Witajcie!
Dzisiaj popracowałam sobie w domu. Wypucowałam wszystkie okna, wyprasowałam mężowskie koszule, upichciłam obiad i strasznie się zmęczyłam. Na działkę nie pojechałam z rozmysłem, nie mogę patrzeć na wysuszoną ziemię i poprzysychane rośliny.
M przywiózł info, że woda będzie dopiero po świętach, ale mamy to szczęście, że sąsiad z tyłu nie musi czekać na zapełnienie zbiorników, bo do niego woda płynie wprost z ujęcia i jest tak miły, że zaproponował, byśmy korzystali z jego kranu tak długo, jak nam będzie potrzeba. Dzięki jego uprzejmości jest możliwe, że już jutro może będziemy mogli podlać działkę. Wystarczy podłączyć węża. Tak więc jutro nareszcie wysieję warzywka w inspekcie. Jeszcze w marcu zasiałam tam rzodkiewkę. Wzeszła bardzo ładnie, ale stoi w miejscu, bo najpierw było za zimno, a później za mało wody dostawała.
Wczoraj kurier przywiózł zamówione cebule lilii, które trzeba zagospodarować, ale w taką wysuszoną ziemię nie miałabym sumienia ich sadzić.
Marysiu - u mnie jest taki bajzel na działce, że głowa mała. M całą zimę buduje i porządkuje, a wyrobić się nie może. Tyle tego barachajstwa się nazbierało po rozbiórce starej altany, gołębnika i woliery, że do końca roku pewnie nie zdążymy się go pozbyć. Zachciało nam się nowego, to teraz mamy problem ze starym.
Sytuacja związana z pandemią dołuje dodatkowo

i choć mocno się przed tym bronimy, to jednak nie jest to proste, biorąc pod uwagę zbliżające się święta.

Jeszcze nigdy, nawet podczas choroby M, nie było pustego mieszkania w okresie świątecznym. Zawsze było nas pełno.
Nie będę smęciła, przeżyliśmy komunę i stan wojenny, przeżyjemy i pandemię. Jeszcze będzie pięknie, tylko trzeba cierpliwie poczekać i w przyszłość patrzeć optymistycznie.
Ta roślinka, o którą pytasz, to krokus złocisty 'Advance'. Taka mądra jestem, bo zajrzałam do Lidzi Slila i u niej znalazłam takiego z podpisem.
Szkudniki dorwały się do kwiatków i coraz to tych kwiatków ubywało. Bardzo im zasmakowały, może nawet bardziej niż smagliczka, a może z
braku laku.....
Z tego, co napisałaś ,wynika, że nie jest z Tobą aż tak źle. Pikujesz, podlewasz, powoli opróżniasz dom, jednym słowem: działasz. Będzie dobrze, Kochana, jeszcze będzie pięknie, byle zdrowie uratować, nie poddać się złym myślom, patrzeć optymistycznie w przyszłość i spokojnie przeczekać ten trudny dla wszystkich czas, czego z całego serca życzę Tobie i wszystkim Ci bliskim.
Danusiu -
szkudniki wtranżalają kwiatki aż im się dzioby trzęsą.
Hiacynty faktycznie ładnie się zachowały, bo ani jeden nie przepadł

, sasanki póki co tylko fioletowe, a pierwiosnki to te zakupione jeszcze w lutym i dopiero teraz posadzone w gruncie.
Dziękuję za dobre słowa i wzajemnie miłej środy życzę.
Soniu - jutro też się na działkę wybieram i już jestem ciekawa, ile z tych kwiatków jeszcze mi gołębie zostawiły.
Lubię niebieskie kolory w ogródku, może dlatego, że dawno, dawno temu, gdy miałam pierwszą działkę, o niebieskości było bardzo trudno.
Mam nadzieję na wodę u sąsiada, bo aż przykro patrzeć na podsuszone roślinki.
Pozdrawiam wzajemnie.
Kilka obrazków na dobrą nockę.
