Dziękuję za wyjaśnienia
Na razie testuję ściółkowanie murawy, żeby uzyskać grządki bez przekopywania, u mnie ciężka glina, to sami rozumiecie.
Podwyższone grządki też są dla mnie objawieniem... zwłaszcza po ostatnim sezonie strasznie mokrym w mojej okolicy a przecież to już chyba starożytni Indianie stosowali .
Niedawno trafiłam na film "Back to eden". Pewnie widzieliście - ogród wyłożony zrębkami, ciekawa ściółka. Zamówiłam zrębki z drzew liściastych pod warzywa a iglastych pod borówki. Przekompostuję przez rok i zobaczymy. Pozdrawiam.
edysqa pisze:...
Fukuoka ("Rewolucja źdźbła słomy"), napisał że nie potrzeba tworzyć kompostowników bo wszystkie resztki czy chwasty wyrwane można rzucić na grządkę (i ja tak robię), mamy od razu ściółkę tym samym oszczędzamy sobie pracy ;)...
Ja się zawsze trochę obawiam że te rzucone na grządkę zaraz po wyrwaniu mogą się znowu ukorzenić. W końcu rzucasz świeżo wyrwaną żywą roślinę a te niepożądane roślinki to wiadomo jakie są odporne. Nie zdarzyło Ci się nigdy takie coś?
Nie rzucasz na ziemię, tylko na ściółkę, więc to pewnie utrudnia ukorzenienie. Mówię teoretycznie, jeszcze nie wypróbowałam w praktyce. Ściółkuję wszystko co się da od jesieni zeszłego roku, właśnie po obejrzeniu wspomnianego tu filmu "Back to Eden".
Słomiany zapał, czyli u leniwego ogrodnika
Tilling the soil is the equivalent of an earthquake, hurricane, tornado, and forest fire occurring simultaneously to the world of soil organisms.
USDA
Od dołu warstwa gazet, kompost, zrębki, obornik, i tak się zostawia. Można użyć oczywiście innych dostępnych lokalnie materiałów. Potem robisz dziurę aż do ziemi lub w mniejszą wsypujesz kompost i w to sadzisz.
Słomiany zapał, czyli u leniwego ogrodnika
Tilling the soil is the equivalent of an earthquake, hurricane, tornado, and forest fire occurring simultaneously to the world of soil organisms.
USDA
Ja na pryzmę wrzucam na spód kartony i obornik, potem drobno pocięte kawałki gałęzi, potem obornik, następnie skoszoną trawę i ścięty nawóz zielony, po czym przysypuje wszystko ziemią i ściółkuję.
Ullak , dziękuję za odpowiedź. Podejrzewałem, że tą metodę uprawy miała na myśli Lyanna. Zastanawiam się jednak, czy będzie to właściwa metoda biorąc pod uwagę rodzaj gleby - ciężka. Na pewno nie wszystkie warzywa dadzą sobie radę w tych warunkach a ponadto struktura właściwej gleby nie ulegnie wielkim zmianom po jednym roku uprawy(własne doświadczenia).Metoda ta często jest traktowana jako środek na uzyskanie dodatkowego plonu (np. wykorzystanie nadprogramowych sadzonek) poza właściwym plonem z warzywnika(Geoff Lawton). Ciężką glebę zawsze warto choć raz przekopać (Ruth Stout przez kilkanaście lat regularnie orała, bronowała i przekopywała swój ogród a jest uważana dziś za prekursorkę uprawy bez użycia łopaty i motyki). Chcąc uprawiać warzywa wymagające głęboko uprawionej, luźnej gleby (skorzonera, marchew, rzodkiew itp.) wcale nie musiałem w pierwszym roku wykonywać regulówki (głębokość 3 szpadli) czy nawet holendrowania ( na 2 szpadle). Zrezygnowałem z uprawy wyżej wymienionych warzyw w pierwszym roku, stawiając sobie za cel uzyskanie odpowiedniej dla nich grządki w roku następnym. Zaznaczyłem sobie linką właściwy kawałek trawnika i powycinałem z niego szpadlem kawałki darni, które odłożyłem w całości na bok. W powstałe zagłębienie(dobrze jest dno dodatkowo ponacinać łopatą) wrzuciłem wszystkie materiały organiczne jakie miałem pod ręką, a na nie poukładałem wycięte kawałki darni (ziemią do góry - tak jak się układa pryzmę kompostową właśnie z darni), potem dodałem ściółkę organiczną, bądź czarną agrowłókninę . Jeśli wykonamy to jesienią - spore ilości materiału organicznego - to główną robotę wykona za nas mróz. Robiąc to wiosną miałem do wyboru: dodatkowa praca - rozbijanie zbitych kawałków ziemi z darnią, bądź dowiezienie dodatkowej ziemi, w którą posadziłbym moje rośliny. Wybrałem 3 opcję - "niezniszczalne" dyniowate, które dały radę(wsadzone tylko w ponacinaną glebę) i plonowały bardzo dobrze. Po roku uprawy uzyskujemy wyniesioną grządkę ( wysoką w zależności od ilości przerobionego materiału organicznego w środku i tego co pozostało nam ze ściółki organicznej). Jeśli na samym początku dodamy kawałki darni z planowanych pomiędzy przyszłymi grządkami ścieżek, to uzyskamy jeszcze parę centymetrów wysokości(Geoff Lawton). Ziemia będzie posiadać dobrą strukturę na głębokość około dwóch szpadli i w kolejnym roku możemy uprawiać praktycznie każdy gatunek warzyw, decydując czy: dalej spulchniamy czy już tylko ściółkujemy.
Wyczytałem, że "farba drukarska zawiera polichlorowane bifenyle, a te są bardzo szkodliwe,mają silne działanie rakotwórcze ,również mogą wpłynąć na uszkodzenie płodu".
Wypowiadam się na FO, gdy mam o czymś jakiekolwiek pojęcie,
gdy go nie mam, proszę innych o radę.
Pozdrawiam Skrytopodczytywacz Adam
No właśnie
Jeżeli powrót do natury ...... gdzie miejsce na gazety, na kartony, na agrowłókninę, na zrębki fabrycznie produkowane ???
Nie chcę w żadnym wypadku być niegrzeczną ale ..... czy to nie przerost formy nad treścią ?
Marcinek, ja chciałam Cię informować a Ty już wyedukowany jesteś i doświadczony. Masz jakąś dokumentację fotograficzną tych poczynań?
Ja wyściółkowałam na jesieni zeszłego roku poletko, które było uprawiane tylko raz raz na wiosnę zeszłego roku. I się zastanawiam właśnie, czy siać tam już teraz marchewkę i skorzonerę, czy może na razie nie warto.
Słomiany zapał, czyli u leniwego ogrodnika
Tilling the soil is the equivalent of an earthquake, hurricane, tornado, and forest fire occurring simultaneously to the world of soil organisms.
USDA
Czemu karton i gazety? Dwie zasadnicze korzyści: przyciąganie dżdżownic i izolacja podłoża od światła słonecznego (oczywiście jeśli na dno pryzmy to ta pierwsza , jeśli pod ściółkę to ta druga korzyść i pierwsza zarazem). Gazety lepiej wybierać te "zwykłe" (nie "śliskie") i nie należy się zbytnio obawiać, gdyż rośliny rosnące w glebie o dużym udziale próchnicy asymilują znacznie mniej toksyn(co udowodniono wieloma badaniami - ogólnie mówiąc - próchnica wiąże toksyny czyniąc je niedostępnymi dla roślin). Jeśli obawiamy się gazet to karton w zasadzie jest czystą celulozą - niezbędną dżdżownicom do rozmnażania(wykorzystują ją do budowy kokonów z jajami). Dodatkowo dżdżownice podczas trawienia w pewnym stopniu także eliminują toksyczność niektórych substancji - wykorzystywane obecnie w oczyszczaniu ścieków. Warto rozłożyć karton na jeden sezon i samemu się przekonać ile naliczymy dżdżownic pod koniec sezonu gdy karton będzie już mocno "zużyty". Zrębki uzyskane poprzez pracę rębaka czy rozdrabniarki(gałęzie) to w zasadzie sama ekologia, a z "nie wiadomo czego" można zawsze przekompostować. (w zasadzie zawsze jest to doradzane, ażeby nie "okraść" gleby z azotu). Agrotkanina (we wszystkich formach ) to w permakulturze tzw. użyteczna technologia. Dla ekologicznych sceptyków w ostateczności pozostaje zastosowanie mat kokosowych - nie torfowych (rabunkowe pozyskiwanie z torfowisk - o czym nie wszyscy pamiętają kupując mieszanki ziemi, doniczki itp). Dokumentacji fotograficznej niestety nie robiłem, ale jak zejdzie u mnie śnieg to postaram się kliknąć kilka zdjęć(mniej więcej jak wygląda w przekroju ziemia z takiej jedno-sezonowej grządki).
O posianiu marchewki i skorzonery winna zadecydować struktura twojej gleby - tak myślę. Obie lubią głęboko uprawione, żyzne gleby z mała ilością kamieni. (nie będą się giąć i rozdwajać). Kiedyś kopałem kanalizację w swoim ogródku i po sezonie miałem tak gigantyczną skorzonerę, iż nawet wykopany z boku linii jej uprawy rów na głębokość szpadla nie wystarczył aby ją "pozyskać" bez przełamywania jej korzeni( co jak wiemy jest wysoce niewskazane).
Jeszcze jedna ważna rzecz: jeśli już zaopatrzyliśmy się w nasiona skorzonery(a zastanawiamy się czy warto je wysiewać) to należy pamiętać, iż zachowują one zadowalającą zdolność kiełkowania tylko mniej więcej rok(co roku winno się kupować świeże). Zatem należy zaryzykować aby ich nie zmarnować - tak mi się wydaje. Ewentualnie w przyszłym roku przeprowadzić próbę kiełkowania. Powodzenia.
Dzięki. Wobec tego będę kopać pod skorzonerę. Właśnie sprawdziłam, że mam tylko 10 nasionek, więc chyba dam radę
Słomiany zapał, czyli u leniwego ogrodnika
Tilling the soil is the equivalent of an earthquake, hurricane, tornado, and forest fire occurring simultaneously to the world of soil organisms.
USDA