Joluś, tak to jest ze zwierzakami Moja ma codziennie "dzień zwierzaka", bo pańcio ma tak miękkie serce, że zawsze dostaje jakiegoś smakołyka Choć nie zawsze na to zasłuży...
Jeśli chodzi o róże, to 'Lavender' mogę spokojnie ci polecić. Ładnie rośnie, jest dość odporna a i kwitnie pięknie. No i ten zapach... Aniu, ehhh...i tak się zdarza...
Aaaa...miała być jeszcze Nutka... więc proszę bardzo... moja kochana ogrodniczka
Aniu, chciałabym mieć takie życie jak ona Jedynym problemem jest u niej to, czy świeci słonko na dworze i czy miska pełna Pewnie też bym zawsze zadowolona chodziła
A tu jeszcze jedna Nutka... tym razem zamyślona... znając ją już myśli o kolacji...
Agatko, różyczki rosną na 4 różnych rabatkach. Jedna jest pod murem, dwie przy wejściu na ogród (wzdłuż ścieżki), a jedna w kostce brukowej(przed oknem od kuchni)
Co do Nutelsona...oj tak..zaczyna panienka siwieć Cóż ...takie życie... pańcia siwieje to i psica musi
Piękny masz już ten ogród i podjazdy. Nawet jak jeszcze bedziesz zmieniać i przesadzać to otoczenie domu jest uporządkowane i eleganckie a u mnie piep....k przez brak podjazdów i wiecznie coś rozgrzebane.
Kiedy ja tak będę miała
A moja mała zołza jednak postanowiła dzień zwierzaka uczcić. Nie podobało jej się że była uwiązana pół dnia więc przegryzła smycz i hajda w pole, szarpiąc siatkę A to była mocna, gruba smycz, zresztą nie jej ale Goldena bo swoją już wcześniej pożarła. No i jak ją wychować? M się odgraża że kupi łańcuch. Nie odzywam się do niej i traktuję jak powietrze. Jak wczoraj czesałam Basa to się łasiła i wchodziła mi pod ręce. Ale byłam twarda i ją odpychałam. Na czesanko też nie zasłużyła. Ale pewnie i tak nic z tego do niej nie trafiło Tyle tego że jak widzi M to ucieka do mnie i plącze się między nogami bo czuje się bezpieczniej, bo on jak huknie...
Aniu, wygłaskam na pewno. Ona nie da mi zapomnieć Dzienna porcja musi być Joluś, u mnie piep...k był jeszcze do niedawna. O terenie z tyłu domu nawet nie wspomnę(bo tam jeszcze długo będzie)... Pomału coś się tam ogarnia, może kiedyś skończymy z tymi porządkami...obyśmy zdążyli się jeszcze nimi tylko nacieszyć ...
Co do psiaków, to uwiązywanie w niczym nie pomoże. Jak się zerwie to i tak czmychnie. Ja Nutę wszystkiego uczyłam metodą nagradzania. Mozolne to ale skuteczne.
Ale przecież muszę uwiązać jak wychodzę bo będą latały po okolicy. A co jak komuś zrobią krzywdę?
Duży jak go mała nie prowokuje to się nigdzie nie wybiera, mogłaby być nawet furtka otwarta. Ale jak ona wyszarpie dziurę w siatce to on za nią, nawet raniąc się o drut to musi iść z nią.
No tak, to jest problem Rozumiem konieczność uwiązywania, mówię tylko że to nie oduczy ucieczek. Może pomyślcie nad jakimś kojcem. To byłoby rozwiązanie. Psiaki miałyby luz, a Wy spokój wtedy gdy nie możecie mieć ich na oku. Może nie czując się skrępowanym nie myślałyby o ucieczce... Wiem jak to jest z takim "uciekinierem". Rodzice mieli podobny problem. Psiak uciekał nawet raniąc się przy tym, można by powiedzieć że "zęby zjadł" na tym swoim kojcu. Jednak na starość uspokoił się i poddał. Nawet gdy luzem zostaje puszczony na ogród, to ucieczki już tak często się nie zdarzają.
Kojec jest zaplanowany, myślę że 100 m2 wystarczy. Ale najpierw muszę całą działkę ogrodzić bo to na drugim końcu więc problemu i tak mi na razie nie rozwiąże. Tę część zaczniemy robić wiosną.
A wolę ją zostawić na dworzu niż w domu bo przynajmniej Bas do niej podejdzie i się pobawią mimo że uwiązana.
No niestety...wszystkiego na raz nie da się zrobić... wiem coś o tym ...
Sierściuchy kochane, ale niestety czasem problemy z nimi są... cóż poradzić...
Na pewno wszystko ogarniecie powoli, a wtedy odetchniesz z ulgą
Póki co jakoś trzeba sobie radzić i cieszyć się z tego co się ma... zawsze to sobie powtarzam...
No i na końcu oczywiście główna ogrodniczka... i najładniejszy kwiatuszek...w jednym