopczykowując i na dodatek odgarniając i zagarniając korę, która w końcu gdzieś by się ulotniła. Moja jedyna róża (ależ pięknie wystartowała, aż sama jestem w szoku)dostała dodatkowo porozsadzane po całej działce towarzystwo dwóch dzikich róż-jednej zwykłej i jednej kremowej, niższej, bardzo kolczastej ze starego gospodarstwa, którego podwórko zawładnęła. No i jeszcze dwie róże parkowe i jedna pnąca (z B), która nie daje oznak życia po ostatnich nocnych przymrozkach (a okrywałam ją na noc) Tania siła robocza jest cool. Moja na razie pomaga mi podlewać kwiatki. To już jest jakiś postęp
Chociaż woli podlewać deski i kamienie
Aniu-To masz dobrze, bo z tą naszą przypadłością ciężko żyć. Chociaż ta moja to jest nieco uleczalna, bo na 100% jestem pewna, że po powrocie do pracy moje priorytety się zmienią (szczególnie, gdy będę 2 godziny dojeżdżać w 1 stronę) i nie będę miała czasu na przyglądanie się plamkom na podłodze z Kuby soczku
Teraz mogę się bawić w perfekcyjną panią domu 
Dorotka-jakbym czytała o swoim eM. Skąd oni się tacy biorą. No powiedz mi-skąd? Chyba po prostu jesteśmy dla nich za dobre. A najlepsze jest to, że mój Piotrek na moje wściekanie się o jego nieróbstwo mówi tylko 'widziały gały co brały-przed ślubem' Hehe-tylko wtedy to my mieszkaliśmy w klitce w Lublinie i w Warszawie i tam naprawdę nie było co robić, a słodkie słowa i kwiatki rekompensowały ewewntualne braki
Ale generalnie nie zamieniłabym go na ideał bo byłoby nudno 
Z racji brzydkiej pogody udało mi się do końca (prawie) wymyć dom, łącznie z oknami, firankami, podłogami
Aniu-i jak? Dałaś radę? Może czasem taki wyjazd jest potrzebny, szczególnie dzieciakom, a najlepiej organizowany przez szkołę. Wtedy jadą wszystkie dzieci, z różnych domów i może te niewyczulane na krzywdę zwierzaków są nieco bardziej uwrażliwiane. Mało to składne co napisałam, ale pewnie rozumiesz o co chodzi
Violu, dziękuję za miłe słowa i pozdrawiam Cię serdecznie. Do Twojego wątku zajrzałam i wcale Ci się nie dziwię, że jesteś dumna ze swoich poczynań. Grunt to nie zrażać się niepowodzeniami, tylko działać, pogłębiać wiedzę i być cierpliwym. Wtedy można dokonać takiego cudu jak Twój
EWuś-Widziałam, widziałam Twoje piękne, czyściutkie rabatki i przycięte róże. Masz rację-w Twoich kwietnikach nie może być kory bo byś się tylko wściekała kopczykując, rozkopczykowując i na dodatek odgarniając i zagarniając korę, która w końcu gdzieś by się ulotniła. Moja jedyna róża (ależ pięknie wystartowała, aż sama jestem w szoku)dostała dodatkowo porozsadzane po całej działce towarzystwo dwóch dzikich róż-jednej zwykłej i jednej kremowej, niższej, bardzo kolczastej ze starego gospodarstwa, którego podwórko zawładnęła. No i jeszcze dwie róże parkowe i jedna pnąca (z B), która nie daje oznak życia po ostatnich nocnych przymrozkach (a okrywałam ją na noc) Tania siła robocza jest cool. Moja na razie pomaga mi podlewać kwiatki. To już jest jakiś postęp
Aniu-To masz dobrze, bo z tą naszą przypadłością ciężko żyć. Chociaż ta moja to jest nieco uleczalna, bo na 100% jestem pewna, że po powrocie do pracy moje priorytety się zmienią (szczególnie, gdy będę 2 godziny dojeżdżać w 1 stronę) i nie będę miała czasu na przyglądanie się plamkom na podłodze z Kuby soczku
Dorotka-jakbym czytała o swoim eM. Skąd oni się tacy biorą. No powiedz mi-skąd? Chyba po prostu jesteśmy dla nich za dobre. A najlepsze jest to, że mój Piotrek na moje wściekanie się o jego nieróbstwo mówi tylko 'widziały gały co brały-przed ślubem' Hehe-tylko wtedy to my mieszkaliśmy w klitce w Lublinie i w Warszawie i tam naprawdę nie było co robić, a słodkie słowa i kwiatki rekompensowały ewewntualne braki
Zbudowałam dom, urodziłam syna, czas posadzić drzewo 
Gdzieś tam na końcu świata...mój raczkujący ogródek
Gdzieś tam na końcu świata cz.2
Gdzieś tam na końcu świata...mój raczkujący ogródek
Gdzieś tam na końcu świata cz.2
-
DTJ_1
- Przyjaciel Forum - gold

- Posty: 3539
- Od: 14 lis 2013, o 15:50
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: 60 km od W-wy
Re: Gdzieś tam na końcu świata...
Jak to skąd - z kapusty 


