Dzięki Basiu i Kamilo za porady, skrzętnie zanotowałam i wykorzystałam
Narzędzia należą do mojego m. co by sobie różne dziwne elektroniczne rzeczy mógł nimi robić, ale niektóre do kaktusów są faktycznie w sam raz
Dziękuje wszystkim za odwiedziny i miłe słowa

Ach... ten tydzień siedziałam jak na szpilkach - spodziewałam się wczoraj odpowiedzi w sprawie pracy... Może nie miała być to ta wymarzona, ale podobna do tej, którą znam, bardziej odpowiedzialna, na lepszych warunkach... kurcze, tak na nią liczyłam

Zabieram się zaraz za produkcje kolejnych CV, ale pokarzę wam, co u mnie w kwiatach, bo zmian się narobiło troszkę
Przyszły do mnie paczuszki. od
Krysi doszedł jeden maluszek, ale niestety z brązowiejąca mocno łodyżką

koniec końców mimo zabiegów ratujących zdechło mu się. Troszkę żałuję, że druga paczuszka od Krysi zaginęła na poczcie, bo w sumie myślałam, że panikuje wysyłając drugą i obie dojdą - może bym jednego uratowała. No ale trudno- najwyraźniej to nie kwiatek dla mnie. Dziękuję Ci Krysiu za tę próbę i przykro mi, że nie odratowałam roślinki

Mimo ostrzeżeń, że długo się ukorzenia nie spodziewałam się gnicia...
Kolejną paczuszką była paczuszka od
Ewy, która prezentuję już w pełnej okazałości - wszystko już rośnie w ostatecznych miejscach (no... do wiosny przynajmniej) choć zdjęcia obejmują kwiatki na stanowiskach tymczasowych
Wszystko: Wilczomlecz białounerwiony, kalanchoe x2, aloes, gasteria
Aloes u większego kuzyna, w tle niegdyś parapet sucholubny - obecnie trzykrotkowo-pozostałościowy
Gasterie nowa i moja maluszki - razem:

(nie, nie podlałam ich, nachlapało się od darów od Asi)
(nie) dziękuję
Ewo, za te śliczości i za pamięć i wyhodowanie dla mnie wilczomlecza - zawsze mi się podobał, gdy oglądałam go u Babci, a gdy zdecydowałam się przygarnąć kawałek, to wziął i zdechł

Bardzo bardzo
(nie) dzięki!
Przyszła jeszcze jedna, od Asi, ale to w następnym poście - przyszły koleusiki i fotka ich z dnia wsadzenia prezentuje zwiędniaczki - teraz zaś są pełne animuszu i takie chce wam je pokazać
W między czasie zamordowałam swoje sitowie - trzymałam je w ręku i myślałam, co z nim zrobić (smętne było i nie bardzo mu u mnie się rosło) stałam tak i myślałam, oglądałam, aż wypadło mi z ręki :P Upaprałam sobie komodę i podłogę mokrą ziemią, ale problem rozwiązał się sam
Przesadziłam większość smiecioródek do jednej donicy - zostawiłam w osobnych te kalanchoe, które nie maja rozmnóżek na listkach, a więc omszone i kwitnące.
No i puściła mi się figa - niespodziewanie szybko i niespodziewanie szybko rośnie - w zasadzie w oczach - cieszę się z niej niezmiernie, wyrosła z suszonych owoców bez dodatkowych zabiegów ^^
Coś mam kłopoty z ziemią/wodą okropnie mi się mszy na biało, sprawdzam, czy studniowa pomoże...
Na koniec kwiatuszek:
