Oj tam marudzisz, mnie się i bez kwiatków podobają. Jak zakwitną to tylko problem, że za dużo żółtych, malo fioletowych, ładny ale gdyby zakwitł na czerwono to byłby piękniejszy, szkoda że nie biały, łososiowy byłby idealny i tak w kółko. Super są i tyle!
Ale biegania to "troszkę" masz
Tomku przeglądając Twoje numery polowe, dostrzegłem że trafiłeś na Yavia cryptocarpa .
W świecie kaktusowym to w sumie nadal nowość, podejrzewam że trudno było ją odnaleźć.
Udało się zebrać nasiona, jeśli tak to rosną już u Ciebie?
Ciekawa roślinka, w kolekcjach występuje szczepiona czy też radzi sobie na korzeniach?
W 2005 roku byliśmy na stanowisku jawi w listopadzie i roślinki nie miały nawet jeszcze pąków. W 2009 roku byliśmy tam w styczniu i były owoce ale bez dojrzałych nasion. W 2005 roku Czesi wydłubali kilka roślin i dowieźli je do Europy, niestety wszystkie one padły. Zatem dla mnie ta roślinka jest tylko ciekawostką, nie mam ambicji, by mieć ją w kolekcji.
A czy łatwo te roślinki znaleźć? Zarówno w 2005 jak i w 2009 roku mieliśmy precyzyjne GPSy stanowisk a i tak spędziliśmy sporo czasu na kolanach, by wyszukać te roślinki między skalnymi pęknięciami. Natomiast w 2009 roku gdy skupiliśmy się na poszukiwaniu weingarcji (których oczywiście nie znaleźliśmy) to nagle okazało się, że jawie rosną w wielu innych miejscach. Zatem zazwyczaj jest odwrotnie, niż się chce. Gdy zależy ekipie na znalezieniu jakiegoś kurdupla to za cholerę nie idzie go wypatrzeć. Gdy na nim już nikomu nie zależy to nagle okazuje się, że są tego setki.
Idąc za ciosem:
Będąc w naturze zbierasz zapewne nasiona(jeśli są) wszystkich kaktusów którym nadajesz numery polowe.
Wysiewasz wszystkie nasiona bez względu na rodzaje, czy może te mniej lubiane np. Gymnocalycium oddajesz przyjaciołom?
Na wyprawie działamy jako zespół. Najczęściej jest tak, że każdy interesuje się innymi kaktusami. Zazwyczaj mamy kogoś od rebucji, jest ktoś od parodii no i bywam ja od lobiwek i echinopsów. Z gymnakami jest różnie, mi one powiewają, ale zawsze znajdzie się ktoś z ekipy, którego buraki cukrowe również interesują. Zatem jeśli jesteśmy na stanowisku, gdzie np. są tylko lobiwie to oczywiście, że wszyscy zbierają nasiona lobiwek. Ale gdy trafi się stanowisko, gdzie są np. lobiwie, parodie, rebucie i gymnaki to każdy zajmuje się swoim tematem i czasem może zabraknąć czasu, by pozbierać nasiona ze wszystkich populacji, choć każdy próbuje zebrać możliwie dużo ze wszystkiego co się da. No i później jest dzielenie się łupami. Jeśli np. ze stanowiska gymnaków udało mi się znaleźć tylko jeden dojrzały owoc i to jedyny owoc w całej ekipie to najczęściej oddaje ten owoc maniakom gymnaków do podziału. Podobnie robię z owocami rebucji czy z zebranymi nasionami parodii. Jeśli owoców i nasion jest w bród, to każdy nazbiera sobie takiego materiału ile chce. Na koniec wyprawy, już w Europie robimy podsumowanie i każdy robi zestawienie zebranych przez siebie nasion. Do tego dodajemy komentarze: b.mało, mało, średnio, dużo. Jeśli jest nasion średnio lub dużo to jest możliwość podzielenia się nimi z innymi uczestnikami wyprawy. Jeśli nasion jest mało to zazwyczaj już nimi się nie dzielę, tylko sam je wysiewam. Później robimy podobne zestawienia siewek i również dzielimy się nadwyżkami. A na koniec, gdy siewki kwitną i dają nasiona w kolekcji to także tymi nasionami dzielę się w pierwszej kolejności z współuczestnikami danej wyprawy. W tym roku poszło już ode mnie sporo takich nasion do Czech.
Nie wysiewam wszystkiego, co udało się zebrać. Np. odpuszczam sobie parodie. Gymnaki czasem wysiewam ale skutek jest raczej marny. Skupiam się raczej na Lobivia, Echinopsis, Trichocereus czasem Rebutia. Inne rodzaje raczej szczątkowo, czasem jakieś kolumny (np. Oreocereus, Cleistocactus, Haageocereus, Eriocactus), czasem inne kuliste - np. Oroya, Matucana czy Notocactus. Wbrew pozorom mam ograniczone miejsce w kolekcji i nie mogę mieć wszystkiego.
Tomek masz może fotki numeru TB 293.5 (z oczywistych względów nie używam nazwy)
Ciekawi mnie jak Ty widziałeś ten gatunek w naturze.
Jakiej wielkości rośliny tworzą kwiaty?
Kwiaty u tych trichocereusów są podobne jak u Echinopsis w przypadku długości. Natomiast są zdecydowanie bardziej masywne. Jeśli chodzi o TB293.5 to nie mam najlepszych zdjęć. Są rozmazane i z dalszej odległości - nie chciało mi się przedzierać przez opuncjowe chaszcze:
Natomiast lepsze zdjęcia mam z niekatalogowanego przeze mnie stanowiska TB309a. Tam te rośliny rosły na skarpie, na którą wdrapaliśmy się i można było fotografować kwiaty z bliska.
Do pierwszego stanowiska to ładna przeprawa by była.
Wejście na skarpę chyba też nie było łatwe.
Ja mam dość stary egzemplarz, ale nie wysoki około 50 cm,
to na kwiaty sobie jeszcze trochę muszę poczekać.
Ładnie rośnie na świeżym powietrzu, wytrzymały na większe opady.
TB293 było położone na małutkim płaskowyżu. Fotka ze stanowiska poniżej.
Jak dobrze się przyjrzeć to na zdjęciu po prawej stronie na dole widać kawałek asfaltowej drogi, którą jechaliśmy. Od tej drogi odbijał niezbyt głęboki wąwóz z szutrową drogą na prawym jego boku. Na dole było koryto tymczasowej rzeki. Jakieś 100-200m w górę tej drogi trzeba było wspiąć się po skarpie wąwozu jakieś 5-10m i już byliśmy na fajnym stanowisku lobiwek. Trichocereusy rosły w chaszczach w wąwozie po drugiej stronie szutrowej drogi i tam nie chciało się nam przedzierać bo i nie było po co.
W przypadku TB309a była to dość stroma i wysoka skarpa ale bez większych trudności udało się na nią wspiąć, by zrobić kilka zdjęć rosnącym tam trichocereusom, kleistokaktusomi i austrocylindropuncjom. Poniższe zdjęcie jest marne, ale powinno oddać dość wiernie sytuację, z którą przyszło się nam zmierzyć.
Jak widać: bez szaleństw.
Dziękuje za małą fotorelację.
Dobrze wiedzieć jak i gdzie rosną w naturze nasze ulubione roślinki.
Rozumiem że w tym okresie nie miały nasion?
Ja swój okaz Trichocereusa dostałem od pani u której miałem praktyki w 1991r.
Był już sporych rozmiarów, ale ślimaki mi go w ogródku strasznie zmasakrowały.
Więc musiał zostać wykorzystany na sadzonki.
Wczoraj oficjalnie zakończyłem sezon. Praktycznie wszystkie moje rośliny są już albo w piwnicy albo na okiennych parapetach. W nieogrzewanym tunelu pozostały jedynie mrozoodporne opuncje.
Przy przenoszeniu doliczyłem się prawie 240 kuwet 30x30cm lub 32x32cm z kaktusami. To daje średnio jakieś 6500-7000 doniczek. Roślin będzie więcej, bo dość często sadzę po kilka do jednego pojemnika. Piwnica jest prawie dokładnie w całości zastawiona kaktusami. Jak będę pamiętać to spróbuję zrobić parę fotek. Powoli trzeba przemyśleć, czy aby nie jest tego trochę za dużo i czy nie zacząć ograniczać tych hektarów.
Trochę zabrakło czasu na przesadzenie wszystkich roślin. Nieco za szybko pojawiły się pierwsze przymrozki i pewna ilość roślin nie dostała nowych doniczek a z racji swoich rozmiarów już powinna. Jak będzie chwila czasu wiosną to może dokończę dzieło. Mimo, że mrozi u nad od tygodnia to temperatury nie były groźne dla kaktusów. Nie widzę żadnych zmian na roślinach z powodu ujemnych temperatur. Nawet mniej odporne Echinopsisi czy Parodia trzymają się znakomicie. Znaczenie może mieć fakt, że od początku września chwasty nie były podlewane i są bardzo mocno przesuszone. To skutecznie uodparnia je na chłody.
W przyszłym sezonie kombinuję wystawić na słoneczny taras największe i najodporniejsze rośliny. Do maja chciałbym zapewnić im jakąś osłonę od deszczu a na okres od czerwca do sierpnia wystawić je na pełne słońce i deszcz. Powinny sobie poradzić a ja liczę na szybszy ich wzrost i może pojawienie się kwiatów. Dotyczy to przede wszystkim dawnego rodzaju Soehrenasia a dziś gatunku Lobivia formosa. 10-letnie siewki mają w tej chwili średnicę około 10cm i do tej pory jeszcze nie kwitły. A to zaczyna mnie lekko niecierpliwić. Podobnie cały kompleks Lobivia ferox. Te rośliny potrzebują maksimum słonka. Inaczej rosną w słupek i nie kwitną.
Ogrom? Raczej nie. To średniej wielkości kolekcja. Raptem około 22÷25m2. Problemem jest fakt, że większość moich roślin to siewki. A jak urosną to zrobi się z tego 50m2 a to już będzie niemało.